W15 - 12.04.2019
Odpoczynek.
W15 - 13.04.2019
Czas: 0:36'15
Dystans: 6.28 km
Tempo: 5'46 min/km
Tętno: 125 bpm (~67% HRmax) (63-162)
Przeważnie źle mi się biega po dniu wolnego, także zawsze przed mocnym akcentem jak mogę to robię lekki trening. Tak też zrobiłem przed zawodami. Na koniec 4x100/100 mocniej.
Koniec tygodnia W15.
56 km / 5 treningów / 1 trening uzupełniający (basen)
W16 - 14.04.19 Zawody - półmaraton
Mój debiut na tym dystansie.
Na start dotarłem 30 minut przed.
Od razu na krótko góra i dół. Tempo około 9*C i wiaterek.
2 kilometry lekkiego truchtania. Znalazłem miejsce osłonięte od wiatru i standardowa dynamiczne rozciąganie i rozgrzewka. Na koniec 4x100/100 w lepszym tempie.
Na starcie niektórzy poubierani jak zimą, a parę minut przed strzałem zaczęło wychodzić słońce, co diametralnie zmieniło odczucie temperatury. Byłem zadowolony ze swojego wyboru.
1-4 KM: Na starcie dobrze się ustawiłem. Niewiele osób wskoczyło przede mnie, ja też na początku nikogo nie musiałem deptać. Było trochę miejsca żeby wejść w swoje tempo. Początkowo lekko w górę, później do 4 km już właściwie droga kierowała się cały czas w dół.
Mnie to nie pomaga. Pewnie, że leci się lżej, ale ja jakiejś wielkiej pomocy z tego względu nie odczuwam i na zbiegach nigdy nie nadrabiam znacząco.
Już w okolicach 3 kilometra doszedłem do grupy, gdzie pewien jegomość schował się za mną i biegł na moich plecach - jako, że był o jakieś 30 cm niższy to mógł się elegancko schować. Nie przeszkadzało by mi to gdyby nie fakt, że jego ciężki oddech zwiastował zbliżającą się śmierć. Trochę wcześnie jak na ten dystans. Po kolejnym kilometrze już go nie było.
5 - 10 KM Na tym etapie już miałem poukładane. Lapowałem ręcznie, więc widziałem, że idzie równo.
Nogi wstrzeliły się w tempo i czułem się dobrze. Na 6 kilometrze łyk wody, choć w sumie nie potrzebowałem tego. Na 10km 44:03 czyli 4'24 - bardzo optymistyczne. 2s zapasu w tempie. Problem(?) polegał na tym, że to był koniec łatwych kilometrów.
11 - 15 KM Na 11km był punkt z wodą/izotonikiem, znowu łyk wody.
Na 12 km dwie zmarszczki, gdzie trzeba było trochę się wspiąć. O dziwo tam już parę osób osłabło, na mnie to jeszcze wrażenia nie zrobiło, ale oddech zaczynał być już cięższy.
Do 15 km już w sumie leciałem równo i samopoczucie nadal ok.
16 - 20 KM Na 16 kilometrze zegarek stwierdził, że muszę lapowac drugi raz, bo pierwszego naciśnięcia klawisza nie przyjął do wiadomości, stąd wyszło 40m więcej.
17 kilometr zaczęło już być ciężko. Kiedyś to się musiało stać. Dobrze, że tak późno.
Na 18/19 kilometrze czekał podbieg na wiadukt. Widziałem przede mną parę osób, które tam słabły. Mnie się udało w miarę sprawnie wspiąć ale tętno już mówiło, że zaraz zacznie się bieg głową nie nogami, a do mety jeszcze jeden najdłuższy podbieg.
Po zbiegnieciu zgodnie z prognozą pogody wiatr rósł w siłę. Prosta o długości ~500m cała z wiatrem w twarz. Strasznie tego nie lubię i zacząłem się już gotować.
20/21 kilometr to w sumie wisienka na torcie. Najpierw długa prosta pod górkę, już biegnięte siłą woli. Napędzało mnie to, że tym przede mną mieli jeszcze ciężej bo się zbliżałem.
Chwila zbiegu, ale już nie miało to żadnego znaczenia bo czułem, że już nie mam z czego przyspieszyć. Na zegarku średnia z całego dystansu nadal pokazywała 4'26, więc widziałem, że już wiele nie da się stracić. Na koniec jeszcze lekki podbieg na mostek. Dosłownie na początku dystansu to pewnie parę kroków. Na tym etapie to jak jakaś kara.
Prosta do mety, widzę 1:33'45 - nie wiem skąd ale jeszcze jakaś reszta sił pozwoliła mi przyspieszyć i jak mijałem metę to nie widziałem żeby czas przeskoczył 1:34'00.
Ostatecznie czas z chipa:
1:33'50
Podsumowując. Czy jestem zadowolony? W 100%.
W końcu to pierwsze moje zawody na tym dystansie.
Nie wiedziałem jak to zniosę. Dałem z siebie myślę absolutnie wszystko. Wątpię żebym miał jakikolwiek zapas. Końcówka naprawdę już tylko przebiegnięta głową z natłokiem wszystkich pesymistycznych myśli.
Cieszę się, że praktycznie cały dystans udawało mi się w miarę trzymać równe tempo, a przede wszystkim spełnić wszystkie założenia - łącznie z tym, które widziałem, że będzie bardzo ciężkie - złamać 1:34'00.
Bardzo budujące zawody i dają wielką chęć do dalszego treningu.
Teraz czas na tydzień luźniejszego biegania, muszę też przemyśleć jak się przygotować do startu na 10K w Łodzi (25.05). Będę miał na to 5 tygodni.
W16 - 15.04.19
Zasłużony aktywny odpoczynek.
1000m basen + saunowanie.