Wzrost i waga a bieganie

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

rybull pisze: Twoj organizm przestawil sie na wolniejsze spalanie i sa dwa wyjscia - zwiekszyc obciazenia albo przejsc na jakas diete.
Ale jak tu zwiększyć obiciążenia, 80-90km tygodniowo dla amatora, to już dużo. Można jedynie zmienić nieco trening, na bardziej intensywny - więcej interwałów.
Zatem pozostaje dieta, ale to trudne, bo biegając przyzwyczailiśmy się do tego, że kawałek czy dwa kawałki ciasta, to nie grzech - "wybiega się".
Ano, nie zawsze, albo - nie w pewnym wieku, niestety ...
Rozmawiałam z chodziarzem - znajomym Korzenia, i mówił, że nawet Robert, im był starszy, tym bardziej uważał na dietę, pomimo tak ogromnych obciążeń treningowych.

W moim przypadku, w dużym stopniu na wagę ma wpływ "masa" - może tego nie widać, ale ja to czuję, i znam przyczynę - sporo jeżdżę w sezonie na rowerze na dużych przełożeniach, zimą trochę ćwiczę, i w nogi wchodzi.
Na to wpływu za bardzo nie mam, chyba lepiej być cięższym i mieć trochę siły, niż mniej ważyć, ale być słabszym, tak myślę.
PKO
Awatar użytkownika
henley
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 420
Rejestracja: 12 maja 2007, 23:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa Marysin Wawerski

Nieprzeczytany post

tompoz pisze:Kolego możesz mieć 195 cm wzrsotu i gdy bedziesz miał odpowiednią wage to możesz zostać nawet najlpeszym biegaczme na świecie. Podam ci przykłady z peletonu kolarskiego zawodowego.
Waga biegacza i kolarza to dwie różne sprawy. W kolarstwie waga nie ma chyba aż takiego przełożenia na wynik.
pzdr
henley
,,Nie ma litości, zakładników nie bierzemy..."
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

henley pisze:Waga biegacza i kolarza to dwie różne sprawy. W kolarstwie waga nie ma chyba aż takiego przełożenia na wynik.
Jak, nie ma - właśnie tam ma, porozmawiaj z kolarzami. Oni czasem naprawdę się odchudzają.
Przecież ta masę musisz wieźć. Niby, im większa, tym lepiej się toczy, ale trzeba najpierw rower rozpędzić :oczko: .
aolesins
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 391
Rejestracja: 09 sie 2007, 09:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Dokładnie - lepiej mieć więcej siły niż mniej, nawet kosztem 1kg :) Oczywiście nie mówmy tu o wynaturzenaich typu Pudzian.. chociaż ciekawe jak szybko byłby w stanie biec :hej:

Ogólnie wszystko zależy od tego , co chcemy osiągnąć. Jak chcemy być mistrzem świata - to trzeba dietę zapodać, żeby bilans wychodził in minus. Jeśli biegamy dla przyjemności, to ciacho "po" nie zaszkodzi :)
[url=http://runmania.com/rlog/?u=aolesins][img]http://runmania.com/f/1f8a6a254b727ad4b3be2d11bf661f5a.gif[/img][/url]
10K - 46:23
15K - 1:17:33
21.097K - 1:42:15
Awatar użytkownika
Fist
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 949
Rejestracja: 18 lip 2005, 22:44
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Rumia/Gdańsk
Kontakt:

Nieprzeczytany post

od kilku miesiecy waga moja stoi na 83kg przy 173cm wzrostu i mimo diety i ok70-80km tygodniowo nic nie spada.
Coz moze taki masz urok, ale wazysz za duzo nawet na przecietnego czlowieka. 10kg powinno lekko spasc w te kilka miesiecy.


