Gryzzelda: powoli ale do przodu

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

28.04.2013 Niedziela

Truchtanie
Dystnas: 4.0 km
Czas: 28 min


Mimo niesprzyjajacych warunkow pogodowych po calym dniu siedzenia w domu, wieczorem wyrwalam sie na chwile. Szczerze powiem, ze przez prawie caly tydzien czulam lekki dyskomfort w piszczelach, wiec tez nie cisnelam specjalnie na bieganie, zwlaszcza ze mamy ten remont w domu i sa inne rzeczy do roboty :bum:
Ale znalazlam jakis magiczny filmik na jutubie "how to get rid of shin splints in 24 h"
http://www.youtube.com/watch?v=fDwY0QFsPqs
i postanowilam to wyprobowac w warunkach bojowych :oczko: musze powiedziec ze dzis w zasadzie nic nie czuje :szok: moze to sila autosugestii :oczko:

dzis malowania ciag dalszy...
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

01.05.2013 Sroda

Truchtanie
Dystnas: 6.0 km
Czas: 40 min


Poniewaz caly czas mamy ten remont w domu to ciezko sie na truchtanie wybrac, bo wieczorami zawsze cos jest do zrobienia jak dzieci pojda spac. Dzisiaj o maly wlos tez nic by z tego nie bylo, bo rano meza wywialo, potem obiad, po obiedzie bylam taka zmeczona ze przycielam komara :ojoj: z reszta z pelnym brzuchem i tak bym nie biegla. I jak sie obudzilam to lalo. I to tak konkretnie. A termometr wskazywal 5 stopni, wiec naprawde nie zachecalo do wyjscia, oj nie... ale ok. 19 troche sie przetarlo, wiec zanim jeszcze szkodniki posnely, wyruszylam. Zlapal mnie jakis maly deszczyk po drodze, ale bez tragedii. Bieglo sie bardzo dobrze i bardzo szybko jak na moje ostatnie poczynania :oczko: bo srednio wyszlo 6:42 a pierwszy km mialam mooocno pod gore.
Jak zwykle czekam jutra, co tam te moje piszczele na to.

A dzis z okazji 1 maja lokalny klub motocyklowy zorganizowal przejazd dookola miasta. W zeszlym roku bylo 4500 motorow. Poszlismy z dziecmi popatrzec i prawie nas z mostu zwialo i zamienilismy sie w kostki lodu.

Obrazek
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

Musze sie przyznac bez bicia, ze mi sie ta formula bloga troche wyczerpuje. Poza tym to co ja tutaj praktykuje, to z bieganiem ma malo jednak wspolnego :lalala: musze powaznie przemyslec co chce dalej robic :oczko:

Poza tym w czwartek bylam na mazasu (kolezanka mi oddala swoj, bo nie mogla isc) i poprosilam o porzadne wymasowanie nog. Pani mi tak te piszczele wymasowala, ze az siniki mialam :ojoj: zwlaszcza na prawej nodze, widac ze miesnie byly super spiete i w miejscu tych "wezlow" wlasnie sie zinikow nabawilam. A ja nie naleze do tych co to wystarczy poglaskac, zeby siniak wyskoczyl...
Takze po tym zabiegu miesnie piszczelowe jak nowe, i powiem szczerze ze az sie boje biegac, zeby mi sie zasuplaly... :trup:

05.05.2013 Niedziela

Kettlebell
Czas: 55 min


W niedziele potrzebowalam troche treningu silowego, a ze przez ten remont w ogole nie mialam czasu ostatnio, to poszlam na kelltebell, bo nic innego mi nie pozostalo. Tym razem byla inna prowadzaca i prowadzila zajecia w zupelnie inny sposob, calkiem fajny, 6 cwiczen w kolku po 60 s na cwiczenie, 2 min przerwy i tak 3 razy. Dzis czuje miesnie brzucha, a juz dosc dawno ich nie czulam :hejhej:

06.05.2013 Poniedzialek

Rower
Dystnas: 6.3 km
Czas: 29 min


W ramach programu "piszczele pod ochrona" pozyczylam z pracy rower, ktory od czasu do czasu byl uzywany przez studentow na praktykach i postanowilam zamienic (na jakis czas) kariere biegacza na kariere kolaza. Rower jest w stanie oplakanym, zardzenialy, hamulce z tylu odlaczone, a po podlaczeniu okazalo sie ze zapieczone. Ale po krotkiej kapieli w WD40 udalo sie go jakos uruchomic, i tylko troche szarpie. Ponoc jazdy na rowerze sie nie zapomina, i moge to potwierdzic, bo choc troche pokracznie, to udalo mi sie tego roweru dosiasc po chyba 6 lub 7 latach niejezdzenia i pokonac zawrtony dystans 6 km w jeszcze bardziej zawrotnym tempie.

Coz, w Nordjørittet raczej w tym roku raczej nie wystapie http://www.nordsjorittet.no/om/vis/english_info
Jest to najwieksze wydarzenie kazdej wiosny i polowa osob w pracy tylko o tym mowi i w kolko jezdza na rowerach zeby sie przygotowac. Przez to cale misto sie odkorkowalo, bo cale tabuny rowerzystow wyszlo ze swoich samochodow i teraz pedaluja.
Ostatnio zmieniony 08 maja 2013, 08:50 przez Gryzzelda, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

07.05.2013 Wtorek

Rower
Dystnas: 7.3 km
Czas: 29 min


Wiosna zawitala do Krainy Deszczowcow na jeden dzien! Temperatura tak ok. 16 stopni, ciely wiaterek, bez kurtek mozna bylo chodzic :) dzieciakow do domu nie mozna bylo zagonic, tak bylo ladnie. A jak dzieciaki posnely, to ja jeszcze wyskoczylam na rower. Troche pewnie sie czuje na tym truchle, wiec i troche szybciej poszlo, ale nie za duzo :hahaha: i troche tylek sobie obilam, wiadomo, trzeba sie przyzwyczaic. Wyruszylam na sciezke wzdluz fiordu, trojke sobie wlaczylam mimo poczakowych obaw o bezpieczenstwo, ale jesli nie jest za glosno to slysze co sie w okol mnie dzieje wiec spoko, moze zadnego wypadku nie spowoduje.
Nogi pod koniec juz za swieze nie byly, ostatnia gorka to wprawila mnie w zwatpienie i prawie zeszlam z roweru, ale jednak silna wola wygrala i ostatniem sil dobrnelam do domu. Jednak bieganie jest latwiejsze, nie trzeba ciagac ze soba tyle zelastwa :oczko:

Dzisiaj wieczorem ma padac, ale moze na jakas przebiezke sie wybiore? Chociaz chata wola o pomste do nieba i posprzatanie, wiec chyba tylko to mi pozostanie...
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

09.05.2013 Czwartek

Styrke&core
Czas: 55 min


Czwartek wolny, wiec bez spinki sobie poszlam na silownie. Chcialam wiac ze soba dzieci, ale juz nie bylo miejsc w swietlicy. Nic, tatus sie nimi zajal :)
Coraz mocniej sie czuje na tych cwiceniach i chyba mi sie troche brzuch splasczyl :oczko: choc tych szkod co mi dzieciaki swoja obecnoscia wyrzadzily to sie chyba naprawic nie da :ojoj:
A tylek to mnie do dzis boli, po ulubionym cwiczeniu prowadzacej, ktora jeszcze dodatkowo nas motywowala krzyczac "chcecie plakac, to placzcie, tylko nie przestawajcie!"

