
poniedzialkowy wieczór, stadion, ciemnawo i smutno. Nagle wyprzedza mnie jeden czlowiek - zdecydowanie za cieplo ubrany i za szybko biegnący

6 kółek później na bieznie wchodzi 2 chłopaków, tak sobie biegamy we czwórkę nie łapiąc kontaktu.
Potem za ciepło ubrany schodzi.
Potem schodzą chłopaki.
Przyszedł facet z kobietą - zrobili dwa kółka i przeszli na plan treningowy Magdy M - z naciskiem na wymachy nóg.
A ja byłem głodny biegu. Planowalem 15 kolek, zrobilem 20. W tym tygodniu przebieglem ponad 30 km. Moj tegoroczny rekord.
Zaczalem samotnie krecic kolka i dobieglem tez samotnie. Czulem sie jak metronom, jak element wyposażenia stadionu. Smieszne, ale wzmacniajace uczucie.
Wam tez zycze sily do biegania w te ciemne poranki i wieczory. Wbrew pogodzie grudzien bedzie moim najmocniejszym akcentem 2008
