Komentarz do Felietonów Aleksandry Brzezińskiej
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
A ja folklorem. Jeden pije, drugi biega, trzeci puszcza latawce.Svolken pisze:Beata — ja bym to nazwał szeroko pojętym stylem życia
Ale jakoś nie czuję misji nawracania kogokolwiek na Właściwą Drogę.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
A ja ten etap bycia uczulonym mam już za sobąQba Krause pisze:ale to, że fakt bycia wyczynowcem i otrzymania kilku tysięcy znaków do dyspozycji sprawia, iż wita się z czytelnikami tego rodzaju przekazem, z którego bije jednocześnie niezrozumienie i poczucie wyższości mnie się zwyczajnie nie podoba. ale ja jestem szczególnie osobiście uczulony na zjawisko przenoszenia autorytetów w sporcie.
I akurat wiem, że u Oli to poczucie wyższości było nieświadome.
Jej mężem jest Błażej Brzeziński który nie ma w sobie żadnej wyższości i jak mało kto są naprawdę parą stojącą na ziemi.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
przyjmuję - nie znam ich osobiście i przypuszczam, że Ola nie chciałaby, żeby po lekturze jej tekstu obce jej osoby wyrobiły sobie na jej temat nieprzychylną opinię.
-
- Stary Wyga
- Posty: 248
- Rejestracja: 12 sie 2015, 13:40
- Życiówka na 10k: 41:40
- Życiówka w maratonie: brak
Biegacze są od biegania, myśliciele od myślenia - można by rzec (takie też nawiązanie do nowego felietonu Krzysztofa Brągiela). Czy poczułem się lepiej kategoryzując, jak niektórzy próbują wmawiać autorce? Nie tędy droga.
Jestem wdzięczny za przedstawienie jakiegoś punktu widzenia narzuconego przez autora. Drugorzędnym jest czy się z tym zgadzam czy nie. Natomiast kluczowym dla mnie jest, że zastanowię się nad danym tematem, wyciągnę coś dla siebie, poszerzę swój horyzont o jakiś punkt widzenia przepuszczając przez sito osobistych doświadczeń i przemyśleń. Czasem oleję, czasem wezmę do siebie.
Ale żeby coś mnie ubodło jak niektórych to felietoniści muszą się bardziej postarać
Jestem wdzięczny za przedstawienie jakiegoś punktu widzenia narzuconego przez autora. Drugorzędnym jest czy się z tym zgadzam czy nie. Natomiast kluczowym dla mnie jest, że zastanowię się nad danym tematem, wyciągnę coś dla siebie, poszerzę swój horyzont o jakiś punkt widzenia przepuszczając przez sito osobistych doświadczeń i przemyśleń. Czasem oleję, czasem wezmę do siebie.
Ale żeby coś mnie ubodło jak niektórych to felietoniści muszą się bardziej postarać
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 268
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:43
- Życiówka na 10k: 42:14
- Życiówka w maratonie: 3:28:34
Autorka wyraziła swoje zdanie i tyle w temacie. Ja rozumiem to na swój sposób. Zawodowiec musi tyrać, bo na tym zarabia, taki jest jego zawód. Amator nie musi, ale chce. Z różnych powodów. Jeśli ktoś robi to obsesyjnie, ale nie zaniedbuje innych wartości to dla mnie też jest do przyjęcia. Jak ktoś ogląda 2 godziny tv dziennie, to jakoś nikt nie robi z tego problemu, a z biegania już tak. Nie rozumiem natomiast ludzi, którzy poświęcają pasji np. rodzinę. Mam takiego znajomego, który całe życie rodzinne podporządkował triatlonowi. Chodzi o to, że czy rodzina (żona + córka) chce, czy nie, to jeździ z nim prawie co weekend na zawody i czeka godzinę, bądź kilka godzin, aż mąż / ojciec skończy zawody. Super! Niby wspólny wypad, niby rodzinnie, ale jednak tylko pod siebie. Oczywiście o jakimś wyjściu na kolację lub do kina nie ma mowy. W tygodniu on nie może się przemęczać obowiązkami domowymi, bo albo ma trening, albo odpoczywa. Wszystkie pieniądze inwestuje w sprzęt, jak. np. rower za 10.000 zł! Jak można wydać tyle za rower?! I to jest patologia amatora. Natomiast jeśli ktoś tyra na treningach i wyciska maksimum z czasu, który ma do wykorzystania nie zaniedbując rodziny, przyjaciół, to rozumiem. I wówczas świetnie jest się zmęczyć, sponiewierać i przekroczyć swoje granice.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Znam gościa który zamówił rower za 45000 więc 10 nie robi na mnie wrażenia
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
ok, zrozumiałem, że wyczynowiec może wydawać ile chce na sprzęt, a amator nie, choćby miał. zrozumiałem też, że wyczynowiec może zaniedbywać rodzinę, a amator nie.
