Komentarz do artykułu Czy można schudnąć bez deficytu energetycznego?

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

R-X pisze: Wymieniłeś słowo "insulina" tyle razy, że może ktoś dojść do wniosku, że powinien mierzyć sobie poziom insuliny kilka razy dziennie - a może tak trzeba?
Nic takiego nie napisałem, ciężko mi odpowiadać za twoje wrażenia.
Dieta ketogeniczna to nic nowego pod słońcem, w 19 i na początku 20 wieku była powszechna w leczeniu otyłości. Jeszcze w latach 50 ubiegłego wieku w powszechnej świadomości funkcjonowała wiedza, że węglowodany tuczą. Do tego stopnia, że takie informacje były umieszczane w poradnikach dla młodych matek. W latach siedemdziesiątych się to zmieniło, i zaczęło funkcjonować przekonanie, że tłuszcze tuczą, a węglowodany są niegroźne pod tym względem. Jak wiadomo, zbiegło się to w czasie z wybuchem epidemii otyłości. Szczególnie w Stanach, gdzie zalecenia dotyczące jedzenia węglowodanów, a nie jedzenia tłuszczów najmocniej wprowadzano w życie i w latach siedemdziesiątych nastąpił dwukrotny wzrost spożycia cukru.
The faster you are, the slower life goes by.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4978
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

marek301 pisze: Wybacz, ale twoja "niekonsekwencja" w stosunku do fruktozy,
zdradza pewien nagminny fenomen, panoszący sie szeroko w naszym środowisku. :hej:
No dobra, to zaczynamy. Jakis to fenomen masz na mysli?
Czy możesz wyjaśnić, dlaczego niby "na zawodach" dobra jest dla Ciebie fruktoza,
której na co dzień "unikasz jak ognia"? :orany:
Napisalem wyzej, ale moge sie sam zacytowac:
[...]zeby zwiekszyc mozliwa do przyjecia dawke wegli/h
(fruktoza jest inaczej przyswajana niz reszta cukrow).


https://www.peakendurancesport.com/nutr ... evolution/

Poza tym dodanie fruktozy zmniejsza dolegliwosci zoladkowo-jelitowe zwiazane z "przedawkowaniem" glukozy
(spotykane czesto przy dluzszych zawodach). To taki bonus :oczko:
R-X
Wyga
Wyga
Posty: 115
Rejestracja: 01 kwie 2020, 17:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

klosiu pisze:
R-X pisze: Wymieniłeś słowo "insulina" tyle razy, że
Nic takiego nie napisałem, ciężko mi odpowiadać za twoje wrażenia.
No właśnie - zawsze fajnie się dyskutuje o stanach i czynnikach (glukoza, fruktoza, insulina, adrenalina, ketoza...) w praktyce niepodlegających pomiarom, kontroli, czy potwierdzeniu w inny sposób niż przez własne "wrażenia".
R-X
Wyga
Wyga
Posty: 115
Rejestracja: 01 kwie 2020, 17:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

klosiu pisze:Dieta ketogeniczna to nic nowego pod słońcem, w 19 i na początku 20 wieku była powszechna w leczeniu otyłości.
To by dowodziło jej "sztuczności" wobec ówczesnej diety "naturalnej" prowadzącej w niektórych kręgach do otyłości i to nawet długie lata przed narodzeniem snikersów i makdonaldów ... Można zadać pytanie, czy wówczas powszechne było leczenie otyłości "ketozą", czy też powszechna była tu i ówdzie otyłość powstająca z jakichś powodów, niekoniecznie chorobowych?

Osobiście założyłbym, że leczono wówczas "głodówką", a nie "ketozą" - pewnie zaraz się ktoś oburzy, że przeca "głodówka to ketoza", no to ja odbiję piłeczkę zadając "ketozowcom" pytanie "no to jak Wy wytrzymujecie to ciągłe uczucie głodu"? (oczywiście trochę żartuję z tym pytaniem ;o)
Jak wiadomo, zbiegło się to w czasie z wybuchem epidemii otyłości. Szczególnie w Stanach, gdzie zalecenia dotyczące jedzenia węglowodanów, a nie jedzenia tłuszczów najmocniej wprowadzano w życie i w latach siedemdziesiątych nastąpił dwukrotny wzrost spożycia cukru.
Prawda leży pośrodku - a i owszem, że deprecjonowanie tłuszczów wielu zaszkodziło - ale też od wieków, ba nawet od mileniów zamożność i rozpasanie władców mierzyło się obwodami ich brzuchów - reszta poddanych jadła to co było dostępne zależnie od pory roku, dnia, urodzaju lub nieurodzaju, statusu, wojny, pokoju itp., a nie w zależności od zachcianki - i nikt nie wiedział co to "ketoza", nie było zdalnego sterowania, pracy biurowej, TV, internetu...

Zawsze mnie ciekawiła analiza zmian wydatku energetycznego przeciętnego człowieka spowodowanych "zdobyczami cywilizacji" - teraz konia nie trzeba poić, karmić, wypasać, zapewniać mu trawy i siana, zaprzęgać do wozu, wyprowadzać, bramy nie trzeba otwierać bo siłownik sam to zrobi, do telefonu nie trzeba podchodzić, bo siedzi w kieszeni, ba nawet klawisza nie trzeba wciskać, wystarczy puknąć w ekran, gotówki nie trzeba liczyć, wystarczy wyjąć kartę lub przyłożyć smartfona, zakupów się nie dźwiga tylko pcha wózek na kółkach itd.... - dziesiątki ruchów mniej, setki miniruchów mniej, może miliony mikroruchów mniej - ile mniej wydatku energetycznego w sumie przez dzień, tydzień, miesiąc, rok?

Teraz cywilizowanej większości wystarczy podejść do automatu lub wziąć koszyk w markecie by za niewielkie pieniądze nażreć się mięsiwa, warzyw, owoców, ochlać wina, wódy i piwa, tak samo jak wieki temu było to dane tylko nielicznym... Wtedy tuczyli się nieliczni, teraz tuczyć się mogą wszyscy (... "prawie" wszyscy - bez generalizowania).
ODPOWIEDZ