1. Doskonale rozumiem, że w założeniu autora odpowiedź jest krotochwilą. Jeśli tak, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż między felietonem, początkową tezą autora o "problemie społecznym" a krotochwilną odpowiedzią o Legii Warszawa zachodzą pewne rażące dysproporcje, bowiem początkowo autorka felietonu i autor jakże ważkiej tezy larum grają, aby następnie (tu mowa już tylko o autorze tezy) skwitować moje wątpliwości wyciągniętym językiem.ragozd pisze: Ubierz szalik Polonii i pójdź na Legię. 100% skuteczności. Podejrzewam, że tęczowy też wystarczy :P
Zacznijmy od tego, że teza "Świetny tekst. Mówi o sytuacji jaka jest, niekoniecznie politycznej. To już raczej problem społeczny, że wyjdziesz na spacer lub wybiegniesz na trening i dostaniesz wpiernicz za sam wygląd" jest dość radykalną tezą o dużym stopniu ogólności, popartą wątpliwym argumentem w stylu "taka sytuacja jest" (i już).
Radykalizm tezy podkreśla bezwzględny determinizm, objawiający się w stwierdzeniu "WYJDZIESZ na spacer i DOSTANIESZ WPIERNICZ". Autor nie pozostawia miejsca na wątpliwości, nie stosuje półśrodków w postaci "możliwe jest, że" czy "w pewnych okolicznościach prawdopodobne jest, że". Być może stawiający tezę ma nadzieję, że jej jednoznaczność i radykalizm nie pozostawią miejsca na polemikę. Jest jednak zupełnie odwrotnie - tezy radykalne i jednoznaczne takiej polemiki najczęściej się domagają.
Zacznijmy zatem od stwierdzenia "problem społeczny". Czy wg autora problem ten istotnie jest problemem społecznym, zatem masowym, powszechnym, dotyczącym różnych grup społecznych, całego przekroju społeczeństwa? Śmiem wątpić.
Czy przemoc jest problemem w Polsce? Oczywiście, że jest: przemoc wobec kobiet, przemoc w szkole itp. itd. Ale nie sądzę, aby przemoc uliczna "za sam wygląd" mająca miejsce podczas treningów i spacerów była "problemem społecznym".
Co do Legii i Polonii: jest to przykład być może trafny, ale dotyczy środowisk NISZOWYCH, a sam problem występuje tylko w pewnych okolicznościach, które m. in. wynikają z zamierzonej bądź niezamierzonej prowokacji. Problem, jak napisałem, jest niszowy, bowiem średnia frekwencja na stadionach ekstraklasy w latach 18/19 wyniosła 8 878 osób na mecz (mówimy o 37-milionowym kraju), a należy pamiętać, że wśród wspomnianych tysięcy kibiców sporą grupę stanowią tzw. pikniki, które o żadnym wpierniczu nawet nie myślą. Dodatkowo fakt, iż ktoś z szalikiem Polonii dostał na Łazienkowskiej wpiernicz, jest tak samo dziwny, jak:
a) zadyma, bo facet z czapeczce z flagą konfederacji kłóci się na nowojorskiej ulicy z Antifą,
b) fakt, że gliniarze w Marsylii wjechali w złą ulicę i wrócili na piechotę, bo im samochód spalili,
c) przypadek facia z różańcem w ręku i Matką Boską na plecach, który dostał w ryja w Belfaście, bo się wybrał do protestanckiej dzielnicy,
d) pobicie i obrabowanie faceta, który ze złotym zegarkiem na ręku wybrał się do faweli.
Nikt na tej podstawie nie stawia tez, że "sytuacja jest jaka jest i gdy wyjdziesz w czapce na ulicę to skończy się to pyskówką, gdy wyjedziesz samochodem do miasta, to Ci go spalą, gdy wyjdziesz na spacer, to dostaniesz w ryja, a gdy wyjdziesz z zegarkiem na ulicę, to ci go zabiorą". Ważne są niuanse i kwestia (świadomej lub nie) prowokacji, ważne jest miejsce, czas, stosowane atrybuty i kontekst.
