Wiesiu pisze:Witam wszystkich.
Trafiłem tutaj gdyż od jakiegoś czasu korci mnie aby zacząć biegać... Jest to trochę śmieszne, bo nie znoszę biegania, ogólnie nie znoszę uprawiania jakichkolwiek sportów tyle, że właśnie jest pewne "ale"...
Obecnie mam 22 lata i ważę 114kg przy wzroście 185cm... dodam, że ze 3-4 lata temu ważyłem 134kg ale dzięki jazdom na rowerze w lecie udało mi się zrzucić te 20kg tyle, że właśnie... na rowerze jeżdżę tylko sezonowo i to przy specyficznie sprzyjającej pogodzie (ciepło, brak błota, dużego wiatru, sucha nawierzchnia) także warunki występujące na zewnątrz obecnie, nie sprzyjają temu kompletnie... stąd ten pomysł z bieganiem... Acha, dodam, że nie stosowałem żadnych diet (i nie zamierzam), jedynie ograniczałem trochę ilość tego co spożywam.
Problem polega na tym, że z tego co pamiętam to bieganie zawsze sprawiało mi ogromny problem, nie dość, że chwila i już mnie bolały płuca, to na dokładkę łydki zaczynały mi odmawiać posłuszeństwa po dość krótkim czasie...
Pytanie mam do was, jak dać sobie z tym radę? Chciał bym być zdolny biec non stop przez godzinę ale obawiam się, że nie dam rady nawet 5 minut...
Na rowerze nigdy nie miałem takich problemów, średnio obecnie robię traski 23km w czasie 60-68 minut (rozpiętość ta wynika z tego jak danego dnia mam ochotę jeździć, jestem w stanie zejść poniżej godziny, ale nie robię tego, bo było by to dość wycieńczające) w terenie pagórkowatym leśnym, po czym nie jestem w zasadzie zmęczony... także myślę, że przy mojej wadze to nie najgorszy wynik...
Ale do rzeczy, co z tym bieganiem? Czemu mnie to tak męczy? Czy może ja nie mam po prostu do tego predyspozycji? Dodam, że mam dość specyficzną budowę przez co nie wyglądam na swoje kilogramy... wynika to z tego, że mam bardzo masywne nogi (74cm w udzie)...
Jak w ogóle zmotywować się do biegania? Jak to jest u was? Jak wspomniałem, nigdy tego nie znosiłem... a jeszcze zostaje mi jeden aspekt mnie trapiący... ogólnie, to jakoś nie widzi mi się biegać jak się na mnie ludzie gapią... przeszkadzają mi takie głupie spojrzenia... wolał bym wyzionąć ducha gdy nikt tego nie widzi...
Z góry dodam, iż ze względu na ilość stron, nie zagłębiłem się w temat zbyt mocno...
Witam Wiesiu,
Nie wiem czy jestem najlepszą osobą, która powinna cokolwiek Ci doradzać ale może moja historia trochę bardziej Cię zmobilizuje.
