bieganie a psy (tzw. burki wsiowe)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Mam spore doświadczenie w tej materii,...
Pierwszy raz w lesie. Biegnę bez telefonu. Idzia pan i biegną dwa psy. Jeden podbiega i łapie mnie za nogę. Gość słabo reaguje na to, że psy już na smyczy, cały czas starają się do mnie doskoczyć. Co więcej, zawiesisty oddech pana wskazuje, że raczej nie zmarnował pieniędzy na szczepienie. Staram się coś od niego dowiedzieć, proszę o informację, nic z tego nie wychodzi. Robi się ciemnawo, postanawiam wracać do domu z planem takim, że jutro pochodzę po przyległych osiedlach i jakoś go namierze. Nic z tego. Seria zastrzyków.
Drugi raz Włochy, Alpy. Zbiegam w dół, obok siedzi gość z dużym labradorem na długiej smyczy. Gdy jestem na jego wysokości, pies łapie mnie za rękę,...ja biegnę, a on trzyma. Reaguje właściciel i odciąga psa. Okazuje się, że jest to wolontariusz z psem, który uczestniczy w ćwiczeniach z grupą carabinieri. To mój jednej z większych szczęśliwych przypadków. W ciągu kilku minut mam profesjonalnie założony opatrunek, worki z lodem i transport do szpitala. Mnóstwo krwi, małe zbiegowisko. Ręka powyżej zegarka rozerwana. Pies miał mordę jak mały koń. W szpitalu sześć szwów. Próbuję sobie wyobrazić sytuację, co by było gdybym był w miejscu ustronnym, ja i ten pies,...
Po tym incydencie, mam raczej zachowawczy stosunek do labladorów, psów podobno bardzo pozytywnie nastawionych do dzieci i dorosłych,...
Jaki był koniec tej sprawy. Otóż, pies miał wykupioną polisę OC w AXA. Szczęśliwie udało się sprawę załatwić ugodowo. Ubezpieczyciel uznał, że zepsuł mi pies pobyt w górach i polubownie zapłacili 3500€. Spora blizna mi już pozostała na zawsze. Ubezpieczyciel z Polski w ramach NNW wypłacił mi 400 pln. Mój kolega skwitował to stwierdzeniem, że tyle samo ile jemu za oderwane kółko od walizki na lotnisku,...
Pierwszy raz w lesie. Biegnę bez telefonu. Idzia pan i biegną dwa psy. Jeden podbiega i łapie mnie za nogę. Gość słabo reaguje na to, że psy już na smyczy, cały czas starają się do mnie doskoczyć. Co więcej, zawiesisty oddech pana wskazuje, że raczej nie zmarnował pieniędzy na szczepienie. Staram się coś od niego dowiedzieć, proszę o informację, nic z tego nie wychodzi. Robi się ciemnawo, postanawiam wracać do domu z planem takim, że jutro pochodzę po przyległych osiedlach i jakoś go namierze. Nic z tego. Seria zastrzyków.
Drugi raz Włochy, Alpy. Zbiegam w dół, obok siedzi gość z dużym labradorem na długiej smyczy. Gdy jestem na jego wysokości, pies łapie mnie za rękę,...ja biegnę, a on trzyma. Reaguje właściciel i odciąga psa. Okazuje się, że jest to wolontariusz z psem, który uczestniczy w ćwiczeniach z grupą carabinieri. To mój jednej z większych szczęśliwych przypadków. W ciągu kilku minut mam profesjonalnie założony opatrunek, worki z lodem i transport do szpitala. Mnóstwo krwi, małe zbiegowisko. Ręka powyżej zegarka rozerwana. Pies miał mordę jak mały koń. W szpitalu sześć szwów. Próbuję sobie wyobrazić sytuację, co by było gdybym był w miejscu ustronnym, ja i ten pies,...
Po tym incydencie, mam raczej zachowawczy stosunek do labladorów, psów podobno bardzo pozytywnie nastawionych do dzieci i dorosłych,...