11.05.2013 Sobota

Rower
Dystnas: 12 km
Czas: 51 min


Nareszcie wszystko rozkwitlo! Znaczy sie zonkile i tulipany i forsycje. Miesiac spoznione, ale lepiej pozno, nic wcale :bum:
Poniewaz jeszcze daje szanse rowerowi, a piszczele chronie, postanowilam wieczorem sie wybrac na przejzadzke. Jednak znacznie latweij pod gore sie wciaga tylko swoja szanowna osobe, a nie ta tone zelastwa :oczko: jednak chyba rowet to nie moja bajka. Znaczy sie fajnie sie jechalo, ale ani to wodokow dobrze czlowiek nie pooglada, pod gorki sie zmeczy, z gorki prawie zabije, plecy bola!!!! i to jak. Te plecy to oczywiscie najgorsze. Musze sprobowac zmienic ustawienie kierownicy, moze troche pomoze.
Zdjecie
Obrazek

A dzisiaj spacer z dziecmi, 3 i pol godziny nam zeszlo i jestem padnieta :trup:
Edit: a ci mnie jeszcze na plac zabaw wyciagneli
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

Jou jou!
wrocilam. Nie wiem na jak dlugo ale zawsze :)
bylismy w Polsce, wiec przed, w trakcie i po wyjezdzie czasu nie bylo na blogowanie :nienie:
przepraszam wiernych czytelnikow i juz spiesze zdac krotka relacje z moich niesmialych poczynan.

13.05.2013 Poniedzialek

Rower
Dystnas: 7.7 km
Czas: 34 min


Takie przewietrzenie sie wieczorkiem na rowerze. Jezdzi coraz lepiej, juz chyba wiekszosci rdzy sie pozbylam :oczko: ale maszyna toto nie jest :oczko: a moze zlej baletnicy... :oczko:

22.05.2013 Sroda

Bieganie
Dystnas: 3.22 km
Czas: 20 min
Tempo 6:12 min/km


No to zainwestowalam w nastepna pare butow. Poniewaz buty z amortyzacja nie przyczynily sie znaczaco do poprawy stanu moich piszczeli, postanowilam zakupic takie bez :hahaha: a co tam, raz sie zyje. Pan w sklepie mnie obejrzal na biezni, powiedzial ze calkiem ladnie ze srodstopia biegami i ze on generalnie jest przeciwny tego typu butom :oczko: ale skoro bardzo chce (i place) to mi juz je sprzeda. Przymierzalam jeszcze rzejsciowe Brooks pure cadence (zdecydowanie nie to, twardy niewygodny zapietek, sztywne toto, bleee) i Saucony Kinvara (jeszce gorsze), wiec wyszlam ze sklepu z Minimusami
Obrazek
maja cale 4 mm dropu i na tym zdjeciu nie wygladaja wcale tak strasznie :hahaha: ale jak dla mnie sa hardkorowe.

A ze zolnierze hardkoru walcza do oporu, wzielam je na krotka przebiezke do lasu. Towarzyszyl mi maz na rowerze i tak sobie spokojnie w miare je testowalam, a tempo wyszlo calkiem przywoite jak na mnie. Po 1.6 km nawrota, bo dzieci z ciocia zostaly, z reszta na pierwszy raz wystarczy.

Na rugi dzien nawet nic mnie nie bolalo, se mysle hehe, lydki mam calkiem calkiem po tym pol roku czlapania albo i nie w nikach free. Ale za to w piatek... oj czuc bylo zakwasy, czuc... nie wiem dlaczego ostatnio zakwasy czuje dwa dni po treningu dopiero :lalala:

25.05.2013 Sobota

Rower
Dystnas: 16 km
Czas: 1h 08 min


W sobote wieczorna przejazdzka na rowerze. Troche sie pogubilam i musialam wracac pod wieeelka gore. Nie dalam rady i rower wprowadzilam :ojnie: oj slaba jestem, slaba... ale poznalam ladne nowe sciezki przy okazji. I sluchalam fajnego odcinka Listy osobistej w Trojce, to sie przyjemnie pedalowalo :taktak:

26.05.2013 Niedziela

Bieganie
Dystnas: 3.03 km
Czas: 16:33 min
Tempo: 5:28


No to trzeba bylo Minimusy jeszcze raz na spacer zabrac, co sie beda kurzyly w szafce :oczko:
Poniewaz wszedzie pisza zeby uwazac z bieganiem po twardym, to podeszlam sobie kilometr nad jeziorko, porozciagalam troche,wlaczylam endomondo i ruszylam z zaiarem zrobienia 3 kilometrowych kolek.
Ruszylam dziarsko, azmi dalo do myslenia ze z boczniej sciezki jakis pan nadbiegal i mnie nie wyminal... spogladam na telefon, a tam tempo chwilowe 5:38. Se mysle, pewnie satelity jeszcze dobrze sygnalu nie zalapaly, z reszta endo czesto chwiloe tempo przeklamuje. No to lece pierwsze kolko, uwazam na nogi, zeby dobrze stawiac, na technice sie skupiam bo te buty nie wybaczaja, jeden zly krok i boli (zwykle cos w stopach :oczko: ). No i po pierszym kolku pani mi oswiadczyla w sluchawkach, ze tempo mam 5:33 :orany: czyste szalenstwo. No to se mysle troszku zwolnie, nie ma co szalec, przeciez sie jeszcze nabiegam (mam nadzieje). Ale noga podaje, buty niosa, drugie kolo 5:28 :lalala: ja w ciezkim szoku, no to jak szalec to szalec, sprobujemy to tempo utrzymac mimo zaczynajacej sie powoli zadyszki, bo preicez moja kondycja jest pozal sie boze. I tak jakos trzasnelam to trzecie kolko po 5:22, wiec jakby nawet BZP mi wyszedl :spoczko:
Zeby nie bylo tak slodko i radosnie, to pod koniec ostatniego kolka nastapilo zjawisko opisywane tu na forum, mianowicie KKŁ (Kompletna Kasacja Łydek). Alez mnie dzisiaj bola :spoczko: takze na razie Minimusy pewnie z raz w tygaoniu bede wyporwadzac na spacer i to jeszcze Kachita by mi sie przydala ze swoja smycza w roli pejsmejkera :lalala:

Z innych boli to troszku piszczel ciagnal, ale go masuje i przestal. Poza tym rozciegna w prwej stopie daje znac, ze jest, ale raczej jakis przykurcz to jest, staram sie rozciagac i masowac.

I tak oto koncze przydluga relacje z przykrotkiego biegu, w ktorym nabiegalam najdluzszedo Coopera (wg endomondo) i naszybsza mile ever.
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

Znowu jestem w niedoczasie. I na aktywnosci czasu tez braknie :ojnie: nie mowiac juz o pisaniu na forum

28.05.2013 Wtorek

Rower
Dystans: 8.5 km
Czas: 30 min


to tak tylko w ramach przewietrzenia sie wieczorkiem i zamiast spinningu w dusznej silowni :oczko: jest taka piekna wiosna tego lata, nie rozumiem ludzi ktorzy zamykaja sie w smierdzacych czterech scianach zeby popedalowac, skoro mozna zrobic to samo na swiezym powietrzu :oczko: a mam kilka takich kolezanek i nie maja wymowki w postaci braku roweru :oczko:

Reszta tygodnia uplynale pod znakiem plazowania z dziecmi
Obrazek

robienia zakupow, gotowania zurku dla 20 osob i spozywania tegoz na pozegnalnym pryjeciu kolegi z pracy.

01.06.2013 Sobota

Truchtanie
Dystnas: 3.9 km
Czas: 25:14 min


Oczywiscie na weekend pogoda sie popsula, zrobilo sie ziiiimno... 10 stopni 1 czerwca to chyba zimno? Dzieci dostaly hulajnogi na dzien dziecka i poszlismy na spacer, ale szybko zagonilam ich do domu.

Za to wieczorem poszlam znowu przewietrzyc Minimusy. Przez caly tydzien obiecywalam sobie, ze jak mnie wreszcie te lydki przestana bolec, to nastepne bieganie zrobie w starych Adidasach z mega amortyzacja. Ale oczywiscie jak nogi tak okolo piatku odzyskaly swiezosc, a ja mialam czas zeby wyjsc dopiero w sobote wiecorem, to zdazylam zmienic zdanie :spoczko: postanowilam wyporbowac Minimusy na asfalcie (do ktorego przeciez zostaly stworzone), tylko tak wolniutko :oczko: i ostroznie.

Coz tu duzo mowic, te buty to czysta radosc biegania. Niesamowicie dobrze sie w nich biega. Nie zmienia to jednak ich diabelskiej natury :sss: musialam sie niezle hamowac, zeby w nich nie wyrywac za bardzo do przodu, a kazde zle postawienie stopy znowu objawialo sie upomnieniem ze strony rozciegna.
Piszczel niestety tez sie troszku buntowal i jakos nie byl zadowolony.
Po bieganiu zem go rozciagnela, pomasowala, ugniotla i dzis o dziwo jest OK :orany: W ogole ta historia piszczela robi sie nudna i przydluga. Ale se tak mysle, ze przeciez zaczelo sie od lewego, a teraz lewy siedzi calkiem cicho a buntuje sie prawy. Wiec moze jest jakas nadzieja?

A lydki dzisiaj oczywiscie bola, ale nie az tak bardzo jak ostatnio :oczko: nastepne bieganie w Adidasach :hej:

02.06.2013 Niedziela

Rower
Dystnas: 14.4 km
Czas: 56 min


W dzien bylo bardzo nieciekawie, zachmurzenie, wiatr i zagrozenie opadami, ale zabralam jedno dziecko (niestety drugie chyba odziedziczylo gen lezenia na kanapie, bo oswiadczylo ze zostaje z tata w domu) i poszlismy na hulajnoge wzdluz fiordu, ale tym razem innego. Pobilismy rekord szybkosci robiac 3 km w godzine :)
Po poludniu sie wypogodzilo ale dalej bylo zimno i wietrzne. Uzylam podstepu w postaci ogrodu botanicznego, zeby rowniez Kanapowca wyciagnac z domu i tym sposobem zaliczylismy jeszcze godzinny spacer wsrod rododendronow. Oczywiscie aparatu zapomnialam. Ale musze tam pojsc pobiegac w tym tygodniu.

A wieczorem jeszcze poszlam na rower, rundka dookola miasta. Udalo mi sie wyznaczyc wzglednie plaska trase, takze obylo sie bez wiekszego cierpienia, za to kilka razy znalazlam sie po zlej stronie ulicy na baaardzo waskim chodniku, kilka razy prawie wpadlam na skrzyzowaniach na rowerzystow pedzacych z predkoscia swiatla, a powrot do domu bylo pod slonce, pod wiatr i pod gorke :hejhej: dobrze ze nie wracalam wzdluz fiordu, bo chyba do tej pory bym pedalaowala w miejscu przy tym wietrzychu.
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

I znowu mamy prawie koniec tygodnia... :lalala: dlaczego ten czas tak zasuwa?

04.05.2013 Wtorek

Rower
Dystans: 14.5 km
Czas: 53 min


Ta sama trasa co w niedziele. Ladna pogoda, mily relaks wieczorkiem. Tylko bardzo duzo rowerzystow na sciezkach smigajacych z predkoscia swiatla, trenujacych przed sobotnimi zawodami.

05.06.2013 Sroda

Elixia Power
Czas: 60 min


oj jak ja dawno na sztangach nie bylam! ale plecy mnie znowu zaczely bolec, wiec dobrze jest isc sie troche wzmocnic.
Juz nie pamietalam na co jakie obciazenia bralam, wiec oczywiscie juz przy drugiej serii na klate naladowalam sobie za duzo i nie dalam rade zrobic wszystkiego :lalala: a rece mialam zmeczone juz do konca zajaec, wiec lipa. Ale na nogi poszlo dobrze, i nastepnym razem chyba sobie zwieksze ciezary :spoczko: a zakwasow nawet nie mam takich masakrycznych, myslalam ze bedzie gorzej.

