Jak wydłużyć krok ?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
grejfrucie, pierdoły prawisz. Za teorią nie stoją żadne wyniki. Posłuchaj jakie pierdoły Chabowski opowiada. Za teorią wyniki stoją? Naprawdę?
Wiara w autorytety zwalnia od konieczności myślenia, dlatego proponuję jednak włączyć myślenie, bo bieganie jest grą strategiczną.
Wiara w autorytety zwalnia od konieczności myślenia, dlatego proponuję jednak włączyć myślenie, bo bieganie jest grą strategiczną.
- grejpfrut86
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 18 mar 2017, 21:23
- Życiówka na 10k: 36:40
- Życiówka w maratonie: brak
Za Chabowskim to stoi primo talent (czy tam predyspozycje).
174cm i waga 55 kg (bmi 18), nogi jak zapałki (brak łydek), do tego niezła siła no i w głowie też olej ma Dobrze się promuje (Fb, Insta), to jest i fejm i sałata Wkrótce będzie walczył z Pudzianem i tańczył z Małyszem.
Nie słyszałem żeby głosił coś nowego lub odkrywczego, stara polska szkoła. Jak palnął coś głupiego to podzielcie się, omineło mnie.
Tak czy siak szacunek dla mistrza. Trenuje jak maniak i rządzi wiele lat.
174cm i waga 55 kg (bmi 18), nogi jak zapałki (brak łydek), do tego niezła siła no i w głowie też olej ma Dobrze się promuje (Fb, Insta), to jest i fejm i sałata Wkrótce będzie walczył z Pudzianem i tańczył z Małyszem.
Nie słyszałem żeby głosił coś nowego lub odkrywczego, stara polska szkoła. Jak palnął coś głupiego to podzielcie się, omineło mnie.
Tak czy siak szacunek dla mistrza. Trenuje jak maniak i rządzi wiele lat.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wszystko się zgadza. Nie oznacza to jednak istnienia jasnej relacji wynik-teoria. Jeżeli profesor Kszczot zaleca pingwinom wieloskok, to też warto zastanowić się na czym opiera swoje przemyślenia. Bo jeśli na własnym przykładzie, to warto przemyśleć trzeźwo jego propozycje i nie ulegać autorytetowi. Dużo lepsze czucie amatora potrafi mieć drugi amator z nieco większym stażem lub pomyślunkiem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13605
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Słusznie. No i 33/10km to przecież nie jest żaden kosmos zeby padać na kolana.
- grejpfrut86
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 18 mar 2017, 21:23
- Życiówka na 10k: 36:40
- Życiówka w maratonie: brak
Czy ja wiem. Na necie czytałem że 35 na 10k łamie 1 na 1000 amatorów.
33 min to już amatorskie wyżyny, niedaleko za zawodowcami.
Ale nie o to chodzi w temacie. Dyskutujemy przecież o dł. kroku
33 min to już amatorskie wyżyny, niedaleko za zawodowcami.
Ale nie o to chodzi w temacie. Dyskutujemy przecież o dł. kroku
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13605
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Dokładnie. Jak masz długi krok to łatwiej zrobić te 33/10kmgrejpfrut86 pisze:Czy ja wiem. Na necie czytałem że 35 na 10k łamie 1 na 1000 amatorów.
33 min to już amatorskie wyżyny, niedaleko za zawodowcami.
Ale nie o to chodzi w temacie. Dyskutujemy przecież o dł. kroku
- grejpfrut86
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 18 mar 2017, 21:23
- Życiówka na 10k: 36:40
- Życiówka w maratonie: brak
Tylko jak ten krok wytrenować jak się biega jak pingwin śr. po 1,4m.
Po rycersku robić wieloskoki czy jak mnich zgłębiać tajniki powięzi.
Dobra idę spać
Po rycersku robić wieloskoki czy jak mnich zgłębiać tajniki powięzi.
Dobra idę spać
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Myślenie w bieganiu ma przyszłość. Stąd jeśli autorytet jeden, czy inny, ma swoje racje, to ważniejsze jest jak do nich dochodził. Ścieżka wnioskowania ma dużo większą wartość aniżeli efekt końcowych przemyśleń.
Jak wydłużyć krok?
Myślicie, że !@$%^& wieloskoków pomoże? Komu? Może Kszczotowi, ale ty rycerzu będziesz stał w miejscu jak zaklęty, bo coraz więcej wieloskoków nie będzie przekładać się na wyniki. Ty jednak dalej będziesz łupał bezmyślnie wieloskoki, a powstrzymać od nich może tylko kontuzja. Pomińmy jednak wątek kontuzji, bo jeszcze ktoś pomyśli, że ze mnie taki dobry i współczujący wujcio, co się przejmuje kaleczącymi pingwinami i w ogóle do rany przyłóż. Jak ktoś jest tępy, to i owszem pogłaszczę po dzióbku, nawet pochwalę. No bo przecież nie ma sensu odtrącać stworzenia, które chce dobrze, ale nie jarzy świata.