Nigdy nie byłem zwolennikiem biegania, wydawało mi się to strasznie nudne i męczące. Jednak 6 tygodni temu postanowiłem jednak spróbować. Znalazłem w internecie tzw. "plan 10-tygodniowy", który wydawał się na tyle przemyślany, że taki ktoś jak ja miał szansę na jego zrealizowanie. Na pewno wymaga on minimalnej dozy samozaparcia i konsekwencji. Nieoczekiwanie pomogła mi w tym rodzina. Zaczynaliśmy biegać we trójkę. Najpierw odpadła żona, faktycznie ma problemy z klanem więc odezwało się już w drugim tygodniu. Potem odpadł syn. Stwierdził, że to nie dla niego i teraz asystuje mi czasem na rowerze. I tak oto zostałem z moim wyzwaniem sam. I tu się włączyła przekora. Nie dawali mi szans na kolejny tydzień, twierdząc że samemu nie będzie mi się chciało wytrwać. Ja się zaparłem i chcąc im pokazać, że mimo przeciwności losu dotrwam i zrealizuję postanowienie wczoraj zakończyłem cykl biegania przypisany na 6 tydzień. Dziś lub jutro zaczynam już kolejną porcję czyli 3 cykle 10 minutowe gdzie będę biegał już przez 9 minut z minutową przerwą. Czyli sumując biegać będę już prawie 30 minut. I uwierz mi jest to dla mnie życiowe osiągnięcie. Teraz bieg sprawia mi przyjemność, nie forsuję tempa i skupiam się na przebiegnięciu zalecanego czasu. Może potem pobawię się dystansem ale na razie nie szaleję. Doszedłem do momentu, że czekam na dni w których zaplanowałem sobie trening. Wydaje mi się, że dla Ciebie też ten plan byłby dobry i zachęcający. Zaczynasz od naprawdę małej dawki biegu (na początek biegasz tak naprawdę 5 minut a pozostałem 25 to marsz) i powoli zwiększasz dawkę a co za tym idzie wzrasta Twoja wytrzymałość.
Zerknij pod ten adres i spójrz może Cię to przekona:
http://jak-biegac.pl/plan-treningowy-dl ... h-biegaczy
Mi to pomogło i co najważniejsze nie jestem na drugi dzień połamanym malkontentem. Naprawdę nie miałem do tej pory większych problemów z zakwasami czy innymi przypadłościami jakie czasami pojawiają się po jakichkolwiek ćwiczeniach. Dodam, że nie jestem młodzieniaszkiem (stukneło mi już 39 lat), pracuję przy biurku lub w samochodzie, mam nadwagę i co najgorsze intensywnie paliłem przez blisko 20 lat (teraz jeszcze podpalam ale już nie tak dużo). Sam widzisz, że nie jestem typem wyczynowca.
Co do problemów z "wszechobecnymi oczami". Ja osobiście nie mam tych problemów. Mówiąc kolokwialnie mam w d*** co mówią, moją sprawą jest z kolei to co robię i wara im od tego. Może dla Ciebie będzie rozwiązaniem czas w którym biegasz. Ja ze względu na wrodzone lenistwo i po części na wykonywaną pracę biegam wieczorem w pobliskim parku. Trening zaczynam koło 19-19:30 i wtedy nie spotykam na swej drodze zbyt wielu komentatorów, zwłaszcza w sezonie jesiennym. Mijam tylko podobnych jak ja "oszołomów"
. Jeśli masz taką możliwość wypróbuj takie rozwiązanie, może akurat przypadnie Ci do gustu.
Jeśli natomiast zdecydowanie bieganie nie jest dla Ciebie (choć teraz uważam, że bieganie jest dla każdego) przełam swoje opory wobec roweru. Ja uwielbiam rower i w dni w które nie biegam jeżdżę regularnie. I muszę Ci powiedzieć, że nie są dla mnie problemem niesprzyjające warunki pogodowe. Zdarza mi się nawet śmigać po parku nawet zimą. Trzeba tylko zainwestować w strój, w którym nie przemarzniesz i to wszystko. Robiłem już spore trasy gdzie pogoda potrafiła się zmienić o 180 stopni i dało się radę.
Niezależnie co postanowisz zachęcam żebyś spróbował. Postaw sobie za cel zrealizowanie planu do trzeciego tygodnia. Jeśli nie dasz rady przerwiesz ale czy będziesz się wtedy dobrze czuł przed samym sobą ? Raczej wątpię. Uważam, że ustanowienie sobie jakiegoś celu i czasu jego realizacji to podstawa. Jeśli go nie będzie nie będzie i mobilizacji z Twojej strony.
Wierzę, że Ci się uda i zaczniesz. Napisz proszę jak Ci idzie. Ze swojej strony obiecuję, że podzielę się z Tobą moimi spostrzeżeniami i małą bo małą ale za to praktyczną wiedzą.
Trzymam kciuki i czekam na wieści od Ciebie.
Run Forest, run .....