brujeria pisze:
Kiedyś poczytywałem sobie Twój wątek o dietach niskowęglowodanowych, który był świetnym źródłem inspiracji.
Teraz z perspektywy patrząc, to mam pewne wątpliwości, co do spożywanych przez Ciebie okołotreningowych węgli. Czy nie sądzisz, że to ten system ograniczał nieco Twoje sportowe korzyści z ketozy? Czy to co wyżej piszesz, nie jest trochę efektem zbytniego polegania na węglach?
Bo po sobie widzę, że wrzucenie węgli pogarsza mój trening, chyba przez zahamowanie ketozy i oksydacji tłuszczów. A już najlepiej mi się gra w piłkę, ćwiczy siłowo i biega na czczo. Potem też nic nie jem. To są różne rodzaje wysiłków i nie widzę żadnego problemu choć rzeczywiście biegam teraz mocno rekracyjnie. Ale np. sprinty do piłki, martwe ciągi, itp. wchodzą tak jak kiedyś. Na czczo, bez ładowania węglami dzień wcześniej. Jak próbowałem coś kombinować to było ewidentnie gorzej.
Ostatnio też coraz częściej spotykam się z taką opinią, żeby odpuścić sobie TKD. Co sądzisz?
Jakby to powiedzieć, wtedy, jak ładowałem się węglami przed mocnymi treningami, to trenowałem naprawdę dużo pod zawody mtb, które są bardzo interwałowe i mają rwane tempo, coś zupełnie innego niż bieganie równo całego dystansu. Siłą rzeczy mój trening koncentrował się na bodźcach w strefach beztlenowych, bo buforowanie mleczanu to był mój główny ogranicznik na zawodach. Serii interwałów na 95% hrmax po prostu się nie da zrobić bez węglowodanów.
Już pomijając fakt, że nie byłem wtedy na keto, tylko na paleodiecie ze 100-150g węgli dziennie (co prawda intensywnie trenując można spokojnie być w ketozie jedząc 150g węgli, idzie o to, żeby nie jeść więcej węgli niż jest potrzebne do uzupełnienia glikogenu). Nie byłem też tak zaadoptowany. Ale i tak widziałem ogromne korzyści na zawodach, jak przed startem podładowałem sobie glikogen, to na zawodach ten glikogen mi wystarczał na o wiele dłużej niż konkurentom, i z reguły jak jakaś grupa dojeżdżała w pobliże mety po 60 czy 80km napierania, to w końcówce byłem w stanie mocniej pocisnąć i wygrać finisz z grupy, bo po prostu miałem więcej zaoszczędzonego glikogenu. W ostatnim sezonie w jakim jeździłem kombinacja interwałowych treningów i diety paleo dała naprawdę spektakularne wyniki. Oczywiście jak na mnie.
W tej chwili, gdy już jakiś czas jestem na keto i się do tego zaadoptowałem, do tego sport uprawiam tylko rekreacyjnie, to mogę powiedzieć, że na węglach wcale nie jestem w stanie biegać szybciej niż na keto (w tej chwili nie jem więcej niż 30-50g węgli dziennie, przy czym okolice 50g raczej rzadko mi się zdarzają), oczywiście częściowo z powodu tego, że już parę kilo straciłem, no ale to też jest zasługa keto. Do tego dla mnie to jest sposób odżywiania, który nie generuje stresu - nie zastanawiam się kiedy w końcu coś zjem bo nie jestem głodny, nie przejmuję się liczeniem kalorii czy tego typu rzeczami.
Co to jest TKD?
Czyli, krotko mowiac, dla ultrasow to jest opcja, ale juz dla maratonczykow nie.
Dla maratończyków też, o ile trenują w keto, a ładują węgle przed zawodami. Trenowanie w keto zwiększa wydajność mitochondriów, a do tego zwiększa spalanie tłuszczu, więc jak węglowodanowiec i ketogenik pobiegną z tą samą intensywnością, to ketogenik spali o wiele mniej glikogenu.
The faster you are, the slower life goes by.