sultangurde - w poszukiwaniu drugiej młodości 2019

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Wtorek, 8 października 2019
Zabawa biegowa z 12 szybkimi odcinkami w trakcie


Muszę przyznać, że jestem zmęczony i zaskoczony. Oba te stany wiążą się dzisiejszym treningiem.
Pierwszy raz (nie licząc trenowania w klubie ćwierć wieku temu) robiłem spontaniczną formę treningu jaką jest zabawa biegowa do najbliższego przystanku, latarni, słupa energetycznego itp.

Założenia były proste: Łącznie 10km po płaskiej pętli (pierwsze 2 km rozgrzewka). W trakcie właściwej części 12 spontanicznych przyspieszeń po 150-300 metrów bardzo mocnym tempem na zróżnicowanej przerwie w truchcie. Brzmi banalnie, no bo co to jest 150-300 metrów (rytm, dłuższa przebieżka, zwał jak zwał). No dobra ale biegamy te odcinki szybko. Jak szybko? Bardzo szybko: tempa z przedziału 3:26 do 4:12, przerwy też różne raz tylko minuta, raz dwie i znowu szybki odcinek. Po 2 szybkich odcinkach dłuższa przerwa i znowu.

I tak wyglądała realizacja, na niektórych odcinkach pomagał odrobinę wiatr, na niektórych śmiał się prosto w twarz. Nie będę oszukiwał pod koniec było ciężko.
Ale kto powiedział, że ma być lekko. Jak to szło, żeby biegać szybko trzeba biegać szybko? Ciekawe które mięśnie nóg będą mnie jutro boleć :bum:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Czwartek, 10 października 2019 r.
Bieg spokojny, 10,3 km


Nie będę ukrywał, po zabawie biegowej z wtorku bolały mnie nogi, jak się okazuje nie mam już 15 lat, żeby regenerować takie treningi mięśniowe w 2 dni.
Dlatego wczoraj zrobiłem bieg spokojny, żeby mięśnie popracowały i szybciej doszły do siebie. Ogólnie było przyjemnie, średnie tempo 6:19, średnie tętno z nadgarstka 79%.
Niby tabele mówią, że moje tempo BS powinno być szybsze, ale po zastanowieniu stwierdziłem, że biegnę sobie na samopoczucie i żeby odpocząć i walić tabele w przypadku biegów spokojnych.

Obrazek

Piątek, 11 października 2019 r.
Bieg progowy ciągły 6 km


Jak się okazuje, w piątek rano nogi dalej delikatnie bolały, ale nie było to nic poważnego, więc postanowiłem zrealizować założony akcent czyli 6 km biegu tempowego.
Podczas 2 kilometrowej rozgrzewki odczucia były pozytywne, organizm był we względnej równowadze, co dobrze rokowało. Za to pomiar tętna w nadgarstku dzisiaj stwierdził, że będzie mierzył jak chce, co chce i nic mi do tego, więc na tętno nie ma co dzisiaj patrzeć. Generalnie 6 km biegu progowego ciągiem to nie jest łatwy trening, ale weszło dzisiaj tak jak powinno wejść, lekko trudno, bez zajezdni, pełna kontrola. Starałem się kontrolować tempo i wyszło tak: 4:40, 4:42, 4:40, 4:40, 4:38 oraz 4:37. Spokojnie mógłbym jeszcze dokręcić tym tempem ze 2 kilometry, ale uznałem to za bezcelowe. Dzisiaj przebiegałem obok innego biegacza, który biegł z psem. Ewidentnie piesek miał ochotę dołączyć do mojego treningu tempowego, ale jego Pan miał inne plany i skręcił w osiedle po ok 500m. W niedzielę biegnę do Parku Lisiniec na longruna, zrobić rozpoznanie trasy zawodów na 5km.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Niedziela, 13 października 2019 r.
Bieg długi do Parku Lisiniec, 17 km


