szymon - 37:xx na 10k na pełnym luzie
Moderator: infernal
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
20 III
8,7 E (5:10/km)
Świeżości brak. Mam nadzieję, że wróci za jakiś miesiąc. Tymczasem klepię sobie niezbyt szybko, trochę się jednak przy tym męcząc. Wróciłem na judo, które z bólem serca odpuściłem w poprzednim tygodniu, żeby dać zaleczyć się kontuzji przed Maniacką. Dorzucę parę przebieżek raz na jakiś czas i powinno być nieźle.
Jak już się pozbieram, to chciałbym zakręcić się przy 18' na 5km (lub 5000 m, bo pewnie będzie okazja wystartować w Poznaniu na bieżni). Jestem też ciekaw, czy zostało mi trochę szybkości na krótsze dystanse. Mam nadzieję, że Jacek i Robert, tak jak rok temu, zrobią w ramach BBL parę testów oprócz Coopera (800, 1000, 1500). No i oczywiście od tej soboty wraca BBL, więc wreszcie wróci praca nad techniką (samemu nie sposób ocenić własnej postawy itp.)
Jakoś nawet mi ta zima specjalnie nie przeszkadza. Przynajmniej nie ciągnie na bieżnię do szybszych akcentów
8,7 E (5:10/km)
Świeżości brak. Mam nadzieję, że wróci za jakiś miesiąc. Tymczasem klepię sobie niezbyt szybko, trochę się jednak przy tym męcząc. Wróciłem na judo, które z bólem serca odpuściłem w poprzednim tygodniu, żeby dać zaleczyć się kontuzji przed Maniacką. Dorzucę parę przebieżek raz na jakiś czas i powinno być nieźle.
Jak już się pozbieram, to chciałbym zakręcić się przy 18' na 5km (lub 5000 m, bo pewnie będzie okazja wystartować w Poznaniu na bieżni). Jestem też ciekaw, czy zostało mi trochę szybkości na krótsze dystanse. Mam nadzieję, że Jacek i Robert, tak jak rok temu, zrobią w ramach BBL parę testów oprócz Coopera (800, 1000, 1500). No i oczywiście od tej soboty wraca BBL, więc wreszcie wróci praca nad techniką (samemu nie sposób ocenić własnej postawy itp.)
Jakoś nawet mi ta zima specjalnie nie przeszkadza. Przynajmniej nie ciągnie na bieżnię do szybszych akcentów
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
21 III
~4,5 E
23 III
~5 E
BBL
~5 E
W czwartek poszedłem pobiegać na luzie, bez zegarka. Już po dwóch kółkach w parku czułem, że jest bardzo słabo. Ledwie powłóczyłem nogami. Muszę przebudować trochę plan tygodnia, bo nie daję rady biegać dzień po treningu judo. W sumie nie jest to takie dziwne, bo wracam do domu po 22 i przez noc nie zdążę się zregenerować. Na razie poprzesuwam więc dni biegowe, a jak wrócę do formy, będę we wtorki i czwartki biegał wolne easy/recovery.
Dzisiaj już wszystko w porządku. Spokojnie dotruchtałem na Olimpię (przy takiej temperaturze zdecydowanie bardziej komfortowo mi się biegnie niż jedzie na rowerze). Na stadionie mocna ekipa, jeden tor całkowicie wyczyszczony, więc można było poćwiczyć. Dobrze znów wziąć się do roboty. Jutro coś ciut dłuższego.
~4,5 E
23 III
~5 E
BBL
~5 E
W czwartek poszedłem pobiegać na luzie, bez zegarka. Już po dwóch kółkach w parku czułem, że jest bardzo słabo. Ledwie powłóczyłem nogami. Muszę przebudować trochę plan tygodnia, bo nie daję rady biegać dzień po treningu judo. W sumie nie jest to takie dziwne, bo wracam do domu po 22 i przez noc nie zdążę się zregenerować. Na razie poprzesuwam więc dni biegowe, a jak wrócę do formy, będę we wtorki i czwartki biegał wolne easy/recovery.
Dzisiaj już wszystko w porządku. Spokojnie dotruchtałem na Olimpię (przy takiej temperaturze zdecydowanie bardziej komfortowo mi się biegnie niż jedzie na rowerze). Na stadionie mocna ekipa, jeden tor całkowicie wyczyszczony, więc można było poćwiczyć. Dobrze znów wziąć się do roboty. Jutro coś ciut dłuższego.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
24 III
12,5 E
26 III
8,7 E
W niedzielę skoczyłem do Lasu Dębińskiego. Kapitalne miejsce. Pod tym względem szkoda, że nie biegam dłuższych treningów, bo dobiegu i powrotu wychodzi ok 7,5 km, więc ponad połowa Tak czy inaczej biegało się lekko i przyjemnie. Po ubitym śniegu nawet milej niż po chodnikach.
Dzisiaj coś a'la recovery. Tempo około 5:20/km. Początek ciężko, ale potem rozruszałem kulasy. Jednak na razie nie zdecydowałem się poprzesuwać dni biegowych, bo nie chcę mieć czterech treningów pod rząd.
Z czymś szybszym poczekam na wiosnę.
Tak się składa, że majówkę spędzam w górach. Będzie więc może okazja zasmakować biegu górskiego na w miarę rozsądnym dystansie (~15 km). Tak na przetarcie.
12,5 E
26 III
8,7 E
W niedzielę skoczyłem do Lasu Dębińskiego. Kapitalne miejsce. Pod tym względem szkoda, że nie biegam dłuższych treningów, bo dobiegu i powrotu wychodzi ok 7,5 km, więc ponad połowa Tak czy inaczej biegało się lekko i przyjemnie. Po ubitym śniegu nawet milej niż po chodnikach.
Dzisiaj coś a'la recovery. Tempo około 5:20/km. Początek ciężko, ale potem rozruszałem kulasy. Jednak na razie nie zdecydowałem się poprzesuwać dni biegowych, bo nie chcę mieć czterech treningów pod rząd.
Z czymś szybszym poczekam na wiosnę.
Tak się składa, że majówkę spędzam w górach. Będzie więc może okazja zasmakować biegu górskiego na w miarę rozsądnym dystansie (~15 km). Tak na przetarcie.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
27 III
8,8 km E (4:40)
28 III
12 km kros (5:05)
Wczoraj żwawiej na Arenie. Da się już biegać w zenkach, o ile omija się niektóre ścieżki. Nogi niosły i wyszło tak na granicy "drugiego zakresu". Bardzo przyjemnie.
Dzisiaj jeszcze przyjemniej. Kros po pięknym olsztyńskim lesie. Dużo śniegu, sporo górek (od których w Poznaniu odwykam). Słoneczko,trochę wiatru. Bomba. Czuję, że wracam do formy
8,8 km E (4:40)
28 III
12 km kros (5:05)
Wczoraj żwawiej na Arenie. Da się już biegać w zenkach, o ile omija się niektóre ścieżki. Nogi niosły i wyszło tak na granicy "drugiego zakresu". Bardzo przyjemnie.
Dzisiaj jeszcze przyjemniej. Kros po pięknym olsztyńskim lesie. Dużo śniegu, sporo górek (od których w Poznaniu odwykam). Słoneczko,trochę wiatru. Bomba. Czuję, że wracam do formy
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
30 III
11 km krosik (5:20/km)
Na szczęście trenuję głównie w warunkach miejskich, więc zimowy las nie zdążył mi się przejeść tej zimy. Dzisiaj trasa trochę trudniejsza niż ostatnio i praktycznie nieprzetarta. Dużo radości
Od tygodnia pobolewa mnie rozcięgno. Dzisiaj miarka się przebrała. Po stu metrach zdjąłem buta i wyszarpałem wkładkę. Musiałem się z nią trochę pomocować, bo była przylepiona sporą ilością kleju, który stworzył twardawą kroplę pod śródstopiem. A jak wiadomo nie siłą kropla drąży skałę. Mam nadzieję, że to była przyczyna dyskomfortu i będzie już w porządku.
11 km krosik (5:20/km)
Na szczęście trenuję głównie w warunkach miejskich, więc zimowy las nie zdążył mi się przejeść tej zimy. Dzisiaj trasa trochę trudniejsza niż ostatnio i praktycznie nieprzetarta. Dużo radości
Od tygodnia pobolewa mnie rozcięgno. Dzisiaj miarka się przebrała. Po stu metrach zdjąłem buta i wyszarpałem wkładkę. Musiałem się z nią trochę pomocować, bo była przylepiona sporą ilością kleju, który stworzył twardawą kroplę pod śródstopiem. A jak wiadomo nie siłą kropla drąży skałę. Mam nadzieję, że to była przyczyna dyskomfortu i będzie już w porządku.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
31 III
12 km kros (4:57)
Wczoraj wieczorem Stomil Olsztyn zrobił miłą niespodziankę i pokonał Cracovię 3:0, czego nie omieszkałem uczcić. Wobec tego dzisiaj ciężko się wstawało i nie dałem rady pobiegać przed śniadaniem. Myślałem, że ze względu na balast pójdzie opornie, ale nic z tych rzeczy. Nogi niosły. Jest fajnie.
12 km kros (4:57)
Wczoraj wieczorem Stomil Olsztyn zrobił miłą niespodziankę i pokonał Cracovię 3:0, czego nie omieszkałem uczcić. Wobec tego dzisiaj ciężko się wstawało i nie dałem rady pobiegać przed śniadaniem. Myślałem, że ze względu na balast pójdzie opornie, ale nic z tych rzeczy. Nogi niosły. Jest fajnie.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
3 IV
8,5 km E (~5:00)
Poniedziałek wolny planowo. Wtorek odpuściłem, bo biorąc pod uwagę kaca, pogodę i brak czasu, miałem aż nadto wymówek. Poza tym czułem się trochę podziębiony, a las zawalony mokrym śniegiem obiecywał jedynie możliwość taplania się przez godzinę w przemoczonych butach. Trudno. W Olsztynie i tak udało mi się pobiegać parę krosów.
Dzisiaj jakoś ociężale, choć tempo całkiem spoko. Pobolewa mnie tu i tam, więc nie przesadzam z intensywnością. Mam nadzieję, że się nie uszkodzę i, jak tylko zejdzie śnieg, będzie można coś szybszego machnąć.
8,5 km E (~5:00)
Poniedziałek wolny planowo. Wtorek odpuściłem, bo biorąc pod uwagę kaca, pogodę i brak czasu, miałem aż nadto wymówek. Poza tym czułem się trochę podziębiony, a las zawalony mokrym śniegiem obiecywał jedynie możliwość taplania się przez godzinę w przemoczonych butach. Trudno. W Olsztynie i tak udało mi się pobiegać parę krosów.
Dzisiaj jakoś ociężale, choć tempo całkiem spoko. Pobolewa mnie tu i tam, więc nie przesadzam z intensywnością. Mam nadzieję, że się nie uszkodzę i, jak tylko zejdzie śnieg, będzie można coś szybszego machnąć.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
4 IV
8,5 E
4x100m przebieżki
Trasa ta co wczoraj, bez zegarka. Na koniec kilka ożywczych przebieżek. Trochę jestem obolały, ale to bardzo przyjemnie czuć zmęczenie w mięśniach grzbietu i w różnych innych dziwnych miejscach. Przebieżki na luzie. Całkiem fajnie nogi niosły.
Niestety po bieganiu zaczęło pobolewać rozcięgno. Posmarowałem, pomasowałem, okleiłem, jutro dam mu odpocząć i zobaczymy co z tego wyjdzie.
Jak wszystko będzie dobrze to pobiegnę 14 IV piątkę w Lasku Marcelińskim. Jeśli uda mi się nabiegać to co ostatnio, czyli jakieś 18:20, to chyba skuszę się już 28 IV na dyszkę. Zobaczymy jak będzie. W razie czego 12 V kolejna atestowana dyszka pod nosem. Potem 1 VI. Jest w czym wybierać
8,5 E
4x100m przebieżki
Trasa ta co wczoraj, bez zegarka. Na koniec kilka ożywczych przebieżek. Trochę jestem obolały, ale to bardzo przyjemnie czuć zmęczenie w mięśniach grzbietu i w różnych innych dziwnych miejscach. Przebieżki na luzie. Całkiem fajnie nogi niosły.
Niestety po bieganiu zaczęło pobolewać rozcięgno. Posmarowałem, pomasowałem, okleiłem, jutro dam mu odpocząć i zobaczymy co z tego wyjdzie.
Jak wszystko będzie dobrze to pobiegnę 14 IV piątkę w Lasku Marcelińskim. Jeśli uda mi się nabiegać to co ostatnio, czyli jakieś 18:20, to chyba skuszę się już 28 IV na dyszkę. Zobaczymy jak będzie. W razie czego 12 V kolejna atestowana dyszka pod nosem. Potem 1 VI. Jest w czym wybierać
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
6 VI
~5 km E
BBL
~5 km E
Na Rusałkę i z powrotem. Bardzo fajne zajęcia - dużo ćwiczeń, skakania, machania nogami, kucania, trochę przebieżek. Już nie mogę się doczekać, aż śnieg zejdzie z całej bieżni.
7 IV
60' E
GPS odmówił współpracy i bardzo dobrze. Pokręciłem kółka na Arenie. Pogoda wspaniała, aż chce się latać. Jak zawsze po zimie trawniki upstrzone ekskrementami. Ale dzień zbyt piękny by narzekać
~5 km E
BBL
~5 km E
Na Rusałkę i z powrotem. Bardzo fajne zajęcia - dużo ćwiczeń, skakania, machania nogami, kucania, trochę przebieżek. Już nie mogę się doczekać, aż śnieg zejdzie z całej bieżni.
7 IV
60' E
GPS odmówił współpracy i bardzo dobrze. Pokręciłem kółka na Arenie. Pogoda wspaniała, aż chce się latać. Jak zawsze po zimie trawniki upstrzone ekskrementami. Ale dzień zbyt piękny by narzekać
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
9 IV
9,3 E (5:06)
Spokojne rozbieganie po wieczornym treningu. Miało być nawet trochę wolniej, ale nie chciało mi się kontrolować tempa na bieżąco. Dość męczący bieg. Przyzwyczaiłem się już, że we wtorek i w czwartek nie ma świeżości. Jutro może coś żywszego. Zobaczymy, czy moja ulubiona bieżnia trochę podeschła.
9,3 E (5:06)
Spokojne rozbieganie po wieczornym treningu. Miało być nawet trochę wolniej, ale nie chciało mi się kontrolować tempa na bieżąco. Dość męczący bieg. Przyzwyczaiłem się już, że we wtorek i w czwartek nie ma świeżości. Jutro może coś żywszego. Zobaczymy, czy moja ulubiona bieżnia trochę podeschła.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
10 IV
2 km rozgrzewka
7x200m R p' 200m marsz
2 km schłodzenie
Stęskniłem się za bieżnią i dziś hycnąłem sobie przez płot na stadion. Tor zdążył przeschnąć, więc można było spokojnie przebiec po nim suchą stopą. W dodatku moje nogi są już zmęczone betonowymi chodnikami i asfaltem, a mięciutki szuter wprowadzał je wręcz w ekstazę.
Postanowiłem trochę się przepalić przed piątką w niedzielę i machnąć coś żwawszego. 200-metrowe repsy nadają się do tego znakomicie, bo nie męczą psychicznie, a są całkiem mocnym bodźcem. Poza tym byłem ciekaw jak tam po zimie z moją prędkością. Zrobiłem wszystkie powtórzenia zdecydowanie zbyt szybko, ale po dwóch pierwszych odcinkach nogi zakodowały już tempo i zwalnianie wybijało mnie z rytmu. Pewnie w normalnym cyklu treningowym zmęczenie nie pozwoliłoby mi tak zapieprzać (jeśli nawet, to by mi się nie chciało), ale teraz jestem świeżutki
Dwusetki wyszły równo po 35'", jedna 37".
Pierwszy raz od świąt waga ruszyła trochę w dół. Do startowej brakuje jeszcze ze 2 kg, ale spokojnie dociągnę.
2 km rozgrzewka
7x200m R p' 200m marsz
2 km schłodzenie
Stęskniłem się za bieżnią i dziś hycnąłem sobie przez płot na stadion. Tor zdążył przeschnąć, więc można było spokojnie przebiec po nim suchą stopą. W dodatku moje nogi są już zmęczone betonowymi chodnikami i asfaltem, a mięciutki szuter wprowadzał je wręcz w ekstazę.
Postanowiłem trochę się przepalić przed piątką w niedzielę i machnąć coś żwawszego. 200-metrowe repsy nadają się do tego znakomicie, bo nie męczą psychicznie, a są całkiem mocnym bodźcem. Poza tym byłem ciekaw jak tam po zimie z moją prędkością. Zrobiłem wszystkie powtórzenia zdecydowanie zbyt szybko, ale po dwóch pierwszych odcinkach nogi zakodowały już tempo i zwalnianie wybijało mnie z rytmu. Pewnie w normalnym cyklu treningowym zmęczenie nie pozwoliłoby mi tak zapieprzać (jeśli nawet, to by mi się nie chciało), ale teraz jestem świeżutki
Dwusetki wyszły równo po 35'", jedna 37".
Pierwszy raz od świąt waga ruszyła trochę w dół. Do startowej brakuje jeszcze ze 2 kg, ale spokojnie dociągnę.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
11 IV
8,7 E (5:22/km)
Wczoraj jeszcze wieczorem wszedł porządny trening judo. Dzisiaj regeneracyjna ósemka, z nogi na nogę. A że rzeczone nogi dość zmęczone, to nie było nawet pokusy, żeby przyspieszyć.
Z ciekawostek - dzisiaj udało mi się podpalić sobie spodnie przy gotowaniu ryżu. Mało tego, w celu ugaszenia sięgnąłem po szmatkę i okazało się, że ją udało mi się podpalić ciut wcześniej Jest ogień!
8,7 E (5:22/km)
Wczoraj jeszcze wieczorem wszedł porządny trening judo. Dzisiaj regeneracyjna ósemka, z nogi na nogę. A że rzeczone nogi dość zmęczone, to nie było nawet pokusy, żeby przyspieszyć.
Z ciekawostek - dzisiaj udało mi się podpalić sobie spodnie przy gotowaniu ryżu. Mało tego, w celu ugaszenia sięgnąłem po szmatkę i okazało się, że ją udało mi się podpalić ciut wcześniej Jest ogień!
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
13 IV
9 km E
BBL
W taką pogodę można śmigać. Przyjechałem na Olimpię wcześniej i pobiegałem sobie nad Rusałką. O dziwo udało mi się nie zgubić za bardzo na tzw. pętli Kulawego, którą biegłem raz i to w drugą stronę. Swoją drogą już od dawna wybieram się na Z Biegiem Natury, ale zawsze coś. (Jutro na przykład piątka na Marcelinie...) Wyszło miło i całkiem żwawo (~4:55/km)
Na BBL miałem okazję powyginać moje przykurczone kulasy na płotkach. Za którymś razem przy...em nawet łydką, przez co teraz ciut kuleję. Mam nadzieję, że po rozgrzaniu nie będzie z nią jutro problemu.
9 km E
BBL
W taką pogodę można śmigać. Przyjechałem na Olimpię wcześniej i pobiegałem sobie nad Rusałką. O dziwo udało mi się nie zgubić za bardzo na tzw. pętli Kulawego, którą biegłem raz i to w drugą stronę. Swoją drogą już od dawna wybieram się na Z Biegiem Natury, ale zawsze coś. (Jutro na przykład piątka na Marcelinie...) Wyszło miło i całkiem żwawo (~4:55/km)
Na BBL miałem okazję powyginać moje przykurczone kulasy na płotkach. Za którymś razem przy...em nawet łydką, przez co teraz ciut kuleję. Mam nadzieję, że po rozgrzaniu nie będzie z nią jutro problemu.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
14 IV
Biegi Przełajowe w Lasku Marcelińskim. 5 km
~18:07. msc ?
Ostatni z czterech biegów w cyklu. Czasu dokładnego nie znam, bo biegłem bez zegarka, a wyniki na stronie pojawiają się później. Gościa przede mną zapytałem ile miał i dodałem sobie te kilka sekund. W grudniu pobiegłem tu 18:17, w styczniu 18:22. Jest progres.
Z samego biegu jestem całkiem zadowolony. Było mało błota i mogłem spokojnie polecieć w zenkach (za co moje stopy są mi bardzo wdzięczne!). Ruszyłem trochę zbyt ostro i po około kilometrze puściłem dwuosobową ( ) grupę zanurzając się we własnym rytmie. Ktoś mnie wyprzedzał, ja kogoś doganiałem, ale nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia. Dzięki temu udało mi się utrzymać dobre tempo. Do czwartego kilometra słyszałem za plecami czyjś oddech, ale potem przyspieszyłem i nic już nie słyszałem. Na finiszu udało się wyprzedzić jeszcze jednego zawodnika.
Na ostatniej prostej Krzychu dodał mi otuchy dopingiem. A w ogóle z dopingiem to zabawna sprawa. Po biegu była dekoracja zwycięzców całego cyklu. Ja, tak na oko, byłem piąty w kategorii i nie do końca wiedziałem, czy dostanę pucharek, czy nie (pierwsza trójka to moi "rówieśnicy", a nie wiedziałem, czy nagrody w generalce dublują się z kategoriami) No to postanowiłem poczekać. Jacek, Aldona, Agata i Krzysiek, chcąc nie chcąc, też czekali na ogłoszenie wyników, żeby pstryknąć mi fotkę itp. Ustalanie miejsc w cyklu zajęło ok. 2 godziny. Trzeba było zobaczyć ich miny, gdy okazało się, że jednak pucharka nie dostanę i czekali na marne Spojrzenie Jacka mówiło: "Cieszę się, że miałem pretekst, żeby siedzieć tyle czasu na wilgotnej trawie. W końcu jest wiosna. Dziękuję"
Biegi Przełajowe w Lasku Marcelińskim. 5 km
~18:07. msc ?
Ostatni z czterech biegów w cyklu. Czasu dokładnego nie znam, bo biegłem bez zegarka, a wyniki na stronie pojawiają się później. Gościa przede mną zapytałem ile miał i dodałem sobie te kilka sekund. W grudniu pobiegłem tu 18:17, w styczniu 18:22. Jest progres.
Z samego biegu jestem całkiem zadowolony. Było mało błota i mogłem spokojnie polecieć w zenkach (za co moje stopy są mi bardzo wdzięczne!). Ruszyłem trochę zbyt ostro i po około kilometrze puściłem dwuosobową ( ) grupę zanurzając się we własnym rytmie. Ktoś mnie wyprzedzał, ja kogoś doganiałem, ale nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia. Dzięki temu udało mi się utrzymać dobre tempo. Do czwartego kilometra słyszałem za plecami czyjś oddech, ale potem przyspieszyłem i nic już nie słyszałem. Na finiszu udało się wyprzedzić jeszcze jednego zawodnika.
Na ostatniej prostej Krzychu dodał mi otuchy dopingiem. A w ogóle z dopingiem to zabawna sprawa. Po biegu była dekoracja zwycięzców całego cyklu. Ja, tak na oko, byłem piąty w kategorii i nie do końca wiedziałem, czy dostanę pucharek, czy nie (pierwsza trójka to moi "rówieśnicy", a nie wiedziałem, czy nagrody w generalce dublują się z kategoriami) No to postanowiłem poczekać. Jacek, Aldona, Agata i Krzysiek, chcąc nie chcąc, też czekali na ogłoszenie wyników, żeby pstryknąć mi fotkę itp. Ustalanie miejsc w cyklu zajęło ok. 2 godziny. Trzeba było zobaczyć ich miny, gdy okazało się, że jednak pucharka nie dostanę i czekali na marne Spojrzenie Jacka mówiło: "Cieszę się, że miałem pretekst, żeby siedzieć tyle czasu na wilgotnej trawie. W końcu jest wiosna. Dziękuję"
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
16 IV
8,7 E
Bez zegarka. Podejrzewam, że się zawiesiłem i zrobiłem kółko więcej, ale nie mam jak tego sprawdzić W sumie co za różnica? Przyjemne, swobodne, wolne wybieganie.
Kolejny cel to dobrze pobiec tysiaka w sobotę. Do tej pory biegłem ten dystans tylko raz. Bardzo chciałbym powtórzyć tamten wynik i złamać 3 minuty, ale nic się nie stanie, jak się nie uda.
8,7 E
Bez zegarka. Podejrzewam, że się zawiesiłem i zrobiłem kółko więcej, ale nie mam jak tego sprawdzić W sumie co za różnica? Przyjemne, swobodne, wolne wybieganie.
Kolejny cel to dobrze pobiec tysiaka w sobotę. Do tej pory biegłem ten dystans tylko raz. Bardzo chciałbym powtórzyć tamten wynik i złamać 3 minuty, ale nic się nie stanie, jak się nie uda.