Waga jest ważna i w bieganiu i w kolarstwie. Tylko ze w kolarstwie kg starannie przelicza sie czas przejazdu. W bieganiu oczywiscie grubasy odstaja wyraznie ale kilka kg przy podobnym wzroscie nie ma az takiego znaczenia. Biegacz musi uwazac zeby nie obciazac stawów, kolarze maja troche wiekszy luz w tej kwestii
Mateusz
Dare for more!
maneater1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Nie ma czegoś takiego jak przestawienie sie organizmu na wolniejsze spalanie przy stałym wysiłku fizycznym.Problemem jest to że tak naprawdę rzadko kto utrzymuje dietę niskokaloryczną w dłuższym okresie czasu.Po prostu organizm zużywając energię domaga się jej uzupełnienia.I większość z nas dorzuca to i owo w formie małych przekąsek, soków owocowych itp.
Drugą prawdopodobną przyczyną jest zmniejszenie intensywności treningu ( np. wolniejsze bieganie ) i jednoczesne dostarczanie energii na niezmienionym poziomie.Wtedy, możliwe jest nawet zwiększenie wagi przy takim samych kilometrażu jak poprzednio....
tomasz

Nieprzeczytany post

Maneater a może to metabolizm jest taki a nie inny? Wczoraj oglądałem filmik ze Sparthatlonu - tam nie spotkałem się z ektomirfikami ale z ludźmi, którzy wyglądają przeciętnie. Owszem nie mają nadwagi, ale to nie jest typowo biegowa sylwetka. Jak ktoś chętny to wkleję linka.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

maneater1 pisze:Nie ma czegoś takiego jak przestawienie sie organizmu na wolniejsze spalanie przy stałym wysiłku fizycznym.Problemem jest to że tak naprawdę rzadko kto utrzymuje dietę niskokaloryczną w dłuższym okresie czasu.
Nie do końca się zgodzę.
O tym "przestawieniu się", gdzieś czytałam, ale nie pamiętam, jaki jest mechanizm - może ekonomiczniejsza gospodarka zasobami własnymi, nie wiem. Ale fakt, że przecież po nastu (np. u mnie - 17 ...), latach treningu, następuje jakaś adaptacja, bo przecież waga jest stabilna ...

Co do diety - moja jest oszczędna, i było tak od zawsze - takie wychowanie: warzywka, strączkowe, kasze, mało białka. Mięsa nie używam, choć zdarza mi się skubnąć, ale to jak jestem u kogoś. Białka - mało, lubię sery, ale nie przesadzam z nimi. Z tą przysłowiową szarlotką - nie uważam, że kawałek ciasta (nie tortu), czy kilka herbatników, albo ze trzy kostki czekolady dziennie, to dużo, przy takim trybie życia. Do tego jakieś bakalie, orzechy, ale też w normie. Soków nie piję, chyba że pomidorowy.
Tak odżywia się większość moich biegających znajomych, a nie są to tacy sobie początkujący truchtacze, zatem trudno tu mówić o "diecie wysokoenergetycznej". I jakoś nikt kośćmi nie straszy.
piotras
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 220
Rejestracja: 11 gru 2001, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

beata pisze:Co do diety - moja jest oszczędna, i było tak od zawsze - takie wychowanie: warzywka, strączkowe, kasze, mało białka. Mięsa nie używam, choć zdarza mi się skubnąć, ale to jak jestem u kogoś. Białka - mało, lubię sery, ale nie przesadzam z nimi. Z tą przysłowiową szarlotką - nie uważam, że kawałek ciasta (nie tortu), czy kilka herbatników, albo ze trzy kostki czekolady dziennie, to dużo, przy takim trybie życia. Do tego jakieś bakalie, orzechy, ale też w normie. Soków nie piję, chyba że pomidorowy.
Tak odżywia się większość moich biegających znajomych, a nie są to tacy sobie początkujący truchtacze, zatem trudno tu mówić o "diecie wysokoenergetycznej". I jakoś nikt kośćmi nie straszy.
No właśnie i to jest błąd!! Czytajcie z uwagą.

