O "herosach" i sportowcach
- Qwerty
- Rozgrzewający Się

- Posty: 13
- Rejestracja: 21 gru 2003, 13:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wolin
- Kontakt:
- Murat
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 424
- Rejestracja: 18 paź 2003, 18:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lubin
6 miesięcy,biegam gdzieś tak od marca ,mój pierwszy wyczyn to 4km,chyba w jakieś 22 min.O mało co po tym biegu nie wykitowałem /objawy lekkiego obrzęku płuc
/
Ten pierwszy /i jedyny jak na razie/maraton to tak po prawdzie biegłem do 35 km,a potem to już tylko pełzałem do mety po medal /bo dzieci na niego czekają...
/
Ten pierwszy /i jedyny jak na razie/maraton to tak po prawdzie biegłem do 35 km,a potem to już tylko pełzałem do mety po medal /bo dzieci na niego czekają...
- Qwerty
- Rozgrzewający Się

- Posty: 13
- Rejestracja: 21 gru 2003, 13:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wolin
- Kontakt:
Najważniejsze jednak, że Ci się udało. Przesunąłeś swoją granicę... Ja swoją przesunę dopiero na wiosnę 2005, bo wtedy chcę przebiec pierwszy maraton
. Może macie jakieś propozycję?
A co do początków biegania to są najlepsze
Po 15 minutach wydawało mi się, że zejdę z tego świata:).
A co do początków biegania to są najlepsze
-
PAwel
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
No, więc dla mnie pokonanie maratonu to nie jest żadne osiągnięcie, bo każdy może pokonać ten dystans i to bez żadnego przygotowania i bez uszczerbku dla zdrowia (pomijam przypadki kalekich, obłożnie chorych, niemowlaków itp.).
Czy pokonanie tego dystansu powiedzmy w 24 godziny to coś nadzwyczjnego?
Dla mnie zawsze istnieje kontekst możliwości i włożonej pracy. Jeśli ktoś trenuje rok, biegając regularnie 4 razy w tygodniu i wystartuje w maratonie to dla mnie jego wynik jakikolwiek by nie był - 5, 4, czy 3 godziny, zasługuje na uznanie. Zasługuje na uznanie bo została zainwestowana SOLIDNA PRACA. I te 5 godzin zasługuje na moje większe uznanie niż 2:15 Tergata (od którego oczekuję 2:05). Nie każdy może pobiec poniżej 2:10, ale każdy może zbliżyć się do granicy swoich możliwości i dopiero gdy jest blisko tej granicy, jego wysiłek zasługuje na moje uznanie. Akle żeby zbliżyć się do granicy swoich możliwości trzeba trenować.
Czy pokonanie tego dystansu powiedzmy w 24 godziny to coś nadzwyczjnego?
Dla mnie zawsze istnieje kontekst możliwości i włożonej pracy. Jeśli ktoś trenuje rok, biegając regularnie 4 razy w tygodniu i wystartuje w maratonie to dla mnie jego wynik jakikolwiek by nie był - 5, 4, czy 3 godziny, zasługuje na uznanie. Zasługuje na uznanie bo została zainwestowana SOLIDNA PRACA. I te 5 godzin zasługuje na moje większe uznanie niż 2:15 Tergata (od którego oczekuję 2:05). Nie każdy może pobiec poniżej 2:10, ale każdy może zbliżyć się do granicy swoich możliwości i dopiero gdy jest blisko tej granicy, jego wysiłek zasługuje na moje uznanie. Akle żeby zbliżyć się do granicy swoich możliwości trzeba trenować.
ENTRE.PL Team
- Masiulis
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1140
- Rejestracja: 06 lis 2002, 00:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Pawel ok, z punktu widzenia osoby biegajacej regularnie przebiegniecie maratonu nie jest osiagnieciem ktorym mozna sie pochwalic
ale dla 90% naszego spoleczenstwa jest to dystans nie do pokonania nawet marszem!!!
ale dla 90% naszego spoleczenstwa jest to dystans nie do pokonania nawet marszem!!!
[url=http://www.grupatrojmiasto.digimer.pl]Grupa Trójmiasto[/url]
"Nie ma drogi do szczescia - szczescie jest droga"
"Nie ma drogi do szczescia - szczescie jest droga"
-
Olek
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1865
- Rejestracja: 18 cze 2001, 18:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Myślę mniej więcej tak samo :)Quote: from PAwel
każdy może zbliżyć się do granicy swoich możliwości i dopiero gdy jest blisko tej granicy, jego wysiłek zasługuje na moje uznanie. Akle żeby zbliżyć się do granicy swoich możliwości trzeba trenować.
biegowa recydywa
-
Montano Corridore
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 632
- Rejestracja: 28 lis 2003, 08:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dla mnie triatlon to jest dopiero zabawa. Do tego wystarczy umieć pływać,mieć rower ( KASA ) i buty do biegania. IRONMAN to pikuś i żadne osiągnięcie. To kwestia kasy i czasu. Mówiąc krótko snobizm w czystym wydaniu. Żaden wysiłek. A dystans olpimpijski?Jeśli nie pływasz poniżej 15min na 1,5 km,nie jezdzisz poniżej 60min na 40km i nie biegasz 10km w 30min to żaden heroizm....poprostu jesteś cieniasem. Całe szczęście ja tak nie myślę. Paweł a może ty za cienki jesteś do maratonu?Quote: from PAwel on 9:39 pm on Dec. 27, 2003
No, więc dla mnie pokonanie maratonu to nie jest żadne osiągnięcie, bo każdy może pokonać ten dystans i to bez żadnego przygotowania i bez uszczerbku dla zdrowia (
(Edited by Montano Corridore at 11:44 pm on Dec. 27, 2003)
- Oli
- Rozgrzewający Się

- Posty: 23
- Rejestracja: 12 sty 2003, 20:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zielona Góra
Skończyłem maraton w czasie 4.21 w Dębnie przygotowania trwały 4 miesiące - jestem amatorem. W trakcie przygotowań 3 tygodnie leczyłem kontuzje. Czy czuje sie herosem - nie. Od 35 km musiałem przystawać.( boli mnie to do dzisiaj) Ale tylko ja wiem ile mnie to kosztowało potu na treningach, walki na trasie i pełnej mobilizacji od stycznia do kwietnia.
Tomasz
-
Montano Corridore
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 632
- Rejestracja: 28 lis 2003, 08:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dla mnie jest herosem ktoś kto pierwszy raz kończy maraton a był zupełnym amatorem. Podziwiam tych ludzi,którzy nigdy nie mieli kontaktu ze sportem,prowadzili niezdrowy tryb zycia i postanowili to zrobić. Podziwiam ich i już.
Z drugiej strony wiadomo,że ukończenie maratonu jest zwykłe i łatwe dla kogoś kto zaliczył już ten pierwszy,drugi,trzeci..albo fachowo się przygotował.
PAWEŁ NIE WYPALAJ SIĘ W MARATONIE!!!!
TWOJA ŻYCIÓWKA JEST DO POBICIA. WSTAŃ!WALCZ!WYGRAJ!
MAM NADZIEJĘ,ŻE OBUDZIŁEM GROŻNEGO WOJOWNIKA!
Z drugiej strony wiadomo,że ukończenie maratonu jest zwykłe i łatwe dla kogoś kto zaliczył już ten pierwszy,drugi,trzeci..albo fachowo się przygotował.
PAWEŁ NIE WYPALAJ SIĘ W MARATONIE!!!!
TWOJA ŻYCIÓWKA JEST DO POBICIA. WSTAŃ!WALCZ!WYGRAJ!
MAM NADZIEJĘ,ŻE OBUDZIŁEM GROŻNEGO WOJOWNIKA!
-
PAwel
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
Montano, jeszcze drzemie, he, he.
W przyszłym roku potrzebuję odmiany i odpoczynku, może po to właśnie, żeby być głodnym zmierzenia się jeszcze z rekordem.
Triatlon rzeczywiście wymaga większych wydatków niż bieganie, ale czy snobizm? Robię to po prostu dlatego, że chcę sprawdzić, czy mi się uda i w jakim czasie. Samo bieganie mnie już ostatnio trichę nudziło.
Oli, postaw sobie ambitny cel na jesieni przyszłego roku, koncentruj się na nim, trenuj mocno, unikaj kontuzji, a zobaczysz, że 3:30 nie jest wcale wynikiem nieosiągalnym.
W przyszłym roku potrzebuję odmiany i odpoczynku, może po to właśnie, żeby być głodnym zmierzenia się jeszcze z rekordem.
Triatlon rzeczywiście wymaga większych wydatków niż bieganie, ale czy snobizm? Robię to po prostu dlatego, że chcę sprawdzić, czy mi się uda i w jakim czasie. Samo bieganie mnie już ostatnio trichę nudziło.
Oli, postaw sobie ambitny cel na jesieni przyszłego roku, koncentruj się na nim, trenuj mocno, unikaj kontuzji, a zobaczysz, że 3:30 nie jest wcale wynikiem nieosiągalnym.
ENTRE.PL Team
- Arti
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
A ja tylko zacytuję hasło jednego z maratonów w Berlinie..chyba z 2000 roku lub 1999:
"Każdy wygrywa niektórzy tylko trochę szybciej" i tyle !
Wszyscy ,którzy ukończą maraton są zwycięzcami choćby dlatego ,że pokonali swoje słabości.
"Każdy wygrywa niektórzy tylko trochę szybciej" i tyle !
Wszyscy ,którzy ukończą maraton są zwycięzcami choćby dlatego ,że pokonali swoje słabości.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
- neo
- Stary Wyga

