co robicie z kundlami?

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Platini76
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 551
Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

kisio pisze:Biegnę dalej. Nie sprowokowany pies nie zrobi nikomu krzywdy. A że podbiegnie? Szczeknie? To pies. Ma butelką rzucić? :)
Dokładnie. W większości przypadków napotkany pies nie zaatakuje, a najlepszą reakcją będzie brak reakcji. Trzeba biegnąć dalej w tym samym tempie, nie zmieniać gwałtownie kierunku i nie wykonywać zbędnych ruchów kończynami górnymi. Emisja krzyku tudzież pisku jest niewskazana. Pies za chwilę sobie pójdzie.

W przypadku faktycznego ataku robi się coś takiego:
http://www.sppilona.gminaelblag.pl/phot ... /czp10.jpg
New Balance but biegowy
mironoza
Wyga
Wyga
Posty: 82
Rejestracja: 25 sie 2010, 09:49
Życiówka na 10k: 42:29
Życiówka w maratonie: 3:27:32

Nieprzeczytany post

Dokładnie. W większości przypadków napotkany pies nie zaatakuje, a najlepszą reakcją będzie brak reakcji. Trzeba biegnąć dalej w tym samym tempie, nie zmieniać gwałtownie kierunku i nie wykonywać zbędnych ruchów kończynami górnymi. Emisja krzyku tudzież pisku jest niewskazana. Pies za chwilę sobie pójdzie.
Tiaa. Ostatnio w ostatniej chwili zabrałem nogę. Sam nie wiem co gorsze: przegryziony achilles, czy nowe buty. Patent z kamieniem nie podziałał, pomógł dopiero solidny kop, który i tak wyszedł mi dopiero z którymś razem a i tak tętno mi skoczyło;)

A paradoksalnie najgorsze są te małe kundle (chociaż bycie oszczekanym przez lisa to ciekawe przeżycie), dużych psów moje bieganie nie rusza.

A tak serio to zastanawiam się nad bieganiem z jakimś gazem, tylko kieszeni mi brak...
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Svolken - nie jednego już widziałem i swoje zdanie podtrzymuję. Nie prowokowany pies nikogo nie zaatakuje.
Awatar użytkownika
Krzysiek_J
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 35
Rejestracja: 01 gru 2011, 10:46
Życiówka na 10k: 46:40
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jakiś czas temu biegłem ulubioną leśną ścieżką aż tu nagle z zakrętu wyłania o bernardyn i owczarek niemiecki. Stanąłem jak wryty, psy również. Czekam na pojawienia się właściciela ... psy stoją w miejscu i patrzą na mnie :) po około 5 minutach zawinąłem się z powrotem i ominąłem psiaki przez las ... ciekawe gdzie był właściciel.

Osobiście dużo biegam po lesie i często spotykam luźno biegające psy, przeważnie dla świętego spokoju zwalniam lub się zatrzymuje i czekam aż właściciel się ogarnie.

Miałem tylko raz nieprzyjemną sytuację kiedy to psiak (golden retriwer czy jakoś tak) chapsnął mnie w bok, wynikało to raczej z chęci zabawy niż agresji ale siniaki zostały. Najbardziej przestraszona była młoda właścicielka. Trzeba mieć się na baczności!
Obrazek
Awatar użytkownika
DOM
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2101
Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
Życiówka na 10k: 34:27
Życiówka w maratonie: 2:36:045
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Nieodpowiedzialni ludzie nie powinni mieć prawa posiadania psów.

Naszego kolegę dotkliwie pogryzł pies podzczas biegania. Zaatakował go od tyłu, także głupie wypowiedzi w stylu "pies nie zaatakuje" mogą pochodzić tylko od ludzi, którzy o zwierzętach pojęcia nie mają. Tak samo pies, jak i koń, kot czy inne zwierze to zwierze. Czasami działa w sposób teoretycznie nieracjonalny. Mój "najspokojniejszy w życiu pies" ugryzł kiedyś zakonnicę. Be zpowodu. Chyba nie spodobał mu się zapach.
A za zwierzę odpowiada właściciel!!!

