Sikor - no to do roboty...
Moderator: infernal
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Po 2 dniach przerwy (w poniedzialek i wtorek tylko plywalem) przebieglem sie wczoraj.
Nie nastawialem sie na nic specjalnego, wciaz testuje czy kolano wrocilo do normy.
Znowu nie odbiegalem zbyt daleko od domu, zeby jakby co moc szybko wrocic, ale nie bylo potrzeby.
Co prawda pierwszy kilometr byl troche nijaki, ale chyba po prostu aparat ruchowy nie do konca byl jeszcze soba
Potem wszystko sie uspokoilo i poszlo do konca bardzo dobrze.
Wydolnosciowo jest co prawda srednio, ale jezeli nie bedzie kontuzji, to szybko powinna wrocic do normy.
Bieg byl bez planu i samoistnie przeksztalcil sie w BNP:
zaczelo sie od 5:23, potem tempo roslo, tak ze na 10-ym km bylo 4:18, reszta to juz zwolnienie i powrot do domu.
1. Dawno nie biegalem w Sacony Freedom ISO. Rany jak ja lubie te buty! Juz zaczynam polowanie na nastepna pare.
Gdyby nie to mala rozmiarowka, to chetnie pobiegl bym w nich maraton. Super wygodne. Ciezsze niz Kinvary, ale super wygodne.
2. Pod koniec pokrecilem ponownie troche kolek na tartanie. Znowu mialem wrazenie, ze na tartanie biegnie sie po prostu szybciej/lzej.
Mozliwe to, czy to tylko moje wrazenie?
Nie lubie tego krecenia sie w kolko, ale do 10 kolek (5 w kazda strone) jestem w stanie to wytrzymac.
Chyba bede czesciej gosciem w naszym centrum sportowym
Nie nastawialem sie na nic specjalnego, wciaz testuje czy kolano wrocilo do normy.
Znowu nie odbiegalem zbyt daleko od domu, zeby jakby co moc szybko wrocic, ale nie bylo potrzeby.
Co prawda pierwszy kilometr byl troche nijaki, ale chyba po prostu aparat ruchowy nie do konca byl jeszcze soba
Potem wszystko sie uspokoilo i poszlo do konca bardzo dobrze.
Wydolnosciowo jest co prawda srednio, ale jezeli nie bedzie kontuzji, to szybko powinna wrocic do normy.
Bieg byl bez planu i samoistnie przeksztalcil sie w BNP:
zaczelo sie od 5:23, potem tempo roslo, tak ze na 10-ym km bylo 4:18, reszta to juz zwolnienie i powrot do domu.
1. Dawno nie biegalem w Sacony Freedom ISO. Rany jak ja lubie te buty! Juz zaczynam polowanie na nastepna pare.
Gdyby nie to mala rozmiarowka, to chetnie pobiegl bym w nich maraton. Super wygodne. Ciezsze niz Kinvary, ale super wygodne.
2. Pod koniec pokrecilem ponownie troche kolek na tartanie. Znowu mialem wrazenie, ze na tartanie biegnie sie po prostu szybciej/lzej.
Mozliwe to, czy to tylko moje wrazenie?
Nie lubie tego krecenia sie w kolko, ale do 10 kolek (5 w kazda strone) jestem w stanie to wytrzymac.
Chyba bede czesciej gosciem w naszym centrum sportowym
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Zachowuje na pozniej
yacool pisze:W jaki sposób chcesz dostarczyć więcej energii tkankom, jeśli będziesz wypłaszczać oscylacje? Ekonomiczny bieg cechuje podwyższony poziom oscylacji, zarówno ich składowej pionowej jak i poziomej. Dążenie do płaskich charakterystyk jest niczym innym jak chodem sportowym z wytłumionym na maksa sprężynowaniem. A więc zastępujesz pracę elastyczności tkankowej pracą czysto metabolicznego odepchnięcia od podłoża.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Ostatni tydzien objetosciowo byl slaby (czyli zgodnie z oczekiwaniami), ale traktowany jako powrot po kontuzji, to w pelni sukces
2x plywalem, 2x rowerowalem i 3x biegalem.
Po kontuzji sladu brak, z tym, ze jeszcze nie zdecydowalem sie biec niz dluzszego, tak dla pewnosci.
W srode bylo 11,3km, w piatek 10,5 i w niedziele 12,1.
Wczorajszy trening byl najbardziej intensywny: tylko 12km, ale pierwsze 7 to byl taki troche cross,
potem pobieglem na stadion na 10 szybszych kolek i reszta powrot do domu.
Srednie tempo 4:45, sr. tetno az 157, co mialo 2 przyczyny:
- przed poludniem szalalem przez 2 godziny z moimi chlopakami na basenie (zabawy itp.)
- wiatr! i to nie byle jaki wiatr: nigdy przy tak mocnym wietrze jeszcze nie biegalem, bez kitu
Pogoda przepiekna, wyszlo slonce, cieplo (+14), ale leb urywalo.
Jak biegalem kolka na stadionie, to sie wlasnie zaczynam tam mecz. Jakze bylo mi ich szkoda, masakra
Kontynuuje zachwyty nad Freedom ISO
W piatek pobieglem w Zante v3 i jak bardzo je lubie, to przy Freedomach wymiekaja kompletnie.
Dla potwierdzenia wczoraj znowu pobieglem w Saucony i te buty awansowaly wlasnie na sama gore mojej listy, spychajac Kinvary 9 z piedestalu (ktore jednak trzymaja sie blisko).
