Sobota, 6/07/19 – VIII Dycha Anny Wazówny.
Wynik 47:31 - tempo 4:39
Bieg odbył się w świetnych jak dla mnie warunkach. Planowałem zrobić czas w granicach aktualnej życiówki 46:25, ustawiłem alerty tempowe 4:30 do 4:40.
Pierwszy kilometr 4:32, drugi 4:15, trzeci 4:27, czwarty 4:38, piąty 4:40, do tego momentu wszystko było ok. Trzymałem się założenia bezproblemowo, nie piłem wody na 1 punkcie na 2,5 km.
Na 5 km popilem 2 może 3 łyki i tu stało się coś niewytłumaczalne dla mnie, bo się zatrzymałem i chciałem zrezygnować, ale po kilku sekundach zastanowienia ruszyłem powoli dalej i tak goniłem kumpla z drużyny do samej mety.
Szósty km-4:46, siódmy km-4,32, ósmy km-4:37, dziewiąty w tempie 4:43, a dziesiąty w tempie 4:39. Dogoniłem kolegę który był około 200 metrów przede mną i ostatecznie dobiegłem sekund za nim.
Co by było gdybym:
-nie zatrzymał się tylko trochę zwolnił i pobiegł dalej? Myślę, że miałbym czas w okolicach życiówki
-pobiegły w starych butach, zamiast w nowych? Myślę, że byłoby tak samo. Nowe buty sprawdziły się idealnie.
-coś więcej zjadł niż banana na godzinę przed startem? Nie wiem, jadłem śniadanie o 9:00 dwie bułki, potem przed startem banana. Rano nie piłem zbyt dużo, a czułem się jakiś pełny.
Wynik nie jest zbyt dobry na moje możliwości, ale i tak jestem zadowolony, zwłaszcza że dogoniłem kolegę (albo on zwalniał). Czułem się też jakby mocniejszy niż zwykle, ale być może to tylko moje widzimisię.
Start od samego początku miał być na 5km, i pod ten dystans bardziej się przygotowywałem, bo głównie biegałem szybkie krótkie dystanse.
Any way następny start 31/08 na dyszkę.