Ale to samo jest z biegaczami

jak różnica jest spora, typu ja lecę 400 a ktoś tam truchta czy robi cokolwiek niewspółmiernego to mijam jak pendolino (co prawda potem miny tych początkujących, mijających mnie w przerwie w marszu są typu "wtf, taki krótki odcinek i już maszeruje!?"), ale jak ktoś biegnie tylko trochę wolniej, to czasem dziwne uczucie, jak powoli się zbliżasz, wyrównujesz, machasz i powolutku odjeżdżasz

no aż się prosi, żeby wyprzedzenie było odrobinę bardziej wyraźne.
Adam, a trening ładny - to T10 na końcu to raczej wątpliwie przyjemne
