24.03.2019r.
VI Ostrowski Ice Mat Półmaraton
Czas oficjalny: 1:31:52 -new PB
Średnie tempo: 4:21 min/km
Średnie tętno: 182
Maks tętno: 192
Wstęp
Tego wyniku nikt nie obstawiał, choć jedna osoba pomyliła się o 8 sekund. Ale wiecie kto najbardziej takiego wyniku nie obstawiał? Nie, nie piszę o tych którzy mówili że życiówka będzie, ale za wiele nie urwę. Nie piszę również o tych którzy całkowicie zwątpili że nie ukończę. Mieli ku temu podstawy. Tak, teraz dobrze myślisz. Ten którego bieg dotyczył, ten który startował. Ja sam.
W bieganiu przychodzą takie dni kiedy zdajesz sobie sprawę że przepracowałeś, dajesz z siebie maksa na treningach i ten start musi się udać. Pytanie czy to wystarcza? Jest tyle czynników które mogą pójść nie tak - pogoda, trasa, brak odpowiedniej rywalizacji, problemy żołądkowe, buty, sprzęt. Można by wymieniać. Co z tego że wszystko sprawdzicie na treningu, skoro jeden element może zaskoczyć i zniwelować całe Wasze staranie. Tylko co jeśli przygotowujecie się pod inny dystans, krótszy i to dwukrotnie. No właśnie, tak było a w sumie jest ze mną
Nie ukrywam, wstawiając po 7 w niedziele byłem zestresowany. Raczej, należę do tych co lubią pospać. Start o 13, a ja do Ostrowa mam 20minut samochodem. Coś tu chyba nie gra

Podchodzę do każdego startu z respektem, nawet do tych na 5-10k. Czy tu, czy tam organizm musi wejść na wyższe obroty odpowiednio dobrane do długości trwania wysiłku oraz danej prezentowanej formy. Ledwo wstałem i lecę do toalety. Kawa + śniadanie - bułka z serem oraz bułka z nutella. Znowu toaleta. Odcinek serialu. Powoli się ogarniam, włączam
moja playliste - może ktoś chce. Nastrajam się pozytywnie. Zabieram pas wraz z żelami. Paczka 4 sztuki, postanawiam zabrać dwa. Zakupione dzień wcześniej w Decathlonie. Nie wiem jak mój organizm je przyjmie - ojj Michał, błędy początkujących (brać coś czego się nie testowało). Odrzucam te myśli. Zakładam wstępnie koszulkę na długi rękaw oraz krótkie spodenki. Biorę do plecaka na krótki również, bo najpewniej się później wypogodzi i zmienię. Przez te 21km na pewno zdążę się rozgrzać - myślę sobie. Do Ostrowa dojeżdżam jakoś przed godziną 12 - idealnie by odebrać pakiet. Mam ponad godzinę jeszcze, a do samego startu który jest z samego centrum daleko nie mam. Popijam napój izotoniczny od czasu do czasu, przy okazji zjadając jeszcze banana - posiłek był już kilka godzin temu. Przebieram się jednak na krótki. Zaliczam toitoi - jedyneczka.
Relacja z biegu:
Jakoś o 12:40 rozpocząłem rozgrzewkę. Dalej nie pojmuję osób które wykonują rozgrzewkę 40-50 minut przed startem. A może, to ja źle robię?

