yacool pisze:klosiu pisze:A ruch na rowerze na tyle przypomina podbiegi, że dość dobrze przybliża typowy trening siły.
Tu brzydko się skrzywiłem, bo to prawda. Jednak z drugiej strony właśnie takie przybliżanie biegania do rowerowania sprawia, że powstają tak dramatyczne wątki jak walka o połamanie granicy 43 minut. Można więc przypuszczać, że granica 40 minut wymaga wręcz kosmicznych umiejętności.
Żeby nie doszło do misunderstandingu, bo prawdopodobnie mówimy o dwóch różnych rzeczach.
Ja nie twierdzę, że rower jest przydatny w treningu zaawansowanego amatora, który dajmy na to celuje w w dychę po 3:30. Wiadomo, powyżej pewnego pułapu trening musi być specyficzny.
Ale na pewno przyda się u amatora bujającego się w okolicy 4:30, bo bardzo często gołym okiem widać, że takim ludziom po prostu brakuje bazy tlenowej i są w stanie pobiec np kilometr po 3:30, a w miarę wzrostu czasu wysiłku tempo im dramatycznie siada.
Zresztą, wielu amatorskich biegaczy walczy nawet o 50 min na dychę, tutaj zwykłe zwiększenie objętości treningowej za pomocą roweru na pewno by pomogło.
Nie mówię tu o jakości tego biegu, bo sam biegam tak, że by ci prawdopodobnie oczy pękły jakbyś to zobaczył
. No ale biegałem te 20 minut na piątkę i 43 min na dychę jak byłem w dobrej, rowerowej formie.
W dobrej, ale wcale nie najlepszej, bo oczywiście w zawodach biegowych startowałem w zimie, w okresie przygotowawczym, traktując to jako akcent.
The faster you are, the slower life goes by.