Właściciel, który powinien znać prawo i wiedzieć, gdzie, i jak pies może przebywać; kiedy kategorycznie musi być na smyczy czy w kagańcu. Ostatnio opisałam na moim blogu sytuację jak wielki pies pogonił sarne w części chronionej Lasu Kabackiego. A właściciele tylko się śmieli. Bo dla egoistów liczy się tylko ich piesek, co tam reszta ekosystemu...
Trochę empatii, bo to się zawsze przydaje!
Spełniona mama dwóch chłopaków.
Miłośniczka Wings For Life;) i biegów górskich.
DOMwBIEGU.pl
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

kisio pisze:Svolken - nie jednego już widziałem i swoje zdanie podtrzymuję. Nie prowokowany pies nikogo nie zaatakuje.
Niestety, nie jest tak słodko. Dla niektórych czworonogów biegnący człowiek jest już prowokacją.
Kiedyś próbowałem zlekceważyć pewnego owczarka niemieckiego, który puszczony luzem przez swoją nierozgarniętą właścicielkę, biegł w moim kierunku ujadając... Po prostu truchtałem przez łąkę.
Skończyło się na przedziurawionych spodniach biegowych i lekkim ugryzieniu w łydkę. :grr:
Małe czworonogi w lesie są o tyle upierdliwe, że próbując się bawić lub obwąchiwać często wkręcają się między nogi powodując niekontrolowane podcięcia.
Niestety, kultura właścicieli psów kuleje.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
Draco
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 29
Rejestracja: 27 paź 2011, 20:21
Życiówka na 10k: 47
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Aby nie mieć problemów z psami należy je zrozumieć. Z reguły psy nie atakują ludzi bez powodu, tylko, że ten powód nie zawsze jest dla nas jasny :(
Najczęściej psy będą zachowywały się agresywnie w przypadkach:
- wkroczenie na ich terytorium (niestety granica nie koniecznie musi być dla nas widoczna)
- prowokacja z naszej strony: krzyki, nerwowe ruchy
- strach - tu zazwyczaj kończy się na szczekaniu i pokazywaniu zębów, no chyba, że pies nie ma gdzie uciec
- instynkt łowczy - pies ma w genach pogoń za uciekającymi obiektami, więc jeśli po minięciu psa zaczynamy uciekać w panice, to istnieje duża szansa, że psiak pobiegnie za nami

A co zrobić aby uniknąć niemiłych potkań?
wg. mnie wystarczy stosować się do kilku zasad:
- widząc psa należy zwolnić
- dać się obwąchać jeśli podejdzie
- nie krzyczeć
- nie uciekać
- nie patrzeć w oczy (to zawsze odbierane jest jako próba sił - lepiej nie sprawdzać kto wygra)
- nie zaprzyjaźniać się za bardzo, no chyba, że potrzebujemy towarzystwa
- spokojnie się oddalić

A jeśli już dojdzie do ataku, to można spróbować:
- ucieczka na drzewo, słup, samochód - generalnie tam gdzie pies nie wejdzie
- przyklęknięcie i zwinięcie się w kłębek zasłaniając rękoma kark i głowę
- konfrontacja (w ostateczności)- psy tak jak ludzie mają miejsca bardziej i mniej wrażliwe, te wrażliwe to nos, brzuch, podbrzusze, uszy. Można próbować atakować te miejsca pamiętając, że podstawą jest zejście z linii ataku psa, aby nie dać się złapać/powalić... Niestety tak to wygląda tylko w teorii - w praktyce najlepiej szukać drzewa ;)
Awatar użytkownika
Piechu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2762
Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Rokietnica/Poznań

Nieprzeczytany post

kisio pisze:Svolken - nie jednego już widziałem i swoje zdanie podtrzymuję. Nie prowokowany pies nikogo nie zaatakuje.

Ksio... życia nie znasz
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
Platini76
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 551
Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

kisio pisze:Nie prowokowany pies nikogo nie zaatakuje.
Zasadniczo prawda, chociaż i od tej reguły jest kilka wyjątków.