Znakomita większość biegaczy którzy chcą zbic wagę idą w takim kierunku. tzn starają się utrzymać bilans energetyczny na minusie przy czym ogromną większość kalorii pobierają z węglowodanów. Białka boimy się sporzywać bo jest postrzegane jako kaloria nie przekładająca się na bieganie. Kotlecik czy kiełbaska wydaje się być bombą kaloryczną nie stanowiącą paliwa biegowego. Dlatego eliminujemy to z diety która zaczyna bazowac na ryżu, kaszach, chlebie, bananach. Najadamy się do syta węglowodanami, żeby miec energię do biegania wielu kilometrów a białko jest w definitywnym niedoborze. No właśnie białko budulec naszego organizmu te cegiełki które mają zbudować piękną sieć kapilarów w naszych nogach :hej:

Ja też kiedyś wpadłem w ten obłęd chciałem zejść poniżej 72kg przy wzroście 185cm i przebiegu 100km/tydz. i nie udało mi się (może na szczęście:). Z perspektywy czasu patrzę że to był błąd dietetyczny. Drastyczne cięcie kalorii i mało białka. Nawet nie wiecie jak szybko organizm potrafi po takiej diecie wrócić do stanu wyższej równowagi.

Obecnie nie biegam (nie mogę) ale mam ustabilizowaną wagę. Odżywiam się w sposób zbilansowany. Trzy kostki czekolady na dzień??? Niedawno miałem taki tydzień że codziennie jadłem całą tabliczkę czekolady i waga ani drgneła. Poporostu organizm wie że nie doświadczy długotrwałego niedoboru kalorii i nie odkłada tego.

Każdy z nas ma genetycznie zakodowaną wagę do której organizm dąży czy jego właściciel tego chce czy nie. Ja przed rozpoczęciem regularnej przygody z bieganiem miałem 80kg, w trakcie mocnego trenowania przez 3-4 lata urzymywałem 73kg, niedawno minęło 4-5 lat od kiedy zaprzestałem biegać (praca ehh) i mam 81kg. Koło się zamknęło.

Nie mówię że nie ma sensu być na diecie, wręcz przeciwnie sam mam zamiar wkroczyć ponownie na tą ścieżkę ale tym razem w inny sposób.
Za 2 tyg. po 4 miesięcznej przerwie konuzyjnej wracam do biegania i wiecie co...? będę kontynuował to co przynosiło mi efekty poźnym latem 2007 czyli kiełbaski z chrzanem na kolację po wieczornym treningu sobie nie odmówię mniam mniam :hej:
Biegacze nie bójcie się szynek, wędlin, kiełbas, serdelków, kotletów.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

piotras pisze:No właśnie i to jest błąd!! Czytajcie z uwagą.

Znakomita większość biegaczy którzy chcą zbic wagę idą w takim kierunku. tzn starają się utrzymać bilans energetyczny na minusie przy czym ogromną większość kalorii pobierają z węglowodanów. .
Ty również czytaj z uwagą :)
Choć może niezbyt wyraźnie to zaznaczyłam, ale nie "opycham się" węglowodanami, w ogóle nie "opycham się" niczym. Moja podaż węglowodanów jest w normie, i przypuszczam że jest to norma dla przeciętnego człowieka.

Dla uściślenia - w sumie, nie mogę powiedzieć, że mam nadwagę ;) - ale 54-55kg, przy wzroście 159, jest już pewnym osiągnięciem, jak na biegaczkę, przy prawie 400km miesięcznie.
Latem ważę 50-52, kiedy trenowałam wyczynowo - 45-48, zatem jest pewna różnica. Myślę, że rzecz jest w intensywności treningów, jednak.
piotras
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 220
Rejestracja: 11 gru 2001, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

beata pisze:
piotras pisze:No właśnie i to jest błąd!! Czytajcie z uwagą.

Znakomita większość biegaczy którzy chcą zbic wagę idą w takim kierunku. tzn starają się utrzymać bilans energetyczny na minusie przy czym ogromną większość kalorii pobierają z węglowodanów. .
Ty również czytaj z uwagą :)
Choć może niezbyt wyraźnie to zaznaczyłam, ale nie "opycham się" węglowodanami, w ogóle nie "opycham się" niczym. Moja podaż węglowodanów jest w normie, i przypuszczam że jest to norma dla przeciętnego człowieka.

