Właśnie temat przypomniał mi o pewnym zdarzeniu, które miało miejsce gdzieś w roku 1992 na moim pierwszym klubowym obozie górskim okolicach Slanickiej Osady na Słowacji.
Był to mój pierwszy obóz treningowy i trenerzy nie wiedzieli do końca z kim mam trenować: czy długie, czy sprinty, bo miałem przyzwoite wyniki w obu.
Suma sumarum byłem uczestnikiem rozbiegania ze starszą grupą długodystansowców, gdzieś w kierunku góry Magórka w wysokim śniegu (do pół metra).
To znaczy byłem do około 3 kilometra, gdzie zaległem jak długi w półmetrowej zaspie i tak już zostałem Taka dygresja na temat ekonomii biegu amatora.
Oczywiście następnego dnia byłem już w sekcji sprintów, gdzie trenowałem następne parę lat.
Rozważania o ekonomii biegu
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1849
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
DziękiBartek Olszewski pisze:Adam, moim zdaniem bardzo dobry tekst. I nawet dla mnie zorzumiały Myślę, tylko, że Krystian wytrzymałby trochę dłużej po 3:45 min/km, a ja na pewno nie przebiegłbym 300 metrów po 2:30 :D
A ja myślę, że by nie przebiegł bo jednak takich długich treningów nie robił, ale pozostanie to pewnie raczej sferą naszych domysłów.
Co do Ciebie w tempie 2:30 - wahałem się pisząc jaki dystans wytrzymasz, na początku napisałem 150m ale pomyślałem, że może się obrazisz i wydłużyłem do 300