

Co do bólu w klatce - cóż, idź do kardiologa, w tym przypadku lepiej dmuchać na zimne. Aczkolwiek jak patrzę, jak bardzo nie trenujesz i na jak długi wysiłek się porywasz, to się szczerze mówiąc nie dziwię, że coś się dzieje

Moderator: infernal
mnie bardziej przeraza kasa jaka niektorzy w ten sport wkladaja ... rowery od 17 tys w gore ... ostatnio widzialam na wycieczce taki za 40 tys ... niektorzy za tyle kupuja samochod ...zoltar7 pisze:
ps. jak czytam o sprzęcie do triatlonu... to mi się słabo robi. Nie mam pojęcia co to są te mierniki mocy, buty rowerowe do tri... pianki, lemondki itp. Dżizus... tri to nie jest "najprostsza forma ruchu"![]()
fajnie wyszlo bo tata mial okazje porozmawiac dluzsza chwile z ojcem zwyciezcy a co za tym idzie spojrzec na ten sport oczami innego rodzicakachita pisze:Gratulacje, krejzolkoI fajnie, że rodzina się przekonała do Twojego uprawiania sportu
Co do bólu w klatce - cóż, idź do kardiologa, w tym przypadku lepiej dmuchać na zimne. Aczkolwiek jak patrzę, jak bardzo nie trenujesz i na jak długi wysiłek się porywasz, to się szczerze mówiąc nie dziwię, że coś się dzieje
masz absolutną racje, jak to sie mówi "kto bogatemu zabroni"ioannahh pisze:cóż, rower za 17.000 to nie jest jeszcze super wypas - porządne, ale nie super odjechane koła aerodynamiczne kosztują ok. 7 tysięcy, zostaje 10 klocków na ramę (ok. 4-7 tys. za ramę czasową z dobrej półki), osprzęt, siodło, kierownicę czasową itp. słowem - jest na co wydawać kasiorę. w strefach zmian pojawia się coraz więcej rowerów za 40-60 tysięcy złotych, jednak jeżdżą na nich głównie 30-50-letni mężczyźni, "age groupersi" (czyli amatorzy). zawodnicy nie mają raczej takiej kasy, więc jeśli jeżdżą na superbrykach to zazwyczaj są one fundowane przez sponsorów.
mnie to osobiście nie boli - niech sobie kupują co chcą, miło popatrzeć na maszyny z kosmosujeśli mają kasę, no to czemu nie? i tak na dzieci z afryki jej nie wydadzą, więc ostatecznie fajnie, że wydają na swoją pasję jaką jest sport.
Wiecie np. żeglarstwo (włączając w to zakup i całoroczne utrzymanie porządnego jachtu) jest znacznie droższym hobby i uprawiane rekreacyjnie nie wymaga aż takiego zaangażowania w treningi jak triioannahh pisze:cóż, rower za 17.000 to nie jest jeszcze super wypas - porządne, ale nie super odjechane koła aerodynamiczne kosztują ok. 7 tysięcy, zostaje 10 klocków na ramę (ok. 4-7 tys. za ramę czasową z dobrej półki), osprzęt, siodło, kierownicę czasową itp. słowem - jest na co wydawać kasiorę. w strefach zmian pojawia się coraz więcej rowerów za 40-60 tysięcy złotych, jednak jeżdżą na nich głównie 30-50-letni mężczyźni, "age groupersi" (czyli amatorzy). zawodnicy nie mają raczej takiej kasy, więc jeśli jeżdżą na superbrykach to zazwyczaj są one fundowane przez sponsorów.
Chyba na dzieci z Afryki?ioannahh pisze:mnie to osobiście nie boli - niech sobie kupują co chcą, miło popatrzeć na maszyny z kosmosujeśli mają kasę, no to czemu nie? i tak na dzieci z afryki jej nie wydadzą, więc ostatecznie fajnie, że wydają na swoją pasję jaką jest sport.
różnią się ogromnie. rzeczywiście bardzo duża różnica jest w wadze, ale to jest różnica która bardzo dużo zmienia - zwłaszcza waga kół, które im lżejsze i sztywniejsze, tym lepiej (i szybciej) niosą. lepsze komponenty (wyższe grupy osprzętów) zmieniają komfort, ekonomikę jazdy, łatwiej dają się obsługiwać, działają bardziej niezawodnie. karbonowe elementy są sztywniejsze, pewniejsze i lżejsze niż aluminiowe. również siodło to zazwyczaj duży wydatek, a zmienia ogromnie dużo - na źle dobranym siodle kolarz nie pojedzie tak wydajnie jak na dobrym. i tak dalej, i tak dalej.zoltar7 pisze: Ja tylko się tak zastanawiam, czym różnią się te wypasione super rowery od taniochyza... np. 9 tys. złotych? Nie znam się, ale wydaje mi się, że absolutnie elementarna różnica sprowadza się do... wagi. Pomijając więc w cenie takie oczywiste udogodnienia jak miernik mocy, to trzeba się zastanowić czy na prawdę przeciętny amator coś zyska poza fejmem tym, że będzie jeździł na rowerze za np. 60 tys. zł.
da się na wszystkim pojechać i przy minimalnej inwestycji ukończyć np 1/2IM. Mój debiut w Suszu na tym dystansie właśnie taki był.zoltar7 pisze:RatuuunkuA może spotkałaś się z ideą "minimalizmu" w triatlonie... może w jakiś sposób można się odwołać do tej wiecznie żywej idei? Musi być przecież trend minimalistyczny w triatlonie
Ostatecznie zgodnie z tą ideą: "mniej znaczy więcej"