maly89 pisze:Klanger ale temat dotyczy picia mleka. Ja napisałem, że piję mleko, piłem mleko i zamierzam dalej je pić. Powiedziałeś, że tak samo mówią palacze i śmieciożercy. Uznałem, że pewnie tak i zapytałem co w związku z tym. A Ty mi tutaj wyjeżdżasz z czymś takim... Chcesz mi powiedzieć, że Twoje podatki idą na leczenie ludzi pijących mleko? Powtarzam ludzi, którzy piją MLEKO.
Kwestia palaczy, śmieciożerców, alkoholików itd to na pewno temat do omówienia, ale czy to jest właściwe miejsce? Chyba nie
Pozdrawiam i więcej luzu
A tak jeszcze na marginesie:
Ja się w takim razie pytam, dlaczego nie dopłaca się do strojów sportowych, do butów, rowerów etc, które dają nam i podobnym do nas możliwość prewencyjnego działania, które w efekcie daje ogromne oszczędności dla Państwa.
Bo jak ktoś biega to i tak sobie kupi taki strój, a jak nie biega to żaden strój go nie zmusi

Tak to działa. Nie ma sensu się oszukiwać

No ja wiem, wiem ... Poniosło mnie. Choć, hipotetycznie, jak zachorujesz z powodu picia mleka - czego Tobie oczywiście nie życzę

- to zapewne wszyscy dołożymy się do twojego leczenia, o ile w domu bez lekarstw nie wykurujesz się sam
Mam kumpla, który pracował w firmie robiącej programy do zarządzania produkcją mleka, to co trafia do kartonu to niestety nie jest mleko od krowy. Zresztą sam karton to syf na maksa.
Tak czy siak, zachęcam do robienia w domu "mleka" roślinnego - najsmaczniejesza owsianka jest podobno robiona na "mleku" kokosowym (podobno, bo ja nie jem owsianki, ale moja partnerka ja pochłania na robionym przeze mnie "mleku" roślinnym).
Strasznie tanio to wychodzi, jak się samemu robi "mleko" roślinne, a zawsze przy okazji jakiś dietetyczny bonus nam wpadnie pijąc na zmianę co kilka dni "mleka" robione z różnych nasion, roślin.
Z przemysłem mleczarskim jest tak, że koszta produkcji mleka (środowiskowe) są bardzo duże - zużycie wody, smród z obór i z tego co wyjeżdża z obór, paliwo itd. Rośliny oczywiście też kosztują, ale te koszty (środowiskowe) są radykalnie mniejsze.
2 sprawa, że krowy obecnie są hodowane nie na zieleninie, a na paszach (głównie zboża), to mniej więcej tak, jakby nas karmiono planktonem
