Grubasy - tylko dla Was

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
bartek.p
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 241
Rejestracja: 28 lis 2010, 18:20
Życiówka na 10k: 45m
Życiówka w maratonie: 3h50m

Nieprzeczytany post

gawrys pisze:Witam wszystkich,

Zarejestrowałem się tutaj na forum ponieważ po wielu namysłach wkońcu ruszyłem mój ciężki (120 kg) tyłek z kanapy (przyznam że odkąd przestałem grać w piłkę to waga poleciała o 20 kg bardzo szybko) i zacząłem biegać. Jak narazie biegam dopiero trzeci dzień, ale po przeczytaniu pierwszego postu LEO jakoś mnie to wszystko podbudowało, że jednak może i ja też potrafię itp. Tak jak wspomniałem powyżej, są to moje początki, narazie biegam po 1400m. Muszę wam powiedzieć, że w pierwszy dzien to myślałem, że zostawię gdzieś po drodze płuca i chyba z trzy razy odpoczywałem, ale dzisiaj było już o wiele lepiej - tylko raz :) Pozdrawiam wszystko i będę odzwiedzał to forum aby nie stracić motywacji. Wielkie pozdro.
Witam
Na poczatek gratulacje za ruszenie "ciezkiego tylka z kanapy" :taktak:
Postaraj sie nie przesadzac z iloscia biegania na poczatek bo szybko mozesz sie zniechecic,polecam przejzec dokladnie to forum znajdziesz tu mase dobrych planow jak i wiele ciekawych porad.
Pozdrawiam
New Balance but biegowy
gawrys
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 04 lis 2011, 18:21
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

bartek.p pisze:
gawrys pisze:Witam wszystkich,

Zarejestrowałem się tutaj na forum ponieważ po wielu namysłach wkońcu ruszyłem mój ciężki (120 kg) tyłek z kanapy (przyznam że odkąd przestałem grać w piłkę to waga poleciała o 20 kg bardzo szybko) i zacząłem biegać. Jak narazie biegam dopiero trzeci dzień, ale po przeczytaniu pierwszego postu LEO jakoś mnie to wszystko podbudowało, że jednak może i ja też potrafię itp. Tak jak wspomniałem powyżej, są to moje początki, narazie biegam po 1400m. Muszę wam powiedzieć, że w pierwszy dzien to myślałem, że zostawię gdzieś po drodze płuca i chyba z trzy razy odpoczywałem, ale dzisiaj było już o wiele lepiej - tylko raz :) Pozdrawiam wszystko i będę odzwiedzał to forum aby nie stracić motywacji. Wielkie pozdro.
Witam na poczatek gratulacje za ruszenie "ciezkiego tylka z kanapy" :taktak:
Postaraj sie nie przesadzac z iloscia biegania na poczatek bo szybko mozesz sie zniechecic,polecam przejzec dokladnie to forum znajdziesz tu mase dobrych planow jak i wiele ciekawych porad.
Pozdrawiam
Wielkie dzięki, postaram się w wolnym czasie przeczytać to i owo. Jak narazie wiem że to początek ale ciągnie mnie do biegania, może dlatego że przez długi czas grałem w piłkę, ale odkąd dwa lata temu urodziła mi się córeczka zawiesiłem koorki na kołki. A brzuszek rósł :) pozdrawiam
bartek.p
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 241
Rejestracja: 28 lis 2010, 18:20
Życiówka na 10k: 45m
Życiówka w maratonie: 3h50m

Nieprzeczytany post

mariod pisze:Próbuję zrozumieć co poeta miał na myśli? fakt,faktem,cieszę się iż ktoś uswiadomił mi jak dużo pracy nad sobą jeszcze muszę wykonać w kwesti mojej żałosnej kultury ,dziękuje szanowny kolego Wiesławie.Twoje uwagi są dla mnie nie zwykle cenne. :taktak:
Hej podobno czlowiek uczy sie cale zycie tak ze wszystko przed toba a sugerujac sie twoim zdjeciem w avatarze jeszcze "troche" czasu ci zostalo :hahaha: :hahaha: :hahaha:
pozdrawiam
Awatar użytkownika
mariod
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 678
Rejestracja: 09 sty 2010, 17:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Polska

Nieprzeczytany post

Dzięki : :uuusmiech: : ale te trochę to w cudzysłowie. : :uuusmiech:
Cinski
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 10
Rejestracja: 19 paź 2011, 15:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Katowice

