Komentarz do artykułu Życiówka albo zwrot pieniędzy? co powiedzieli: Skarżyński, Janik, Dudycz i inni trenujący biegaczy amatorów

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
embe
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 659
Rejestracja: 26 mar 2015, 23:18
Życiówka na 10k: 42:52
Życiówka w maratonie: 3:23:30
Lokalizacja: Kielce

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:Ale Ci trenerzy-kuglarze byc może osiagają z zawodnikami zadowalające efekty?
Był kiedyś taki proceder "załatwiania" prawa jazdy. Załatwiacz brał kasę i nic nie robił. Egzaminowany zdawał własnymi siłami, ale przekonany był, że dobrze zainwestował kasę. Jeżeli egzamin się nie powiódł... - następował zwrot gotówki, bo "się nie dało załatwić"...

Quasi-trener może sobie coś tam poczytać w necie o treningach. Na jednych zawodników to zadziała, na innych nie. Co lepsze - w przeciwieństwie do "pomocy" przy zdobyciu prawa jazdy - w tego rodzaju "trenowaniu" nie ma nic nielegalnego. Pozostaje tylko kwestia moralności, a z tą różnie bywa.
Obrazek
PKO
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13872
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze: Ścieżka pierwsza: szkolenia.
Szkolenia są w większości bardzo słabe, nie sięgają tam gdzie powinny sięgać.
Śieżka druga: doświadczenie
Znam trenerów rzeźników, którym trafia się regularnie zdolna młodzież i na tym jedzie ich fama.
Adam, brałeś już udział w takim szkoleniu?
Co prawda nie wiem jak wyglądają szkolenia trenerskie w Polsce, ale przypuszczam, ze nie są aż takie "bardzo słabe"
Co tam się na pewno nauczasz to, ze trenerów "rzeźników" powinno się z dala omijać.

Tak jak Ryszard pisze, w Polsce co drugi to trener i po przebiegnięciu sub3 albo po przeczytaniu jednej książki wydaje się każdemu, ze powinien od razu rozpowszechniać swoja (nie)wiedzę.

Niestety tez na zachodzie panuje przekonanie, ze tylko to, za co trzeba dużo zapłacić, jest coś co przyniesie pożytek.

U nas w klubie, stoimy 3x w tygodniu we dwóch jako trenerzy (jeden bardzo doświadczony trener z wynikami podopiecznych... no i ja, od 4 lat na nauce) na stadionie i trenujemy 20-30 chętnych do biegania (tego podziału amatorzy i zawodowcy praktycznie nie ma) a po drugiej stronie stadionu trenuje sprzedawca ze sklepu sportowego (tez członek naszego klubu) i trenuje 150 osób kasując za to 130 Euro (za 2 miesiące)

Oczywiście na zawodach widać kto jak trenuje.

Pozd.
Rolli
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Rolli pisze: U nas w klubie, stoimy 3x w tygodniu we dwóch jako trenerzy...... a po drugiej stronie stadionu trenuje sprzedawca ze sklepu sportowego.
Oczywiście na zawodach widać kto jak trenuje.
Jesteś pewien, że na zawodach to widać ? A nie widać przypadkiem tego, że wy "dostajecie" poprostu lepszych zawodników?
Ryszard N.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2243
Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49

Nieprzeczytany post

Adam, możesz popierać "oczytanych",... :ble:
Za swoje pieniądze możesz zatańczyć, zaśpiewać lub zafundować sobie eksperyment na własnym organizmie. Ty jednak w swoich opiniach musisz być bardziej ostrożny. Portal jak i naczelny są źródłem inspiracji dla nowicjuszy. To jest podobnie jak z opiniami znanych biegaczy na temat butów, ciuchów, suplementów i różnorakich usłóg około biegowych. Są smętne, żenujące i bez wartości,...
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13872
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:
Rolli pisze: U nas w klubie, stoimy 3x w tygodniu we dwóch jako trenerzy...... a po drugiej stronie stadionu trenuje sprzedawca ze sklepu sportowego.
Oczywiście na zawodach widać kto jak trenuje.
Jesteś pewien, że na zawodach to widać ? A nie widać przypadkiem tego, że wy "dostajecie" poprostu lepszych zawodników?
Nie powinno to dać innym do myślenia?
Awatar użytkownika
małymiś
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1527
Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
Życiówka na 10k: 0:53:02
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