1. Pies może być wściekły. Psa poszczuł jakiś jakiś łysy debil w dresie czy inny psychol. Oba przypadki to na szczęście rzadkość.

2. Pies jest młody i głupi, ale już dość duży i silny. Jego właściciel jest jeszcze głupszy, bo puszcza go luzem. Przypadek niestety częsty, może się skończyć zniszczeniem spodni.

3. Na wsi można spotkać psa, który zwiał komuś z podwórka. Pies łańcuchowy jest na ogół zdziczały i może być agresywny. Miejskich biegaczy to praktycznie nie dotyczy, a reszta niestety musi sobie radzić :bum: Sam raz doświadczyłem takiej sytuacji i miałem lekkiego gula, na szczęście pies sobie poszedł.

To wszystko są sytuacje rzadkie. Wiele osób błędnie interpretuje psie zachowania jako "atak", bo nie znają się na psiej psychologii. Np. wspomniane ujadanie małych kundli jest odreagowaniem strachu, a nie agresją - dlatego duże psy mniej szczekają. Tyle w teorii, bo w praktyce nie każdy musi psy lubić, zwłaszcza jak mu się pętają pod nogami. Ich właściciele powinni to przyjąć do wiadomości - w miejscach publicznych obowiązkowo pies na smyczy plus kaganiec w razie potrzeby. Rozsądni hodowcy zawsze tak robią.
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Piechu pisze: Ksio... życia nie znasz
Pewnie. Trzeci rok biegam po wszystkich odludziach w okolicy gdzie ludzie puszczają swoje psy, ale co ja mogę wiedzieć. Jedyny pies, który za mną gania kiedy biegam do bokser sąsiada, ale to z sympatii i gania mnie zawsze a nie tylko kiedy biegam. Jest za to jeden biegacz w okolicy, na którego szczekają i warczą wszystkie psy. Ale on na widok psa ma taką agresję we wzroku, że wcale się nie dziwię.

Akurat każdy burek, który za Tobą pobiegnie marzy o tym, żeby Ci rozszarpać achillesa..

Temat wraca regularnie. Jakoś dziwnie są osoby, których psy nie ruszają wcale i są takie, które są notorycznie 'atakowane'. Jaki z tego wyciągnąć wniosek?
Awatar użytkownika
Piechu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2762
Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Rokietnica/Poznań

Nieprzeczytany post

kisio pisze: Jaki z tego wyciągnąć wniosek?
ano taki żebyś nie generalizował, tak samo jak różni są ludzie, tak samo różne są psy i tyle. To, że Tobie się to nigdy nie zdarzyło (i oby tak jak najdłużej pozostało) nie oznacza, że innym to się przydarzyć nie może. Proste.
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
Awatar użytkownika
piotrekzkrakowa
Wyga
Wyga
Posty: 132
Rejestracja: 18 lip 2011, 11:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jeśli jakiś już zaczyna ze mną biec, zachęcam go do większego wysiłku. Wołam, klaszcze w dłonie, traktuję to jak zabawę. Szkoda, że jednak nieczęsto się to zdarza. Psy lubię, nie boję się ich, więc raczej jestem traktowany obojętnie bądź entuzjastyczno-przyjaźnie. Ciekawe dla mnie jest, że niezwykle rzadko słyszę też szczekanie zza płotów. Psy szczekające na wszystko co się rusza jakoś szybko się do mnie przyzwyczajają :)
ukłony i uśmiechy

JADĄC ROWEREM Obrazek BIEGNĄC Obrazek [komentarze] [blog]
krass
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 05 sie 2010, 10:02
Życiówka na 10k: 51:21
Życiówka w maratonie: 4:26:17
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki

Nieprzeczytany post

Mieszkam na wsi i w związku z tym z reguły biegam po typowo wiejskiej okolicy. Jest spora grupa niefrasobliwych (to eufemizm - oni po porstu mają to w d...) gospodarzy, którzy nie zamykają bram posesji albo w ogle nie mają porządnego ogrodzenia, za to mają psy, czasem po kilka. Sam mam psy "od zawsze", obecnie trzy sztuki, psy lubię i rozumiem (tak sądzę) i psy lubią mnie (z reguły). Różnego rodzaju bliskie spotkania (do trzeciego stopnia włącznie) z pieskami okolicznych rolników zdarzają mi się regularnie. Niektóre są nastawione przyjaźnie, jednak większość broni swojego terytorium (czyli pasa drogi przy posesji +- kilka metrów). Na ogół ograniczają się do oszczekiwania, czasem próbują mnie gonić. Zwykle wystarcza tupnięcie nogą, kilka "komplementów" wykrzyczanych zdecydowanym tonem i odpuszczają. Ale jest też kilku wyjątkowo upierdliwych "zawodników", zwłaszcza, jeśli dobiorą się w kilku. Czasem trudno się od nich opędzić - próbują zachodzić od tyłu, ujadają. Kilka miesięcy temu jeden mnie ugryzł. Na szczęście w but - odpuściłem, nic się w końcu nie stało. Niedawno ten sam ananas ugryzł moją żonę (też biega) - w łydkę. Niby niezbyt mocno, ale jednak do krwi. Lekarz, sanepid, wizyta u właściciela. Na szczęście właściciel okazał się współpracujący i przepraszajacy (psy przypadkowo wypuścił jego pracownik). "Gryzoń" jest obecnie pod obserwacją weterynaryjną. W innym przypadku, żona powinna przyjąć serię zastrzyków przeciwko wściiekliźnie - to choroba śmiertelna, jeśli w oprę nie zostanie rozpoczęte leczenie. Ryzykować chyba nie warto - w okolicy są lisy i inne zwierzaki, z którymi taki pies może mieć kontakt. Ostatnio, do ochrony przed psami w sytuacjach, kiedy tupanie nie pomaga, zakupiłem gaz pieprzowy. Niedawno miałem "okazję" go przetestować - ruszył na mnie, wściekle ujadając, jednen z takich kundelków - obrońców włości. Dostał krótki "strzał" gazem, momentalnie zawrócił i zwiał na posesję. Za chwilę tamtędy wracałem - siedział pod domem i nawet nie próbował biec w moim kierunku. Było mi żal zwierzaka, ale nie widziałem, żeby działo się z nim coś niepokojącego.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

kisio pisze: Temat wraca regularnie. Jakoś dziwnie są osoby, których psy nie ruszają wcale i są takie, które są notorycznie 'atakowane'. Jaki z tego wyciągnąć wniosek?
No coś w tym jest. Daleki jestem od stwierdzenia, że to wina atakowanych przez psy :bum: , ale z pewnością jest w zachowaniu tych "wyróżnionych" coś, co psy prowokuje.
The faster you are, the slower life goes by.
ten-arek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 25 paź 2011, 11:11
Życiówka na 10k: 40:26
Życiówka w maratonie: 3:33:33

Nieprzeczytany post

Jak na razie nie miałem poważnych problemów z psami. Zazwyczaj jest to niegroźne zainteresowanie. Gdy jest niebezpieczniej rzeczywiście pomaga schylenie się niby po kamień (zazwyczaj uciekają), zdarzyło się, że to nie pomogło i musiałem sam zacząć takiego gonić - więcej zabawy niż zagrożenia :D

Psy bardzo lubię, nie boję się i do niedawna miałem. Psy są różne tak, jak ludzie. Każda sytuacja się może zdarzyć. Z doświadczenia wiem, że nie warto uciekać przed goniącym z agresji psem. Nie wytrenowany, może po kilometrze odpadnie, ale na krótkim dystansie to on jest górą, a bieg go jeszcze tylko bardziej zachęci.

Zima idzie, a biegam po różnych okolicach, gdzie późnym wieczorem w zimie ludzie nie chodzą, więc nawet nie będzie miał kto mi pomóc w sytuacji podbramkowej. Znowu zaczynam się zastanawiać na kupnem gazu pieprzowego.
ODPOWIEDZ