Nieprzeczytany post

Wiesiu pisze:Witam wszystkich.
Trafiłem tutaj gdyż od jakiegoś czasu korci mnie aby zacząć biegać... Jest to trochę śmieszne, bo nie znoszę biegania, ogólnie nie znoszę uprawiania jakichkolwiek sportów tyle, że właśnie jest pewne "ale"...
Obecnie mam 22 lata i ważę 114kg przy wzroście 185cm... dodam, że ze 3-4 lata temu ważyłem 134kg ale dzięki jazdom na rowerze w lecie udało mi się zrzucić te 20kg tyle, że właśnie... na rowerze jeżdżę tylko sezonowo i to przy specyficznie sprzyjającej pogodzie (ciepło, brak błota, dużego wiatru, sucha nawierzchnia) także warunki występujące na zewnątrz obecnie, nie sprzyjają temu kompletnie... stąd ten pomysł z bieganiem... Acha, dodam, że nie stosowałem żadnych diet (i nie zamierzam), jedynie ograniczałem trochę ilość tego co spożywam.
Problem polega na tym, że z tego co pamiętam to bieganie zawsze sprawiało mi ogromny problem, nie dość, że chwila i już mnie bolały płuca, to na dokładkę łydki zaczynały mi odmawiać posłuszeństwa po dość krótkim czasie...
Pytanie mam do was, jak dać sobie z tym radę? Chciał bym być zdolny biec non stop przez godzinę ale obawiam się, że nie dam rady nawet 5 minut...
Na rowerze nigdy nie miałem takich problemów, średnio obecnie robię traski 23km w czasie 60-68 minut (rozpiętość ta wynika z tego jak danego dnia mam ochotę jeździć, jestem w stanie zejść poniżej godziny, ale nie robię tego, bo było by to dość wycieńczające) w terenie pagórkowatym leśnym, po czym nie jestem w zasadzie zmęczony... także myślę, że przy mojej wadze to nie najgorszy wynik...
Ale do rzeczy, co z tym bieganiem? Czemu mnie to tak męczy? Czy może ja nie mam po prostu do tego predyspozycji? Dodam, że mam dość specyficzną budowę przez co nie wyglądam na swoje kilogramy... wynika to z tego, że mam bardzo masywne nogi (74cm w udzie)...
Jak w ogóle zmotywować się do biegania? Jak to jest u was? Jak wspomniałem, nigdy tego nie znosiłem... a jeszcze zostaje mi jeden aspekt mnie trapiący... ogólnie, to jakoś nie widzi mi się biegać jak się na mnie ludzie gapią... przeszkadzają mi takie głupie spojrzenia... wolał bym wyzionąć ducha gdy nikt tego nie widzi...

Z góry dodam, iż ze względu na ilość stron, nie zagłębiłem się w temat zbyt mocno...

Witam Wiesiu,

Nie wiem czy jestem najlepszą osobą, która powinna cokolwiek Ci doradzać ale może moja historia trochę bardziej Cię zmobilizuje.
Nigdy nie byłem zwolennikiem biegania, wydawało mi się to strasznie nudne i męczące. Jednak 6 tygodni temu postanowiłem jednak spróbować. Znalazłem w internecie tzw. "plan 10-tygodniowy", który wydawał się na tyle przemyślany, że taki ktoś jak ja miał szansę na jego zrealizowanie. Na pewno wymaga on minimalnej dozy samozaparcia i konsekwencji. Nieoczekiwanie pomogła mi w tym rodzina. Zaczynaliśmy biegać we trójkę. Najpierw odpadła żona, faktycznie ma problemy z klanem więc odezwało się już w drugim tygodniu. Potem odpadł syn. Stwierdził, że to nie dla niego i teraz asystuje mi czasem na rowerze. I tak oto zostałem z moim wyzwaniem sam. I tu się włączyła przekora. Nie dawali mi szans na kolejny tydzień, twierdząc że samemu nie będzie mi się chciało wytrwać. Ja się zaparłem i chcąc im pokazać, że mimo przeciwności losu dotrwam i zrealizuję postanowienie wczoraj zakończyłem cykl biegania przypisany na 6 tydzień. Dziś lub jutro zaczynam już kolejną porcję czyli 3 cykle 10 minutowe gdzie będę biegał już przez 9 minut z minutową przerwą. Czyli sumując biegać będę już prawie 30 minut. I uwierz mi jest to dla mnie życiowe osiągnięcie. Teraz bieg sprawia mi przyjemność, nie forsuję tempa i skupiam się na przebiegnięciu zalecanego czasu. Może potem pobawię się dystansem ale na razie nie szaleję. Doszedłem do momentu, że czekam na dni w których zaplanowałem sobie trening. Wydaje mi się, że dla Ciebie też ten plan byłby dobry i zachęcający. Zaczynasz od naprawdę małej dawki biegu (na początek biegasz tak naprawdę 5 minut a pozostałem 25 to marsz) i powoli zwiększasz dawkę a co za tym idzie wzrasta Twoja wytrzymałość.