Musze w tym roku upolowac jeszcze jedna pare zanim cos w nich spieprza
2x plywalem, 2x rowerowalem i 3x biegalem.
Po kontuzji sladu brak, z tym, ze jeszcze nie zdecydowalem sie biec niz dluzszego, tak dla pewnosci.
W srode bylo 11,3km, w piatek 10,5 i w niedziele 12,1.
Wczorajszy trening byl najbardziej intensywny: tylko 12km, ale pierwsze 7 to byl taki troche cross,
potem pobieglem na stadion na 10 szybszych kolek i reszta powrot do domu.
Srednie tempo 4:45, sr. tetno az 157, co mialo 2 przyczyny:
- przed poludniem szalalem przez 2 godziny z moimi chlopakami na basenie (zabawy itp.)
- wiatr! i to nie byle jaki wiatr: nigdy przy tak mocnym wietrze jeszcze nie biegalem, bez kitu
Pogoda przepiekna, wyszlo slonce, cieplo (+14), ale leb urywalo.
Jak biegalem kolka na stadionie, to sie wlasnie zaczynam tam mecz. Jakze bylo mi ich szkoda, masakra
Kontynuuje zachwyty nad Freedom ISO
W piatek pobieglem w Zante v3 i jak bardzo je lubie, to przy Freedomach wymiekaja kompletnie.
Dla potwierdzenia wczoraj znowu pobieglem w Saucony i te buty awansowaly wlasnie na sama gore mojej listy, spychajac Kinvary 9 z piedestalu (ktore jednak trzymaja sie blisko).
Musze w tym roku upolowac jeszcze jedna pare zanim cos w nich spieprza
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Tak sobie wlasnie czytam aktualny tytul mojego bloga "co przyniesie sezon 2019..." i wyglada na to, ze przyniesie malo startow
Na poczatku marca nie wystartowalem w juz oplaconym polmaratonie, bo nie czulem sie ani troche przygotowany, a do tego pogoda byla tego dnia straszna (zimno, wialo i lalo).
W kwietniu standardowo od paru lat biegam dyche w "Biegu dla Wielojezycznosci", ale nie w tym roku. Dobrze, ze sie jeszcze nie zameldowalem (bo zastanawialem sie czy na moze jednak na 5km sie sprawdzic), bo okazalo sie, ze weekend 6-7.04 spedze na basenie, bo Tymek ma zawody.
Aktualnie do wakacji jestem tylko zameldowany na jedne zawody tri: 5150 Kraichgau (czyli olimpijka).
Przypadkiem trafilem na informacje o biegu w okolicy na 10km, ktory odbedzie sie w maju, do tego na plaskiej, atestowanej trasie, wiec chyba tam uderze.
Poza tym dobrze by bylo w czerwcu jeszcze raz wystartowac w tri. Nawet jest impreza, ktora by mi odpowiadala, tylko waham sie miedzy olimpijka a srednim dystansem. Chyba olimpijka bedzie sensowniejszal, bo glownie chodzi mi o sprawdzenie technikalii przed startem glownym, a mniej o jakies konkretny start. Poza tym taka olimpijka, to bedzie dobry, intensywny trening.
Co do podsumowania, to wszystko jakos sie toczy. Nie jest zle, ale mogloby byc lepiej
W zeszlym tygodniu tylko raz zaliczylem basen niestety (1:15h), za to 3x rowerowalem (2:45h) i 3x biegalem (3:45h, 46km), co raze daje 7:45h.
I to mimo, ze niedziela wypadla, bo siedzialem caly dzien na basenie dopingujac syna.
Z nadzieja spogladam na ten tydzien...
Na poczatku marca nie wystartowalem w juz oplaconym polmaratonie, bo nie czulem sie ani troche przygotowany, a do tego pogoda byla tego dnia straszna (zimno, wialo i lalo).
W kwietniu standardowo od paru lat biegam dyche w "Biegu dla Wielojezycznosci", ale nie w tym roku. Dobrze, ze sie jeszcze nie zameldowalem (bo zastanawialem sie czy na moze jednak na 5km sie sprawdzic), bo okazalo sie, ze weekend 6-7.04 spedze na basenie, bo Tymek ma zawody.
Aktualnie do wakacji jestem tylko zameldowany na jedne zawody tri: 5150 Kraichgau (czyli olimpijka).
Przypadkiem trafilem na informacje o biegu w okolicy na 10km, ktory odbedzie sie w maju, do tego na plaskiej, atestowanej trasie, wiec chyba tam uderze.
Poza tym dobrze by bylo w czerwcu jeszcze raz wystartowac w tri. Nawet jest impreza, ktora by mi odpowiadala, tylko waham sie miedzy olimpijka a srednim dystansem. Chyba olimpijka bedzie sensowniejszal, bo glownie chodzi mi o sprawdzenie technikalii przed startem glownym, a mniej o jakies konkretny start. Poza tym taka olimpijka, to bedzie dobry, intensywny trening.
Co do podsumowania, to wszystko jakos sie toczy. Nie jest zle, ale mogloby byc lepiej
W zeszlym tygodniu tylko raz zaliczylem basen niestety (1:15h), za to 3x rowerowalem (2:45h) i 3x biegalem (3:45h, 46km), co raze daje 7:45h.
I to mimo, ze niedziela wypadla, bo siedzialem caly dzien na basenie dopingujac syna.
Z nadzieja spogladam na ten tydzien...