Dzisiejszego poranka żona przywitała mnie stwierdzeniem, że idzie ze mną potruchtać parę kilometrów.
Nie było po co dyskutować, od razu się zgodziłem jednak wiedziałem, że zamiast o 7 z minutami, wyjdziemy z domu 2 godziny później.
Potruchtaliśmy razem 4 kilometry, po czym się rozdzieliliśmy, ona poszła do domu, ja pobiegłem na drugi koniec miasta za Jasną Górę do Parku Lisiniec, gdzie 11.11 będziemy biegać na 5 km.
W międzyczasie słoneczko zaczęło ładnie świecić, potwierdzając fakt, że ubrałem się trochę za ciepło, no ale nic. Gdzieś na 7 kilometrze stwierdziłem, że podkręcę trochę obroty wybiegania i popracuję trochę w drugim zakresie. Biegło się bardzo przyjemnie nie ma co narzekać, choć cały bieg był na czczo i bez picia. Sama trasa w Parku jest szutrowa, będą dwie pętle po ok 2.5km, początek pętli lekko pod górkę, potem lekko z górki. Wygląda dość łagodnie w porównaniu z trasą naszego Parkruna. Po rozeznaniu pobiegłem trochę inną trasą do domu. Wyszło łącznie 17km biegu z paroma solidnymi podbiegami +20 metrów, średnie tempo 6:00, średnie tętno z nadgarstka 81%, ostatni kilometr mocno w 4:25, żeby się przy końcu zmęczyć.

Plany na następny tydzień: wtorek lekki akcent interwałowy 4x800 po ok 4:20, czwartek rozbieganie z przebieżkami, piątek 10 km drugiego zakresu lub 5 km progi, niedziela wybieganie z podbiegami.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Wtorek, 15 października 2019 r.
Interwały 5x800m, P2'30 trucht


Czytałem, że szybkie odcinki interwałowe z przerwą w truchcie to najlepszy trening jaki sobie można wymarzyć do dystansu 5km.
Więc staram się dość ostrożnie wprowadzać ten bodziec do swojego treningu i nie wiem czy mam zwidy czy ten trening w połączeniu z biegami progowymi daje mi dużego kopa do przodu. Może to tylko wrażenie albo dyspozycja dnia, ale biegało się dzisiaj świetnie. Ku mojemu zaskoczeniu żona poszła ze mną na trening, więc zrobiliśmy 2 km truchtu promenadą do takiego fajnego w miarę płaskiego odcinka, gdzie tam i nazad biegałem sobie interwały, a żona sobie truchtała itd itp.
Jak to dzisiaj wyszło, 5 odcinków po 800 metrów z przerwą 2'30 w truchcie, po każdym odcinku zmiana kierunku i bieg w drugą stronę (więc generalnie 3 odcinki lekko z górki, 2 lekko pod górkę). Tempa odcinków: 4:17, 4:13, 4:11, 4:12 i 4:05. Żadnego umierania, żadnego zatrzymywania, żadnego biegu ma maxa, luźno, naturalnie, głębokie wdechy, spokojnie zrobiłbym jeszcze 2 powtórzenia. Chyba powoli adaptuje się do szybszego biegania. Bardzo pozytywnie mnie to nastraja.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Czwartek, 17 października 2019 r.
4 km slow jogging + 5.5 km bieg spokojny + 8 x 60 metrów przebieżki tartan


Wczorajsze bieganie podciągamy pod formę relaksu, najpierw 4 km slow joggingu z żoną, potem jeszcze 5.5 km biegu spokojnego.
Całość podsumowana na tartanie dość szybko bieganymi przebieżkami. Łącznie 8 x 60 metrów, przerwa w marszu. Dość pobudzające.

Obrazek

Piątek, 18 października 2019 r.
Bieg tempowy 5 km


Dzisiaj klasyk czyli bieg tempowy, 3 km rozgrzewki + 5 km biegu tempowego. Trudność wyszła w punkt, tempa poszczególnych kilometrów były: 4:39, 4:39, 4:41, 4:38 i 4:32.
Biegło się całkiem dobrze, choć bolał mnie kciuk, który sobie ostatnio nadwyrężyłem. I to w sumie jest śmieszne, bo niby taki biegacz ze mnie, a maściami rękę smaruję, żeby nie bolała, a nie nogi :bum:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Niedziela, 20 października 2019 r.
17 kilometrów bieg długi spokojny


Planowo miałem dzisiaj zrobić 12 kilometrów rozbiegania i 6 podbiegów, ale ze względu na bolącego jeszcze kciuka zmieniłem plany i postanowiłem zrobić dłuższe spokojne rozbieganie typowo na samopoczucie. Jakoś przypadkiem rano wyciągnęła mi się z szafy koszulka z półmaratonu z Tychów, znak to jakiś czy co (dzisiaj Tychy i Poznań mają najważniejszy start jesieni, więc trzymam kciuki).
Biegną też chłopaki w Kole, więc siła raportów z zawodów będzie na dniach do czytania. Oby były życiówki. Co do mojego treningu od samego rana było super rześko na dworze i biegło się doskonale.
Średnie tempo długiego wybiegania 6:08, średnie tętno 77%. W domu klasycznie czekało na mnie śniadanko: kawa inka, bułka pszenna z serem, omlet i pomarańcze. I to się nazywa idealny niedzielny dzień!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Wtorek, 22 października 2019 r.
Interwały, 4 x 1000 na P3' w truchcie