Jaki był koniec tej sprawy. Otóż, pies miał wykupioną polisę OC w AXA. Szczęśliwie udało się sprawę załatwić ugodowo. Ubezpieczyciel uznał, że zepsuł mi pies pobyt w górach i polubownie zapłacili 3500€. Spora blizna mi już pozostała na zawsze. Ubezpieczyciel z Polski w ramach NNW wypłacił mi 400 pln. Mój kolega skwitował to stwierdzeniem, że tyle samo ile jemu za oderwane kółko od walizki na lotnisku,...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pani behawiorystka z drugiego materiału rozwala system: psy prawie że zagryzły kobietę, bo miały instynkt psa pasterskiego a tamta tego nie zrozumiała. Ciekawe, dlaczego w takim razie owczarki nie zagryzają owiec...
Sytuacja z biegaczem - masakra.
Miałem kilka różnych spotkań z psami na bieganiu, ale szczęśliwie nigdy mnie na poważnie nie zaatakowały.
Raz trafiłem na dwa zbiegłe owczarki niemieckie, atakujące matkę z dzieckiem i psem na spacerze. Przypadła mi rola osłaniania dziecka, szczęśliwie nikogo nie pogryzły.
Innym razem na dużej polanie zobaczyłem dwa psy biegnące w moim kierunku, uznałem że i tak nie ucieknę, więc musiałem się z nimi zaprzyjaźnić. Bernardyn był ok, za to owczarek niemiecki wycofany, więc trochę się go obawiałem, ale po jakimś czasie i on się zakolegował. Potem zaczęły za mną biec więc odprowadzałem je do osady, z której prowadziły ich ślady.
Innym razem labradory na spacerze z właścicielami. Właściwie były spoko, ale kanapowy jamnik sprowokował "atak". Było dość przyjacielsko ale bałem się, żeby mi nosa nie odgryzły.
Najbliżej było kiedyś w górskiej miejscowości, jak podbiegałem asfaltem z wyłączoną latarką i napatoczyłem się na owczarka w otwartej bramie. Na szczęście zdążył zaszczekać a ja zdążyłem go oślepić czołówką.
No i jeszcze kiedyś spotkałem buca z dwoma Rottweilerami bez smyczy i kagańców, który zaczął pyskować, że nie minąłem ich biegiem tylko przeszedłem do marszu, że się nie potrafię zachować w obecności zwierząt i że się ich niby niepotrzebnie boję. Na szczęście psy były dużo spokojniejsze i mądrzejsze od niego i miały całą naszą sprzeczkę gdzieś.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 355
- Rejestracja: 08 maja 2010, 14:51
- Życiówka na 10k: 32:30
- Życiówka w maratonie: 2:27:16
- Lokalizacja: Wrocław
Miałem kilka spotkań z psami podczas biegu i zawsze zadziałał na nie ruch schylania się po kamień. Za każdym razem pies podkulał ogon i uciekał.
#WrocławskieIten
HM: 1:11:11
M: 2:27:16
HM: 1:11:11
M: 2:27:16
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Wezcie pod uwage, ze pies na spacerze biegnacy obok, przed Panem w wiekszosci wypadkow ignoruja czlowieka, ludzie ich w ogole nie interesują. Ich interesują inne psy, koty, ptaki itp. Jezeli wlasciciel puszcza wolno psa, możecie zalozyc, ze nad nim panuje.
Prawo nie zakazuje puszczania psa bez smyczy i kaganca. Prawo zakazuje puszczanie psa bez kontroli czlowieka.
Pies biegnacy naprzeciw czlowieka to dokladnie to samo co czlowiek biegnacy naprzeciw psa. Nie ma sensu reagowac agresywnie, tylko sie minąć. Co innego pies biegnacy za nami. I co innego zaskakiwanie psa albo reakcja agresywna na psa. Ja biegam z moim psem na smyczy, jestem na tysiac procent pewna, ze nigdy nikogo nie ugryzie, ale nie wiem jakby zareagowal, gdyby ktos idac naprzeciw mnie zaczal na mnie krzyczec, kopac mojego psa, rzucac w niego kamieniem, albo psikac go gazem. Pewnie naturalna sytuacją bylaby samooborona. A ze pies nie ma rąk, to broni sie zebami. Kazdy z nas zareagowalby obroną na agresję. Dlatego mijajac sie z psem trzeba mu tylko dac do zrozumienia, ze nie jestesmy żadnym zagrożeniem, nie chcemy mu nic zabierac, ani go atakowac, a naturalna reakcją jest, ze pies sie przestaje nami w ogole interesowac. W druga stronę patrząc- krzyk, podnoszenie rąk, machanie nimi, wyzywanie psa na pojedynek wzrokiem - to sygnalizowanie zamiaru ataku z naszej strony, prowokujace niektore psy do ataku w samoobronie. Uciekanie przed psem - wchodzenie w role ofiary, co prowokuje niektore psy do obrony. Niestety ale czesto ataki są nieświadomie prowokowane.
Prawo nie zakazuje puszczania psa bez smyczy i kaganca. Prawo zakazuje puszczanie psa bez kontroli czlowieka.
Pies biegnacy naprzeciw czlowieka to dokladnie to samo co czlowiek biegnacy naprzeciw psa. Nie ma sensu reagowac agresywnie, tylko sie minąć. Co innego pies biegnacy za nami. I co innego zaskakiwanie psa albo reakcja agresywna na psa. Ja biegam z moim psem na smyczy, jestem na tysiac procent pewna, ze nigdy nikogo nie ugryzie, ale nie wiem jakby zareagowal, gdyby ktos idac naprzeciw mnie zaczal na mnie krzyczec, kopac mojego psa, rzucac w niego kamieniem, albo psikac go gazem. Pewnie naturalna sytuacją bylaby samooborona. A ze pies nie ma rąk, to broni sie zebami. Kazdy z nas zareagowalby obroną na agresję. Dlatego mijajac sie z psem trzeba mu tylko dac do zrozumienia, ze nie jestesmy żadnym zagrożeniem, nie chcemy mu nic zabierac, ani go atakowac, a naturalna reakcją jest, ze pies sie przestaje nami w ogole interesowac. W druga stronę patrząc- krzyk, podnoszenie rąk, machanie nimi, wyzywanie psa na pojedynek wzrokiem - to sygnalizowanie zamiaru ataku z naszej strony, prowokujace niektore psy do ataku w samoobronie. Uciekanie przed psem - wchodzenie w role ofiary, co prowokuje niektore psy do obrony. Niestety ale czesto ataki są nieświadomie prowokowane.
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Piszę powyższe jako osoba, ktora byla podczas biegania zaskakiwana przez wolno biegajace psy, w tym wielki brytan (jakby skrzyzownie mastiffa z rotweilerem, ale piaskowy) na terenie gaju oliwnego, ktorego pilnowal, a żaden Grek nie zakładał, ze ktos o 6 rano będzie tam biegał. Odbyło się bez ataku. Nota bene piękny pies. Skakal na wysokosc gardła chcac wiedziec kim jestem i co tu robie, a wyslalam przekaz, ze mam prawo sobie tutaj isc i to nic specjalnego.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 692
- Rejestracja: 14 lis 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 44:49
- Życiówka w maratonie: 04:09:02
- Lokalizacja: Oleśnica
Jak dla mnie to naciągane trochę to co wyżej.
Jak sobie spokojnie biegnę to nie mam najmniejszej ochoty myśleć za każdym razem w jakiej odległości mam lecącego w moją stronę psa mijać, żeby on się nie poczuł zagrożony :/ I tak samo czy lepiej stanąć, zwolnić, wycofać się, ominąć... Bez przesady. Jak jest z psem właściciel to on powinien zatroszczyć się o to by zwierzę nie straszyło, zagrażało, przeszkadzało innym.
Szczęśliwie dla mnie żaden jeszcze mnie nie użarł ale sytuacji niebezpiecznych już parę miałem. Od sporych psów, które parę razy wyskoczyły z otwartych posesji i leciały moją stronę, po jakieś małe karakany które warcząc czy szczekają lecąc do nóg. A w większości właściciele wcale się nie rwą by je trzymać. "Nie on napewno nie ugryzie..." Dzięki za takie atrakcje.
Na co mniejsze, które miały chęć mnie użreć to do tej pory faktycznie wystarczyło się rozedrzeć czy nawet zrobić symulację ataku, rzucenia kamieniem. Za dużo jednak podobnych sytuacji mam ostatnio więc i gaz w kieszeni zacząłem nosić. Nie chcę jednak myśleć co będzie jak trafi się jakiś wielki pies...
Jak sobie spokojnie biegnę to nie mam najmniejszej ochoty myśleć za każdym razem w jakiej odległości mam lecącego w moją stronę psa mijać, żeby on się nie poczuł zagrożony :/ I tak samo czy lepiej stanąć, zwolnić, wycofać się, ominąć... Bez przesady. Jak jest z psem właściciel to on powinien zatroszczyć się o to by zwierzę nie straszyło, zagrażało, przeszkadzało innym.
Szczęśliwie dla mnie żaden jeszcze mnie nie użarł ale sytuacji niebezpiecznych już parę miałem. Od sporych psów, które parę razy wyskoczyły z otwartych posesji i leciały moją stronę, po jakieś małe karakany które warcząc czy szczekają lecąc do nóg. A w większości właściciele wcale się nie rwą by je trzymać. "Nie on napewno nie ugryzie..." Dzięki za takie atrakcje.
Na co mniejsze, które miały chęć mnie użreć to do tej pory faktycznie wystarczyło się rozedrzeć czy nawet zrobić symulację ataku, rzucenia kamieniem. Za dużo jednak podobnych sytuacji mam ostatnio więc i gaz w kieszeni zacząłem nosić. Nie chcę jednak myśleć co będzie jak trafi się jakiś wielki pies...
Komentarze do bloga biegowego: [url]http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=38345[/url]
Strona WWW: [url]http://www.pstryk-pstryk.com[/url]
Blog Biegowy: [url]https://rmc-biega.pl[/url]
Strona WWW: [url]http://www.pstryk-pstryk.com[/url]
Blog Biegowy: [url]https://rmc-biega.pl[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 526
- Rejestracja: 13 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Litości!! Naprawdę myślisz, że biegacz widząc spokojnie zachowującego się psa przerywa trening, podbiega do niego znienacka i psika go gazem? Albo robi sobie przerwę, żeby rzucać w niego kamieniami? Proponuję chwilę refleksji.ASK pisze:Nie ma sensu reagowac agresywnie, tylko sie minąć. Co innego pies biegnacy za nami. I co innego zaskakiwanie psa albo reakcja agresywna na psa. Ja biegam z moim psem na smyczy, jestem na tysiac procent pewna, ze nigdy nikogo nie ugryzie, ale nie wiem jakby zareagowal, gdyby ktos idac naprzeciw mnie zaczal na mnie krzyczec, kopac mojego psa, rzucac w niego kamieniem, albo psikac go gazem. Pewnie naturalna sytuacją bylaby samooborona. A ze pies nie ma rąk, to broni sie zebami. Kazdy z nas zareagowalby obroną na agresję. Dlatego mijajac sie z psem trzeba mu tylko dac do zrozumienia, ze nie jestesmy żadnym zagrożeniem, nie chcemy mu nic zabierac, ani go atakowac, a naturalna reakcją jest, ze pies sie przestaje nami w ogole interesowac. W druga stronę patrząc- krzyk, podnoszenie rąk, machanie nimi, wyzywanie psa na pojedynek wzrokiem - to sygnalizowanie zamiaru ataku z naszej strony, prowokujace niektore psy do ataku w samoobronie. Uciekanie przed psem - wchodzenie w role ofiary, co prowokuje niektore psy do obrony. Niestety ale czesto ataki są nieświadomie prowokowane.
