faktycznie odwazny krokgrim80 pisze:Żeby postąpić całkowicie wbrew logice, wróciłem od razu z interwałami.


Moderator: infernal
faktycznie odwazny krokgrim80 pisze:Żeby postąpić całkowicie wbrew logice, wróciłem od razu z interwałami.
U mnie jest to samo biegam w tygodniu gdy Bartek już śpi tylko w niedzielę około południa. Poranne bieganie też raczej odpada ponieważ do pracy idę na 7.00 a wstawać o 5 za bardzo mi się nie chcegrim80 pisze:....... ale biegać w końcu trzeba. I to wieczorem - mój organizm musi się natychmiastowo przestawić, bo odpada mi na czas jakiś bieganie poranne. Ciężki Jasiek + coraz większa Hania w brzuchu mamy - to ponad siły mojej żony, nie mogę zostawiać jej samej rano z tym wszystkim, pozostaje mi bieganie, jak pierworodny smacznie chrapie w łóżeczku......
Aż takie różnice tempa?Zacząć powoli OK,ale 10sek/km przez powiedzmy 1,5-2,5km tak na dogrzanie i powiedzenie sobie w duchu,że jest łatwo.Po co 5km biec I zakresem,za duża strata,po 16-17km i tak będziesz zmęczony i czy biegłeś po 6:00 czy 5:45 nie będzie wtedy miało znaczenia,a 2 minuty uciekną i w razie czego nie będzie z czego tracić.To tylko moja opinia,zacząć wolniej,a po 2km już równo,bez przyspieszania,wtedy ekonomika biegu jest najlepsza.Oczywiscie jak poczujesz Power to na ostatnich 2km możesz przyspieszać.Czego Ci życzęgrim80 pisze:Jak biegnę na spontanie, to zawsze za szybko zaczynam
Tym razem spróbuję z głową, 5km po 6:00, 5km po 5:50, kolejne 5km po 5:40 - raczej spokojnie do zrobienia. W założeniach wygląda tak, że byłoby to 30+29:10+28:20, czyli 15km w 1:27:30. Jeśli kolejną piątkę pobiegnę w 27:00, to mam 1:54:30 i 6 i pół minuty na kilometr z groszem, więc w teorii 2h łamię spokojnie. Takim tempem jestem w stanie biegać teraz, zimą, jedyne, co mnie martwi, to lekkie problemy z lewym kolanem przy zbieganiu - ale lecę na palcach, zakwasy w łydce są na drugi dzień, ale kolano nie boli wcale
Całego dystansu nie ma sensu,bo wpiszesz życiówkę na treningu i po co biec Marzannęgrim80 pisze:Michał, a myślisz, że na 4 tygodnie przed docelowym startem jest sens polecieć mocnego longera? Taką symulację Marzanny (tylko zejdę trochę z moich górek, w kierunku Prądnika i Huty), z tempem takim, jak doradzacie? I tak jestem tydzień w plecy z planem, więc nie zrealizuję go tak, jak chciałem, a dobrze byłoby rozpoznać organizm w pełnym, dwugodzinnym biegu w mocniejszym tempie, tak mi się wydaje...