grzes73 pisze:PiotrMac pisze:dyskusja robi się bez sensowna
zauważam tylko jedno, jak by autor z taką gorliwością nie szukał 1000 wymówek i usprawiedliwień tego że się NIE DA, to może dawno było by po.
druga sprawa jest taka, że ludzie którzy myślą, że jak będą gotowi to już na samym biegu będzie chilout, a tak nigdy nie jest. Przesuwanie swoich granic to jest zawsze wysiłek. ( i nie dotyczy to tylko biegania)
Moje zdanie jest takie, że fizycznie każdy zdrowy mężczyzna jest wstanie złamać te 40 min, a skoro uważasz że jest inaczej, to niestety też masz racje. Ciało bez pracy mózgu (odpowiedniej pracy mózgu, myślenia , nastawienia) nie da rady.
Autor nie szuka wymowek tylko postawil prosta teze o istnieniu beztalencia w kazdej dziedzinie tak wiec i w biegach. Nie w odniesieniu do swoich wynikow, ale w odniesieniu do calej populacji gdzie talent do biegania opisuje rozklad normalny.
Ku swojemu zdumieniu odkryl, ze wiekszosc nie przyjmuje tego do wiadomosci. Jedyny eks-Naczelny zlapal w lot o co chodzi, a cala reszta jest swiecie przekonana, ze wszystko jest mozliwe.
Dalsza dyskusja z Tobą nie ma najmniejszego sensu, bo Ty nawet nie próbujesz zrozumieć argumentów. Nikt z nas nie neguje, że jest taka składowa jak talent i się ona pojawia. Negujemy i wykazujemy Ci, że absurdalne jest stawianie jakiejś granicy "40 minut" i próba naciągania faktów pod tą teorię.
Chcesz znać moje zdanie? Czy jest/występuje talent? TAK. Czy jest wymagany do 40min/10km? NIE. Uważam, że nawet beztalencie (ale jak piszę od początku: 20-50 lat, brak przeciwwskazań zdrowotych) przy odpowiedniej dawce poświęcenia i sensownego treningu pobiegnie 40min/10km bo to nie jest żaden kosmos. Dlaczego tak mało osób biega? Bo jak ktoś nie ma talentu to wymaga to po prostu zdiagnozowania słabych punktów i ułożenia sensownego planu (co jest tutaj w mojej ocenie najtrudniejsze i kluczowe - a najczęściej jest pomijane/olewane, bo przecież "plan to plan") zapierdzielania i systematycznego realizowania planu (w całości, a nie 80% zrobiłem, jedzenia nie pilnowałem etc) oraz wyjścia ze strefy komfortu i pobiegnięcia zawodów na maksa. Co często boli, czasem mocno. Odnoszenie jakichkolwiek miar statystycznych tutaj nie ma najmniejszego sensu -> bo po pierwsze talent (który Ty próbujesz zdefuniować) jest niewymierny, nie wiadomo gdzie się zaczyna, a gdzie kończy), a po drugie (co wynika z 1): jeśli coś jest niewymierne i nie mierzalne to nie da się wykazać, że (patrząc nawet na te błędne statystyki) 94% tego nie ma. Rozkład normalny w tym przypadku jedyne co Ci pokazuje, to to że w tym konkretnym biegu 4-6% ludzi pobiegło sub40, a najwięcej pobiegło w przedziale X-Y, a najsłabsze 6% to... Zapewne poprawne będzie wykorzystanie tej wiedzy przy planowaniu "strefy mety" w innych biegach masowych, ale wykorzystywanie tego do opisywania zjawisk absolutnie nie mierzalnych jest absurdalne.
Jakbyś chciał zrobić jakieś badania opisujące talent i co może osiągnąć "beztalencie"
1. Definicja talentu
2. Zebranie grupy ludzi, którzy nie łapią się w pkt 1 (czyli: beztalencia)
3. Dla każdego z grupy zdiagnozowanie przyczyn i indywidualny plan treningowy z komentarzem
4. Sprawdzian i dalsze kroki:
4a) jeśli delikwent notuje postęp to jedziemy dalej z tematem
4b) jeśli brak postępu to analiza wniosków + korekta planu
5. Powtarzanie pkt do momentu wyczerpania większości/wszystkich pomysłów zdiagnozowanych w 4b.
Powyższy schemat jest oczywiście nierealny, ale tylko takie coś dało by w miarę sensowną podstawę do kwantyfikacji i rozmowy o "talencie".