A to o uciekaniu przed psem... I rzeczywiście tak to widzę: olbrzymie wolno puszczone w miejskim parku bydlę, które po raz N-ty kogoś pogryzło, i beztroski właściciel, twierdzący, że to najspokojniejszy pies pod słońcem tylko musiał zostać sprowokowany. Pewnie! krzywym spojrzeniem mijającego. To przekonanie, że winien jest ten, kto dał się pogryźć, bo nie przeszedł kursu psiej behawiorystyki
A piszę to jako osoba neutralna, biegająca w centrum miasta, gdzie mam do czynienia tylko z miękkimi frajerami prowadzającymi swoje pociechy na smyczy.
Swoją drogą, zauważyłem, że psy lepiej reagują na kobiety - pewnie kwestie ewolucyjne - bądź co bądź, to one były "dobytkiem" do pilnowania.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 508
- Rejestracja: 14 sty 2017, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
ASK, jak się daje do zrozumienia to co napisałaś ?ASK pisze: Dlatego mijajac sie z psem trzeba mu tylko dac do zrozumienia, ze nie jestesmy żadnym zagrożeniem, nie chcemy mu nic zabierac, ani go atakowac, a naturalna reakcją jest, ze pies sie przestaje nami w ogole interesowac.
Inna sprawa, to dlaczego niejednokrotnie psy są stawiane powyżej człowieka ? Dlaczego, to pieszy, rowerzysta, biegacz ma coś robić (zwalniać, usuwać się z drogi, nie zaskakiwać, 'dawać do zrozumienia'). Nie jest zaskoczeniem chyba dla nikogo, że wokół (z przodu, z tyłu, z boku są spacerowicze, biegacze, rowerzyści itd..
Od tego by pilnować psa i nad nim panować, jest właściciel. Jakoś w parku, lesie widzę psy swobodnie biegające, ale już po spacerze, przy przejściu przez drogę, to na smyczy. To jednak jest ryzyko dla właściciela, że pies wleci pod samochód. Czyli nad nim nie panuje.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Obowiązek wyprowadzania psa na smyczy oraz w kagańcu, reguluję przepisy gminne. Tu przykład Wrocławia.
https://czasopismo.legeartis.org/2015/1 ... oclaw.html
https://czasopismo.legeartis.org/2015/1 ... oclaw.html
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W punkt.yaaceek pisze:Inna sprawa, to dlaczego niejednokrotnie psy są stawiane powyżej człowieka ? Dlaczego, to pieszy, rowerzysta, biegacz ma coś robić (zwalniać, usuwać się z drogi, nie zaskakiwać, 'dawać do zrozumienia'). Nie jest zaskoczeniem chyba dla nikogo, że wokół (z przodu, z tyłu, z boku są spacerowicze, biegacze, rowerzyści itd..
Od tego by pilnować psa i nad nim panować, jest właściciel. Jakoś w parku, lesie widzę psy swobodnie biegające, ale już po spacerze, przy przejściu przez drogę, to na smyczy. To jednak jest ryzyko dla właściciela, że pies wleci pod samochód. Czyli nad nim nie panuje.
Dodam jeszcze gwoli wyjaśnienia, że chodniki, parki i drogi są terenem wspólnym, na którym obowiązują dosyć jasno określone zasady współżycia społecznego. Jeśli ktoś chce puszczać psa luzem, to niech to sobie robi na własnym, ogrodzonym terenie. Jeśli nie ma do tego warunków, to niech nie bierze na siebie odpowiedzialności z tytułu posiadania żywotnego psa, któremu nie potrafi zapewnić przestrzeni, jakiej wymaga dobrostan zwierzęcia. Oczekiwania, że wszyscy wkoło mają dostosować swoje zachowanie, bo ktoś ma kaprys posiadania zwierzęcia, jest zachowaniem aspołecznym.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
ASK
Historia pogryzionego biegacza to zupełnie co innego niz to o czym mówisz, czyli pies idący z właścicielem. Tam były trzy psy, a trzy psy, to już "sfora" czyli nakręcanie się.
