rubin - SOG-U 2019 < 24h

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

środa, 12 czerwca

środa nowa moda, czyli dziś też biegamy: 10 km śr. 5:33, w tym 6 km BC + 5x60m rytm i do domu; łąką, trochę ścieżkami ale więcej w poprzek, czyli totalny przełaj przez wysokie trawy
bardzo przyjemny bieg :) lekko weszło, aż żal, że w planie tylko tyle stało :)
...
wreszcie kupiłam takie buty , w innym sklepie :) teraz tylko czekać na listonosza :)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

czwartek, 13 czerwca

15' BS śr. 5:49, trochę rytmów i 15' śr. 5:07 ; całość to 6,5 km śr. 5:27

te same łąki co wczoraj tylko znacznie cieplej i duszno, jak tak będzie dalej - zacznę wychodzić już całkiem o zmierzchu, bo rano chyba nie dam rady;
pierwsza część treningu luźniutko i przyjemnie; jak tylko wybiegłam spod koron drzew - zegarek dostał kopa i zaczął pokazywać znacznie szybsze tempo :) , no to sobie zwolniłam a i tak wyszło jak wyszło; po 15' chwila na rozciąganie, parę rytmów/p. w truchcie i na koniec 15' w tempie 5:07; tu już tak słodko nie było, ale dalim radę bez łez :)
do domu dotruchtałam 1,5 km, po ile nie wiem, bo zegarek wyłączyłam, ale raczej tanio było ;)
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

sobota, 15 czerwca

trochę trzeba było dać stawom skokowym wytchnienia od temp po łąkach, dlatego dziś dla odmiany asfaltem i szutrowym poboczem wzdłuż szosy;
wieczór a gorąco; podczas rozgrzewki biłam się z myślami - nie dam rady, nie dam rady, nie będzie dzisiaj interwałów :nienie: ; kolejny raz przekonałam się, że najwięcej blokad pochodzi z głowy - tempa weszły jak należy i bez szczególnego bólu :usmiech: ; przerwy w truchcie, chociaż nie - po pierwszym kmie chwilę w marszu - ale wtedy pod górę biegłam, więc zmachałam się bardziej niż przy natępnych;
pot lał się strużkami, wody nie wzięłam, coś ćmiło w kolanie, sama radocha; jak ustawiałam sobie w zegarku interwały myślałam, że phi, 3x po jednym kilometrze - takie nic mam dzisiaj w planie, o ja głupia i mało jeszcze wiedząca :hahaha: ...

15' rozgrzewki śr. 5:55
3x 1 km/p.3' w truchcie 4:58/5:00/4:55
schłodzenie 1,5 km po 5:50

całość, wliczając przerwy pomiędzy kilometrówkami to 7,85 km śr. po 5:37 z tętnem śr. 174
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

niedziela, 16 czerwca

20,4 km śr. 6:07;
bardzo spokojny bieg, celowo późnym wieczorem - bo po upalnym dniu wyjątkowo przyjemny wieczór i lekki chłodny wiatr;
tym razem zabrałam ze sobą wodę, co 2 kmy łyk - i wcale nie musiałam się już na tę czynność zatrzymywać; jeśli o zatrzymywaniu mowa - plan przewidywał na dziś nawet marszobieg :spoko: , byle by tylko jak najdłużej i spokojniutko, ale tak lekko dawno nie biegłam, tętno jak na moje możliwości również niziutko bo jedyne 167 - więc nie było potrzeby przechodzenia do marszu;
łąki, resztki błota, buty znowu uwalone, już nie chce mi się ich czyścić - ale za to oszałamiający zapach rozgrzanych polnych ziół, kwiatów, zboża, piachu; ostatnie kilometry już o zmierzchu - w towarzystwie świerszczy :uuusmiech:
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

wtorek, 18 czerwca

zabiegana czołówka trial, 18 km śr. 6:11 z przygodami ;
reszta jutro bo dopiero wróciłam, jestem padnięta a cza się jeszcze ogarnąć, czyli doszorować
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

no więc było tak:
gorrrąąąącooo!!!! i strasznie parno; po drodze wypiłam 0,75l muszynianki, łyk po łyku i to oszczędzając; pot lał się z nas strumieniami i wabił komary, więc cza było poginać do przodu co by nie zostać zjedzonym :taktak: ;
trasa piękna; mnóstwo zwierzyny, sarny, inne jakieś mniejsze, ciągle byszczały do nas w świetle czołówek różne oczka ; obiecanych dzików jednak nie spotkaliśmy, choć były na to spore szanse - tereny są bardzo bogate w najprawdziwsze trufle :taktak:

biegliśmy głównie leśnymi i polnymi ścieżkami; cieszę się bardzo, że coraz lepiej daję sobie radę na nierównym podłożu w nocy - swobodniej stawiam stopy, chociaż był taki kawałek przez łąkę, z trawami po pachy - że wyginało mi je we wszystkie strony - tam byłam mniej odważna :hahaha: ; po drodze jeszcze ekstra przeprawa przez wąwóz :) , spróchniały mostek nad rzeczką, męczące piachy, trochę bagienka (buty znów dostały w kość)

postoje dwa: jeden krótki, kolega wyglebił się na kamieniach, było krwawo, drugi dłuższy - kolega (ten sam) nam się zgubił, a to ciemny las był wczoraj, a kolega zapomniał czołówki, i telefonu, i skarpetek :lalala:

mimo duchoty biegło się lekko; przy tętnie 180 :orany: swobodnie rozmawiałam ... dziwne to moje tętno
...
dawno nie stałam na wadze
dziś rano 55,5 kg :)
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

środa, 19 czerwca

4 km BS + 10x100m. zbieg/p. marsz , 1 km. trucht do domu
...
na rozgrzewkę 4 km śr. 5:50 a ponieważ pozazdrościłam Ani, że nie leniwa jest to a jakże: 10 x 100 m. w rytmie soul, tyle że dla utrudnienia podbiegałam w dół :spoczko: , dla równowagi podchodząc spacerem;
rytmy w okolicach 4:15-3:50, dokładnie to nie wiem bo jak zwykle nie lapowałam; za krótki odcinek, w dodatku trochę pod drzewami więc pomiar taki se ;) ; ale żwawo było napewno :taktak: i starałam się ładnie ;
do domu wiadomo trzeba było wrócić, więc wpadł jeszcze cały jeden kilometr truchciku i w ten sposób uzbierało się ich dziś aż siedem :)
dawno taka pracowita nie byłam : )))
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

czwartek, 20 czerwca

9,3 km śr. 5:56 z czego pierwsze sześć baaardzo spokojnie, a ostatnie trzy - dość żwawo na każdej pierwszej minucie; więcej mi się nie chciało ...
późnym wieczorem (22:00) a wcale nie komfortowo - rozgrzany asfalt :trup: ;
praca domowa na trzy z plusem; nie chciało mi się dziś jak nie powiem co, skróciłam trening z planowanych 12 na 9 km; ciężki dzień w pracy, od rana do 21 na pełnych obrotach :trup: ze zmęczenia i gorąca nie miałam siły nic jeść; wpadło jedynie trochę arbuza, kilka nektarynek i orzechy, za to piłam jak ten smok wawelski :tonieja: ;
plus za to, że jednak wyszłam, no bo jeśli tylko o niechcenie chodzi, to nie ma litości ;

z plusów dodatkowych - córa dostała wyniki z OKE, zdała egzamin gimnazjalny na 145 pkt i ma wielkie szanse dostać się do wymarzonego liceum :)
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

sobota, 22 czerwca

weekend festiwalowo-koncertowy; żal nie skorzystać, zwłaszcza, że na własnym podwórku; gdzieś pomiędzy marią peszek a zespołem the whip z wlk. brytanii wcisnęłam 9 kilometrów zabawy biegowej :) ;
miałam nawet nie wciskać i dać sobie spokój bo trochę ćmiło w kolanie, a przecież za tydzień zawody w górach i kolana się przydadzą; skoro jednak za tydzień zawody w górach - trza się przygotować, a na odpoczynek przeznaczony jest następny tydzień :) tak więc :
15' rozgrzewki 6:01,
DZB 5x3'/4' 4:56/5:55/4:43/5:46/4:49/5:48/4:51/6:01/4:54
i dotrucht do domu 1 km śr. 5:58

asfaltem, relatywnie płasko, bo jedynie 68 up i tyleż w dół po całości :)

kolano po kilku minutach rozgrzewki przestało dawać jakiekolwiek znaki; po treningu na wszelki wypadek potraktowałam je kilka minut lodowatym prysznicem i żelem przeciwzapalnym; zobaczymy co będzie jutro na spokojnym wybieganiu ;)
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

niedziela, 23 czerwca

12,5 km BS, śr. 5:44, z czego ponad 10 km łąkami i laskiem; pod nogami miękka trawa, piaski, świeżo przeorana wilgotna ziemia, nierówne wąskie ścieżki i trochę łagodnych pagórków (up ok. 90m i tyleż w dół) - czyli przy okazji wzmacniamy staw skokowy :taktak:
wracając przez las - skorzystałam z okazji i prawie 1 km zbiegu potraktowałam trochę żwawiej, pościgałam się przy tym z dzieciatą rodzinką na rowerach :hejhej: ; na zbiegu w końcu mnie dogonili, ale na podbiegu ja ich : )))
hr pozytywnie zaskoczyło: średnio dla całości 168, co przy pagórkowatym krosie jest dla mnie wyjątkowo dobrym wskazaniem, zwłaszcza, że BS powinnam znacznie wolniej;
generalnie baaaardzo przyjemny, relaksujący bieg - a o to dziś chodziło :) ; zadowolonam podwójnie, bo kolano siedzi cichutko a ja czuję się po biegu wyjątkowo rześko :)
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

wtorek, 25 czerwca

14 km śr. 6:06 nocnego krosu z lampką na czole; kierunek kopalnia surowców wapiennych "Latosówka"; jak w anegdocie o biegaczach z czołówkami, powiedzenie "ło, górnicy lecą" nabrało dla nas nowego wymiaru :)) :))
skoro kopalnia odkrywkowa - nic dziwnego, że po drodze gliniaste, rozjeżdżone dróżki; a że popadało niedawno dość zdrowo - od razu zrobiło nam się swojsko, cieplej na duszy, weselej i ... ciężej w butach;
... jeżeli o buty chodzi ... no nie powstrzymałam się, pobiegłam w nowych; rewelacja; miękkie, lekkie, stopy po wszystkim wypoczęte - teraz dopiero zauważyłam jak bardzo męczyły się w sztywnych asicsach; mam nadzieję, że łydki jutro nie będą marudzić, na wszelki wypadek za chwilę gorąca solanka, a jak będzie ok to w niedzielę lecę w nich zawody :)


trasa: płasko - jedynie 80 m up i tyleż w dół na całym dystansie, ale za to mokro i hmm, wciągająco :bum:

czerwone sznurówki moich niu papci prezentują się nadzwyczaj szykownie :bum:
Obrazek

mokro było już od pierwszego kilometra
Obrazek

Obrazek

zanim ochrona obiektu zdążyła się zorientować i zareagować .... już nas nie było ;)
Obrazek

z całą pewnością można stwierdzić, że "obuw" stracił dziś dziewictwo i bez wstydu będzie można go wciągnąć w niedzielę:)
Obrazek
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