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Przedwczoraj przypaletalo sie jakies przeziebienie. Na szczescie nie jakies potezne. Zatoki zatkane, ale da sie zyc
Postanowilem nie odpuszczac i nie przerywac treningow.
W srode zrobilem 11km. Bieglo sie ciezko, ale stabilnie
Wczoraj zrobilem 10km, ale szybciej i bylo calkiem dobrze!
Pogoda sprzyjala (bieglem na krotko) i udalo sie przetestowac 2 sprawy:
1. Mizuno Wave Sonic, ktore kupilem jakis czas temu.
Wrazenie ogolnie bardzo dobre. Pierwszy kilkaset metrow troche dziwnie sie czulem, ale potem poszlo.
Sprawdzily sie narowno na asflacie jak i na tartanie. Na 5km na pewno bede w nich startowal.
Na dyche to jeszcze nie wiem, ale mozliwe, ze tez.
2. W sumie nie planowalem, ale w czasie biegu na stadionie zapragnalem wyprobowac yacoolowe "ladowanie na duzym paluchu".
Naturalnie laduje typowo na zewnetrznej krawedzi stopy i przetaczam na duzy palec.
Wyplaszczenie ladowania wymagalo ode mnie dosc mocnego kontrolowania stopy.
Bylem sceptycznie nastawiony, ale w mordeczke, naprawde czuc kopniecie (czyt. sprezynowanie)
Zrobilem w ten sposob mniej wiecej 1 rundke i powrot do mojego standardowego ladowania nagle odczulem jako niemrawe, wytlumione czlapanie.
Kurcze, zaintrygowalem sie. Bede dalej badal teren.
Na razie skupie sie na stadionie, bo tam moge to dobrze konktrolowac (warunki sie nie zmieniaja).
Trudno mi sobie na razie wyobrazic bieganie tak caly czas, ale w sumie przechodzenie z piety na srodstopie tez na poczatku tak wygladalo.
Dawkowal bede sobie to jednak ostroznie, zeby sie jakies ewentualnej kontuzji nie nabawic.
Postanowilem nie odpuszczac i nie przerywac treningow.
W srode zrobilem 11km. Bieglo sie ciezko, ale stabilnie
Wczoraj zrobilem 10km, ale szybciej i bylo calkiem dobrze!
Pogoda sprzyjala (bieglem na krotko) i udalo sie przetestowac 2 sprawy:
1. Mizuno Wave Sonic, ktore kupilem jakis czas temu.
Wrazenie ogolnie bardzo dobre. Pierwszy kilkaset metrow troche dziwnie sie czulem, ale potem poszlo.
Sprawdzily sie narowno na asflacie jak i na tartanie. Na 5km na pewno bede w nich startowal.
Na dyche to jeszcze nie wiem, ale mozliwe, ze tez.
2. W sumie nie planowalem, ale w czasie biegu na stadionie zapragnalem wyprobowac yacoolowe "ladowanie na duzym paluchu".
Naturalnie laduje typowo na zewnetrznej krawedzi stopy i przetaczam na duzy palec.
Wyplaszczenie ladowania wymagalo ode mnie dosc mocnego kontrolowania stopy.
Bylem sceptycznie nastawiony, ale w mordeczke, naprawde czuc kopniecie (czyt. sprezynowanie)
Zrobilem w ten sposob mniej wiecej 1 rundke i powrot do mojego standardowego ladowania nagle odczulem jako niemrawe, wytlumione czlapanie.
Kurcze, zaintrygowalem sie. Bede dalej badal teren.
Na razie skupie sie na stadionie, bo tam moge to dobrze konktrolowac (warunki sie nie zmieniaja).
Trudno mi sobie na razie wyobrazic bieganie tak caly czas, ale w sumie przechodzenie z piety na srodstopie tez na poczatku tak wygladalo.
Dawkowal bede sobie to jednak ostroznie, zeby sie jakies ewentualnej kontuzji nie nabawic.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
To byl nareszcie dobry tydzien. Nie rewelacja, nie idealny, ale dobry.
Jestem kontent, bo zarowno objetosciowo jak i zdrowotnie (przeziebienie, ale bez kontuzji) sie udal
W sumie wyszlo 9 jednostek treningowych:
3x plywanie - 3:15h
2x rower - 2:15h
4x bieganie 4:30h (52km)
W sumie rowno 10h.
Trenowalem codziennie, nie bylo czasu na przerwe, a w 2 dni obskoczylem 2 jednostki.
Zal, ze nie udalo sie wplesc jeszcze jednego roweru, ale w sobote przynajmniej byla tak piekna pogoda,
ze odkurzylem gorala i wyskoczylem na 1.5-godzinny wypad.
Bylo swietnie, ten wieatr we wlosach... (tzn. tych na brodzie, bo na glowie juz mi nic nie powiewa ).
Teraz nieco lzejszy tydzien, bo caly weekend bede znowu siedzial na basenie z synem.
Mam nadzieje, ze moze w niedziele chociaz na rower wieczorem w domu wskocze.
Poza tym w planie 2x plywanie, 1-2x rower, 2-3x bieganie w zaleznosci od okolicznosci.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Dzisiaj trafila sie znowu przypadkowa promocja w sklepie rowerowym, ktory czesto przegladam i zamowilem ostatnia na skladzie pare Saucony Freedom ISO
Tym razem wzialem numer wieksze (wkladka 31cm) i nie moge sie juz doczekac porownania do moich aktualnych (wkladka 30.5cm).