Jestem do psów bardzo otwarty, więcej, sam je zaczepiam i mam takiego "fisia", żeby zaprzyjaznić się z każdym psem jakiego spotykam (także tymi, które biegają za płotem mijanych domów i aż im się wnętrzności wylewają od szczekania). Mam naprawdę spore umiejętności i takie historie początkowej wrogości groźnie wyglądajcego psa kończą się czasem tym, że pies leży na plecach a ja go drapię po brzuchu.
Ale opisywany przypadek pogryzionego przez trzy psy biegacza to zupełnie co innego. Prawdopodobnie żadne Twoje czy moje umiejętności nic by Tu nie pomogły bo to zupełnie inna sytuacja. Tutaj może pomóc gaz, pewnie ucieczka na drzewo, ale nie zadziałają rady jakie dajesz.
Historia pogryzionego biegacza to zupełnie co innego niz to o czym mówisz, czyli pies idący z właścicielem. Tam były trzy psy, a trzy psy, to już "sfora" czyli nakręcanie się.
Jestem do psów bardzo otwarty, więcej, sam je zaczepiam i mam takiego "fisia", żeby zaprzyjaznić się z każdym psem jakiego spotykam (także tymi, które biegają za płotem mijanych domów i aż im się wnętrzności wylewają od szczekania). Mam naprawdę spore umiejętności i takie historie początkowej wrogości groźnie wyglądajcego psa kończą się czasem tym, że pies leży na plecach a ja go drapię po brzuchu.
Ale opisywany przypadek pogryzionego przez trzy psy biegacza to zupełnie co innego. Prawdopodobnie żadne Twoje czy moje umiejętności nic by Tu nie pomogły bo to zupełnie inna sytuacja. Tutaj może pomóc gaz, pewnie ucieczka na drzewo, ale nie zadziałają rady jakie dajesz.
- Arasso
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 570
- Rejestracja: 22 maja 2014, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
ASK pisze:. Jezeli wlasciciel puszcza wolno psa, możecie zalozyc, ze nad nim panuje.
Ja zakładam że pies puszczony luzem nie jest nauczony elementarnych zasad posłuszeństwa, takich jak chociażby bezwzględny powrót do pana na komendę przez niego wydaną. Założenie to opieram na podstawie własnych wieloletnich obserwacji.
"Life can pull you down but running will always lift you up."
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 508
- Rejestracja: 14 sty 2017, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pamiętajmy też, że nie piszemy tu tylko o bieganiu dla zabawy, czyli tam jakiś jaogging. Ale i o ciężkim, wymagającym treningu.
Więc jak leci w planie jakiś BZ czy inne BC czy interwały, to nie ma zawsze rezerw na "zabawy" z psami.
Jak jest BS, to można się zaprzyjaźniać, ale jak ktoś lubi i ma taką chęć.
Więc jak leci w planie jakiś BZ czy inne BC czy interwały, to nie ma zawsze rezerw na "zabawy" z psami.
Jak jest BS, to można się zaprzyjaźniać, ale jak ktoś lubi i ma taką chęć.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Czasami mimo wszystko trzeba - wczoraj mi wyskoczył taki mały kundelek, wredny bardzo. Spodziewałem się go i nie dawał za wygraną. Mimo końcówki odcinka interwałowego musiałem się zatrzymać i przegnać.
PS. To jedyny pies w mojej okolicy, z którym nie dało się zaprzyjaźnić - mam jak Adam, większość spotkań kończy się tym, że pies leży na plecach a ja go głaszczę.
PS. To jedyny pies w mojej okolicy, z którym nie dało się zaprzyjaźnić - mam jak Adam, większość spotkań kończy się tym, że pies leży na plecach a ja go głaszczę.