Bardzo fajny tekst. Część czytających będzie się z tym utożsamiała, część negowała - standard, ale nie sądziłem, że będzie aż tak dużo odzewów na "nie". Mi podszedł bardzo ten tekst, bo zgadzam się prawie w 100% z autorem. Żyjemy w fantastycznym okresie dla Polski (bez polityki proszę), czyli mamy prawie wszystko, co chcemy, na wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony jedyną rzeczą, która mi przeszkadza, to pośpiech. Wszyscy za czymś gonimy, bo chcemy mieć jeszcze więcej, jeszcze lepiej, a jak do tego dojdzie rodzina i obowiązki domowe, to doba robi się bardzo krótka. Czasu na refleksję, poznanie swoich możliwości mamy coraz mniej. Honorowy drwi z poznawania swoich możliwości, ale uważam tak samo. I nie mam tutaj na myśli katorżniczych treningów i sadomasochistycznego podejścia do biegania. Gdy trenowałem do maratonu, to biegałem tyle, ile uznałem za słuszne (3 razy w tygodniu), bo bieganie nie jest całym życiem, ale miałem zaplanowany czas ukończenia maratonu i musiałem tak trenować, żeby w tym krótkim tygodniu treningowym wycisnąć maksa. Jak już założyłem sobie długie wybieganie w sobotę to biegłem te 32km niezależnie od pogody, dolegliwości i samopoczucia. I w tym momencie walczyłem ze sobą, swoimi myślami i mentalnie wszedłem na wyższy poziom. Może to niemądre, ale ani razu nie poddałem się, czy to -10 stopni, czy +35 i piekące słońce. Burza, ulewa, pęcherze, czy zwykły brak chęci przezwyciężałem. Tak samo z biegami tempowymi czy siłą biegową. Wtedy poznawałem swoje możliwości i swój charakter. Śmieszne? Może, ale gdzie indziej mam się sprawdzić? Teraz biegam rzadko, rekreacyjnie, ale robię inne rzeczy (sportowe) i wiem, że się nie poddam, bo już to sprawdziłem. Rafall piszesz o patosie i o znaczeniu mojego biegania dla społeczeństwa. Czyli kompletnie nie rozumiesz takiego podejścia do tematu. Bo ja mam w dupie, co myśli o moim bieganiu społeczeństwo, nie chwalę się tym w ogóle i nie mam zamiaru zmieniać świata bieganiem. Tak - jest to hobby, tak - jest to egoistyczne, tak - biegam tylko i wyłącznie dla siebie. I właśnie to jest wspaniałe! Bo ktoś ogląda w ponury deszczowy dzień Grę o tron, a ja biegnę przemoczony i zmęczony, ale cholernie zadowolony. Ja poznałem swoje możliwości i ten z pilotem w ręce również, bo obejrzał cały sezon jednej nocy. Brawo On, brawo ja!
|