czwartek, 27 czerwca

ok. 6 km BC + 11x100/100 zbiego-rytm ;) i 1 km dotruchtu do domu

ostatni trening przed niedzielnymi zawodami, miało być rytmu 10 sztuk, ale tak się złożyło, że jak zatrzymywałam się po 7-dmym, wpadłam na kolegę, pogadalim, potruchtalim do lasu gdzie pokazał mi górkę do ćwiczenia zbiego-podbiegów (dowcipniś, na 40% chciał mnie wsadzić :hahaha: ) i z tego wszystkiego zapomniałam na którym to się zatrzymałam :)
BS średnio po ok. 5:40 wyszedł, rytmy w ok. 3:40; powrót pod górę - marszem
...
trochę się bałam, że po dość gwałtownej przesiadce na mniejszy drop będę płakać, że łydki, że achilles, ale albo jestem tak elastyczna albo stare buty były tak wytłuczone - że nic z tych rzeczy :) :)
Ostatnio zmieniony 20 sie 2015, 14:19 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2:15:47, suma przewyzszen ok. 1200+-, 8/15k , 2 k40, bloto po pachy, oberwnie chmury gradobicie piekna trudna trttrasa reszta pozniej bo z fona to nie pisanie
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

sobota 29. - niedziela 30. czerwca

na niedzielne zawody w Małym Cichym wyjechaliśmy dzień wcześniej; sobota, 5:10 rano odjazd z dworca PKS, planowany przyjazd do Poronina ok. 9. rano; no ale od czego plany, jak nie od tego by je zmieniać ;) ?
w Krakowie kwadrans postoju, więc chwila na toaletę i do baru po kawę; z kilkuminutowym zapasem czasu wracamy na stanowisko busa .. stanowisko jak było tak jest, ale busa nima :nienie: :trup: :trup: :trup: ... co jest grane??? w wielkim skrócie napiszę tylko, że zwyczajnie odjechał nam z bagażami; co za przeprawę przeszliśmy na dworcu to nasze :) ustaliliśmy szybko, że za chwilę jedzie następny, że tamten kończy bieg w Zakopcu, dyspozytornia w Zakopanem już czekała powiadomiona na nasze bambetle, bo zachodziło ryzyko, że jak nie zdążymy, to do Słupska będziemy po rzeczy jechać :hahaha:
jak już szczęśliwie znaleźliśmy: się i bagaże w Zakopanem - 10 rano - pada propozycja co by tu?
padło na Kasprowy Wierch :)
weszliśmy nań od strony Myślenickich Turni (trasa przewidziana na 3-godzinny spacer, 4 km up 1100m - uwinęliśmy się w 1,5 h), po drodze mijając M. Świerca z grupą którą obecnie trenuje; powrót z Kasprowego Upłazem, równie żwawo :) , schodząc zaczęliśmy się zastanawiać, czy to rozsądnie było w kontekście niedzielnych zawodów :oczko: ;

Obrazek

Obrazek

na wieczór zajechaliśmy na kwaterę do Poronina; okazało się że u gospodarzy było Władysława, cza było po kielonku, potem na drugą nogę, na koniec okazało się, jak nam policzyli - że po trzy nogi mamy i nie było wyjścia :nienie: a że nalewka spirytusowa to i wesolutko się zrobiło :hahaha: ; ugościli nas na bogato, tak więc wieczorna przebieżka z kotletem po przełyk, jakieś 6 km :) ; tak było śmiesznie, że prawie wturlaliśmy się do wartkiego potoka :uuusmiech:

....
niedziela :)
start: 21 km, suma przewyższeń ok. +-1200m; czas: 2:15:47


kaca nie było, za to tyłek trochę bolał po wczorajszych Tatrach; padła nawet koncepcja, że dzisiejsze zawody to raczej w ramach rozbiegania po-wczorajszych zakwasów :)

Obrazek

trasa: 2 pętle po ok. 10,5 km, odrobina asfaltu, reszta - błotnisto-kamieniste ścieżki, od początku dość stromo - już pierwsze 2 kilometry to ok. 160 m. w górę, początkowo po asfalcie, a po 300 metrach zaczął się prawdziwy ugór :)
wypłaszczeń było niewiele, jak nie pod górę to w dół, niektóre zbiegi nie dość, że prawdziwie wariackie, to i bardzo długie; zbiegało się albo po bardzo grząskim błocie albo kamienistymi wąskimi żlebami, albo łąką, na zakrętach ciężko było wyrobić i wyhamować; po drodze potok ok. 4 m szeroki, dość płytki z kamienistym dnem, przez potok prowadziła kładka 0,5 szerokości przy której zrobił się zator; ja już przyzwyczaiłam się, dzięki "nocnej czołówce" biegać "na mokro" więc bez zbędnego zastanawiania dałam prosto w potok i przebiegłam go w poprzek :) mijając kolejkę kładkowiczów :) :)
pod koniec pierwszej pętli, na błotnistym zbiegu dogonił mnie wiking :spoko: ; pokonwersowaliśmy po drodze jakieś 2 kilometry, fajny kolega :taktak: - bo poczekał na mnie chwilę, zaraz po tym jak dostałam po oczach gałęziami świerkowymi, z minutę potrwało jak odzyskałam wzrok i mogłam biec dalej;
zaczyna się druga pętla, cały czas biegniemy razem, znowu podbieg i tu wiking już taki koleżeński nie był - bo mnie najzwyczajniej porzucił :jatylko: :sss: ;
znając już co mnie czeka deko zwolniłam na podbiegu, potem kawałek szłam, ale bez wstydu, bo doniesiono mi, że czołówka też w tym miejscu podchodziła :) ; na szczycie, gdzie wypłaszczenie, myślę sobie - czas już chyba wrzucić 2. bieg :) ; dla ułatwienia zadania natychmiast lunęło; prawdziwe oberwanie chmury wraz z gradobiciem; tak jeszcze nie biegałam :hahaha: , chciało ze skóry obedrzeć ; było tam trochę asfaltu ale to co się działo podczas deszczu - prawdziwa rzeka :) , znowu wariackie zbiegi i buty jeszcze cięższe i jeszcze bardziej uwalone :)
na drugiej pętli nikt mnie nie wyprzedził, na podbiegach trzymałam się spokojnie, na zbiegach - trochę szalałam i po kolei pykałam ostrożniejszych - tu muszę napisać, że inołajty poradziły sobie znakomicie, ani razu się nie poślizgnęłam, doskonale trzymały, niezależnie od warunków :taktak: , czułam się bardzo bezpiecznie :) ; zresztą cała druga pętla poszła mi o 7 minut lepiej niż pierwsza; wcześniej, na starcie ustawiłam się trochę z tyłu, plan był taki, że pierwsza pętla na ostrożnie i spokojnie a jak sił starczy - przyspieszę na drugiej - i w sumie tak też udało mi się zrobić :)

Obrazek

najgorsze były ostatnie metry, meta na dość sporym podbiegu, myślałam, że uda mi wybuchną, tak się gotowały, resztkami sił walczyłam by nie przejść do marszu i nie przeszłam : )))))) ; próbowałam jeszcze dogonić takiego jednego, nie udało mi się go przegonić, ale razem wbiegaliśmy :))
...
na koniec lodowaty prysznic, grzane piwo i do domu :)
dzisiaj boli mnie tylko tyłek - o dziwo kolana po szalonych zbiegach mają się świetnie :hej:
25.08 następne zawody z cyklu - tym razem Babia Góra :)

fotek z biegu jeszcze nie mam, jak będą to się pochwalę :)


aaaa, jeszcze jedno :) - na Koniczynce taki sam dystans i b. podobna suma przewyższeń - wczoraj byłam szybsza o ok. 20 minut; kolega z którym biegłam i Koniczynkę i wczorajszy bieg - miał czas słabszy o kilka minut i mówił, że wczorajsza trasa trudniejsza :hej: :hej:
Ostatnio zmieniony 01 lip 2013, 15:26 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

są już wyniki : )))))

poz. 89/159 open , 8 wśród 29 kobiet, w K40 2/5 więc nieźle, uważam :) :

http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2013/tpn321op.pdf

ps. wikingowi na 2. pętli dołożyłam 10 minut, sorrry, nie wytrzymałam, musiałam się pochwalić ...
ODPOWIEDZ