Wiaze z nimi wielkie nadzieje, bo jezeli nie okaza sie za wielkie i przez to niewygodne, to moga to byc buty bliskie idealu na maraton dla mnie
(bliskie idealu, bo niestety troche ciezsze niz bym tego sobie zyczyl).
O takie, o...
Dodatkowo szukam nowego rozwiania poddupnego na rower tri i zamowilem jednoczesnie nowe siodelko: Fabric Tri Flat Elite
Niedrogie, dobrze oceniane, zobaczymy jak sie bedzie sprawowalo przy dluzszych jazdach.
Dodatkowo ma od razu zintegrowany uchwyt na butelke z tylu, a ze planujesz odejsc od podwojnego uchwytu na butelke z tylu, wiec bardzo mi to pasuje. Umieszcze tam pojemnij z narzedziami, zapasowa detka itp., dodatkowa butelke "aero" z zelem powedruje jednak na rame (ostatnio jezdzilem bez niej), a woda na punktach bedzie tankowana do butelki na lemondce. To dosc popularny system, wiec mysle, ze i u mnie sie sprawdzi.
Tym razem wzialem numer wieksze (wkladka 31cm) i nie moge sie juz doczekac porownania do moich aktualnych (wkladka 30.5cm).
Wiaze z nimi wielkie nadzieje, bo jezeli nie okaza sie za wielkie i przez to niewygodne, to moga to byc buty bliskie idealu na maraton dla mnie
(bliskie idealu, bo niestety troche ciezsze niz bym tego sobie zyczyl).
O takie, o...
Dodatkowo szukam nowego rozwiania poddupnego na rower tri i zamowilem jednoczesnie nowe siodelko: Fabric Tri Flat Elite
Niedrogie, dobrze oceniane, zobaczymy jak sie bedzie sprawowalo przy dluzszych jazdach.
Dodatkowo ma od razu zintegrowany uchwyt na butelke z tylu, a ze planujesz odejsc od podwojnego uchwytu na butelke z tylu, wiec bardzo mi to pasuje. Umieszcze tam pojemnij z narzedziami, zapasowa detka itp., dodatkowa butelke "aero" z zelem powedruje jednak na rame (ostatnio jezdzilem bez niej), a woda na punktach bedzie tankowana do butelki na lemondce. To dosc popularny system, wiec mysle, ze i u mnie sie sprawdzi.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Kurde, Tymek mial wczoraj w szkole maly wypadek
3 godziny w klinice wypadkow, rentgen itd.
Efekt: male pekniecie kosci + naciagniete sniegno w stawie skokowym = 6 tygodni musi chodzic w ortezie, ech
Krotko mowiac z zawodow w najblizszy weekend nici.
Do tego za 3 tygodnie lecimi na urlop, na ktorym mielismy przed wszystkim... chodzic
W rezultacie, jak ochlonalem, zaczalem sie zastanawiac nad biegiem 10k, w ktorym pierwotnie mialem biec
(zanim sie okazalo, ze akurat wtedy wypadaja zawody plywackie Tymka).
Ten tydzien i tak ma byc lzejszy, wiec lekki tapering wpadnie tak czy owak.
Moze jednak wystartowac? Moge sie w sobote jeszcze dorejestrowac (online juz za pozno).
Pogoda ma byc ladna: sucho i 15 stopni (rano chlodniej ofc).
Nie jestem jakos specjalnie przygotowany, ale szanse na zyciowke, chociaz mala jakies sa.
No i tak sie bije z myslami i nie wiem co zrobic...
3 godziny w klinice wypadkow, rentgen itd.
Efekt: male pekniecie kosci + naciagniete sniegno w stawie skokowym = 6 tygodni musi chodzic w ortezie, ech
Krotko mowiac z zawodow w najblizszy weekend nici.
Do tego za 3 tygodnie lecimi na urlop, na ktorym mielismy przed wszystkim... chodzic
W rezultacie, jak ochlonalem, zaczalem sie zastanawiac nad biegiem 10k, w ktorym pierwotnie mialem biec
(zanim sie okazalo, ze akurat wtedy wypadaja zawody plywackie Tymka).
Ten tydzien i tak ma byc lzejszy, wiec lekki tapering wpadnie tak czy owak.
Moze jednak wystartowac? Moge sie w sobote jeszcze dorejestrowac (online juz za pozno).
Pogoda ma byc ladna: sucho i 15 stopni (rano chlodniej ofc).
Nie jestem jakos specjalnie przygotowany, ale szanse na zyciowke, chociaz mala jakies sa.
No i tak sie bije z myslami i nie wiem co zrobic...
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
No i nie wystartowalem
Bieg w piatek pokazal mi, ze nie bylby to jednak dobry pomysl w tej chwili.
Pogoda byla w weekend przepiekna, wiec potrenowalem wiecej niz myslalem i spedzilem wiecej czasu z rodzina.
A to cenniejsze niz nawet zyciowka
Tydzien mial byc luzny, ale ze wzgledu na odwolane zawody syna (="wolny" weekend) byl jednak nieco ciezszy niz planowalem.
Ale tylko nieco
Plywanie: 2x - 2:15h
Rower: 2x - 2:45h
Bieg: 3x - 3:30h (43km)
W sumie: 8:30h
Nareszcie udalo sie zrobic dluzszy bieg (21km w sobote).
To byl dobry tydzien.
Teraz najblizsze 2 tygodnie chce dokrecic mocno srube, bo potem tydzien urlopu (20-27.04),
w czasie ktorego bede mogl tylko pobiegac (mam nadzieje, ze bede).