Mój kciuk jest już prawie sprawny, stąd mogę napisać trochę więcej, bo wcześniej stukanie na klawiaturze powodowało dyskomfort.
Start na 5 km 11 listopada zbliża się wielkimi krokami. W zeszłym roku była bardzo fajna impreza biegowa (10km), jeśli w tym roku będzie choć w połowie tak fajnie to jest na co czekać. Co prawda moje starty na 5 km to póki co tylko 3 x Parkrun (czerwiec, lipiec, wrzesień), który w Częstochowie jest uznawany za bardzo ciężką trasę, zwłaszcza jeśli ktoś chce biec te 5 km na granicy swoich możliwości. Stąd tym bardziej się cieszę, że będzie okazja pobiec 5 km po praktycznie płaskiej, lecz szutrowej trasie. Fakt jest jeden z cieszenia wynik się sam nie nabiega. Stąd realizuję konsekwentnie swój własny plan treningowy. Ten tydzień rozpocząłem dzisiaj sesją interwałową 4 x 1000m na przerwie 3 minuty w truchcie. Według tabel tempo odcinka powinno być 4:20, jednak dostosowuję te czasy do dyspozycji dnia. Dzisiaj były to tempa 4:16, 4:17, 4:13 i 4:12. Klasycznie 2 odcinki lekko z góry, 2 lekko w górę.

Trening wykonany na dużej kontroli, poza jedną wpadką (zacząłem pierwszy interwał dużo za szybko i musiałem odpowiednio korygować).
Co więcej można powiedzieć o treningu, tętno w truchcie spadało dość ładnie do 75% po każdym powtórzeniu co nastraja pozytywnie.

Plany na ten tydzień (21.10-27.10) są następujące: czwartek 8 km BS, piątek drugi akcent interwałowy 1200/1000/800/600/400 rosnącymi prędkościami oraz rozbieganie ok 12-14 km w niedziele (plus może parę podbiegów jeśli będę się dobrze czuł).

Plany na kolejny tydzień (28.10 - 3.11) : wtorek 5 x 1000m na P3', 10km rozbiegania, 6 km biegu progowego, oraz 17 km bieg długi.

Kolejny (4.11 - 10.11) tydzień to tylko 3 treningi spokojne z przebieżkami bez żadnych akcentów.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Czwartek, 24 października 2019 r.
Bieg spokojny 8,2km


Ten tydzień upłynął pod znakiem literki P czyli "Przywieźli płytki, potem panele, potem ponownie płytki"
Najpierw w środę 300 kg do noszenia na pierwsze piętro, potem w czwartek jeszcze 350 kg.
Nie powiem, niby paczki nie specjalnie ciężkie bo po 15 kg, niby miałem taki wózek, ale trochę trzeba ponosić.
Wymęczyło mnie to dość mocno, ale stwierdziłem, że przecież z takiego powodu treningu nie odpuszczę.
Zrobiłem w czwartek wieczorkiem bieg bardzo spokojny, łącznie 8,2 km, średnie tempo 6:18, średnie tętno 79%.

Obrazek

Piątek, 25 października 2019 r.
Bieg ciągły tempowy, 10 km

W piątek rano zrozumiałem, że waga biegacza i noszenie ciężarów nie idzie w parze. Niby nic mnie bardzo nie bolało, ale byłem ogólnie osłabiony. Nie było szans na bieganie żadnych szybkich odcinków, ani typowych progów, bo to by było igranie z ogniem.
Postanowiłem po prostu wyjść z domu, zacząć biec promenadą i zobaczyć jaką intensywność będzie akceptowało ciało, żeby trening był bodźcem ładującym. Zacząłem od prędkości 5:24 na pierwszym kilometrze i jakoś tak sobie przyspieszałem delikatnie co kilometr. Ostatni kilometr siadł w 4:46, z czego w sumie jestem zadowolony. Nie forsowałem specjalnie tempa, nie patrzyłem specjalnie na zegarek, słuchałem muzyki i biegłem. Ot taki spontan i tyle.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Niedziela, 27 października 2019 r.
Bieg spokojny 11 km + 20 minut ćwiczeń sprawnościowych


