b@rto pisze:Ja mogę całe lato się przygotowywać w upale, a do tego że pocę się jak szczur i dzięki temu odwadniam w zastraszającym tempie - nigdy się nie zaadaptuję.
Ale adaptacja nie polega na niepoceniu sie.
Po kilku trenigach w upale po prostu troche lepiej go bedziesz znosil.
Bedzie wciaz wolniej/ciezej niz w chlodzie, ale nie tak zle jak na paczatku.
A szczegolnie wazne to jest, jezeli ktos startuje latem i sa szanse, ze bedzie goraco.
W tym roku mialem swietny przyklad jak to wyglada bez adaptacji (a przypominam, ze lubie upal).
Na poczatku czerwca mialem start w tri, dystans olimpijski czyli dyszka na koniec.
Wiosna w tym roku byla u nas stosunkowo chlodna, nie mialem nawet 1 treningu w upale.
A tu 2-3 dni przed startem zrobil sie naprawde goraco (>30).
Poprzednie 2 lata startowalem w tej samej imprezie, wiec ja znam i mialem dobre porownanie.
Z tym, ze wczesniej w maju zawsze bylo juz u nas goraco i moglem przywyknac.
W tym roku jak juz pisalem nie. No i na biegu mnie poskladalo jak nigdy.
Bylo gorzej niz w debiucie, mimo, ze bylem lepiej przygotowany.
Ale tym razem nie na upal
