Sierpień
Sierpień to dwa tygodnie wakacji nad morzem. Pogoda - Polski Bałtyk - woda zimna, temperatura powietrza po 25 stopni maksymalnie. Na wakacje słaba aura, ale na treningi ? IDEALNIE. Codzienne moczenie nóg w lodowatym Bałtyku (prze 14 dni nie zanurzyłem się bardziej niż po pas), bieganie przy 22 stopniach i pochmurnej pogodzie - to przepis na fajnie przepracowane 2 tygodnie. Od samego początku czułem się niesamowicie nad Bałtykiem. BS-y zacząłem biegać po 5:00min/km, a forma rosła. W przypływie entuzjazmu zapisałem się na lokalny Bieg w Kamieniu Pomorskim na 2 dni przed imprezą, żeby zweryfikować formę.
No i wszystko się rypło, przez jeden dzień na 14 dni wakacji musiało wyjść słońce. Słońce prażyło - 33 stopnie w cieniu, trasa pełna podbiegów, a przez długi odcinek wzdłuż zalewu z wmordewindem. Ustawiłem się na starcie na początku, a po 2 km okazało się że biegnę dalej z czołówką. Na około 5km okazało się, że to jednak inna liga i powoli sobie przyśpieszyli zostawiając mnie w tyle. Jeszcze na 9km odpadł jeden zawodnik, ale zabrakło pary, żeby go dojść. Ostatecznie wpadam na metę 6 OPEN i 1 w kat. wiekowej czas:
38:45. BUM Bank rozbity 40 połamane, ha 39 połamane. Jest udało się !!!
Po zawodach nie zwalniałem tempa, same zawody nie odbiły się jakoś negatywnie na formie - szybka regeneracja i powrót do mocnego treningu. W Sierpniu byłem jeszcze zapisany na lokalne zawody w domowej miejscowości na 10km, trasa bardzo trudna chyba 150m przewyższeń na 10km, ale w tym roku start o 20:30, więc pogoda powinna dopisać.
Przyszedł dzień zawodów, pogoda idealna ! Nigdy w takiej nie biegłem, po zmroku 18 stopni lekki chłód. Plan był prosty 38:30 powinno się udać. Bieg obstawiony obywatelami Ukrainy i Kenii, okazało się też że lokalne zawody Mistrzostw Polski w Radomiu przyciągnęły kilku uczestników z MP - atrakcyjne nagrody zrobiły swoje. Zacząłem bardzo bardzo asekuracyjnie pierwszy kilometr 3:55 drugi 4:10 (podbieg). Dalej biegło się nadspodziewanie lekko średnio po 3:45 po nawrotce pozostało 3 km do mety ze zbiegiem. Każdy z tych kilometrów przepiegłem w średnio po 3:20 ?!

Nie wiem skąd się to wzięło, ale dzięki temu wbiegam 13 na metę, przede mną 1 kenijczyk, 7 ukrainców, 2 medalistów MP. Ostatecznie wpadam na metę 13 OPEN i 3 w kat. wiekowej czas:
37:07 WoW !! Jak zwykle żal 8 sekund co by było 36:XX. Nie marzyłem nawet o takim czasie w tym roku, szok i potwierdzenie, że praca włożona na treningach nie poszła na marne - Dziękuję na ten rok pozamiatane
Po tak dobrych wynikach myślę o jakiejś szybkim HM do końca roku, okazuje się że jedyny jaki mogę pobiec to 4f półmaraton tydzień po 10km... Długo się waham, ale jedzie mocna ekipa znajomych, namawiam jeszcze jednego kolegę i się zapisuje. Nie wiem czy powinienem, nie wiem czy zdążę się zregenerować, nie wiem na jaki czas biec, nie wiem na co mnie stać...
4f półmaraton, pierwszy raz jestem na tak dużej imprezie WoW - ilość ludzi robi wrażenie. Pogoda, niestety już nie tak dobra jak przed tygodniem, start 20:30 po zmroku więc już bez słońca ale nadal parno, mury i asfalt oddają ciepło... to nie wróży dobrze. Długo się zastanawiam w jakiej grupie czasowej stanąć na co mnie stać. Ryzykuje staję w grupie 1:20 - 1:25 może uda się połamać 1:23. Chociaż to każdy kilometr poniżej 4:00. Na minutę przed startem znajduje mnie kolega i mówi, że leci na połamanie 1:20 i czy biegnę z nim - nie było czasu nawet się zastanowić, przechodzę do grupy elita <1:20...

Jestem pełen nadziei i obaw... 3,2,1 poszli
Pierwsze kilometry są do uciągnięcia 5km w 19:03 trochę za wolno żeby łamać 1:20 więc przyśpieszamy... Nie bardzo jest z czego ale dociągamy do 10km w 37:50 co pozwala myśleć o dobrym czasie. Ale po 10km zaczynają się schody, duże problemy... Już raczej nikt nie myśli o połamaniu 1:20 tylko o utrzymaniu tempa, zaczyna się robić ciężko nie ma za kim się schować wiaterek nie pomaga. 15km czas 56:45 to już duża strata, nie ważne trzeba to utrzymać. Od teraz biegnie głowa nogi już nie mają sił, a może zejść ? Przecież nie miałem papierów na ten czas... Oglądam Warszawskie reklamy żeby zająć głowę. Na 16km kilku chłopaków stoi w rowie i wymiotuje, potem kolejni stają, Pan po lewej dostaje kolki. Patrze na nich i dochodzę do wniosku, że chyba tak źle się nie czuję, kolega na przodzie ciągnie nas jak furę z gnojem - pewnie podobnie wyglądamy. 20km w 1:15:40 choć niema co myśleć o złamaniu 80min to ważne żeby to utrzymać, a czas będzie bombowy. Wbiegam na metę 69 miejsce OPEN 21 w kat. wiekowej i
01:20:30.
Nie wiem jak to wytłumaczyć, jak zaczynałem biegać to myślałem że jak kiedyś połamię 80 min (jeżeli kiedykolwiek) to będę mógł dzieciom o tym opowiadać... A tu już prawie się to udało. Jestem spełniony na ten rok sportowo, w zasadzie na najbliższych kilka lat. W rok poprawiłem się o ponad
25min od czerwca o
11min. To są nadal dla mnie kosmiczne liczby. Nie wiem jak to zrobiłem. Stoję na mecie ściskam się z kumplem - on też zadowolony. Nogi bolą jeszcze do następnego dnia - było warto.
Sierpień 31 treningów biegowch i 449km