Truchtanie, trochę wejścia na szybsze obroty, przebieżki. Delikatne dynamiczne rozciąganie na koniec, ale bez żadnych szaleństw. Zahaczyłbym jeszcze raz toitoi - kolejka 10 osób, a do startu zostały jakieś 3 minuty. Patrzę, jest jeszcze jedna gdzie mało kto idzie. Szybko wskakuje do toalety i jedynaczka po raz kolejny. Patrzę wszędzie barykady, mówię dobra. Wchodzę od przedniej strony, spoglądam na czołówkę ale grzecznie idę do hmm 5-6 rzędu. 12:59. Wyliczone...
Taktyka na przynajmniej 1:35 przynajmniej. Udowodnię niedowiarkom, udowodnię sobie. Fuck it, ruszam w tempie 4:20-25 (pomyśleć że rok temu na Maniackiej biegłem tym tempem 10km i była życiówka). Tego będę się trzymać! Gdybym miał faktycznie później umierać czy odlatywać, najwyżej zrobię swoje minimum. Dam z siebie wszystko!
Dotrwałeś tutaj czy przewinąłeś? 3, 2, 1 ruszamy
1km
Bieg zaczyna się jak zawsze w delikatnym ścisku. Nie było i tutaj inaczej tym bardziej, że po 200 metrach jest ostry skręt w lewo. Na Tomtom sports podaje mi tempo 1km w 4:10 zaś na endo, 4:21. Myślę, że ten pierwszy kilometr mógł być jednak bliżej tego pierwszego wyniku. Staram się zwolnić i opanować. W głowię zaczynają się już myślisz - Michał, dzisiaj nie na 5 czy 10k. Dzisiaj lecisz 21km równo i porządnie. DASZ RADĘ.
2km
Drugi kilometr wpada gładko. 4:18. Wchodzę już powoli na rytm który chciałem. Według organizatorów 2km pokonałem w czasie 8:09
3km
Mamy tutaj skręt w prawo, biegniemy prosto około 400 metrów, nawrotka 180 stopni (nienawidzę) powrót i odbijamy w prawo znowu pod górę. Wracamy na główną ulice którą odbywa się bieg. Tak, trasa nie jest idealnie płaska. Powiedzmy że delikatne nachylenie biegacz od razu widzi i czuję

Patrząc na endo z ciekawostek wychodzi, że na "dole" jest 135m wysokość a na samej "górze" czyli przy pierwszym okrążeniu na wysokości 4km mamy 140m wysokość. 4:20. Jest dobrze.
5km
Zaczynam zbiegać w dół głównej ulicy. Mijam biegaczy. Całkiem sporo ilość za mną - pocieszam się

Między 4-5km jest jedyny punkt z wodą. Myślę sobie, że trochę kijowo z żelem będzie, żeby popić to dopiero ok. 11-12km. Odpuszczam punkt z wodą przy pierwszej pętli.
7km
Wbiegam na rynek i zdaje sobie sprawę, 1/3 za mną. Pierwsza pętla za mną. Według organizatora 30:23, czyli średnie tempo 4:20. Oczywiście podświadomie noga przyspiesza i ten kilometr wpada 4:13.
10km
Wiem już, że połowa za mną. Nie wiem jaki mam czas, bo nie chce bawić się zegarkiem. Widzę tylko na tarczy bieżące tempo oraz średnie tempo. Czuję się dobrze, choć oddech jest delikatnie cięższy. Nie umieram. Postanawiam wziąć pierwszy żel. Lemon. Jest w porządku, choć słodki. Biorę po trochu.
11km
Popijam żel który przed chwilą zjadłem. Odczuciowo jest ok. Nic mi po nim nie dolega. Dwa małe łyki. Polewam się resztką wodą po karku. Czuję, że się grzeje.
13km
Przechodzi mnie delikatny dreszcz. Jakby myśl, że to jeszcze sporo przede mną. Oby nie problemy żołądkowe. Czyżby dwójka? Ale przecież jak... Odrzucam te myśli. Staram się o czymś innym myśleć. Biegnie ktoś przede mną. Próbuje się podłapać za nim bo wieje wiatr. Jakoś jak "podbiegałem" nie czułem tego wiatru w plecy. Chowam się za nim. Niestety, facet nie biegnie zbyt równo wyprzedzam go. 4:24
14km
Wpadam na rynek po raz drugi. Czuje, że zwolniłem. Trochę jednak ta walka z wiatrem mnie kosztowała. Zbieram się w sobie. Czuję, że pogoda ciepło też na mnie wpływa. Zbieram się w sobie raz jeszcze. Jest naprawdę dobrze, muszę MUSZĘ to dociągnąć do końca. Skupiam się na rytmie biegu.
15km
Po raz pierwszy ktoś mnie wyprzedza. Pamiętam to. Grupka 3-4 osób. Nie wiem czy robili jakiegoś negative split, ale definitywnie było widać że mają dużo energii i mocno przyspieszyli. Trochę za nimi pobiegłem przez co kilometr wpadł w 4:12.

