
9.07.2011 18:00
Bieg --> rozgrzewka ~4 km ~30'
3. Bad Birnbacher Sommernachtslauf 9,5km 57'00'' -
5 miejsce w kategorii wiekowej.

temp 25°,slonecznie, od drugiego kilometra slonce zaczelo sie bawic w chowanego, parno i duszno na chwile przed burza

Buty Lidl
Sobota byla pracowita. Musielismy zwiezc siano do stodoly co w ten upal wcale takie przyjemne nie bylo. No i to siano musielismy zwiezc popoludniu tak, ze ledwo wyrobilismy sie przed biegiem. No dwie godziny mielismy w zapasie. Torby spakowane juz czekaly a do Bad Birnbach mamy nie daleko. Udalo sie dotrzec prawie poltora godziny przed startem. Oczywiscie jak zwykle krecilo mi sie w glowie. Troche pobiegalismy, porozgladalismy sie po okolicy i pokibicowalismy dzieciakom sasiadow (zajely 1 i 2 miejsce w swojej kategorii

) Potem spotkalismy sie z reszta naszej druzyny i dostalismy nasze pakiety startowe. Jeszcze troche rozgrzewki tym razem kazdy dla siebie. Calus i i juz stoimy na starcie. Goraco i wlasciwie chetnie bym usiadla w cieniu ze szklaneczka lemoniady z kwiatow czernego bzu ale coz slowo sie rzeklo kobylka u plotu. Moja glowa jakos sie uspokoila. Pierwszy kilometr bardzo szybki 5'15'', drugi wolnieszy ale tez szybki 5'35'' i trzeci 5'25. To bylo za szybko jak na moje mozliwosci i od trzeciego zaczelam knuc teorie spiskowa, ze podejde do panow strazakow i poprosze, by mnie zawiezli do domu. W glowie ukladalam plan zemsty na wszystkich urlopowiczach siedzacych w przydroznych kawiarenkach i zaprzysiegalam, ze nigdy w zyciu nie bede biec w kurorcie. Od 4 km zaczelo byc pod gore i przeszlam w chod. Na szczescie byl to dosc szybki chod, tak ze duzo nie stracilam. Kiedy mijalam 5 km spojrzalam na zegarek i okazalo sie, ze mimo tego, ze przeszlam kawalek czas jest ponizej 30 minut wiec obudzila sie we mnie wola walki. Za pareset metrow gora sie skonczyla i bylo po plaskim wiec przyspieszylam. Potem przyspieszylam jeszcze bardziej, uwielbiam zbiegac z gorki. Przedemna pani wygladajaca na mja kategorie wiekowa, postanowilam dogonic ale mi zaczela uciekac. Przegonilam za to blondaska i lysego. Potem oboje mnie przegonili, potem ja ich a potem ci dwaj przyspieszyli i gonilam tuz za nimi. Km 8 padam na nos ale biegne. Znowu kuracjusze spacerujacy siedzacy na laweczkach i nie majacy sily porzadnie dopingowac w tym upale. Tuz przed km 9 zauwazam pania, ktora postanowilam wyprzedzic i widze, ze pada z sil wiec ja przyspieszam, wyprzedzam i przebiegam przez mostek, juz widac mete ale jeszcze trzeba przebiec wokol boiska. Biegne z lysym jakies 20 metrow. Na skraju drozki stoi Emek i krzyczy, ze super biegne, ze mam lepiej rekami pracowac i trzymac sie lysego to mnie pociagnie. Dobiegam wiec do lysego i pruje do mety. Wpadlam na mete tak zmeczona, ze o malo nie padlam. Dzieciaki sasiadow cos do mnie mowily ale nie wiem co i chyba im nawet nie odpowiedzialam. Emek dal mi wode. Potem okazuje sie, ze ja tego lysego na ostatnim zakrecie wyprzedzilam, kompletnie o tym zapomnialam. Oczywiscie nie wylaczylam od razu zegarka i moj czas 57'25'' Dla mnie fenomenalnie. Moj cel zrealzowany z nadmiarem. Chcialam pobic swoj czas sprzed roku, udalo sie o 7 minut. Choc to moze nie calkiem tak, bo zmienili trase. Bylo o 400 metrow mniej i to mniej pod gore. Ale moja srednia bylo 34'' lepsza. No i udalo sie ponizej godziny. Jestem zadowolona. Bo to byl ciezki bieg wiec czas jak dla mnie rewelacyjny. Choc bieglam juz lepiej ale wtedy trasa byla po plaskim.
I jeszcze masaz byl

suuuper. Moze dlatego mnie dzis nic a nic nie boli. Nie udalo mi sie jednak wybiegac, bo bylo juz pozno.
A po biegu byla impreza

i tanczylismy na lawkach

fajowo bylo. I brza byla i lalo jak z cebra i wrocilismy do domu tuz przed polnoca.