06.06.2013 Niedziela

Szuranie
Dystnas: 4.1 km
Czas: 30 min


Dzisiaj mi sie umyslilo (w zasadzie juz od niedzieli mialam taki plan) zeby pojsc poszurac w ogorodzie botanicznym. Poniewaz jak wyroszylam bylo juz odsc pozno, postanowilam tam dojechac autem a nie jak zakladal plan oryginalny, na rowerze.
Nie bylo juz tak ladnie slonecznie jak w niedziele, ale nie padalo, a powietrze pachnialo kwiatami i skoszona trawa. Ptaki spiewaly jak glpie , wiec nawet sluchawki zostawilam w aucie.
Z zalozenia mialo byc wolno i tak tez bylo. Dla usprawiedliwienia dodam, ze bylo tez pare gorek, ale nie mam dokladnej roznicy wysokosci bo endo klamie. Dystans tez moze byc troche przeklamany, bo duzo bylo ostrych zakretow ktore chyba zostaly troche sciete (tak to se tlumacze :bum: ).
Biegalam znowu w minimusach, no na serio je polubilam. Ale te buty to kochaja asfaltowe sciezki, na szutrowe alejki to sa mocno srednie. Slowem, potrzebuje nowych butow!

Edit: strava mi policzyla ronice wysokosci 64 m. Czyli w sumie szalu nie ma, a ja jestem cienias. Nastepnym razem nie bede sprawdzac :spoczko:
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

09.06.2013 Niedziela

Rower
Dystans: 15.6 km
Czas: 58 min


Ogolnie tak: na ostatnie bieganie nie zalozylam opasek kompresyjnych, bo podejrzewalam je o przyczynianie sie do tych mega zakwasow w lydkach. No i mialam racje, lydki po ostatnim byly w zdecydowanie lepszym stanie, za to prawy piszczel sie zbuntowal i powiedzial ze on w takich warunkach to nie dziala :sss: tak wiec daje mu spokoj bieganiem dopoki mu fochy nie prejda. Dzis juz jest calkiem dobrze, ale bolalo dwa dni wiec dwa dni trzeba odpoczywac, tak? :)

Co do innych atrakcji to w sobote byl ten wyscig rowerowy na 91 km, 1000 m up. W sumie nie wiem ile wystartowalo, ale limit 12500 byl juz dawno wyczerpany. Pewnie sporo osob sie przestraszylo wiatru i spekalo, ale byla tez dluga lista rezerwowa i sama widzialam osoby z numerami powyzej 13000.
Poszlysmy z kilkoma kolezankami z pracy i ustawilysmy sie prawie na szczycie najgoszego podjazdu na trasie, na 70 km :)
Duzo osob nie dawalo rady i prowadzilo rowery, wygladalo to tak:
Obrazek
i w ogole jakby kots chcial starowac w jakims wyscigu w Norwegii, to troche informacji o ponktach odzywczych. Do picia mozna dostac wode, napoj owocowy (nawet nie sok) albo coac cole. Zas posilic sie mozna wasnymi zelkami. Myslalam ze padne jak to zobaczylam.

A dzisiaj piekne sloneczko, wiatr dalej wial ale nie tak mocno, to poszlam z dziecmi na plaze nad otwarte morze, o tu:
Obrazek
dzieci oczywiscie sie wladowaly do wody i wszystko by bylo git, gdyby nie temperatura powietrza 18 stopni, a wody to nie wiecej niz 12 :ojoj: normalnie Wikingi mi w domu rosna.

A wieczorem rower, 15 km z hakiem. A w domu jeszcze 3 prania do poskladania, zmywarka do rozpakowania i jescze troche sprzatania :trup:
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

10.06.2013 Poniedzialek

Pilates
Czas: 60 min


Za rada naczelnego forumowego fizjoterapeuty ucieklam z domu na pilates. Znaczy sie najpierw wzielam dzieci na nasza pobliska plaze, ale 16 stopni w powietrzu skutecznie zniechecilo dzieci do kapania. Choc trzeba przyznac, ze Daniel wytrzymal chyba z 15 min w wodzie do kolan :usmiech:

Na pilatesie powyciagalam sie, pomeczylam, slowem to co zawsze. Przez ten czas co mnie tam nie bylo formy za duzo nie stracilam, musze przyznac. Znaczy sie nie zeby bylo duzo do tracenia :hejhej: tylko planki nam takie dzisiaj zaserwowala ze nie bylam w stanie zrobic wszystkich powtorzen :trup:
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

