Witajcie! Mam za soba intensywny weekend. Intensywny rowniez biegowo. Bylem w Gornych Malikach niedaleko Starej Kiszewy - to jest polnocny skraj Borow Tucholskich. W sobote zaliczylem dwadziescia z okladem, a w niedziele 15-17. Swietny teren do biegania. Na pierwszym treningu pobieglem petle jak Bog przykazal, to byl taki zwykly bieg drogami, ale w niedziele zapakowalem mape do kieszeni i puscilem sie na przelaj - przez pola, laki i lasy. Gonilem sarny, przeskakiwalem rowy z woda, spod miedzy czmychaly zajace, a miejscowi ktorzy odswietnie ubrani szli do kosciola przystawali, zeby sie lepiej przyjrzec co to za wariat w niedziele rano po polach biega
Troche mialem nadzieje, ze znajde tam oznaki zblizajacej sie wiosny, ale nie znalazlem nic. Wieczorami mroz tezal i trzeba bylo solidnie w kominku palic, a nad ranem w pokoju gdzie spalismy robilo sie przerazliwie zimno. W lesie miejscami lezy jeszcze sporo sniegu, a jeziora ciagle skute lodem.
Olek z Brzezna (dokladnie spod tej podmurowki przedwojennego mola) do mola w Orlowie i z powrotem to jest dokladnie 21km z malutkim hakiem. Czyli do tego ogrodzenia byloby jakies 22km.