Plywanie i rower beda musialy poczekac.
Po powrocie tydzien rozkrecania sie. Potem start. Tak.
Podjalem decyzje, ze 5-go maja wystartuje jednak w koncu na ta cholerna dyche i niech sie dzieje co chce
W miedzyczasie moze uda mi sie troche wytrzymalosci tempowej ze mnie wyciagnac...
Trasa jest plaska i atestowana, wiec tutaj przynajmniej nie bede mogl narzekac
Bieg w piatek pokazal mi, ze nie bylby to jednak dobry pomysl w tej chwili.
Pogoda byla w weekend przepiekna, wiec potrenowalem wiecej niz myslalem i spedzilem wiecej czasu z rodzina.
A to cenniejsze niz nawet zyciowka
Tydzien mial byc luzny, ale ze wzgledu na odwolane zawody syna (="wolny" weekend) byl jednak nieco ciezszy niz planowalem.
Ale tylko nieco
Plywanie: 2x - 2:15h
Rower: 2x - 2:45h
Bieg: 3x - 3:30h (43km)
W sumie: 8:30h
Nareszcie udalo sie zrobic dluzszy bieg (21km w sobote).
To byl dobry tydzien.
Teraz najblizsze 2 tygodnie chce dokrecic mocno srube, bo potem tydzien urlopu (20-27.04),
w czasie ktorego bede mogl tylko pobiegac (mam nadzieje, ze bede).
Plywanie i rower beda musialy poczekac.
Po powrocie tydzien rozkrecania sie. Potem start. Tak.
Podjalem decyzje, ze 5-go maja wystartuje jednak w koncu na ta cholerna dyche i niech sie dzieje co chce
W miedzyczasie moze uda mi sie troche wytrzymalosci tempowej ze mnie wyciagnac...
Trasa jest plaska i atestowana, wiec tutaj przynajmniej nie bede mogl narzekac
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Uhu, minal prawie miesiac od ostatniego wpisu. Ale ten czas leci
Trening jakos idzie, czasem lepiej czasem gorzej.
Przez tydzien bylem na urlopie (20-27.04) i mimo, ze mielismy malo miejsca na bagaz upchalem rzeczy do biegania.
I w morde jeza, ani razu nie pobiegalem. I nawet nie umiem powiedziec dlaczego nie bylem w stanie wyjsc na trening
Urlop byl sam w sobie aktywy, duzo chodzilismy po urozmaiconych trasach, ale jakies wielkie obciazenie to nie bylo.
Po powrocie zaczalem od nowa powrot do obciazen, a mialem tylko tydzien, zeby cos jeszcze ugrac przed startem na 10 km, ktore postanowilem nie odpuszczac chocby sie niebo na glowe walilo. Pogoda niestety nie rozpieszczala, jak na koniec kwietnia bylo zimno. Zrobilem zatem rower tylko w domu, do tego 2x dosc mocne treningi biegowe. Na weekend pogoda jeszcze bardziej sie zepsula. Z soboty na niedziele w nocy +3, w dzien max. 11. Na szczescie nie padalo i wyszlo slonce.
Zimno bylo jednak jak cholera, zalozylem podkoszulke z dlugim rekawem i koszulke, cienkie rekawiczki + szorty.
Krotko przed startem jednak slonce zaczelo niezle grzac (powietrze bylo wciaz bardzi zimne) i postanowilem poleciec jednak na krotko + rekawiczki. I dobrze. Bylo w sam raz. Bardzo przyjemnie, bo duza czesc trasy jednak w sloncu wypadla.
Apropos trasy: nowa (niegdy tam nie startowalem), ale przyjemna (2 petle), glownie po asfalcie (doslownie pare metrow poza) i do tego plaska jak stol.
Bieg nie jest duzy, na 10km startowalo ok. 500 osob.
Celem glownym biegu bylo sprawdzic, gdzie sie znajduje trenujac w zupelnie innym kierunku. Ugranie zyciowki byloby oczywiscie niezlym bonusem, bo nie dosc ze ma juz 2 lata, to chcialbym rowniez zapomniec o zeszlorocznym kwietniowym fiasku
No i wynik jest taki slodko-gorzki chyba. Zajalem 5-te miejsce w kategorii, przy czym do pudla zabraklo mi 15 sekund
A zyciowka? Niby jest, ale z 40:40 poprawilem sie o 4 (slownie cztery) sekundy
Gdyby to bylo chociaz 20s, to bylbym zadowolony. Z czasow widze, ze kilometry 4 i (o dziwo) 8 zawazyly, bo byly wyraznie najwolniejsze.
Zabraklo mi tez obiegania, bo tempo ostatniego km (3:46) pokazuje, ze moglem jednak troche wiecej z siebie wycisnac.
Na to wskazuje tez srednie tetno: 2 lata temu 40:40 przy sr. tetnie 180, a teraz "tylko" 174.
Za to krok mi sie mocno wydluzyl: z 1.34m na 1:41 i to mnie cieszy
Krotko podsumowujac: zdobylem zyciowke i doswiadczenie. Nawet zachcialo mi sie na jesieni pobiec te 10km jeszcze raz
A to juz duza sprawa...
Trening jakos idzie, czasem lepiej czasem gorzej.
Przez tydzien bylem na urlopie (20-27.04) i mimo, ze mielismy malo miejsca na bagaz upchalem rzeczy do biegania.