- Posty: 247
- Rejestracja: 05 sty 2003, 15:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Koronowo
- Kontakt:
Podobnie jak Oli pobiegłem w tym roku Dębno w 4:21, byłem najmłodszy w tym maratonie, miałem wtedy 18 lat i 29 dni. Wstydzę się tym wynikiem, ponieważ wiem że mogłem się lepiej przygotować. Od tego czasu poprawiłem rekord życiowy na 10km z 47 na 37 min.
Postanowiłem że poprawię maraton o 2 h! Wtedy nazwę się herosem:)
Postanowiłem że poprawię maraton o 2 h! Wtedy nazwę się herosem:)
[b]Neo Knight[/b]
[i]Lepiej nie zaczynać, niż zacząwszy nie dokończyć[/i]
[url]http://www.bieganie.piwko.pl[/url]
[i]Lepiej nie zaczynać, niż zacząwszy nie dokończyć[/i]
[url]http://www.bieganie.piwko.pl[/url]
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
hehe... wszystko jest względne.
Kiedy kończyłem pierwszy maraton z zaciśnietymi zębami w 4:17, to był dla mnie straszny wyczyn. Teraz urwałem z tego prawie godzinę i troche z siebie sie śmieję. Ale nigdy nie będę uważał za cieniarza kogoś, kto startuje pierwszy raz i pobiegnie nawet w 5:30.
I jeszcze jedno - są też ludzie, którzy nie mają wielkich ambicji. Trenują raz-dwa razy w tygodniu, bo nie mają czasu albo nie zależy im na urywaniu minut, biegną ten maraton raz do roku w pięć godzin i poza tym wcale nie startują. I co? Czy są śmieszni? Bo dla mnie absolutnie nie.
Czy koniecznie wszyscy muszą udawać wyczynowców (umówmy się - nawet najwięksi twardziele z tego forum są amatorami, ambitnymi, ale jednak amatorami), trzymać się planów, urywać minuty i sekundy z życiówki? W Polsce można być albo fajtłapą, albo superwymiataczem. Stadium pośredniego nie ma. Czy trochę nie przez takie ogólnospołeczne nastawienie tak mizernie wygląda frekwencja na DUŻYCH polskich maratonach w porównaniu z zagramanicą?
(Edited by krzycho at 11:21 am on Dec. 29, 2003)
Kiedy kończyłem pierwszy maraton z zaciśnietymi zębami w 4:17, to był dla mnie straszny wyczyn. Teraz urwałem z tego prawie godzinę i troche z siebie sie śmieję. Ale nigdy nie będę uważał za cieniarza kogoś, kto startuje pierwszy raz i pobiegnie nawet w 5:30.
I jeszcze jedno - są też ludzie, którzy nie mają wielkich ambicji. Trenują raz-dwa razy w tygodniu, bo nie mają czasu albo nie zależy im na urywaniu minut, biegną ten maraton raz do roku w pięć godzin i poza tym wcale nie startują. I co? Czy są śmieszni? Bo dla mnie absolutnie nie.
Czy koniecznie wszyscy muszą udawać wyczynowców (umówmy się - nawet najwięksi twardziele z tego forum są amatorami, ambitnymi, ale jednak amatorami), trzymać się planów, urywać minuty i sekundy z życiówki? W Polsce można być albo fajtłapą, albo superwymiataczem. Stadium pośredniego nie ma. Czy trochę nie przez takie ogólnospołeczne nastawienie tak mizernie wygląda frekwencja na DUŻYCH polskich maratonach w porównaniu z zagramanicą?
(Edited by krzycho at 11:21 am on Dec. 29, 2003)
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
- Puman
- Stary Wyga

- Posty: 205
- Rejestracja: 11 lip 2002, 20:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
Quote: from Arti on 8:13 am on Dec. 29, 2003
A ja tylko zacytuję hasło jednego z maratonów w Berlinie..chyba z 2000 roku lub 1999:
"Każdy wygrywa niektórzy tylko trochę szybciej" i tyle !
Wszyscy ,którzy ukończą maraton są zwycięzcami choćby dlatego ,że pokonali swoje słabości.
Podpisuję sie pod tym, istnieje jeszcze coś takiego jak REKREACJAQuote: from krzycho on 11:17 am on Dec. 29, 2003
hehe... wszystko jest względne.
Kiedy kończyłem pierwszy maraton z zaciśnietymi zębami w 4:17, to był dla mnie straszny wyczyn. Teraz urwałem z tego prawie godzinę i troche z tego sie śmieję. Ale nigdy nie będę uważał za cieniarza kogoś, kto startuje pierwszy raz i pobiegnie nawet w 5:30.
I jeszcze jedno - są też ludzie, którzy nie mają wielkich ambicji. Trenują raz-dwa razy w tygodniu, bo nie mają czasu albo nie zależy im na urywaniu minut, biegną ten maraton raz do roku w pięć godzin i poza tym wcale nie startują. I co? Czy są śmieszni? Bo dla mnie absolutnie nie.
Czy koniecznie wszyscy muszą udawać wyczynowców (umówmy się - nawet najwięksi twardziele z tego forum są amatorami, ambitnymi, ale jednak amatorami), trzymać się planów, urywać minuty i sekundy z życiówki? W Polsce można być albo fajtłapą, albo superwymiataczem. Stadium pośredniego nie ma. Czy trochę nie przez takie ogólnospołeczne nastawienie tak mizernie wygląda frekwencja na DUŻYCH polskich maratonach w porównaniu z zagramanicą?
(Edited by krzycho at 11:20 am on Dec. 29, 2003)