O przydałaby się taka lista trenerów i trenerów kuglarzy.
rosomak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Debiutowałem w zawodach jedenaście lat temu. Zrobiłem w debiucie 49 minut na dychę i 1:53 na połówkę. Wyniki megasłabe, to był wówczas ogon stawki. Świadomość słabości tych wyników dała mi motywację do dalszej pracy.
Kiedy dzisiaj widze grupy na łamanie dwóch godzin w połówce, grupy składające się z młodych mężczyzn, ogarnia mnie pusty śmiech.
Uważam, że zdrowy facet między 20 a 50 rokiem życia, jeżeli nie prowadzi kogoś bądź nie wykonuje jakiegoś specyficznego treningu, natomiast biegnie zupełnie na poważnie dychę - powinien ją biegać poniżej 50 minut.
Jeżeli nie jest w stanie pobiec poniżej 5 minut na kilometr, a jest, powtarzam, zdrowym mężczyzną między 20 a 50 rokiem życia, to jest to po prostu żałosne i tyle.
Facet to ma być facet, nie kalesony.

Pamiętam książki S. Sękowskiego (taki gość piszący o domowym laboratorium chemicznym), w jednej z nich pisał o koledze, który w latach 70-ych wyjechał do Stanów. Wszyscy mu rzecz jasna zazdrościli. Po powrocie opowiada, co tam robił. I zaskoczenie kolegów - facet musiał sam przycinać rurki i wykonywać inne podobne drobne prace. Na pytanie, czy instytucja nie zatrudniała specjalisty odpowiedział, że i owszem, tyle że był to dobrze opłacany człowiek, który zajmował się skomplikowanymi rzeczami, i nikt nie miał zamiaru wyrzucać pieniędzy w błoto zlecając mu do wykonania proste czynności laboratoryjne.
Nawiasem mówiąc ta historia dobrze pokazuje, jak się zmienił świat :-)
Tym niemniej uważam, że takie podejście było i jest właściwe.
Jak ktoś ma za dużo pieniędzy, proszę bardzo, niech wydaje na trenera. Jego sprawa i gajowego, co robi ze swoją kasą. Tyle tylko, że zatrudnianie trenera, żeby poprawić się np. z powiedzmy 50 na 45 minut na dychę, to kompletne nieporozumienie.
Trenerzy zwykle mają swoje sympatie i antypatie. Wyrośli w określonym środowisku, mają swoje określone przekonania. Byli zawodnicy na przykład lubują się w środkach treningowych które znają, które stosowali, które na nich działały - bądź oni uważają, że to one na nich działały i się najbardziej sprawdziły. Czasem wśrod wyczynowców sugeruje się zmianę trenera - kiedy czuje się, że zawodnik stoi w miejscu. Dlaczego tak jest? Bo rzadko który trener potrafi spojrzeć obiektywnie na człowieka, ocenić zmiany dokonujące się w organizmie w czasie, a zwłaszcza przyznać się do błędu i uznać, że się pomylił. To zresztą kwestia ogólnoludzka.
Nie jestem przeciwko trenerom, ale uważam, że wynajęcie trenera ma sens dopiero wtedy, jak jesteśmy na przyzwoitym poziomie, i z takich czy innych powodów szukamy jakiejś zmiany bodźców, która popchnie nas do przodu.
Początkujacy nie potrzebują trenera. Cała ta gromada "trenerów personalnych", specjalistów i fachowców ... zabawne, im jest ich więcej, tym średnie tempo zawodów jest wolniejsze.
Podstawa to motywacja. Nauczyciel języka obcego nie nauczy nas, jeżeli my nie chcemy się nauczyć. Jak to wspaniale ujął Suworow w jednej z książek - do zaistnienia łączności potrzeba przede wszystkim dwóch stron, które chcą tę łączność nawiązać. Do zrobienia postępu przez amatora potrzebna jest chęć dokonania postępu. Motywacja do wychodzenia na trening.
Ryszard pisze, że wynajął trenera, bo to go motywuje. Przyznam, że jestem raczej sceptyczny. Jakiego wymiernego postępu dokonałeś? O ile się poprawiłeś? Ile kosztowała każda sekunda poprawy na dystansie 10km? Jak nie ma wewnętrznej motywacji to człowiek z zewnątrz niewiele pomaga - w sensie wymiernym. Choć oczywiście jest to dobry sposób na uciszenie własnego sumienia.
Mamy w Polsce całkiem sporo przyzwoitej literatury. Nie ma ciągle jeszcze spolszczonego Lore of Running, ale jest wystarczająco dużo innych. Jak ktoś zna jakiś język obcy (angielski, niemiecki, francuski), to ma dostęp do ogromnego zasobu wiedzy. To spokojnie wystarczy. Praktyka, poznanie swojego ciała, jego reakcji na poszczególne bodźce, granice obciążeń - to poszerza świat.
Trener? Idealnie by było, żeby nas znał, żeby nas lubił, a przynajmniej dobrze nam życzył. Żeby myślał, był otwarty, miał szerokie horyzonty. Żeby nie skakał od pomysłu do pomysłu. A jeżeli wiemy, że ma kilku zawodników, i potrafi przepisać im różne treningi, czasami nawet wyglądające na sprzeczne ze sobą - to jest to bardzo dobry znak, bo to może oznaczać, że ten człowiek stara się dobrać pudełko do zawodnika, a nie wpakować człowieka do standardowego pudełka.
Ale jeżeli dopiero zaczynamy biegać - pieprzyć ten cały balast. Trochę rozciągania, trochę siłowni, trochę ogólnorozwojówki, trochę okazyjnie innych sportów, jak jest chęć - i do tego spokojne kilometry, trzy, cztery razy w tygodniu. Jak mamy ochotę na coś więcej to wystraczy wpleść zwykły fartlek, najlepiej ten opisany przez Danielsa, bo najprostszy. Bez zegarka, bez pulsometru, bez tego całego technicznego badziewia. Jak musi być mp3 to audiobook albo podcasty w obcym języku. Nie wchodzić w żadne obozy biegowe w pierwszych trzech latach, po prostu szkoda na nie pieniędzy. Konsekwencja w działaniu wystarczy, żeby mieć postęp. Po paru latach człowiek zbierze wystarczająco wiele własnego doświadczenia, żeby móc świadomie wybierać to, co najprawdopodobniej będzie mu służyło.

Zaznaczam, nie piszę tutaj o młodzikach, sportowcach itp. Piszę o zwykłych, przeciętnych amatorach, w wieku -dzieści którzy wiedzą że na Igrzyska nie pojadą, ale chcą być zdrowi, dobrze się czuć i biegać szybciej.
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
uebq
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 495
Rejestracja: 30 kwie 2014, 19:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pewnie by nie zaszkodziło, lecz jako sceptyk od razu mam pytania :oczko:

- kto by ich "certyfikował" oraz "decertyfikował" :hahaha: :hahaha:

- kto by zgłaszał trenerów do serwisu, sami czy z polecenia podopiecznych?

- kto by przyznawał gwiazdki... punkty ? i na jakiej podstawie?

- serwis płatny czy bezpłatny ( dla trenerów oczywiście )
Awatar użytkownika
małymiś
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1527
Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
Życiówka na 10k: 0:53:02
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dużo pytań, ale w jakiś sposób prowadzi się klasyfikacje szkół. Zawsze jest możliwość manipulacji ale ma to krótkie nogi.

Każdy trener zgłaszałby się sam. Oczywiście Skarzynski byłby na topie :-)
Awatar użytkownika
Bacio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 22 cze 2013, 00:11
Życiówka na 10k: 55:09
Życiówka w maratonie: 5:12:13

Nieprzeczytany post

rosomak pisze:Ryszard pisze, że wynajął trenera, bo to go motywuje. Przyznam, że jestem raczej sceptyczny. Jakiego wymiernego postępu dokonałeś? O ile się poprawiłeś? Ile kosztowała każda sekunda poprawy na dystansie 10km? Jak nie ma wewnętrznej motywacji to człowiek z zewnątrz niewiele pomaga - w sensie wymiernym.
Znam sporo osób, które dzięki motywacji trenera w ogóle wychodzą na trening.
Gdyby nie trener to mają wiele "innych ważnych rzeczy" do zrobienia w tym czasie.

Patrzenie na treningi przez pryzmat ucięcia sekund na 10km to spore zawężenie tematu. Celów jest znacznie więcej niż złamanie xx na dystansie yy.
rosomak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Bacio pisze:
rosomak pisze:Ryszard pisze, że wynajął trenera, bo to go motywuje. Przyznam, że jestem raczej sceptyczny. Jakiego wymiernego postępu dokonałeś? O ile się poprawiłeś? Ile kosztowała każda sekunda poprawy na dystansie 10km? Jak nie ma wewnętrznej motywacji to człowiek z zewnątrz niewiele pomaga - w sensie wymiernym.
Znam sporo osób, które dzięki motywacji trenera w ogóle wychodzą na trening.
Gdyby nie trener to mają wiele "innych ważnych rzeczy" do zrobienia w tym czasie.

Patrzenie na treningi przez pryzmat ucięcia sekund na 10km to spore zawężenie tematu. Celów jest znacznie więcej niż złamanie xx na dystansie yy.
Znam sporo osób, które dzięki temu, że chodzą na kurs języka obcego, w ogóle uczą się języka obcego.
Gdyby nie nauczyciel to mają wiele "innych waznych rzeczy" do zrobienia w tym czasie.

Patrzenie na naukę języka obcego przez pryzmat umiejętności rozmawiania w obcym języku, przeczytania w nim ksiązki, artykułu czy posłuchania audycji w radio to spore zawężenie tematu. Celów jest znacznie więcej niż polepszenie znajomości języka obcego.
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

+1
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
małymiś
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1527
Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
Życiówka na 10k: 0:53:02
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Rosomak. Dla Ciebie branie trenera to bzdura. A dla innych nie. Możesz się sam leczyć. Naprawiać sobie buty czy kibel. Sprawę w sadzie sobie poprowadzić. Możesz nawet dzieci uczyć sam zamiast słać je do szkoły.

A mnie stać na przyjemność posiadania trenera. Proste.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

małymis zupełnie nie zrozumiałeś wywodu rosomaka. może przeczytaj jeszcze raz, być może zechcesz zmodyfikować swoją wypowiedź?

albo inaczej: jak kichniesz dwa razy idziesz do lekarza? klapki na basen kupujesz w sklepie z fachowym doborem obuwia?
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Ryszard N.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2243
Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49

Nieprzeczytany post

Każda pasja kosztuje. Bieganie, wbrew temu co się pisze, że to najtańsza forma aktywności, również kosztuje,...
Rosomak,...
"Ryszard pisze, że wynajął trenera, bo to go motywuje. Przyznam, że jestem raczej sceptyczny. Jakiego wymiernego postępu dokonałeś? O ile się poprawiłeś? Ile kosztowała każda sekunda poprawy na dystansie 10km?"
Nie oceniam tego w taki sposób. Cholera, nie wiem jak Ci to napisać,... Nie zauważam w budżecie domowym ubytków miesięcznych na poziomie kilku tysięcy,..
Jeden wędkuje i kupuje jakieś kije po kilka tysięcy, inny zamawia sobie "transport" na Mt Everest, jeszcze inny wynajmuje trenera. Trochę poprawia czas, trochę komfort biegania, biega trochę szybciej na dużo wyższym komforcie. Jeden jeździ Fabią inny czymś tam inny i oboje dojeżdżają do celu.
Dyskusja zaczyna umykać w inną stronę niż temat artykułu. Nie ma sensu oceniać decyzji innych, szczególnie gdy nie szkodzą bliskim i otoczeniu,..
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