Dlatego właśnie plan łagodnie wprowadza Cię w coraz to dłuższe dystanse. W długim niedzielnym wybieganiu chodzi o to, żeby przyzwyczaić organizm do coraz to dłuższego biegu. Nawet nie powinno się tych dłuższych biegów biegać szybciej. O przetrenowanie lub kontuzję bardzo łatwo.
Dla mnie w planie tym najtrudniejsze było zmuszenie się do regularnego biegania. A to delegacja, a to impreza, a to deszcz pada... wszystko przeszkadza.
A z tym złapaniem oddechu podczas maratonu to nie tak łatwo jak myślisz. Gdy na trzydziestym piątym kilometrze każda cząsteczka Twojego Ciała mówi: NIEEE!, gdy przed oczami mroczki, gdy czujesz wszystkie mięśnie nawet takie o których istnieniu nic nie wiedziałeś ... to naprawdę trudno się zmusić do dalszego wysiłku.
Ale czego się nie robi, żeby spełnić jedno z marzeń.