Zerknij pod ten adres i spójrz może Cię to przekona:

http://jak-biegac.pl/plan-treningowy-dl ... h-biegaczy

Mi to pomogło i co najważniejsze nie jestem na drugi dzień połamanym malkontentem. Naprawdę nie miałem do tej pory większych problemów z zakwasami czy innymi przypadłościami jakie czasami pojawiają się po jakichkolwiek ćwiczeniach. Dodam, że nie jestem młodzieniaszkiem (stukneło mi już 39 lat), pracuję przy biurku lub w samochodzie, mam nadwagę i co najgorsze intensywnie paliłem przez blisko 20 lat (teraz jeszcze podpalam ale już nie tak dużo). Sam widzisz, że nie jestem typem wyczynowca.

Co do problemów z "wszechobecnymi oczami". Ja osobiście nie mam tych problemów. Mówiąc kolokwialnie mam w d*** co mówią, moją sprawą jest z kolei to co robię i wara im od tego. Może dla Ciebie będzie rozwiązaniem czas w którym biegasz. Ja ze względu na wrodzone lenistwo i po części na wykonywaną pracę biegam wieczorem w pobliskim parku. Trening zaczynam koło 19-19:30 i wtedy nie spotykam na swej drodze zbyt wielu komentatorów, zwłaszcza w sezonie jesiennym. Mijam tylko podobnych jak ja "oszołomów" :oczko: . Jeśli masz taką możliwość wypróbuj takie rozwiązanie, może akurat przypadnie Ci do gustu.

Jeśli natomiast zdecydowanie bieganie nie jest dla Ciebie (choć teraz uważam, że bieganie jest dla każdego) przełam swoje opory wobec roweru. Ja uwielbiam rower i w dni w które nie biegam jeżdżę regularnie. I muszę Ci powiedzieć, że nie są dla mnie problemem niesprzyjające warunki pogodowe. Zdarza mi się nawet śmigać po parku nawet zimą. Trzeba tylko zainwestować w strój, w którym nie przemarzniesz i to wszystko. Robiłem już spore trasy gdzie pogoda potrafiła się zmienić o 180 stopni i dało się radę.

Niezależnie co postanowisz zachęcam żebyś spróbował. Postaw sobie za cel zrealizowanie planu do trzeciego tygodnia. Jeśli nie dasz rady przerwiesz ale czy będziesz się wtedy dobrze czuł przed samym sobą ? Raczej wątpię. Uważam, że ustanowienie sobie jakiegoś celu i czasu jego realizacji to podstawa. Jeśli go nie będzie nie będzie i mobilizacji z Twojej strony.

Wierzę, że Ci się uda i zaczniesz. Napisz proszę jak Ci idzie. Ze swojej strony obiecuję, że podzielę się z Tobą moimi spostrzeżeniami i małą bo małą ale za to praktyczną wiedzą.

Trzymam kciuki i czekam na wieści od Ciebie.
Run Forest, run .....
Stasznis
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 21
Rejestracja: 19 wrz 2008, 13:05

Nieprzeczytany post

Cinski świetny post
Na szczęście w całym tym wątku bardzo dużo jest takich świetnych pozytywnych wypowiedzi.

Panowie nie zaśmiecajcie proszę swoimi prywatnymi wypowiedziami.

Wiesiu to co pisali Twoi adwersarze absolutnie zgadza się ze świetną diagnozą nas GRUBASÓW potrafimy się oszukiwać
Takie fajne motto
"jeśli chcesz coś osiągnąć znajdziesz sposób, jeśli coś ci nie wychodzi znajdziesz powód... "

Przeczytaj Uważnie Post Cinskiego ja i wielu innych zaczynaliśmy od planu 10-tyg.
Gorąco Ci polecam książkę Skarżyńskiego "Biegiem przez Życie"

PS
nie opuściłem żadnego postu w tym wątku, swojego czasu przeczytałem chyba ok 100 stron i uważam że to była bardzo dobra osobista inwestycja.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witam serdecznie wszystkich
Wydaje mi się, że również mój przypadek idealnie pasuje do tego tematu. Otóż w czerwcu powiedziałem dość swojemu dotychczasowemu trybowi życia. Po okresie ciągłego uprawiania sportu w szkole podstawowej, liceum wyjechałem na studia. Czytaj - całkowicie zakończyłem jakąkolwiek aktywność fizyczną. Przy 193 cm wzrostu szybko przybrałem na masie do około 115kg jednak z czasem waga rosła i w czerwcu 2011 roku osiągnęła ponad 125 kg. Tego było już za wiele! Zacząłem od zmiany sposobu odżywiania się. Początkowo odstawiłem pieczywo oraz produkty mączne + ziemniaki. Znacznie ograniczyłem słodycze (do dnia dzisiejszego mąka i słodycze to rzeczy, które wiem, że istnieją i od czasu do czasu przypominam sobie tylko jak smakują, aczkolwiek w moim menu nie występują). Postanowiłem też skończyć z obżeraniem się w nocy. Z czasem dorzuciłem też regularne posiłki co 2,5 - 3 godziny. Po 1,5 miesiąca takiej kuracji waga wskazywała 116 kg. Wtedy postanowiłem wspomóc się produktem z laboratorium OlimpLabs - Thermo Speed Extreme. Jednak to nie moja pierwsza przygoda z TSE dlatego wiedziałem, że bez żadnego ruchu nie będzie żadnego efektu. Postanowiłem zacząć biegać. Na pierwszym "treningu" przebiegłem 2,4km i byłem zadowolony jak cholera. Znalazłem małą pętlę niedaleko domu o długości 3,67km i biegałem sobie 5 razy w tygodniu. Zmobilizowany ciągłym spadkiem masy stopniowo zwiększałem dystans. Wprowadziłem też przebieżki do swojego treningu. Dzisiaj ważę niecałe 92kg. Właśnie zaczynam swój 13. tydzień z bieganiem. Do tej pory przebiegłem 412.18 km. 57 razy wyszedłem z domu pobiegać a łącznie na bieganiu spędziłem 40 godzin i 7 minut. Zwiększając tygodniowo swój kilometraż doszedłem do 40-50 kilometrów. Obecnie trenuję wg swojego "planu" -
poniedziałek - wolne
wtorek - bieg spokojny (6-8km) + przebieżki (10x100m)
środa - bieg spokojny (8km)
czwartek - bieg szybki (8km)
piątek - wolne
sobota - bieg spokojny (8km)
niedziela - bieg długi (zacząłem od 10km zwiększając co tydzień dystans aż do 18 km, a od tego czasu zwiększa co 2 tygodnie o 3 km i obecnie biegam 21km)

Mam też za sobą 2 starty w zawodach i chociaż czasy na pewno nikogo by nie powaliły to ja za każdym razem dobiegając do mety czułem się jakbym zdobywał olimpijskie złoto. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie na wiosnę wezmę udział w swoim pierwszym półmaratonie a jesienią chciałbym przebiec swoje pierwsze 42km 195 metrów.

PS: Możecie mi wierzyć lub nie ale jeszcze rok temu powiedziałem, że bieganie jest do bani, chyba, że się ma przed sobą piłkę, a ciasny strój wygląda pedalsko. Dzisiaj sam biegam i zgadnijcie w jakim stroju... :)
stev72
Wyga
Wyga
Posty: 81
Rejestracja: 12 lip 2011, 14:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jak ja wam zazdroszczę tego biegania. :(
No nic biorę się za rozluźniania mojego "pasa" ( ITBS) z nadzieją, że to jest to. Spróbuję dołączyć do Was na wiosnę.
blog 2w1 - proszę o komentarze :)
viewtopic.php?f=27&t=59275
Awatar użytkownika
mariod
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 678
Rejestracja: 09 sty 2010, 17:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Polska

Nieprzeczytany post

Dołączyć możesz już teraz,na wiosnę będą pierwsze efekty.Wytrwałości!
Awatar użytkownika
Herflick
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 274
Rejestracja: 11 cze 2007, 11:06
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jak przetrwasz jesień zimę - zostaniesz. Nie ma na co czekać. Dwa lata temu też przechodziłem "przedkomputerowy" słomiany zapał. Jesienią odpuściłem i wróciłem do wagi sprzed biegania... mało tego pokonałem ją o 5kg... teraz mam zamiar się nie dać :)
gg: 212072
Obrazek
Awatar użytkownika
mszary
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 630
Rejestracja: 27 wrz 2010, 07:32
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Witkowo Drugie

