KrzysiekJ pisze:Nie mam pojęcia. Nie testowałem boso po chodniku.
Kiedyś na bosaka pobiegłem po plaży, ale z kiepskim skutkiem. Zrobiłem kilkanaście kilometrów i na drugi dzień miałem paskudne zakwasy w łydkach i pęcherze na stopach.
Teraz łydki mam dużo silniejsze, ale obawiam się właśnie bąbli i bolesnych otarć.
No to zrób test. Zdejmij buty i skarpetki, wybierz nawierzchnię po której chciałbyś biegać w VFF i pobiegnij (skoro myślisz o 2k na początek w VFF, to może właśnie te wspomniane 2k).
Zobacz co się będzie działo, i z tego miejsca albo zwiększ dystans każdorazowo o kilka procent/minut, albo trochę zmniejsz, i przez jakiś czas utrzymaj ten sam, a dopiero za jakiś czas zacznij ponownie wydłużać dystans. Nie szalej z prędkością. Jak otrzesz sobie bose stopy, to jest to znak, że zamiast zakładać VFF powinieneś nauczyć się biegać boso

i tak długo to męczyć, aż nie będziesz miał otarć, czy krwiaków. Hassy coś może na ten temat tobie więcej napisać - ja ze swej strony dodam tylko, że jest to proces dynamiczny, i nie działa to na zasadzie jazdy na rowerze >> raz "naumiane" na zawsze zostaje

Szczerze mówiąc, o dziwo. Za to skóra ma "pamięć" i jej wytrzymałość się z czasem zaskakująco szybko zwiększa (nawet po kilku miesiącach w butach).
Oczywiście, możesz po prostu założyć VFF i zacząć biec. I powinno być fajnie, ale przy takich upałach, to aż żal nie pobiec boso
W między czasie jak tylko jest możliwość chodź boso (również po za domem), po każdej nawierzchni (im bardziej twardo tym lepiej) lub w VFF.