Najstarsi górale donoszą, że to ostatni taki ciepły weekend w tym roku. Do tego tym razem udało się skorzystać z dobrodziejstwa dodatkowej godziny i pospać ponad 8 godzin.
Na tle tych wydarzeń, 1.5 godzinny trening to byłą bułka z masłem. Trening podzieliłem na dwa bloki: najpierw 11 kilometrów biegu spokojnego, tempo 6:05, średnie tętno z nadgarstka 79%. Potem to co zaniedbuje 90% biegaczy, czyli 20 minut sprawności na ścieżkach leśnych. Mam wrażenie, że jak rozmawiam z ludźmi wkręconymi w bieganie to jak wspominam o ogólnej sprawności większość patrzy na mnie jak na kosmitę. Widać w dzisiejszych czasach dużo bardziej się liczy to kto przebiegł 15, kto 20 km, niż kto pracuje nad nad różnorodnymi aspektami swojego treningu. Trening sprawnościowy składał się z ćwiczeń przy drzewach: przepychanie drzew, dociskanie/rozciąganie łydek na zmianę, wspięcia na palcach, wspięcia z unoszeniem nogi ala noga zakroczna przy pokonywaniu płotka, wymachy przód-tył, wymachy lewo-prawo. Potem biodra, skłony i wymachy rąk wszelkiej maści, rozciąganie dolnych partii w wykroku. Na sam koniec skip A, skip C, przeplatanka, cwał bokiem, skip D (nie lubię), grzebnięcia nogą, skip A i C co 3 kroki na jedną nogę. Fajny trening polecam, zamiast klepania dodatkowych 5 km bsa.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Wtorek, 29 października 2019 r.
Interwały 5 x 1000 na P2'30 w truchcie


Dzisiaj była w planach najcięższa sesja interwałowa w moich jesiennych przygotowaniach do biegu na 5 km.
Nie powiem bałem się tego treningu jak cholera. Ale w sumie nie byłbym sobą gdybym sam sobie nie podnosił poprzeczki co jakiś czas.
Miałem biegać te kilometrówki na 3 minutowej przerwie w świńskim truchcie, ale w ostatniej chwili zdecydowałem, że skrócę przerwę do 2'30'', a co mi tam :bum:
Samo wykonanie wyszło bardzo zadowalająco, tempa poszczególnych odcinków to: 4:15, 4:14, 4:12, 4:10 i na ostatnim 3:50.
Na ostatnim odcinku postanowiłem sprawdzić, czy ja jeszcze wogóle potrafię biegać szybciej, i chyba nie jest tak najgorzej, choć jak sobie pomyślę, że kiedyś biegałem 2:57 na tylko pusty śmiech mnie ogarnia. Co mnie bardzo cieszy to błyskawiczny spadek tętna podczas truchtu, nie wiem czy to dobrze interpretuje, ale to chyba oznacza, że forma jest przyzwoita.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Czwartek, 31 października 2019 r.
Bieg spokojny 5,5 km + 8 x 60 metrów przebieżki tartan


Ujemne temperatury dotarły do Częstochowy. Dodatkowo kanarek ćwierka, żeby niektóre miejsca omijać szerokim łukiem, ze względu na potencjalny smog.
Stąd dzisiaj tylko lekki trening na podtrzymanie formy. Najpierw bieg spokojny 5.5 km w tempie 6:01, następnie dynamiczne przebieżki na tartanie.
Łącznie 8 przebieżek po 60 metrów, tartan był lekko śliski więc nie ryzykowałem biegania na maksa, tym bardziej że nie robiłem typowej rozgrzewki.
W sumie można trening zaliczyć jako lekki trening szybkości. Maksymalna prędkość zarejestrowana przez zegarek to ok 28 km na godzinę.
Miesiąc październik zakończony kilometrażem na poziomie 176 km.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Sobota, 2 listopada 2019 r.
2 km rozgrzewka + 6 km biegu tempowego