Nieprzeczytany post

Popieram moich dwóch "przedmówców" - nie ma co czekać do wiosny. I uważam, że jak ktoś ma choć cień zamiarów rozpoczęcia przygody z odchudzaniem przez bieganie w okresie jesienno - zimowym i przetrwa ten okres to potem będzie już tylko lepiej. Przez ten okres (najgorszy w sumie do biegania) można ukształtować w sobie zapał do biegania, polubić ten sport i zakorzenić się w nim.
Ja tak miałem, co prawda jesienią było spoko, najgorsza była zima, zaspy, ślizgawki na ścieżkach, ale się nie poddałem i teraz... już rok mija jak biegam regularnie.
Polecam. Warto.
stev72
Wyga
Wyga
Posty: 81
Rejestracja: 12 lip 2011, 14:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Niestety mam kontuzję lub co gorsze zużycie eksploatacyjne kolana. Jeśli to ITBS to właśnie przez zimę mam zamiar popracować nad problemem, jeśli to nie no to cóż, za późno spodobało mi się bieganie :chlip:
blog 2w1 - proszę o komentarze :)
viewtopic.php?f=27&t=59275
Nenaaa
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 14 paź 2011, 20:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cześć. Przeczytałam ten wątek od deski do deski :taktak: Jest skarbnicą wiedzy i super motywujący.
Jestem 76-77 kilogramową "dużą" kobietą :trup: Mój wzrost to 170 cm. Wiek 30 lat. Mniej więcej do 23-ego roku życia byłam dosyć szczupłą, zgrabną osóbką. W 2004 roku opuściłam ojczyznę i zamieszkałam w jednym z tak zwanych ciepłych krajów. No i zaczęło się...tycie. Siedzenie na tyłku, nadmierne jedzenie i spory nadmiar kilogramów gwarantowany. Źle mi z tym, nie czuję się sobą, nie poznaję się w lustrze. Od początku lutego tego roku postanowiłam coś z tym zrobić. Zmieniłam odrobinę swoje nawyki żywieniowe, przede wszystkim mniejsze posiłki, mniej obfite kolacje, ogólnie zdrowsze żarcie :D Udało mi się od tego momentu zgubić kilka kilogramów. Od dłuższego czasu waga stoi w miejscu.
11 października rozpoczęłam plan 6-cio tygodniowy Pumy. Od początku do teraz z aptekarską dokładnością, mając na uwadze Wasze doświadczenia i rady, nie przeciążając się, truchtając baaardzo wolno. Skończyłam wczoraj 5-ty tydzień. Nie jest źle, kondycja rośnie, pojawiały się rzecz jasna różne bóle, ale z biegiem czasu powoli znikały. Tętno na początku bardzo wysokie ma obecnie wyraźną tendencję zniżkową.
Początkowo, tak na "chłopski rozum", myślałam, że po tylu latach totalnego bezruchu i nie zwiększając ilości jedzenia, po 5-ciu tygodniach regularnego truchtania zanotuję jakieś zmiany na wadze lub w obwodach ciała. Niestety...nic takiego nie nastąpiło. Jak było tak jest. Demotywujące to oczywiście trochę i dołujące. Cały czas cierpliwie ( no może nie całkiem ) czekam. Ech...
Żeby nie było, pozytywy biegania również zauważyłam, lepszy sen, poprawa kondycji, samopoczucia i pewnie wiele innych :hejhej: Jednym słowem zaraziłam się bieganiem i jest mi z tym dobrze. Dzięki Wam za motywację i ciekawe historie :oczko:
gruby gbur
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 3
Rejestracja: 16 lis 2011, 09:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam, potrzebuję porady.

Mam 36 lat 175cm i dużą nadwagę (115 kg). Nie mam żadnych problemów ze zdrowiem (przynajmniej o nich nie wiem). Od jakiegoś czasu zacząłem uprawić sport (takie tam przewracanki) i muszę podbudować kondycję i o ile się da schudnąć ile się da. Od 2 tygodni praktycznie codziennie urządzam sobie wieczorne spacery - wczoraj 9km ze średnią prędkością 6km/h - sporo górek (zajęło mi to 1:30 h), czułem, że dałbym radę przejść sporo więcej ale była już późna godzina. Żadnej diety nie stosuję - zmieniłem tylko przyzwyczajenia, zacząłem jeść śniadania, a przestałem kolacje. Czy z taką nadwagą mogę już zacząć biegać czy raczej dalej praktykować marsze ? Czy do chodzenia też potrzebuję butów jak do biegania ? W czasie marszu nie czuję, żadnego strzykania, bólu stawów ani innej niepokojącej reakcji.

pozdrawiam
Awatar użytkownika
mariod
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 678
Rejestracja: 09 sty 2010, 17:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Polska

Nieprzeczytany post

Spróbuj marszobiegi.
ODPOWIEDZ