maniek669 pisze:
Po pierwsze, tą bzdurę ja znam z opowiadań starszych ludzi, a nie z książek (pewnie bzdurnych zresztą).
Maniek, to co Ty znasz z opowiadań, ja znam z autopsji. Pamiętam co się jadło u dziadków na wsi, a dziadek był gospodarz pełną gębą, żadna tam " bieda na morgu ziemi".
I tak czytam czasami te teorie na temat żywienia "kiedyś" (kiedy?)na wsi i jedyne co mogę stwierdzić, to że słyszy się tylko to co się chce. A reszta jednym uchem wpada a drugim wypada.
Może warto samemu przeliczyć, ile świń rocznie musiałaby na własny użytek wyhodować typowa wiejska rodzina- czyli wielodzietna.
I tak:
Moi dziadkowie mieli 6 dzieci. Czyli 8 osób do wyżywienia.
Lekko licząc, wg "diety paleo czy tam LCHF musieliby przeżerać koło 30-32 świń rocznie przy ogólnym założeniu, ze zjadają 500 gram świniny dziennie, w zaokrągleniu do 350 kalorii na 100 gr.
1750 kalorii z 0,5 kg świniny (przypominam że świnie nie składa się tylko ze słoniny "niestety" ma tez mięśnie, krew, podroby które obniżają średnią kaloryczność 100 gr uśrednionej świniny. Przyjęłam tą średnią na oko: 350 kalorii na 100gr), daje około 2 świnie rocznie na 1 osobę , czyli 1750 kalorii dziennie ze świni. Reszta z innych źródeł, dla osoby pracującej ciężko fizycznie, to wcale dużo nie wychodzi. Dla "chłopa", jeszcze z 1000 by się przydało, w czasie żniw czy przednówku (orka) może nawet więcej)
Świnia bitna waży około 100kg, mięsa z niej zostaje około 85 kg.
Do tego koszt utrzymania stałej populacji loch matek i jakiegoś knurka-ojczulka. No świnie rodzą świnie, z kurzu się warchlaki nie biorą.
Oczywiście przy kolejnym założeniu, ze zjadają całą świnię a nie tylko słoninę i najtłustsze części mięsa a resztę nie wiem... rzucaliby może tym kurom których niby tyle zjadali ( + to stado niosek dodatkowo co jajka daje. Kura normalna nie fermowa nioska, czyli taka która jajka niesie i da się zjeść niesie jajko co 2 dni średnio i tez sezonowo. Zimą wsiowe kury prawie się nie niosą).
A, no i jeszcze krowy, bo przecież śmietana i masło musi być.
I jakieś konie by trzeba było czymś orać żeby paszę dla tej hordy zwierząt mieć
Na moje oko to te kury, krowy, konie i prosiaki by ich chyba prędzej zeżarły z kopytami w takim układzie, ale niech tam.
Ale może źle policzyłam, może niech ktoś to przeliczy jeszcze raz.
Powiem szczerze- ja sobie nie wyobrażam, bazując na tym co pamiętam odnośnie nakładów pracy i paszy jaka trzeba włożyć w hodowlę zwierząt w "eko" gospodarstwie rolnym, żeby typowa wiejska rodzina mogła sobie pozwolić na przejedzenie takiej ilości zwierząt i nie zbankrutowanie.
Ale może się mylę, może coś źle policzyłam?
Sama jestem ciekawa.
Swoja drogą, wziąwszy te teorie na temat dobroczynnego wpływu mięsa na rozwój mózgu, to jak się ma to do rozwoju mózgów typowych mięsożerców?
Takie kotowate. Mięso żrą a coś słabo.
Przecież na tle innych zwierząt, to banda matołów jest.
Zwykła gęś czy krowa, a nawet niespecjalnie inteligentny, tyle że pamiętliwy koń, biją w przedbiegach jakiegokolwiek kotowatego.
No to jak to tak z tym dobroczynnym wpływem mięsa na mózg?
Jeszcze sobie uświadomiłam, że 30 świń rocznie na 8 osobową rodzinę, daje świniobicie częściej niż co 2 tygodnie
Gdyby tak było, to świniobicie byłoby czymś codziennym, a przecież na wsi zawsze jest to rodzaj święta. Niezaczęstego.
Najczęściej związanego z nadchodzeniem świąt, lub uroczystościami typu wesele w rodzinie
