
wczytuję się dalej.
Panowie, wątek wg. mnie musi zakończyć się konkluzją a jaka ona jest ?Qba Krause pisze:i ja się z twoimi wypowiedziami zgadzamna tyle na ile je rozumiem
moje ciało jest posłuszne ?yacool pisze:Celowe zmniejszanie kadencji pozwala na lepsze warunki do uczenia ciała ekonomiki ruchu. Jeżeli coś przebiega w wolniejszym tempie, to czucie tego czegoś jest lepsze, można nad tym zapanować, zastanowić się, dlaczego moja noga tyle waży, a gdyby ważyła mniej, albo gdyby nie stawiała takiego oporu w wahadłach, to czy dałoby radę zwiększyć kadencję, itp. To są bardzo indywidualne kwestie, na które bardzo negatywny wpływ mają pośpiech, zwiększanie kadencji na zasadzie "bo tak mają zawodowcy", zwiększanie tempa i ogólnie pewien brak cierpliwości.
Ekonomika ruchu to nie pojedynczy mięsień, który można odseparować, dotknąć i czuć jak pracuje. Jeśli w wolnym tempie i na niskiej kadencji ciało mnie słucha, to można próbować bawić się w szybsze bieganie na wyższej kadencji. Pod jednym jednak warunkiem: ciało musi mnie słuchać. Musi robić dokładnie to, co od niego oczekuję. Jak dotąd spotkałem zaledwie kilka osób, o których mógłbym powiedzieć, że ich ciała są posłuszne.
Jeżeli słyszę więc porady w stylu machaj tak, a tak rękami, albo zwiększ kadencję do tej i tej wartości, no to śmieszne są takie zalecenia, bo świadczą o kompletnym braku doświadczenia w pracy z innymi ludźmi nad ruchem biegowym.
posłuszne jak baranek. XdZbigniew94 pisze:moje ciało jest posłuszne ?yacool pisze:Celowe zmniejszanie kadencji pozwala na lepsze warunki do uczenia ciała ekonomiki ruchu. Jeżeli coś przebiega w wolniejszym tempie, to czucie tego czegoś jest lepsze, można nad tym zapanować, zastanowić się, dlaczego moja noga tyle waży, a gdyby ważyła mniej, albo gdyby nie stawiała takiego oporu w wahadłach, to czy dałoby radę zwiększyć kadencję, itp. To są bardzo indywidualne kwestie, na które bardzo negatywny wpływ mają pośpiech, zwiększanie kadencji na zasadzie "bo tak mają zawodowcy", zwiększanie tempa i ogólnie pewien brak cierpliwości.
Ekonomika ruchu to nie pojedynczy mięsień, który można odseparować, dotknąć i czuć jak pracuje. Jeśli w wolnym tempie i na niskiej kadencji ciało mnie słucha, to można próbować bawić się w szybsze bieganie na wyższej kadencji. Pod jednym jednak warunkiem: ciało musi mnie słuchać. Musi robić dokładnie to, co od niego oczekuję. Jak dotąd spotkałem zaledwie kilka osób, o których mógłbym powiedzieć, że ich ciała są posłuszne.
Jeżeli słyszę więc porady w stylu machaj tak, a tak rękami, albo zwiększ kadencję do tej i tej wartości, no to śmieszne są takie zalecenia, bo świadczą o kompletnym braku doświadczenia w pracy z innymi ludźmi nad ruchem biegowym.
No tak, jasne. Ale, Jacku Drogi, czy nie jest (nie może być) też tak, że wiele osób ma bardzo zniekształcone wzorce motoryczne? Krótko mówiąc - porusza się niezdarnie, nieefektywnie. Wtedy garść podstawowych, prostych, bynajmniej niezawodowych i niewyczynowych zaleceń dot. postawy, ustawienia tyłka, pracy rąk, czy wreszcie tej nieszczęsnej kadencji ("nie sadź człowieku takich długich wolnych ciężkich susów tylko drobniejsze, bardziej sprężyste kroki" itd.) pozwalają danej osobie coś poprawić, lepiej ustawić ciało... Z początku może to się nawet wydawać nienaturalne, wymuszone, wręcz niekomfortowe... ale jak wejdzie w przysłowiową krew to potem już człek sam się sobie dziwi i z siebie śmieje jak mógł w ogóle biegać jak biegał (pływać jak pływał, jechać rowerem jak jechał rowerem itd. itp.).yacool pisze:To są bardzo indywidualne kwestie, na które bardzo negatywny wpływ mają pośpiech, zwiększanie kadencji na zasadzie "bo tak mają zawodowcy", zwiększanie tempa i ogólnie pewien brak cierpliwości.
[...]
Jeżeli słyszę więc porady w stylu machaj tak, a tak rękami, albo zwiększ kadencję do tej i tej wartości, no to śmieszne są takie zalecenia....