Na piętnastym kilometrze.
16km
No i zaraz za to przypłaciłem bo kolejny był już nie taki łatwy przez co wyszło 4:27. Uśredniając te dwa, wychodzi okej tylko takie rwanie wszyscy wiemy że nie jest dobre. Postanawiam biec sercem, a nie już głową czy zegarkiem.
18km
Postanawiam się doładować jeszcze jednym żelem. Po troszku zjadam. Oddech jest już ciężki. 4:26. Czuje, czuję że lecę słabiej ale nie wymiękam. Walczę chyba bardziej psychicznie niż fizycznie. Udowodnię niedowiarkom.
19km
Popijam żel i polewam się obficie wodą. Zaczyna się zbieganie w dół główną ulicą.
20km
Dubluje parę osób. Oni mają jeszcze 8km do ukończenia.
21km
Wiem, że to zaraz koniec. Wyłączam głowę. Wyprzedzam kolejnych uczestników. Biegnę po 4:00-4:05. 500, 400, 300 metrów. Wpada w 4:16. Rozkładam ręce. Tak, rozkładam ręce bo wtedy jestem zadowolony na mecie. Lecę.
Po chwili SMS. Złamałem, złamałem 1:35, 1:34, 1:33, 1:32. Pobiłem swoją poprzednią życiówkę o dokładnie 5 minut i 6 sekund. O dziwo, nie czuję się tak fatalnie jak po ostatnim Wroactiv. Może jednak powinienem iść w dłuższy dystans? Czuję trochę nogi, ale nie ma dramatu. Uśmiecham się, jestem zadowolony. Szczęśliwy.
Podsumowanie
Nie wiem w sumie co mogę napisać. Bardzo dziękuje wszystkim za gratulacje, bo wynik już wcześniej podałem w wątku komentarzy. Dziękuje za typy, komentarze. Jestem, tak jestem zadowolony z wyniku raz jeszcze to podkreślę. Na mecie otrzymałem statuetek zamiast medalu. Nie o taką mi statuetkę chodzi w tym roku, ale ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałem

W samym pakiecie był również plecak. Generalnie okej, choć dupy nie urywa. Tym bardziej, że wpisowe do najtańszych nie należy. Na mecie woda, zupa plus drożdżówka.
Kilka dodatkowych słów
Z takiej ciekawostki dodam że mam parę zdjęć gdy wbiegam na rynek i około 14 km biegnę na równo z innym biegaczem. Definitywnie widać, że moje 1,5 kroku to jego dwa kroki. Może faktycznie powinienem poćwiczyć nad tą kadencją? Może jak będzie chwila postaram się nagrać coś i dać Wam do oceny, szerszemu gronu.
Czy gdybym robił wybiegania wynik byłby lepszy? Nie wiem. Wiem natomiast, że jestem o 1 minutę i 52 sekundy do założenia na ten rok. Czy jest to osiągalne? Na pewno jestem bliżej aniżeli dalej po dzisiejszym starcie. Step by step.
Głównie biegłem sam, często przy tym wyprzedzając.
Co dalej? Pod koniec kwietnia znalazłem bieg na 10km we Wrześni. Ktoś był, poleca? Jak z trasą? Myślę, że miesiąc to idealny okres by choć trochę podbić formę i zawalczyć znów na dystansie 10000 metrów. A może ktoś zna jakiś fajny dobry bieg na tym dystansie? Chce skupić się na 10km i poprawie. Dalej moim priorytetem na ten rok w pierwszej kolejności jest 40 minut, a do tego mi ciągle daleko.
Czasy od organizatora:
Fotka z mety:
