Ok, ostatnie 2 tygodnie udało się coś w miarę wkładnego wreszcie pobiegać - przez 2 tygodnie utrzymałem po 5 treningów + dorzuciłem trochę ogólnorozwojówki (pompki, brzuszki, przysiady, wspięcia na palce + rozciąganie) w domu. Jako że nie wiem, na jakim jestem poziomie to biegam trochę na czuja.Najprościej by było pobiec jakiś test (np 12 minut lub 3/5km) - ale w obecnej sytuacji niewiele by mi to dało: było śnieżnie, ślisko/błoto więc i tak tempa nie miały sensu. Co wyszło:
BC1 biegam totalnie na samopoczucie: czasem wychodzi po 5:00, a czasem po 5:30.
04.02: wolne
05.02: 11km BC1 + 5x podbieg 200m.
06.02: 11km BC1 (5:10)
07.02: 11km BC1 + przebieżki 10x100m
08.02: wolne
09.02: 20x1'/1'. Minutówki, wyszło w tempach 3:30-3:45, najczęściej w okolicach 3:40 (takie też tempo celowałem, 3:30 to chyba pobożne życzenie GPS). Biegałem aż 20 powtórzeń, ale w styczniu przed operacją biegałem też odcinki 10x1'/1' oraz 10x1,5'/1'.
10.02: 21,1km BC1 po 5:15 po błocie i lodzie. W planach chciałem tam wpleść trochę II zakresu (tak z 5-6km), ale z uwagi na warunki w parku w sporej części 5:30 to już była walka o przetrwanie

Do tego pierwszy raz od wakacji biegałem rano na czczo. Pod koniec już czułem brak mocy...
11.02: wolne
12.02: 11km BC1 + przebieżki 10x100m
13.02: 14km BC1
14.02: 6x1km na P=3'. No podbudował mnie nieco ten trening, chociaż trochę się go bałem bo nie biegałem kilometrówek od baaardzo dawna (chyba od października?). Tyle, że starałem się do tego nieco przygotować: stąd w poprzednich tygodniach minutówki tym tempem, trochę przebieżek + podbiegi. Wracając do treningu: chciałem to pobiec po 3:50, szacuję że to aktualnie moje T5. Biegane toto na GPS, pierwsze 4 odcinki wyszły całkiem sprawnie i było to 3:50, 3:50, 3:46, 3:48. Czułem się całkiem dobrze, na kolejnym trochę się zagapiłem na ciężarówkę z niewymiarowym ładunkiem próbującą pokonać rondo i po ok 300 metrach stwierdziłem że tempo na zegarku to 3:40... Postanowiełm spróbować, jak będę się czuł dalej i zakończyłem ten kilometr w 3:42. Trochę się zasapałem, ale czułem się ok. Postanowiłem więc ostatni przycisnąć i wyszedł 3:35. Tego to się nie spodziewałem - ale to dobrze

15.02: wolne
16.02: 11km BC1 + przebieżki 6x100m.
17.02: Kombinowany long. Ponieważ nie biegnę wiosną maratonu, to i nie widzę specjalnej potrzeby biegania przesadnie długich longów. W zasadzie to co 2 tydzień planuję je urozmaicać wplatajac w środek tempo BC2, TM lub BNP. Tym razem trening miał wyglądać tak: 12km BC1 + 10km TM + 2km schłodzenia. Wyszło to 12km ok 4:55 + 10km średnio 4:15 + 2km 4:40. Drugi tydzień z rzędu biegałem to rano i w drugiej połowie tego TM-u to już dość ciężko było, także energetycznie to bliżej tHM było niż TM, aczkolwiek później po zwolnieniu tempo 4:40 było spokojnie do utrzymania.
Plany startowe:
Najbliższe starty jak pisałem wcześniej: 2 marca Bieg dla Hospicjów (to taki szutrowy lokalny bieg na ok 4,2km) i 16 marca 10 Wroactiv (asfaltowa szybka i atestowana 10km). Bazując na odczuciach, to jeśli nic się nie wydarzy chciałbym pobiec te 4,2km po 3:50. Na pewno brakuje mi wytrzymałości na tych tempach, więc nie wiem na ile to będzie realne. Zobaczymy.
Plan na najbliższy tydzień to trochę szyszego biegania - pod kątem powyższych startów:
wtorek: 8x1km
środa: 10km BC2 (chciałbym to po 4:25-4:30) pobiec, zależy jak się będę czuł
czwartek: 11km regeneracyjnie BC1
piątek: wolne
sobota: (jeśli będzie dobra pogoda) 4x2km w T10
niedziela: ok 20-24km BC1 (bez udziwnień)
Ktoś coś by zmienił/podpowiedział?