Zakwasy po wtorkowych interwałach wyszły dopiero w piątek :bum: A może to była jakaś kumulacja i te 60 metrowe szybkie odcinki na tartanie dały mi tak popalić, nie wiem sam.
Nie ma to jednak większego znaczenia, piątkowy trening tempowy nie wchodził w grę, zamiana go na bieg spokojny też jakoś większego sensu nie miała, więc postanowiłem piątkowy trening zrobić w sobotę, a piątek po prostu odpocząć i zrobić lekką sesję jogi na biodra (hip flexors). Sobota mnie jednak również nie oszczędzała, pół dnia na zakupach, potem wnoszenie kolejnych płytek (dzięki Bogu to już ostatnie), wanny, kibla i tego typu gadżetów. Jak już sobie w spokoju siadłem na dupie przypomniało mi się, że mam dzisiaj w menu bieg tempowy.
Stwierdziłem, że idę pobiegać zanim zrobi się ciemno i to był bardzo dobry pomysł. Podkręciłem się lekko najlepszymi piosenkami Metalliki i poszedłem pobiegać.
Z założenia to chyba ostatni trening tempowy w tym roku, więc postanowiłem pobiegać w formie biegu ciągłego sporo powyżej progu zakwaszenia.
Bieg tempowy wyszedł w formie BNP: 4:43, 4:38, 4:37, 4:36, 4:29 oraz 4:18 (średnio 4:33). Nie powiem lekko nie było, ale to drugi potężny akcent w tym tygodniu.
Wiem, że biegi tego typu na dyskomforcie nie są zbyt przyjemne, ale co zrobić trzeba je biegać i tyle.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Poniedziałek, 4 listopada 2019 r.
10,3 km rozbiegania z ok 3 km solidnych podbiegów lasem


Miałem zrobić ostatni lekki akcent w stylu 3x800 metrów, ale tak sobie pomyślałem, że w sumie nie chce mi się ich robić i za chwilę spadnie śnieg i nie będzie już za bardzo okazji pobiegać lasem, więc zmieniłem swoje plany. Zrobiłem łącznie 10,3 km szybkiego rozbiegania, ale po 3 kilometrach po płaskim postanowiłem zaliczyć kilka solidnych podbiegów w tym jeden pod górę przez cały las (ala cross). Najniższy punkt z jakiego zaczynałem to ok 240 npm. najwyższy to 295 npm. Do tego na leśnych ścieżkach było już dużo liści, gałęzi, więc trzeba było uważać. Do tego pod koniec wszedłem już mocno w tętno drugiego zakresu albo nawet wyższe. Podsumowując wynalazłem nową jednostkę treningową BNP w drugim zakresie podczas podbiegów :bum:
Pod sam koniec treningu zrobiłem ok 400 metrów szybszym tempem (4:24), żeby tak fajnie skończyć trening. Do startu zostały 2 lekkie treningi i niedzielny rozruch.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Środa, 6 listopada 2019 r.
6km truchtu truchtu


W środę wyszedłem na lekki trening w założeniu było 6 km biegu spokojnego, albo nawet truchtu.
No i dreptałem tak sobie tempami gdzieś między 6:00-6:30, ale nie powiem strasznie mnie to męczyło, takie wolne bieganie.
Nogi zaczęły już łapać świeżość, ale mówię, nie przyspieszaj, nic nie testuj, i tak się toczyła się moja wewnętrzna rozmowa.
Ale będąc na 5.5 km nie wytrzymałem i mówię, chociaż 500 metrów pobiegnę szybciej. I przyspieszyłem na odcinku 500m.
00:02:00 0.50 km 4:01 /km 5.52 km - 6.01 km

Obrazek

Czwartek, 7 listopada 2019 r.
Joga - 15 minut ćwiczenia na zginacze bioder


Nic specjalnego, 15 minutowa sesja z aplikacją Keep Yoga na zginacze bioder (hip flexors). Bardzo pozytywne odczucia.
W planach jeszcze jakiś delikatny rozruch w sobotę lub niedzielę i w poniedziałek lecimy 5km.
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1849
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Poniedziałek, 11 listopada 2019 r.
Drugi Częstochowski Bieg Niepodległości - 5 km


Czas netto 21:18 (brutto 21:21) - miejsce 31/329 łącznie bez podziału na płeć

Zacznę od tego, że to był udany dzień, choć do samego końca była wątpliwość na co tak naprawdę mnie stać w dniu dzisiejszym.
Do tej pory biegałem 5 km jedynie na parkrunie, który zalicza się raczej do kategorii podbiegowo-crossowych, gdzie jednak udało się na końcu września nabiegać 22:08.
Wtedy wydawało się, że to absolutny maks, ale potem było praktycznie 5 bitych tygodni treningu do 5 km z interwałami, biegami progowymi i forma rosła.
Założenie było biec na 21:40 lub trochę szybciej jeśli będzie rezerwa, ale jak wiadomo 5 km biega się na dużym dyskomforcie, więc ciężko ocenić czy jest rezerwa. Trasa wyglądała następująco:

Obrazek

Dzień był bardzo chłodny, ale słoneczny i bezwietrzny co naprawdę pomogło. W biegu startowało kilku znajomych z pracy plus spotkałem sporo znajomych z naszego parkruna, więc atmosfera rozgrzewki była genialna. Pozdrowienia dla p. Gerarda Gątka oraz Ernesta Dąbrowskiego. Trasa zawodów jest praktycznie płaska, kilka drobnych, nieznaczących podbiegów i zbiegów. Do przebiegnięcia były dwie pętle po 2.5 km. Nie było atestu, ale po biegu wszyscy z którymi rozmawiałem mieli pomiar 4.99-5.01 km (ja miałem 4,99 km ale biegłem sprytnie po optymalnej trasie).

Sam start klasycznie poprzedziłem mocną rozgrzewką, 2 km truchtu, ćwiczenia, 4 mocne przebieżki i na start. Tam ustawiłem się dość solidnie w 5 linii, co było dobrym wyborem.
Odśpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego, odliczanie od 10 i start. Pierwsze 250 metrów było fatalne, kilka osób ustawiło się totalnie z dupy nie na swoje tempo, do tego było lekkie zwężenie na trasie i trzeba było wykonać parę slalomów, ale dość szybko się unormowało. Ci co biegli szybciej odskoczyli, reszta została z tyłu i zaczęło się biec normalnie. Miałem tą trasę obieganą więc wiedziałem jak biec, żeby nie nadkładać metrów i muszę przyznać, że to pomogło.

Pierwszy kilometr wszedł dość komfortowo na 4:13, ale na drugim tętno już dobiło solidnie na 95%+ lecz mimo tego nadał biegło się komfortowo. Drugi kilometr mimo agrafki wpadł w 4:18 co było dobrym znakiem bo czułem się dobrze. Dobiegając do końca pierwszej pętli (lekko z górki), zobaczyłem na zegarze czas 10:39 chyba co znaczyło, że biegnę gdzieś na czas trochę powyżej 21 minut. Dało mi to niezłego kopa i postanowiłem za wszelką cenę bronić wyniku. Trzeci kilometr wpadł w 4:19 i zaczynałem czuć trudy biegu, jednak przed agrafką kolega Tomek Bator krzyknął mi, żebym się trzymał, przez co zrobiło się raźniej. Widziałem i słyszałem też innych kibiców: moją żonę, ojca, kolegów z pracy, którzy mi kibicowali. To dodawało otuchy i odwracało uwagę od tego, że zaczyna bardzo boleć.
Czwarty kilometr wpadł w 4:17, co dawało duże szanse na dobry rezultat. Tutaj niestety zaczęły się dublowania wolniejszych zawodników i tych co przegrzali z tempem, przez co jak oceniam straciłem z 5-10 sekund. Ale nie ma co narzekać taka specyfika biegu w pętlach. Można to zobaczyć na jednym z filmików. Piąty kilometr minął też dość szybko jak już było słychać metę i kibiców organizm poderwał się do finishu, który wyszedł w około 4:08 (996 metrów). Za samą metą dostałem wodę, medal i momentalnie znalazłem sobie miejsce do leżenia na trawie. Odpoczywałem solidne 3 minuty zanim udało mi się wstać. Kilka zdjęć i filmików z imprezy jest poniżej.

Jak się okazało tętno 193 nie było moim tętnem maksymalnym, pojawiły się odczyty 194. Oznacza to, że trzeba ustawić 195 bo nie był to bieg do wyrzygu :bum: O tym co dalej w planach o moich przemyśleniach o treningu pod 5 km napiszę za parę dni jak odpocznę i sobie poukładam plany. Wstępnie chcę pobiec dwa razy na 10 km (bieg wiosenny w Chorzowie treningowo i 18 kwietnia 2020 Bieg Częstochowski, gdzie będę celował w wynik sub44.

https://youtu.be/CXdAHH57D6I Dublowanie? / wymijanie wolniejszych zawodników drugie okrążenie

https://www.youtube.com/watch?v=3iQ4CkFmfbQ Inny filmik z pierwszego okrążenia
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
ODPOWIEDZ