teraz trzyma się to kupy
teraz trzyma się to kupy
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 268
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:43
- Życiówka na 10k: 42:14
- Życiówka w maratonie: 3:28:34
Qba, wyczynowiec został pewnie wyczynowcem zanim założył rodzinę to po pierwsze. Poza tym, jak ktoś zarabia w taki sposób i nie ma innej możliwości, to co ma zrobić? Ale że wyczynowiec płaci sam za sprzęt i nie zarabia? Gdzie tak jest?
Problem z moim kolegą amatorem jest taki, że jemu pewnego razu odbiło i zmusił niejako rodzinę do podziwiania jego pasji. A gdyby miał dużo pieniędzy, to niech wyda i 100 tysięcy, ale np. auta nie ma, bo nie ma kasy. Ale rower za 10.000zł już ma, czy piankę za kilka tysięcy albo trenażer za 3. Dodatkowo mieszkają w domu u jego rodziców, bo nie mają kasy na własne mieszkanie. To chyba nie jest zdrowe.
Problem z moim kolegą amatorem jest taki, że jemu pewnego razu odbiło i zmusił niejako rodzinę do podziwiania jego pasji. A gdyby miał dużo pieniędzy, to niech wyda i 100 tysięcy, ale np. auta nie ma, bo nie ma kasy. Ale rower za 10.000zł już ma, czy piankę za kilka tysięcy albo trenażer za 3. Dodatkowo mieszkają w domu u jego rodziców, bo nie mają kasy na własne mieszkanie. To chyba nie jest zdrowe.
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9047
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Swego czasu głośna była sprawa z rowerem Macieja Dowbora za 50.000 PLNKarlito pisze:Skoor,
ale za 45000 czego? Chyba kolumbijskich pesos
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 560
- Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39
- Życiówka na 10k: 35:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kuj-Pom
Ciekawe jak Pani Ola określa samą siebie. Ma pracę "nauczycielka języka angielskiego", męża, a trenuje chyba jak zawodowiec. Poza tym jakoś dziwnie brzmi np. tekst z fb Pani Oli biorąc pod uwagę ten felieton "Zwycięstwo wsród kobiet i uwaga.... 3 miejsce wsród mężczyzn w biegu Dąbrowa Chełmińska- Ostromecko" Czyżby pogarda dla amatorów którzy startowali w tym biegu "podwórkowym" ?
5km-16:48
10km - 35:46
10km - 35:46
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
witamy w brutalnym świecie. Kuba, poprosisz Olę o komentarz tu na forum?
- cichy70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4205
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zewszont.
ano pogarda, pogarda.
już to pisałem i zaklinanie rzeczywistości nic nie da.
z tymże, ja bardziej chciałbym zwrócić uwagę nawet nie na treść, chociaż to się wiąże, ale na formę i jej niestrawność.
ta niby żartobliwosć, wymieszana z dydaktycznym, mentorskim tonem powoduje u mnie wyjątkową niestrawność.
Nie watpię, iż Pani Ola jest prywatnie sympatyczną osobą i jak to czyta co piszę -o ile czyta - to ma ochotę ze wstydu zapaść się pod ziemie, bo wierzę w to, że nie takie były jej zamiary i chyba drugi raz by tego tak nie napisała. Chcę w to wierzyć bo wierzę w ludzi, ale parówkowym skrytożercoom mówię stanowcze nie.
wyznanie wiary mi wyszła karwa mac.
już to pisałem i zaklinanie rzeczywistości nic nie da.
z tymże, ja bardziej chciałbym zwrócić uwagę nawet nie na treść, chociaż to się wiąże, ale na formę i jej niestrawność.
ta niby żartobliwosć, wymieszana z dydaktycznym, mentorskim tonem powoduje u mnie wyjątkową niestrawność.
Nie watpię, iż Pani Ola jest prywatnie sympatyczną osobą i jak to czyta co piszę -o ile czyta - to ma ochotę ze wstydu zapaść się pod ziemie, bo wierzę w to, że nie takie były jej zamiary i chyba drugi raz by tego tak nie napisała. Chcę w to wierzyć bo wierzę w ludzi, ale parówkowym skrytożercoom mówię stanowcze nie.
wyznanie wiary mi wyszła karwa mac.
komenty : viewtopic.php?f=28&t=64974
-
- Stary Wyga
- Posty: 156
- Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:04
- Życiówka na 10k: 38:07
- Życiówka w maratonie: brak
Już nawet nie denerwują a śmieszą mnie tego typu wywody. "Ja mogę tak żyć a inni nie mogą. " Tak na prawdę taki felieton to jest samozaoranie. "Dlaczego amatorzy chcą się bawić w zawodowstwo?". Rozumiem, że Pani Aleksandra z miejsca urodziła się zawodnikiem wyczynowym i tylko takie osoby mają prawo dążyć do wysokich wyników sportowych. Straszne uogólnianie i klapki na oczach.
Oczywiście są ludzie, którzy poświęcają wszystko co mają, żeby złamać 3:30h w maratonie.Tylko, że to wynika z problemów z samym sobą i niską samooceną, którą to i tak niewiele poprawi bo ludzi, którzy biegają lepiej jest mnóstwo. Generalnie ludzie są podatni na to tak samo jak na dowartościowanie się w mediach społecznościowych, o których wspomniano w felietonie. To, że w bieganiu znajdują kolejne pole do tego to jest tylko przypadek. Nie wyodrębniałbym tego. Raczej powiedziałbym, że to jest tylko jeden z mnóstwa przykładów potwierdzających problemy psychiczne z jakimi zmaga się społeczeństwo. Gdzieś te wszystkie stresy i brak poczucia własnej wartości musi mieć ujście. No i też nie wrzucałbym wszystkich do jednego worka jak zrobiono to w felietonie. Są ludzie, którzy aspirują do biegania wyczynowego na serio i krytykowanie ich za to jest ładnie mówiąc nie na miejscu.
Oczywiście są ludzie, którzy poświęcają wszystko co mają, żeby złamać 3:30h w maratonie.Tylko, że to wynika z problemów z samym sobą i niską samooceną, którą to i tak niewiele poprawi bo ludzi, którzy biegają lepiej jest mnóstwo. Generalnie ludzie są podatni na to tak samo jak na dowartościowanie się w mediach społecznościowych, o których wspomniano w felietonie. To, że w bieganiu znajdują kolejne pole do tego to jest tylko przypadek. Nie wyodrębniałbym tego. Raczej powiedziałbym, że to jest tylko jeden z mnóstwa przykładów potwierdzających problemy psychiczne z jakimi zmaga się społeczeństwo. Gdzieś te wszystkie stresy i brak poczucia własnej wartości musi mieć ujście. No i też nie wrzucałbym wszystkich do jednego worka jak zrobiono to w felietonie. Są ludzie, którzy aspirują do biegania wyczynowego na serio i krytykowanie ich za to jest ładnie mówiąc nie na miejscu.