Pisałem już o intymności o skupieniu, o celebracji każdego kroku i wyrabianiu w sobie czucia ciała. Czy to można podpiąć pod obsesję? Jak najbardziej. Intensywnością nie będzie ona jednak odbiegać od typowych obsesji biegowych na punkcie interwałów, pomiaru czasu, odległości, ilości kilometrów, itd. Ta obsesja ma jedynie inny wymiar. Jest skierowana do wewnątrz. Analizie poddawane są odczucia. To one stanowią punkt wyjścia dla kolejnego treningu. Treningu biegowego? Nie. Treningu czucia, bo w tej obsesji nie ma odpuszczenia. Trening biegowy jest tylko jednym z zajęć w ciągu dnia, podczas których ćwiczona jest uważność. Kto najpilniej odrabia zadania domowe z czucia i jest zaprogramowany na samouczenie ruchu bez wytchnienia przez 24/7? Atlas z projektu Boston Dynamics.
Kto jest najbardziej świadomy procesu uczenia ruchu? Na szczęście nie Atlas (bo to by było już nieco przerażające), ale też nie średnio rozgarnięci absolwenci AWF, zwani potocznie magistrami od fikołków. Inżynierowie projektujący roboty wykazują większe rozumienie procesu uczenia ruchu, aniżeli trenerzy LA.
Czy Atlas może robić wieloskoki? Bardzo trudne pytanie. Z dotychczasowych pokazów jego sprawności wynika, że chyba byłoby to możliwe. Wiązałoby się to z większymi przeciążeniami, a więc innymi warunkami zewnętrznymi. Proces samouczenia musiałby objąć stopniowe zwiększanie przeciążenia jako istotnej zmiennej. Tymczasem jak to wygląda u ludzi? Trener zadał wieloskoki, albo w planie jest napisane, więc nie ma pytań. Trzeba napierdalać. Jakiś proces samouczenia? A po co?
Schemat działania mechanizmu trójstawowego opisałem już wcześniej. Jeżeli komuś się wydaje, że to prosta sprawa i z automatu wejdzie taka wkrętka za każdym razem, a do tego bez względu na przeciążenie, to ja właśnie wtedy chwalę za zapał i przypinam mu do klaty odznakę prawdziwego zucha. Przy patologicznych dysfunkcjach w społeczeństwie, bycie uważnym w tym, co się robi jest jedyną szansą, aby próbować cokolwiek zmienić we własnym ruchu. To z czym przychodzi nam się zmagać to przeciążenie w trakcie fazy podporu. Nawet niewielki jego wzrost wpływa na duże zmiany mobilności stawów. Kontrola tych mobilności stanowi kwintesencję pracy nad techniką biegu. Wieloskok jest ostatnim ćwiczeniem, które można by zarekomendować komukolwiek z intencją kontroli ruchu i skutecznego procesu samouczenia reakcji tkanek miękkich.
Bieganie jest grą strategiczną. Kto wypracuje najskuteczniejszą strategię poruszania się ten wygra. W następnym wpisie wrzucę propozycję procesu samouczenia, który roboczo nazwałem torowaniem powięzi.
Jak wydłużyć krok?
Myślicie, że !@$%^& wieloskoków pomoże? Komu? Może Kszczotowi, ale ty rycerzu będziesz stał w miejscu jak zaklęty, bo coraz więcej wieloskoków nie będzie przekładać się na wyniki. Ty jednak dalej będziesz łupał bezmyślnie wieloskoki, a powstrzymać od nich może tylko kontuzja. Pomińmy jednak wątek kontuzji, bo jeszcze ktoś pomyśli, że ze mnie taki dobry i współczujący wujcio, co się przejmuje kaleczącymi pingwinami i w ogóle do rany przyłóż. Jak ktoś jest tępy, to i owszem pogłaszczę po dzióbku, nawet pochwalę. No bo przecież nie ma sensu odtrącać stworzenia, które chce dobrze, ale nie jarzy świata.
Pisałem już o intymności o skupieniu, o celebracji każdego kroku i wyrabianiu w sobie czucia ciała. Czy to można podpiąć pod obsesję? Jak najbardziej. Intensywnością nie będzie ona jednak odbiegać od typowych obsesji biegowych na punkcie interwałów, pomiaru czasu, odległości, ilości kilometrów, itd. Ta obsesja ma jedynie inny wymiar. Jest skierowana do wewnątrz. Analizie poddawane są odczucia. To one stanowią punkt wyjścia dla kolejnego treningu. Treningu biegowego? Nie. Treningu czucia, bo w tej obsesji nie ma odpuszczenia. Trening biegowy jest tylko jednym z zajęć w ciągu dnia, podczas których ćwiczona jest uważność. Kto najpilniej odrabia zadania domowe z czucia i jest zaprogramowany na samouczenie ruchu bez wytchnienia przez 24/7? