INEMOSS 19:59

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Żeby zachować jakaś ciągłość będę wrzucać starty. Pewnie nie bedzie ich wiele, ale strzelam, że z 5 parkrunów w tym roku zrobię. I jakąś dziesiątkę w końcu.

PARKRUN Katowice — 30.03.2024
21:46

Na przetarcie po dwóch miesiącach przerwy, styczniu z 80km i takim bardzo spokojnym wprowadzeniu w lutym i marcu po 120km. Celowałem w 22:30, wyszło w sumie lepiej niż się spodziewałem, bo zabrakło 3 sekund do PB. Jestem dobrej myśli na maj/czerwiec. Na pewno planuję bez wielkiej rozkminy zwiększyć kilometraż spokojnego biegania i powoli wprowadzać jakieś mocniejsze akcenty, ale to też na spokojnie, bo póki co te thresholdy mi się przyjemnie biega i mam wrażenie, że mogą się po pół roku dobrze odwdzięczyć*.

Swoją drogą, dzisiaj po finiszu w 3:30/km miałem tętno 204. Poza tym fajnie, chyba za asekuracyjnie, bo pierwsze 2km po 4:30/km i potem o dziwo złapałem jakiś ciąg na 4:15/km na etapie tego podbiegu, na który w zeszłym roku biadoliłem.

* Doszedłem do tego, że ten trening LT 3x2km biegam po 4:40/km. To jest o 10 sekund wolniej niż biegałem w tamtym roku. Wtedy niby pokazywało średnie HR ok. 86% ale co z tego jeśli ostatnie 500m już biegłem znacząco nad progiem. Chyba że tak ten trening ma działać, że takie wyjście ponad próg na 2 minuty nie jest problemem.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

PARKRUN Katowice — 11.05.2024
21:27
IMG_20240513_222547.jpg
fot. Adam Chojnica


Jednak zawód, liczyłem na 20:59, ale może zabrakło biegania na prędkościach szybszych niż 4:35/km (poza krótkimi przebieżkami). A może te 40 dni od ostatniego parkrunu nie było wystarczające do zbicia życiówki o 45 sekund. Widząc, że to 20:59 umyka, postanowiłem nie finiszować sprintem. Zostawiłem tempo tak jak było, przynajmniej nogi szybciej się zregenerują.

Tak czy inaczej biega mi się świetnie na treningach. Polubiłem się z tymi 12-15 km raz w tygodniu. Nieźle mi idą podbiegi na pagórkach i uwielbiam te podprogowe 3x2km (choć może czas dołożyć jedno powtórzenie?). Lato może być ciekawe, bo czeka mnie seria trzech biegów 5km na mojej trasie wokół stawu. Niestety o 11:15, więc pewnie będzie totalna patelnia, ale może choć jeden z tych biegów będzie w chłodny dzień.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Muszę się pochwalić, bo dzisiaj zrobiłem trening, który mnie bardzo optymistycznie nastawił do tej dosyć żmudnej pracy, którą wykonywałem od lutego.

Od kiedy pamiętam narzekałem tu, że może interwały wychodzą mi nieźle, ale rozbiegania 10km+ to masakra po 6min/km. I w sumie nadal długo tak było, ale chyba zaczęła się w końcu jakaś sensowna adaptacja.

Dzisiaj 8km po 5:16/km na śr. tętnie 76% HRR, po którym miałem tyle energii, że jeszcze sobie zrobiłem luźne podprogowe 1.5km po 4:45/km i niecały kilometr po 5:20/km do domu.

Trochę nie ogarniam tych ostatnich tygodni, bo przeplatają mi się takie naprawdę fajne, udane treningi z totalną masakrą, kiedy to nogi są zupełnie sztywne i nie chcą współpracować. Szczególnie źle wychodzą mi weekendowe biegania, nie wiem.. chyba po prostu w tygodniu lepiej pobudzam się mięśniowo odprowadzając syna do przedszkola, jadąc na zakupy i zaczynając w pełnej koncentracji pracę. A w weekend do 11 jestem taką miekką kluchą, więc jak kolo 10 próbuję wyjść na trening to jest totalny fail.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Chwaliłem się na początku czerwca, potem w wakacje biegałem sobie nadmorskimi trasami i było jeszcze lepiej i...

Na tym koniec.

Za dużo przekombinowałem po powrocie do domu. Z nadmorskich 18 stopni zrobiło się śląskie 32, zacząłem więc biegać o 7, co było pierwszym krokiem ku zagładzie. Wstawałem po paru nocnych pobudkach po 6, robiłem krótki rozruch i na totalnie stwardniałych mięśniach męczyłem bułę po 5:50/km (gdzie nad morzem latałem sobie na super luzie dwunastki po 5:20/km).

Kupiłem rower na OLX i zamiast wrzucić go kosztem jednego biegania to zacząłem na nim jeździć pomiędzy.

Poszedłem na 20x200, które, pomijając fakt, że było ostatnim z treningów, poszło świetnie, bo latałem je po 3:40/km. I tyle. Zaczynałem trening z lekkim bólem w zginaczu biodra, dowaliłem do tego bólu taki akcent i skończyło się na miesięcznej absencji.

W sumie trochę mnie to zaskoczyło, bo potrzebowałem 3 tyg żeby choć spróbować wyjść na ~3km, a właściwie do teraz mi się ten ból delikatnie tli (z treningu na trening mniej). Byłem u fizjo, on też zawyrokował, że przesadziłem z różnymi aktywnościami i decyzjami, dostałem ćwiczenia rozciągające na przód uda, ale sam z siebie, znudzony brakiem aktywności, dodałem jeszcze wzmacnianie core i tyłka. Nadal zastanawia mnie co tam się wydarzyło w okolicy przyczepu, że aż miesiąc mi się to musiało regenerować (a ból nie był jakiś nagły, właściwie tylko przy bieganiu, ewentualnie po dłuższym, szybkim marszu).

No i właściwie dopiero dzisiaj poczułem, że biegnie mi się w miarę okej. Szału nie ma, bo to dopiero 7km po 5:40 z paroma stówkami po 3:30-4:00 (co oczywiście nie jest żadnym sprintem, ale boję się za mocno dowalić przód uda), ale i tak gęba mi się cieszyła, że bieganie znów było przyjemne.

Sierpień pewnie będzie taki trochę patchworkowy, ale na pewno będę się starał w miarę szybko wrócić na 10+km i tempa bliższe temu 5:10-5:20/km. A potem zobaczymy co z tego ukulam jesienią.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

2KM Zabrze — 07.09.2024
7:47

O sekundę gorzej niż rok temu. Dzisiaj 29 stopni, hardkorowa pogoda. Niemniej, przy krótkim dystansie temperatura nie gra aż takiej roli, więc przyjmuję, że pobiegłem po prostu niemalże tak samo jak rok temu. Ani regresu, ani progresu w tej materii.

Z innych – byłem na parkrunie ostatnio. Też cholernie ciepły dzień, więc nawet nie próbowałem lecieć na maksa. Zrobiłbym pewnie czas w okolicy życiówki, umęczając się na maksa. Plan był więc taki, żeby pobiec ten parkrun w T10. Czas 22:50 (około, nawet nie sprawdzałem oficjalnych), co mnie pozytywnie nastraja na ewentualne starty na 10km. Najwyraźniej jednak bliżej mi do sub45 na 10km niż do tego sub20 ;)

Lecimy dalej. Jeszcze chwila i w końcu jesień. Najlepszy czas do biegania.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Jak Karate Kid przeleciałem dzisiaj nad maską auta, które bardzo chciało mnie przejechać! Przydało się dziesięć lat siatkówki i dobra skoczność! Dobra, to powiem jak to było...

Lecę sobie w Chorzowie truchcikiem, wchodzę na pasy, ale widzę, że auto zwalnia, to biegnę sobie po tych pasach. A ten duuup, przyspiesza, ja szybka decyzja i hop nad maskę tego auta, stopy góra 10cm nad maską, ale jako, że byłem jednak w ruchu, to przeleciałem nad reflektorem i udało się minimalnie minąć szybę auta i lusterko. Tętno od razu wyżej o paręnaście, zastanawiałem się czy nie wrócić i nie zrobić rabanu (bo facet się zatrzymał), ale uznałam, że będzie próbował na mnie zwalić winę, że biegłem po pasach. No. Uważajcie na pasach. Ja już będę uważał :D

A trening jako tako idzie. W zeszła sobotę zrobiłem podbiegi w Bukowinie Tatrzańskiej przy Termach. Niskie tętno, fajne odczucia, ale poślad tak dostał, że następnego dnia z rana bałem się, że nie dojdziemy na Popradske Pleso. No ale okazało się, że luzik, tylko bolało w leżeniu i siedzeniu. Potem trochę górek i dopiero we wtorek luźne rozbieganko – nie będę ukrywał odczuciowo słabo po górach i jeździe autem.

W czwartek za to zrobiłem 4x400 po 4:08/km na przerwie 2min. w truchcie. Całkiem ok, ale muszę trochę podkręcić te akcenty, jak chcę coś jeszcze ogarnąć w tym roku. I dzisiaj 45min. po 5:55/km. czyli bardzo spokojnie + 15min. po 5:20/km.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

05.10.2024
12x400 (4:05/km), p. 90" marszotrucht

Miał być dzisiaj bieg, miał być post z życiówką, ale mi się wykrzaczyły plany, więc poszedłem tylko na solidny akcent.

Zaskakująco lekko, jak na tego rodzaju interwał, szczególnie, że starałem się jak najwięcej przerwy spędzić w truchcie. Tydzień temu było 5x800, trochę wolniej. Pod koniec października parkrun. Zobaczymy, ile będę w stanie nabiegać z tego treningu. W planie jeszcze klasyczne 5-6x1km. Może da mi to informację, jakie ustalić sobie tempo na bieg.

Myślę, że żeby 5tka była w zasięgu tych 20 minut, to musiałbym takie czterysetki robić po 3:50/km. Obecnie to raczej forma na sub21.
ODPOWIEDZ