Komentarz do Felietonów Marty Kijańskiej-Bednarz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 268
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:43
- Życiówka na 10k: 42:14
- Życiówka w maratonie: 3:28:34
A ja, pomimo tego, że biegam i lubię biegać, nie rozumiem po co biegać po mieście. Serio. Sam biegłem czterokrotnie jako sprawdzenie swojej formy i za każdym razem nie bardzo mi się chciało, ale wiadomo, że nawet w najlepszym treningu nie dasz tego, co dasz na zawodach. Jeśli więc ktoś biegnie, żeby się sprawdzić, to rozumiem, ale biec, żeby się przebiec? Tego nie zrozumiem nigdy. I nie odbierajcie mnie źle, bo niech każdy biega, jeśli ma ochotę, ale jeśli nie są to zawody pod które się przygotowywałaś/eś, to nie lepiej pobiegać w lesie, w parku? Mieszkam w małym mieście, pośród lasów i nigdy nie pojmę, dlaczego ludzie biegają po mieście. Jest kilka osób, które już rozpoznaję i one zawsze biegają po mieście, często przy najbardziej zatłoczonej ulicy, gdzie chodnik ma pół metra szerokości, jest mnóstwo spalin i jeszcze dymu z kominów. A 500m dalej jest spokojna asfaltówka pośród pól i ogródków działkowych, a kolejne 500m dalej las. Pewnej zimy, gdy po powrocie z pracy było ciemno, biegałem po mieście, ale nie dałem rady. Hałas, smród był nie do zniesienia, więc biegałem na bieżni na siłowni (też nie polecam, ale przynajmniej mogłem oddychać i słyszałem swój oddech) lub przeciskałem się na stadion (oczywiście zamknięty), gdzie biegałem prawie po ciemku w kółku. Serio, kto wytłumaczy mi ten fenomen?
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
Karlito nie wszystko trzeba rozumieć
kiedyś zadałam podobne pytanie nie pamiętam komu, o bieganie na mieście, asfalcie, chodniku, to odpowiedź była bardzo prosta-bo jest prosto
od tamtej pory nie dyskutuję, każdy ma swoją rację
kiedyś zadałam podobne pytanie nie pamiętam komu, o bieganie na mieście, asfalcie, chodniku, to odpowiedź była bardzo prosta-bo jest prosto
od tamtej pory nie dyskutuję, każdy ma swoją rację
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Kurcze... Jak ja się bardzo cieszę, że mieszkam na prowincji... A już niedługo na wiosce... a po wiosce to chyba w dziurze zabitej dechami... tam gdzie bimber w stodołach pędzą... a sosny pachną... sosnowo
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Ja to w ogóle nie rozumiem, po co biegać .Karlito pisze:A ja, pomimo tego, że biegam i lubię biegać, nie rozumiem po co biegać po mieście.
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9050
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Jak się mieszka w centrum dużego miasta, to tak trochę trudno nie biegać "po mieście"
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
- Pablope
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 723
- Rejestracja: 13 maja 2017, 23:04
Ja mieszkam na przedmieściach dużego miasta. Do "lasu" mam cirka 500 metrow. Chcąc nie chcąc przebiegam przez ten las, gdzie mam już swoje wydeptane ścieżki. Praktycznie kilometry krece tylko w około nich. Jednak od czasu do czasu zmiana scenerii na typowo miejski tez się przydaje. Specialnie wybieram się do centrum aby tam pobiegać.
Każdy lubi coś innego. Może nie zawsze każdy ma możliwości i biega tam gdzie może.
Każdy lubi coś innego. Może nie zawsze każdy ma możliwości i biega tam gdzie może.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 268
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:43
- Życiówka na 10k: 42:14
- Życiówka w maratonie: 3:28:34
Jak ktoś nie ma możliwości, to oczywistym będzie, że lepiej biegać po mieście niż w ogóle, ale tak serio interesuje mnie dlaczego, jeśli masz wybór. Pablope dał dobry argument.
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9050
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Być może ktoś czuje się w mieście bezpieczniej, zapewne częściej kobiety?
Zimową porą roku miasto może oferować odśnieżone i oświetlone miejsca do biegania.
Zawsze jakieś powody się znajdą i przecież to sprawa indywidualna każdego z nas.
Mój wpis nie świadczy o tym, że jedno jest lepsze od drugiego. Po prostu mamy wybór i tyle.
Zimową porą roku miasto może oferować odśnieżone i oświetlone miejsca do biegania.
Zawsze jakieś powody się znajdą i przecież to sprawa indywidualna każdego z nas.
Mój wpis nie świadczy o tym, że jedno jest lepsze od drugiego. Po prostu mamy wybór i tyle.
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 761
- Rejestracja: 31 paź 2015, 17:41
- Życiówka na 10k: 37:37
- Życiówka w maratonie: brak
Mieszkam na wsi i dookoła mam same lasy + niezbyt często uczęszczane drogi asfaltowe, jednak bez latarni (jedyne czego mi brakuje to jakiegoś konkretniejszego podbiegu w okolicy). Sam jednak w miesiące zimowe bym chętnie pobiegał po mieście.
Po pierwsze, kończę pracę, godzina i już jest ciemno na dworze. Po ciemku, bez oświetlenia przecież biegać nie będę. Wtedy przydałyby się latarnie.
Po drugie, jak spadnie śnieg to u mnie nawet nie odśnieżają, a w śniegu po kostki biega się niezbyt przyjemnie.