I w morde jeza, ani razu nie pobiegalem. I nawet nie umiem powiedziec dlaczego nie bylem w stanie wyjsc na trening
Urlop byl sam w sobie aktywy, duzo chodzilismy po urozmaiconych trasach, ale jakies wielkie obciazenie to nie bylo.
Po powrocie zaczalem od nowa powrot do obciazen, a mialem tylko tydzien, zeby cos jeszcze ugrac przed startem na 10 km, ktore postanowilem nie odpuszczac chocby sie niebo na glowe walilo. Pogoda niestety nie rozpieszczala, jak na koniec kwietnia bylo zimno. Zrobilem zatem rower tylko w domu, do tego 2x dosc mocne treningi biegowe. Na weekend pogoda jeszcze bardziej sie zepsula. Z soboty na niedziele w nocy +3, w dzien max. 11. Na szczescie nie padalo i wyszlo slonce.
Zimno bylo jednak jak cholera, zalozylem podkoszulke z dlugim rekawem i koszulke, cienkie rekawiczki + szorty.
Krotko przed startem jednak slonce zaczelo niezle grzac (powietrze bylo wciaz bardzi zimne) i postanowilem poleciec jednak na krotko + rekawiczki. I dobrze. Bylo w sam raz. Bardzo przyjemnie, bo duza czesc trasy jednak w sloncu wypadla.
Apropos trasy: nowa (niegdy tam nie startowalem), ale przyjemna (2 petle), glownie po asfalcie (doslownie pare metrow poza) i do tego plaska jak stol.
Bieg nie jest duzy, na 10km startowalo ok. 500 osob.
Celem glownym biegu bylo sprawdzic, gdzie sie znajduje trenujac w zupelnie innym kierunku. Ugranie zyciowki byloby oczywiscie niezlym bonusem, bo nie dosc ze ma juz 2 lata, to chcialbym rowniez zapomniec o zeszlorocznym kwietniowym fiasku
No i wynik jest taki slodko-gorzki chyba. Zajalem 5-te miejsce w kategorii, przy czym do pudla zabraklo mi 15 sekund
A zyciowka? Niby jest, ale z 40:40 poprawilem sie o 4 (slownie cztery) sekundy
Gdyby to bylo chociaz 20s, to bylbym zadowolony. Z czasow widze, ze kilometry 4 i (o dziwo) 8 zawazyly, bo byly wyraznie najwolniejsze.
Zabraklo mi tez obiegania, bo tempo ostatniego km (3:46) pokazuje, ze moglem jednak troche wiecej z siebie wycisnac.
Na to wskazuje tez srednie tetno: 2 lata temu 40:40 przy sr. tetnie 180, a teraz "tylko" 174.
Za to krok mi sie mocno wydluzyl: z 1.34m na 1:41 i to mnie cieszy
Krotko podsumowujac: zdobylem zyciowke i doswiadczenie. Nawet zachcialo mi sie na jesieni pobiec te 10km jeszcze raz
A to juz duza sprawa...
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Nastepny tydzien za mna.
Przerwa od plywania sie skonczyla, w tym tygodniu wpadlo 2x, w sumie 2:30h.
Pogoda nie sprzyjala, wiec tylko 2 biegi (pt + nd), 33km (15 + 18km), czasowo 2:45h
Za to odbilem sobie na rowerze. Niestety na trenazerze tylko (pogoda!), ale za to 4x, w sumie 4h.
Razem w tygodniu: 9:25h
Teraz mam nadzieje na 2 dobre, mocne tygodnie i potem tydzien regeneracyjny przed startem testowym w IM5150 Kraichgau.
To tylko dystans olimpijski (1.5/40/10), ale lubie te zawody i swietnie sie nadadza na przetestowanie nowego sprzetu (kola, siodelko, buty rowerowe) oraz jazdy bez skarpetek i wskakiwania na rower (buty zostaja wpiete w pedaly).
Do tego mam oczekiwania jesli chodzi o poprawe wyniku sprzed roku.
Wiosne przepracowalem mocniej niz rok temu, szczegolnie jesli chodzi o plywanie i rower.
No i w sumie bieganie tez
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Nastepny tydzien za mna (13-19.05)
Tydzien nie byl zly, szkoda tylko ze jednego roweru jeszcze gdzies nie upchnalem.
Podsumowanie:
- plywanie: 2x, ale dosc dlugo, w sumie 2:45h
- rower: 3x, ledwo 3h (obiecuje poprawe )
- bieg: 3x, 47km, 4h
W sumie 9:45h
Teraz przede mna ostatni tydzien zwiekszania obciazen, a potem tydzien regeneracji,
ktory jednoczesnie bedzie tygodniem taperingu przed startem kontrolnym.
BTW wczoraj zmontowalem nareszcie nowe kola do roweru, ktore musze jeszcze przetestowac i rozjezdzic przed startem.
Ale juz czyuje, ze szybciej jade...
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Dzisiaj z nieco innej beczki...
Pare dni temu po raz pierwszy montowalem takie glebokie kola aero (patrz fotka wyzej).
A to oznaczalo koniecznosc zainstalowania przedluzek do wentyli. Temat dla mnie dziewiczy.
Zanim przystapilem do rzeczy, to sie doksztalcilem w internecie, zaopatrzylem w niezbedne przybory i do roboty.
Do tego po praz pierwszy uzywalem detek extra light, cieniutkie cholery
Pierwsze kolo (przednie) poszlo dosc ciezko.
Te nowe obrecze, ktore moga byc uzywane bez detek + opony sa cholernie ciasne.
