No i pierwsza olimpijka tri zaliczona
To byla bardzo krotka wersja, jesli ma ktos ochote na dluga to zapraszam do dlaszego czytania
Dlugo szukalem, w ktorych zawodach wziac udzial, zeby pasowalo z terminem i lokalizacja.
W koncu padlo na IronMan 5150 w Kraichgau.
Piekna lokalizacja, 130km od nas czyli jeszcze do ogarniecia bez noclegu.
W sobote pojechalem odebrac pakiet startowy i wziac udzial w pogadance przedstartowej.
Jeszcze nie bylo tak goraco, ale juz w sobote prazylo konkretnie, stad ta moja mina
Pokrecilem sie po targach, zakupilem biala czapeczke z siateczka na niedziele,
wysluchalem kilku wywiado z prosami (Kienle, Lange) i sie zebralem.
Pasta party olalem, wolalem zjesc cos w domu. No i zjadlem dla odmiany... makaron.
Tematem glownym weekendu byly zawody na dystansie polowki IronMana,
dlatego dla olimpijkowiczow zawody zaczynaly sie dopiero o 14:00.
To mialo wplyw na 2 rzeczy:
- woda sie akurat nagrzala powyzej granicy (22,2) i plywanie odbylo sie bez pianek
- jazda na rowerze i biega odbywala sie w najwiekszym skwarze (> 30 stopni), zero chmur
Prognoza byla znan juz na tydzien wczesniej, wiec nie bylem zaskoczony, wiedzialem,
ze musze dobrze zadbac o siebie zarowno przed jak i w czasie zawodow.
I w sumie dobrze mi to wyszlo, jak chyba nigdy.
Tak dla ustalenia uwagi: przed startem, w czasie i zaraz po wypilem 4 litry plynow, zjadlem 4 zele oraz typowe zarcie postartowe i cos tam jeszcze.
A mimo to, po powrocie do domu waga pokazywala -2kg
Wracamy do samego startu.
1. Plywanie.
Pierwszy raz bralem udzial w rolling start i jestem wielkim fanem.
2 osoby wysylane co 3 sekundy, zero scisku w wodzie, tak powinno byc.
Plywanie poszlo zadziwiajaco lekko: nie szarzowalem, plynalem bardzo spokojnie i nie chcialem sie zajechac, tzn. zaplywac
Troche sie balem plywania, bo ostatnio plywalem duzo mniej niz chcialem, a jednak 1.5km to juz kawalek.
Jak sie jednak okazalo mialem 7-y czas w swojej grupie wiekowej, przy czym tylko pierwsza 3-ka byla poza zasiegiem,
pozostala 3-jka to bylo max 25 sekund roznicy. Krotko mowiac jestem zadowolony.
T1. Przy zakladaniu buta rowerowego pierwszy skurcz: prawa lydka.
Nic to przyzwyczailem sie, dokonczylem zakladanie i po rower.
2. Rower.
Trasa nieco przeluzona (41.5km), mocno pofaldowana, prawie 500m przewyzszen,
region nie na darmo nazywany jest "Regionen 1000 wzgorz".
Tutaj wyszly moje braki z przygotowania, bo bardzo malo jezdzilem (kilka razy, tylko 2 razy na nowym rowerze).
W sumie byloby moze nawet ok, ale moj tri rower jest ustawiony na plaskie trasy, typowo trathlonowe,
wiec na kilka podjazdach brakowalo mi przynajmniej jeszcze jednego lekkiego przelozenia.
Musialem jechac bardzo silowo, co mi strasznie mordowalo nogi (za co zaplacilem na biegu)
T2. Jak tylko zszedlem z roweru, od razu w obydwu nogach zlapaly mnie skurcze w miesien obszerny przysrodkowy (musialem wyguglac
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
).
3. Bieg.
Skurcze bynajmniej nie chcialy odpuscic po wstepie do biegania, a zeby bylo przyjemniej,
natychmiast po przejsciu do biegu chwycila mnie moja ulubiona przypadlosc, czyli totalny spazm przepony.
Czulem pod palcami, ze jest twarda jak kamien, masakra.
100-300m metrow biegu za mna, a mnie zaczelo przechodzic przez mysl, ze nie wiem czy w ogole dobiegne.
Zalozenia nie byly ambitne mialem biec sobie 4:30-4:40.
Pierwszy km wszedl w 6:08, drugi w 6:43, bo 2 razy szedlem pare metrow masujac skurcze.
Troche odpusily, na tyle, ze nie bolaly, wiec zajalem sie bardziej przepona.
Zjadlem musztarde (nastepnym razem wezme ze 3
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
), zaczalem ja uciskac i jakby lekko zaczela puszczac.
Kilometry 3-5 weszly w 5:42, 5:54 i 5:38. Na 6-ym km jakby zaczelo sie cos dziac, wpadlem w jakis rytm
i nastepne km zaczalem biec ocierajac sie o tempo 5:00, a ostatni km nawet w 4:32.
Na mete wpadlem caly szczesliwy. A kilkaset metrow przed nia wygladalem tak:
Podsumowujac: cel minimum osiagniety, 3h zlamane (dokladnie 2:57:12).
Na mecie myslalem, ze ogolnie wynikowo bedzie tragedia,ale pogoda innym tez dala sie we znaki.
Na koniec w swojej grupie wiekowej zajalem 14-te miejsce na 35, ktorzy ukonczyli.
Plywanie: 29:31, miejsce 7
Rower: 1:27:00, miejsce 14
Bieg: 54:27, miejsce 14 (BTW trasa biegowa tez byla dluzsza, oficjalnie podali 10,2km)
Wiem, ze musze duzo wiecej pojezdzic na rowerze, bo bedzie bieda.
No i zakladki, jak nie ogarnej tej przepony to dupa blada
Co do odzywiania, to zjadlem w sumie 4 zele, pilem ISO (rower) i wode (rower, bieg).
I to czulem w czasie biegu, bo pomijajac problemy miesniowe wydolnosc nie byla nadszarpnieta.
Bieglo mi sie lekko (jak juz bieglem) mimo poteznego upalu i ponad 2h wysilku na karku.
A to znaczy, ze odzywianie w koncu wypalilo.
Summa summarum od razu po zawodach bylem (i wciaz jestem) strasznie pozytywnie nakrecony
i nie moge sie doczekac kiedy za 2 tygodnie wystartuje sobie w sprincie (750/20/5)
Az zaczalem zalowac, ze tylko 3 starty sobie w tym roku ustawilem.
Ale to nic, nadrobie w nastepnym
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)