Dla uściślenia - w sumie, nie mogę powiedzieć, że mam nadwagę ;) - ale 54-55kg, przy wzroście 159, jest już pewnym osiągnięciem, jak na biegaczkę, przy prawie 400km miesięcznie.
Latem ważę 50-52, kiedy trenowałam wyczynowo - 45-48, zatem jest pewna różnica. Myślę, że rzecz jest w intensywności treningów, jednak.
Beata nie piszę o Tobie bezpośrednio ale o ogóle biegaczy w tym o swoich doświadczeniach.
Pisząc "najadanie się do syta węglowodanami" mam na myśli nie "opychanie się" nimi ale preferowanie u biegaczy węglowodanów w diecie. Przykładowo ktoś ma zjeść obiad składający się z woreczka kaszy, kotleta i surówki to zrezygnuje z kotleta na rzecz drugiego woreczka kaszy. Bo da mu to w bilensie więcej węglowaodanów. Ktoś może zjeść na śniadanie kiełbasę i 2 kawałki chleba nie zrobi tego tylko zje 2 miski muesli. Chodzi mi o taki mechanizm że stosując dość rygorystyczną pod względem kalorii dietę np. 1500kcal 80%-90% staramy się zjeść pod postacią węglowodanów.
Biegacze uwielbiają węglowodany bo człowiek naładowany nimi ma siłę do biegu. Tak więc będąc na diecie preferuje się eliminację kalorczynych produktów białkowych i tłuszczu.
Nie mam zamiaru tu rozpocząć wielkiej rozmowy na temat dietetyczne tylko chcę powiedzieć że w mojej opinii opisane powyższe zjawisko jest błędne i krótkowzroczne. Sam tego doświadczyłem i nie zamierzam powtarzać.

Poza tym trudo mi sobie wyobrazić aby drobna kobieta 159cm i 54kg opychała się na codzień i to w dodatku węglowodaniami w postaci tortu jej waga na to nie wskazuje! dodatkowo byłby to conajmniej nieeleganckie:-)
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Ja też mówię ogólnie.
Jeśli chodzi o przykład podany przez ciebie - ja wybiorę jeden woreczek kaszy i surówkę :oczko: .
Przed maratonem robiłam dietę, tygodniową - 3 dni na samym białku (dodawałam trochę warzyw, bo bym chyba zwariowała), i trzy dni na węglowodanach bez białka. Przyznam, że trzeciego i czwartego dnia - po samym białku, było mi na treningu słabo ... Wniosek nasuwa się sam.
pavlikoff
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 15
Rejestracja: 16 lis 2007, 18:10

Nieprzeczytany post

o właśnie...
takie pytanko...
czy BMI 18,8 to nie jest troche zbyt mało jak dla kogoś kto biega?
fakt, że mam 16 lat z hakiem i mi w sumie taka waga odpowiada, ale czy nie powinienem troche nabarać na masie żeby jakieś lepsze wyniki osiągać?
chodzi mi oczywiście o masę mięśniową...
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Nabrać zawsze zdążysz, zatem nie przejmuj się, tylko biegaj.
Za trochę czasu będziesz zastanawiał się, jak zrzucić.
piotras
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 220
Rejestracja: 11 gru 2001, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

beata pisze:Ja też mówię ogólnie.
Jeśli chodzi o przykład podany przez ciebie - ja wybiorę jeden woreczek kaszy i surówkę :oczko: .
Przed maratonem robiłam dietę, tygodniową - 3 dni na samym białku (dodawałam trochę warzyw, bo bym chyba zwariowała), i trzy dni na węglowodanach bez białka. Przyznam, że trzeciego i czwartego dnia - po samym białku, było mi na treningu słabo ... Wniosek nasuwa się sam.
Jaki? Co ma wspólnego zabieg ładowania węglowodanami przed maratonem z moim postulatem dotyczącym niezaniedbywania białka w codziennej diecie?
Uszczuplenie zapasów węglowodanów jest nastychmiast odczuwalne. Braki we właściwej suplementacji aminkowasów nie są tak czytelne.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