Ale najpierw zainstalowalem te przedluzki do wentyli. Wzialem detki z wykrecanym wkladem, wiec bylo prosciej.
Tak jak zalecaja, uszczelnilem polaczenie tasma teflonowa, potem wkrecilem wsad i juz.
Z opona sie troche meczylem, myslalem, ze felge rozwale. Ale poszlo, uff
Z tylnym kolem poszlo juz lepiej.
Napompowalem obydwa i zadowolony nastepnego dnia poszedlem sprawdzic jak to gra.
No i dupa, przednie kolo, zero powietrza. Cienkie detki troche szybciej puszczaja, ale to byl totalny kapec.
Przekonany bylem, ze zle uszczelnilem przedluzke wentyla, ew. uszkodzilem detke.
No to rozebralem wszystko (BTW zdjac opone bylo jeszcze trudniej niz zalozyc ).
Od nowa uszczelnilem przedluzke (dziury w detke nie znalalem) i zadowolony z siebie napompowalem kolo.
Nastepnego dnia powtorka: zero powietrza. Rzucilem sobie miesem pare razy na myslm, ze musze kolo rozbierac ponownie.
Wtedy rozpacz natchnela mnie mysla ratunkowa "to nie moze byc to, ale co mi szkodzi sprawdzic":
a moze to nie przedluzka, czy detka tylko sam wklad po przelozeniu nie jest szczelny?
To bylo do sprawdzenia w kilka minut: wykrecilem, owinalem, wkrecilem, napompowalem.
Po kilku godzinach sprawdzilem cisnienie: zero zmian! Yesssss!
Nastepnego dnia dobra wiadomosc sie potwierdzila: ubytek cisnienia byl minimalny, mniejszy niz sie spodziewalem
Mala rzecz a cieszy, he, he
Teraz czeka mnie jeszcze wymiana lancucha i wszystko bedzie w zasadzie gotowe.
No dobra, mysle jeszcze nad siodelkiem... ale to juz drobiazg...
Ze spraw okolotreningowych.
Wczoraj przywloklem sie do pracy na rowerze. Jak wsiadalem, to wszystko bylo w porzadku,
ale jak chcialem zsiasc, to mnie zgielo: odezwal sie zmiazdzony dysk
Prawie caly dzien stalem przy biurku, bo ciezko bylo siedziec.
Troche po poludniu zaczelo sie uspokajac, ale bieganie bylo slabe: 11km w tempie prawie 5:30min/km.
Chyba tak wolno nie bieglem od lat. Duzo sil kosztowalo mnie kontrola, zeby ladowanie odbywalo sie z lekkoscia kota.
Dzisiaj jest juz troche lepiej. Po pracy ide na basen trenowac z moimi chlopakami.
Mam nadziejem, ze bedzie ok, tylko delfina (i zabke?), to sobie raczej daruje
Jutro w planie 2 treningi: przed poludniem plywanie + rower po poludniu.
A wieczorem rozrywka: John Wick 3!
W niedziele znowu 2 treningi: rano lekki rower, a po poludniu dluzszy bieg o ile kregoslup pozwoli.
Od poniedzialku zaczynam tydzien regeneracjny zwienczony startem.
Uch ale dlugo wyszlo.. przepraszam
Pare dni temu po raz pierwszy montowalem takie glebokie kola aero (patrz fotka wyzej).
A to oznaczalo koniecznosc zainstalowania przedluzek do wentyli. Temat dla mnie dziewiczy.
Zanim przystapilem do rzeczy, to sie doksztalcilem w internecie, zaopatrzylem w niezbedne przybory i do roboty.
Do tego po praz pierwszy uzywalem detek extra light, cieniutkie cholery
Pierwsze kolo (przednie) poszlo dosc ciezko.
Te nowe obrecze, ktore moga byc uzywane bez detek + opony sa cholernie ciasne.
Ale najpierw zainstalowalem te przedluzki do wentyli. Wzialem detki z wykrecanym wkladem, wiec bylo prosciej.
Tak jak zalecaja, uszczelnilem polaczenie tasma teflonowa, potem wkrecilem wsad i juz.
Z opona sie troche meczylem, myslalem, ze felge rozwale. Ale poszlo, uff
Z tylnym kolem poszlo juz lepiej.
Napompowalem obydwa i zadowolony nastepnego dnia poszedlem sprawdzic jak to gra.
No i dupa, przednie kolo, zero powietrza. Cienkie detki troche szybciej puszczaja, ale to byl totalny kapec.
Przekonany bylem, ze zle uszczelnilem przedluzke wentyla, ew. uszkodzilem detke.
No to rozebralem wszystko (BTW zdjac opone bylo jeszcze trudniej niz zalozyc ).
Od nowa uszczelnilem przedluzke (dziury w detke nie znalalem) i zadowolony z siebie napompowalem kolo.
Nastepnego dnia powtorka: zero powietrza. Rzucilem sobie miesem pare razy na myslm, ze musze kolo rozbierac ponownie.
Wtedy rozpacz natchnela mnie mysla ratunkowa "to nie moze byc to, ale co mi szkodzi sprawdzic":
a moze to nie przedluzka, czy detka tylko sam wklad po przelozeniu nie jest szczelny?
To bylo do sprawdzenia w kilka minut: wykrecilem, owinalem, wkrecilem, napompowalem.
Po kilku godzinach sprawdzilem cisnienie: zero zmian! Yesssss!
Nastepnego dnia dobra wiadomosc sie potwierdzila: ubytek cisnienia byl minimalny, mniejszy niz sie spodziewalem
Mala rzecz a cieszy, he, he
Teraz czeka mnie jeszcze wymiana lancucha i wszystko bedzie w zasadzie gotowe.
No dobra, mysle jeszcze nad siodelkiem... ale to juz drobiazg...
Ze spraw okolotreningowych.
Wczoraj przywloklem sie do pracy na rowerze. Jak wsiadalem, to wszystko bylo w porzadku,
ale jak chcialem zsiasc, to mnie zgielo: odezwal sie zmiazdzony dysk
Prawie caly dzien stalem przy biurku, bo ciezko bylo siedziec.
Troche po poludniu zaczelo sie uspokajac, ale bieganie bylo slabe: 11km w tempie prawie 5:30min/km.
Chyba tak wolno nie bieglem od lat. Duzo sil kosztowalo mnie kontrola, zeby ladowanie odbywalo sie z lekkoscia kota.
Dzisiaj jest juz troche lepiej. Po pracy ide na basen trenowac z moimi chlopakami.
Mam nadziejem, ze bedzie ok, tylko delfina (i zabke?), to sobie raczej daruje
Jutro w planie 2 treningi: przed poludniem plywanie + rower po poludniu.
A wieczorem rozrywka: John Wick 3!
W niedziele znowu 2 treningi: rano lekki rower, a po poludniu dluzszy bieg o ile kregoslup pozwoli.
Od poniedzialku zaczynam tydzien regeneracjny zwienczony startem.
Uch ale dlugo wyszlo.. przepraszam
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Uff, to byl dosc ciezki tydzien
Obciazenia mialy roznac i rosly, a ze to mialy byc ostatni tydzien przed tygodnie regeneracyjnym, to i obciazenia byly najwieksze.
W sumie wyszlo ponad 10 jednostek treningowych.
Podsumowanie:
1) plywanie: 3x, 3:30h
2) rower: 6h, w tym 3h spokojnie + 3h mocniej
3) bieg: 3x, 3:30h, 43km
W sumie 13h, czyli tak jak mialo byc, plan zrealizowany
Cieszy, ze plywanie udalo mi sie 3x zaliczyc, a do tego w sobote na krotkim basenie prawie na sam koniec treningu poplynalem sobie mocno 100m same rece do kraula z pullbuoye-em i ku memu radosnemu zaskoczeniu zegarek zastopowalem po 1:28min
W pierwszej chwili myslalem, ze zle widze przez okularki i to bylo 1:38! Ale bez okularkow sie potwierdzilo
Przyznam, ze ten tydzien dal mi w kosc.
To byl tydzien szczytowy w aktualnym cyklu i tak sie tez czuje (czulem wczoraj wieczorem).
Mam tylko nadzieje, ze odda przed nastepnym cyklem i zdarze jako tako odsapnac przed niedziela.
Pogoda znowu odkrecila i zapowiadaja +29, czyli typowa pogoda na te zawody.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Tydzien regeneracji przebiega dobrze. Dwa razy poplywalem, sie przebieglem i 2h lekko porowerowalem,
a do tego dwa razy pobiegalem z synami na boisku
W sumie w planie bylo troche wiecej, ale czuje, ze musze jednak nieco zluzowac, bo ostatnie tygodnie mnie wypruly.
Jedyna zagwozdka, to zmiazdzony dysk, ktory odezwal sie przed ostatnim weekendem i normalnie wszystko juz by bylo ok, ale tym razem jakos to sie dluzej wlecze i wciaz mi troche doskwiera. No nic, jeszcze 2 dn, musze uwazac i bedzie ok.
Co do prognozy, to idzie fala upalow i na niedziele zapowiadaja 31 stopni, czyli temperatura zwyzkuje.
Start olimpijki jest dopiero o 14, wiec sie bedzie dzialo...
Jesli chodzi o sfere sprzetowa, to dopiero wczoraj ogarnalem do konca rower, czyli wymienilem lanuch i zainstalowalem nowe tylne kolo.
Dzisiaj i jutro chcialbym sie chociaz pare km w tej konfiguracji przejechac, zeby rozjezdzic opony i wlasnie lancuch i zeby ewentualne niespodzianki wyszly teraz, a nie w dniu startu
Oto moja maszyna w calej okazalosci:
a do tego dwa razy pobiegalem z synami na boisku
W sumie w planie bylo troche wiecej, ale czuje, ze musze jednak nieco zluzowac, bo ostatnie tygodnie mnie wypruly.
Jedyna zagwozdka, to zmiazdzony dysk, ktory odezwal sie przed ostatnim weekendem i normalnie wszystko juz by bylo ok, ale tym razem jakos to sie dluzej wlecze i wciaz mi troche doskwiera. No nic, jeszcze 2 dn, musze uwazac i bedzie ok.
Co do prognozy, to idzie fala upalow i na niedziele zapowiadaja 31 stopni, czyli temperatura zwyzkuje.
Start olimpijki jest dopiero o 14, wiec sie bedzie dzialo...
Jesli chodzi o sfere sprzetowa, to dopiero wczoraj ogarnalem do konca rower, czyli wymienilem lanuch i zainstalowalem nowe tylne kolo.
Dzisiaj i jutro chcialbym sie chociaz pare km w tej konfiguracji przejechac, zeby rozjezdzic opony i wlasnie lancuch i zeby ewentualne niespodzianki wyszly teraz, a nie w dniu startu
Oto moja maszyna w calej okazalosci: