sebastian899 pisze:Moim zdaniem za często startujesz w tych HM-ach i za często chcesz się sprawdzać , organizm potrzebuje 6 tygodni aby calkowicie się zregenerować się po przebiegniętym HM na 100%. Na pewno większą satysfakcję dało by Ci gdybyś zrobil 10 tygodniowy plan pod HM na 1.20 i mocno zblizyl się do tego wyniku lub złamał niż ciągle zakłucał tygodnie treningowe startami na nie pełnej świeżości i nieprzeprcowanymi solidnie ostatnimi 8-10 tygodniami przez ciagłe starty .
Fakt dobry pomysl. Ja także przekonałem się na własnej skórze kilku krotnie bez regeneracji zong.
Pozatym o dziwo jak robiłem maraton na 3,18 to przed biegałem wolno 5,30 według endomondo planów i organizm regenerowal się na wolnym bieganiu i był wynik.
Jestem podobnego zdania, to już prędzej bym pobiegł w międzyczasie ze 2 razy 10km (w tym raz może z lekkim luzowaniem przed, a drugi raz typowo z treningu) i potem docelowo HM. 21km na maksa to jednak jest duże obciążenie i nawet jeśli nam się wydaje że jesteśmy w pełni zregenerowani, to od połowy kolejnego HM "czegoś" brakuje.
Podpisuję się pod tym co koledzy wyżej piszą. W optimum formy i w normalnych warunkach spokojnie masz papiery, żeby połamać 1h20. Tylko podejdź do tego startu w pełni formy i wypoczęty, a wtedy na luzie wpadnie sub80, widać to po Twoich treningach.
Ale i tak powodzenia jutro, może jak się wszystko ułoży odpowiednio to będzie to już jutro.
Ja się z wami, panowie, zgadzam, ale bieganie amatora ma pewne uwarunkowania, których nie przeskoczę. Czasami to start "u siebie", czasami coś innego. Pewne decyzje startowe są nie zawsze mądre w kontekście celu głównego, ale i tak je podejmuję (podejmujemy?) z różnych innych względów. Wiecie, mnie to bieganie ma bawić, życiówki są celem, ale ważniejsze jest samo bieganie. Czasami wolę wystartować i mieć świadomość, że będzie to miało negatywny skutek na cel główny, ale mnie nikt, poza mną, z wyników nie rozlicza.
Celem na wiosnę było mocne poprawienie życiówki w Gdyni, nie wyszło, stąd na wariata wziąłem Warszawę, gdzie szybko zmieniłem plan z walki o życiówkę na mocny trening. Między połówkami była dycha, która była zrobiona nie na maksa, ale na pewno nie pomogła w regeneracji. Ale i tak miałem ją biec. Kolejne na liście były start na 10 w Mońkach i tutaj starałem się pobiec na maksa, może brakowało świeżości po dwóch połówkach, ale wyszło znośnie. No i półmaraton w Białymstoku. Początkowo (tak myślałem w lutym) miał być na luzie lub nawet piątka, ale z powodu zawalenia terminu marcowego plany się zmieniły. Za tydzień znowu biegnę na 10 km, bo klasyfikacja generalna, też nie będzie na 100%, ale pobiegnę dość mocno. Kolejny start, a nawet dwa, to czerwiec - dwie dychy lub dycha i piątka, jeszcze nie wiem, wyklaruje się za tydzień. Później w lipcu dycha i w sierpniu dycha lub połówka. I właśnie od połowy czerwca chcę zacząć przygotowania do startu sierpniowego, jeszcze nie wiem na jaki dystans, ale będzie ok. 10 tygodni, start lipcowy to będzie sprawdzian, 4-5 tygodni przed startem docelowym.
Dzisiaj 1:21:06 brutto, 3:50 było dobrym planem, ale nie było z czego przyspieszyć. Czuję już zmęczenie startami z ostatnich tygodni (wcześniej pisałem, że jestem świadomy, że start w Warszawie może się tym skończyć), ostatnie zwiększanie objętości chyba też trochę mnie zamuliło, bo oddechowo leciałem na wielkim relaksie, puls na wakacjach (155 bpm), nogi za bardzo nie były skłonne biec szybciej i mięśnie na ostatnim podbiegu powiedziały pas. Wydaje mi się, że widzę czego mi brakuje na teraz - niestety więcej kilometrów/tydzień, podbiegi i start na świeżości i 1:20 powinno być do przeskoczenia późnym latem/jesienią.
No to jak większość amatorów
Co do startu sierpniowego - moje przemyślenia są takie, że jeśli to nie będzie gdzieś za granicą gdzie jest chłodno to na HM praktycznie nie da się pobiec życiówki (jest zbyt gorąco), na 10km już jest bardzo trudno, na 5km jest trudno ale jednak chyba najbardziej osiągalne. Ja na Twoim miejscu bym rozważał HM na sierpień tylko i wyłącznie jeśli miałby to być bieg na miejsce (nawet w kategorii) lub do jakiejś klasyfikacji generalnej. Jeśli nie - to biegł bym 10km i docelowy HM najlepiej na październik. Ale zrobisz jak będziesz chciał.
Gratuluję, na pewno jest z czego być zadowolonym,zwłaszcza że robione na zmeczeniu.Rowniez uważam że po odpowiednim przygotowaniu stać Cie na sub1.20 na jesień. Włączenie podbiegów do treningów jak najbardziej słuszne zwłaszcza że zaniedbałeś ta jednostkę treningowa w zimie. Powodzenia w kolejnych startach.
Rozważam Siedlce, rok temu idealne warunki i liczę na powtórkę. Start rano i w sierpniu to ma znaczenie bo ranki potrafią być rześkie i jak dzień nie jest upalny to do 10 jest świetna temperatura biegowa, szczególnie jak jest pochmurno. Wiem, że z tym liczeniem na powtórzenie świetnej pogody łatwo można się przeliczyć, ale bardzo podobał mi się ten bieg i chciałbym go powtórzyć (może być 10 km, niekoniecznie połówka) - nie za duży, organizacja na świetnym poziomie, trasa płaska i pogoda.
Szczerze? Nie wiem, myślę, że <36 jest w zasięgu, ale muszę się trochę odmulić przez najbliższe 4 tygodnie. Chyba wrócę kilka razy na bieżnię i strzelę 2-3 sesje interwałów, żeby wybadać szybkość (najbliższy tydzień to spokojne bieganie, bez akcentów, dopiero niedzielne 10 km ma być czymś mocniejszym). Tylko czerwcowa trasa niekoniecznie będzie sprzyjała biciu życiówek, ale zobaczę, co z tego wyjdzie. Prawdziwy atak na życiówkę na 10 km to raczej wrzesień-listopad. Jeszcze nie wiem, bo trochę ten sierpniowy start w Siedlcach lekko rozbija przygotowania do jesieni, więc jeszcze będę myślał jak to poukładać. Ale skłaniam się ku temu, żeby spróbować skróconych przygotowań, właśnie 10-12 tygodni maksymalnie, więc dałoby się wtedy wpasować i Siedlce i bieg niepodległości jako starty docelowe.