11.06.2013 Wtorek

Rower
Dystans: 15.5 km
Czas: 57 min


Wieczorna przejazdzka standardowa juz trasa. Sily w nogach braklo, ale jakos sie przekulalam. Trzeba bylo korzystac ze slonecznej pogody, poki byla. Bo sie zmyla.
Sciagnelam sobie audiobooka i slucham podczas jazdy. Na poczatku mialam problemy ze skupieniem sie, ale teraz juz jest fajnie. Dwa w jednym :)

13.06.2013 Czwartek

Szuranie
Dystans: 3.8 km
Czas: 25 min


Po dwoch dniach firmowej konferencji jestem kompletnie wyzuta. Wczoraj jeszcze mielismy spotkanie integracyjne i do domu dotarlam po 23. Uparlam sie ze pojade swoim autem, to jeszcze sie najezdzilam. I jeszcze kolezanki do domu poodwozilam. I sie zgubilam po drodze. Oj,wesolo bylo :)
To postanowilam wiecorem sie zresetowac troche i wyjsc. Nie moglam sie zdecydowac czy wziac rower czy adidasy, ale ze plecy mnie troche bola od niewygodnych krzesel, a nogi od 3 dni (odpukac) siedza cicho, to poszlam poszurac. Poza tym mamy 12 stopni i deszcz, malooptymalna pogoda na rower.
Pomna zlacen najlepszego forumowego trolospecjalisty, dalam nogom troche wytchnienia i zalozylam stare supernowy. Coz, jak je kupowalam to wydawaly mi sie takie miekkie :oczko: za to nawet w nich biegam sobie juz ze srodstopia. Tyle plusow.
Zminusow, to kompletny brak mocy. W endomondo wylaczylam sobie coacha, wiec nie wiedzialam jak szybko biegne, ale wydawalo mi sie woooolnoooo. A tymczasem pierwsy km byl po 6:20. A powinien byc blizej 7 :bum: przy mojej obecnej formie. To i nic dziwnego ze spuchlam, a pod koniec 4 na przedostatniej prostej chwycila mnie taka kolka, ze mi sie wsystkeigo odechcialo, w tym szurania. No to wylaczylam endo i poszlam do domu.
Teraz ciepla kapiel i do lozeczka. :taktak: Hmmmmm :chrap:
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

15.06.2013 Sobota

Rower
Dystans: 14.5 km
Czas: 52 min


Zdechla bylam strasznie po calym dniu w wesolym miasteczku z dzieciakami. Pogoda tez nie rozpiszczala, nie wiecej niz 15 stopni i zaciagniete niebo.
No ale zamiast gnic w fotelu (nawet mi sie czytac nie chcialo), pojechalam na runde z audiobookiem w uszach. Troche mi sie poprawilo :oczko:

16.06.2013 Niedziela

Szuranie
Dystans: 6.1 km
Czas: 42 min
Tempo: 6:54 min/km


Za rada mojego forumowego trollofizoterapeuty postanowilam pojsc poszurac w tempie gory lodowej. Chcialam podjechac nad jeziorko na obrzezach miasta, dookola ktorego jest niecale 8 km, ale maz na mnie nakrzyczal ze niepowazna jestem, ze sie prosze o klopoty, ze kot to widzial po nocy (?) po chaszczach biegac. No po podjechalam nad staw w poblizu centrum ktory ma 3 km w obwodzie, ktory schodzilam wzdluz i wszerz z dziecmi w wozku i postanowilam zrobic 2 kolka. Tez lepiej dla moich nog, bo ostatnio nic tak dlugiego :hahaha: nie biegalam
Na poczatku musialam mocno sie pilnowac z tempem, zeby nie przeszarzowac, ale w koncu zlapalam tempo i pierwsze kolko w miare rowno po 7:00, 6:58 i 7:08. Na drugim troche przyspieszylam, potem troche spuchlam a ostatni km tez probowalam troszke szybciej i wyszlo 6:43, 6:52, 6:38.
Bardzo milo sie szuralo, tylko na sciezce dzikie tlumy bo slonce jeszcze mocno swieci i ludie korzystaja. Temperatura idealna do biegania, 16 stopni :oczko:
Buty: stare Adidasy, na eksperymenty przyjdzie jeszcze czas, choc minimusy kusza, oj kusza! Za to cala trasa ladnie ze srodstopia.
Po biegu rozciaganie przy drzewkach i do domu.
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

17.06.2013 Poniedzialek

Pilates
Czas: 60 min


niby sie nie chcialo, ale w koncu poszlam na pilates. No masakra jak zwykle. Za to sporo nowych osob i widze ze mi calkiem dobrze idzie :oczko: dzis pelno cwiczej z baletu, jutro pewnie bedzie mnie tylek i biodra bolec.

No i w drodze na silke zahaczylam o H&M i juz przy wyjsciu rzucily sie na mnie legginsy do biegania. Szukalam co prawda krotkich, ale te byly przecenione do 25 PLN i krzyczaly: kup nas! I co z tego ze na dzieciecym, rozmiar na 14+ wiec pasi :hahaha: . O, takie:
Obrazek
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

18.06.2013 Wtorek

Rower
Dystans: 14.5 km
Czas: 51 min


Tak to juz jest, ze jak jest ladna pogoda to czlowiek czuje presje ze MUSI korzystac, bo przeciez niedlugo sie zepsuje.
Takze po intensywnym dniu w pracy polegajacym na lapaniu ryb podbierakiem, wazeniu i wrzycaniu spowrotem do zbiornika
Obrazek
poszlam jeszcze na rower z audiobookiem w uszach. Nie powiem, milusio bylo choc na poczatku troche mi zimno bylo w krotkim rekawku ale po 2 km sie rozgrzalam.

Po poniedzialkowym pilatesie zakwasy w udach i biodrach. Ale da sie zyc :spoko:
Awatar użytkownika
Gryzzelda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1710
Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow

Nieprzeczytany post

20.06.2013 Czwartek

Spacer po gorkach
Dystans: 5.9 km
Przewyszenie: ok. 280 m +/280 m -
Czas: a kto by tam liczyl


Wyciagnelam kolezanke na "bieganie" po gorkach. Trase mialam juz upatrzona wczesniej, ale jakos nie moglysmy sie zgrac. Za to wczoraj ostatni dzien ladnej pogody, sloneczko swiecilo, jeden z najdluzszych dni w roku wiec o 20 umowilsymy sie na miejscu i w droge :)

Poczatek trasy wygladal tak (mialysmy sie wdrapac na te gore)
Obrazek

No i sie wdrapalysmy :)
Obrazek

Ale to byl dopiero poczatek. Wylazlysmy na ladne trawiaste przewyzszenie, gdzie trzeba bylo skakac pomiedzy krowimi i owczymi kupami :bum: ale prowadzilam nas dzielnie dalej
Obrazek

do nastepnej gorki
Obrazek

Sciezka byla bardzo malownicza, ale ciezko bylo po niej szybko biec
Obrazek

Na szczycie chwila relaksu
Obrazek

I dalej w droge
Obrazek

Po drodze jakas dziwna instalacja wojskowa
Obrazek

Potem zaliczylysmy jeszcze jedna gorke, ale zgubilysmy szlak i nie moglysmy z niej zejsc, wiec musialysmy sie cofnac i ja obiec dookola po alternatywnej trasie :bum: Kolezanka troche slabsza ode mnie, wiec nie szalalysmy z tempem, nawet sie specjalnie nie zmeczylam :oczko: ale trasa ekstra, ladne widoki no i nie mozna sie nudzic bo to po kamieniach, to po trawce, nawet kawalek po asfalcie byl :oczko: troche nam zbieglo na tym wszystkim, lacznie z postojami i szukaniem drogi, ale fajnie bylo.

Ogolnie namawiam koleznake na cos takiego: http://www.dalsnuten323.no/
niecale 2 km, ale 323 m up. :bum:
How hard can it be? :spoczko:
ODPOWIEDZ