Poczytałem też komentarze pod postem o utrudnieniach podczas półmaratonu w Warszawie. Masakra. I te argumenty, że akurat w niedzielę handlową. Jakoś dają sobie radę w pozostałe 3/4 niedziele, a tu takie problemy.
Rozumiem, że kierowcy mogą być źli o te korki, bo sam miałem tą wątpliwą przyjemność przejeżdżać w niedzielę Wisłostradą, ale chyba jako biegacz jestem bardziej wyrozumiały dla miasta i biegaczy o "sparaliżowanie najważniejszych ulic ".
Po pierwsze, kończę pracę, godzina i już jest ciemno na dworze. Po ciemku, bez oświetlenia przecież biegać nie będę. Wtedy przydałyby się latarnie.
Po drugie, jak spadnie śnieg to u mnie nawet nie odśnieżają, a w śniegu po kostki biega się niezbyt przyjemnie.
Poczytałem też komentarze pod postem o utrudnieniach podczas półmaratonu w Warszawie. Masakra. I te argumenty, że akurat w niedzielę handlową. Jakoś dają sobie radę w pozostałe 3/4 niedziele, a tu takie problemy.
Rozumiem, że kierowcy mogą być źli o te korki, bo sam miałem tą wątpliwą przyjemność przejeżdżać w niedzielę Wisłostradą, ale chyba jako biegacz jestem bardziej wyrozumiały dla miasta i biegaczy o "sparaliżowanie najważniejszych ulic ".
5km: 17:59
10km: 37:37
HM: 01:28:40
10km: 37:37
HM: 01:28:40
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł prycham na prychających
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13612
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Standardowe uprzedzenia i wyolbrzymianie!
Zadko sie spotykam z takimi komentarzami wśród szybkich biegaczy.
Niestety powielanie takich haseł jest popularne wśród wolnych biegaczy. Nie wiem czy to "samoponiżanie" komus przynosi korzyści.
Zadko sie spotykam z takimi komentarzami wśród szybkich biegaczy.
Niestety powielanie takich haseł jest popularne wśród wolnych biegaczy. Nie wiem czy to "samoponiżanie" komus przynosi korzyści.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ci co biegają "2h10" (a w każdym razie wyczynowo) też się tłumaczą, też te głupie tłumaczenia jak gdyby wstydzili się powiedzieć, że nie byli w danym dniu odpowiednio mocni.A w ogóle to nie rozumiem, dlaczego taki, co prycha na czyjeś 4:20 w maratonie, sam nie zrobi go w 2:10. No jak to?
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
tak czytam te felietony i mi się mój blog przypomniał, też miałam podobne przemyślenia...
im dłużej nie angażuje się w ściganie, tym bardziej się przekonuję do stwierdzenia, że zawody, czasy i wyniki(poza elitą, czyli max 20 osób na każdej większej imprezie) są do niczego nie potrzebne, haha
No, ale zrobił się z tego niezły biznes i szaleństwo, więc kto przegra musi się wytłumaczyć
im dłużej nie angażuje się w ściganie, tym bardziej się przekonuję do stwierdzenia, że zawody, czasy i wyniki(poza elitą, czyli max 20 osób na każdej większej imprezie) są do niczego nie potrzebne, haha
No, ale zrobił się z tego niezły biznes i szaleństwo, więc kto przegra musi się wytłumaczyć
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9050
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Zastanawiam się, czy czasami sami organizatorzy nie traktują słabszych biegaczy lekceważąco.Niech dadzą innym wolność i nie traktują lekceważąco, bo słabsi, wolniejsi, gorsi. Dla nich gorsi, a dla siebie może właśnie lepsi!
Mniej pogardy i nonszalancji a więcej tolerancji - przecież właśnie tego uczy bieganie. Pokory i dystansu. Do innych, do świata, do siebie.
Weźmy jakiś maraton, gdzie organizator ustala limit 6h, ale ceremonię wręczenia medali ustala na trzecią godzinę biegu. Można to potraktować jako lekceważenie tych co jeszcze biegną.
Spotkałem się też z odwrotną sytuacją. Był bieg na pętli ~7km z określonym limitem godzin. Każdy mógł przebiec ilość pętli jaką chciał i był klasyfikowany w tej odległosci.
Oczywiście gro osób kończyło po 1-3 pętlach. Było uroczyście, na mecie wszystkich schodzących z trasy żegnano owacjami. Osoby, które biegły 6 i więcej okrążeń kończyły i szukały kogoś z organizatorów, by dostać medal.
Myślę, że można sporo różnych przykładów wyszukać, świadczących o braku poszanowania zawodników niezależnie od poziomu jaki reprezentują: szybszy nabija się z wolniejszego, wolniejsi potrafią specjalnie blokować wewnętrzne tory na zapętlonych zawodach, itp.
Warto się po prostu zastanowić nad tym i podchodzić do innych zawodników z większą empatią.
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13612
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
A co to ma do czynienia z lekceważeniem?keiw pisze: Zastanawiam się, czy czasami sami organizatorzy nie traktują słabszych biegaczy lekceważąco.
Weźmy jakiś maraton, gdzie organizator ustala limit 6h, ale ceremonię wręczenia medali ustala na trzecią godzinę biegu. Można to potraktować jako lekceważenie tych co jeszcze biegną.
Przebiegnij maraton w 2:15 i potem usiać na drewnianej ławeczce bez oparcia i czekaj 5 godzin na pucharek (już tak miałem i dostałem kubek do kawy + dyplomik) wtedy sie 5x zastanowisz, czy czekać na ceremonie czy to nie olać i jechać po finiszu od razu do domu/hotelu.