Mieszkam w dość tradycyjnej dzielnicy, w której widać sporo graffiti i murali w wykonaniu kiboli lokalnego klubu. W tej samej dzielnicy na balkonach wiszą przynajmniej dwie flagi LGBT, a jakieś 20 minut stąd jest klub LGBT (z całą symboliką LGBT). Jak długo dziewczyny i chłopaki z LGBT nie pójdą pod stadion na mecz (a przecież doskonale wiedzą, gdzie ten stadion jest), i jak długo kibole nie wpadną do klubu LGBT (a doskonale wiedzą, gdzie ten klub jest), wszystko będzie cacy i nikt wpierniczu nie zgarnie, bo każdy respektuje pewne granice i działa w oparciu o ROZSĄDEK.
Jeśli wchodzisz beztrosko do pierwszej lepszej rzeczki w Amazonii, a potem płaczesz, że Cię ugryzła w palec pirania, to chyba nie twierdzisz, że:
a) ryby to mordercy
b) za każdym razem, gdy wejdziesz do rzeki - dostaniesz wpiernicz
c) a) i b) to świetna teza, bo mówi o sytuacji, jaka jest.
2. Wiem, że własne doświadczenia nie zastąpią statystyk i są obciążone brzemieniem subiektywizmu. Pozwolę sobie jednak na ryzyko postawienia pewnej tezy w oparciu o moje przeżycia.
Założeniem niech będzie stwierdzenie, że "dostawanie WPIERNICZU za wygląd podczas wyjścia na spacer lub trening jest PROBLEMEM SPOŁECZNYM".
Przyjmuję następujące definicje:
a) WPIERNICZ - naruszenie nietykalności cielesnej,
b) PROBLEM SPOŁECZNY - problem powszechny, dotyczący różnych grup społecznych, występujący masowo wśród przedstawicieli różnych grup społecznych (tak, jak np. alkoholizm czy inne uzależnienia).
Do rzeczy: amatorsko bawię się w sport od czasów szkoły podstawowej, zatem analizą obejmę czas KILKUDZIESIĘCIU lat. Analizuję wydarzenia, które miały miejsce podczas rekreacyjnej gry w piłkę nożną, koszykówkę, siatkówkę, wizyt na basenie, w klubach fitness, siłowniach, na bieżni podczas zawodów i treningów, na treningach w mieście, wsi, lesie, na zawodach w pięknych okolicznościach przyrody, po prostu ZAWSZE I WSZĘDZIE (należy zaznaczyć, że klub fitness, do którego regularnie uczęszczałem jakieś 4 lata temu był w dużej części siedliskiem kiboli pewnego znanego klubu piłkarskiego).
a) incydenty z WPIERNICZEM ze strony człowieka: 0 (zero)
b) incydenty z WPIERNICZEM ze strony zwierzęcia: 2 (psy)
c) incydenty poza WPIERNICZEM (lżenie słowne): 2 (grupa pijaczków w parku oraz kibic lokalnej drużyny, który kazał mi zdejmować "spodenki Pogoni Szczecin" - po wyjaśnieniach, że to spodenki koszykarskiej reprezentacji Rosji przeprosił i życzył szerokiej drogi).
W ramach pobieżnego zainteresowania tematyką sportową śledzę profile różnych biegaczy na facebooku, liczba incydentów z WPIERNICZEM opisana na obserwowanych przeze mnie profilach wynosi 0 (zero).
Liczba opowieści moich koleżanek, kolegów i członków rodziny na temat spacerów i treningów zakończonych WPIERNICZEM: 0 (zero).
Zaryzykuję zatem twierdzenie, iż teza o PROBLEMIE SPOŁECZNYM, jakim jest WPIERNICZ podczas treningu jest tezą tyleż efektowną, co chybioną.
Bardzo chętnie zapoznam się z argumentacją, która pozwoli nam stwierdzić, że jest inaczej.
P.S. "Załóż" szalik, nie "ubierz".
ragozd pisze: Ubierz szalik Polonii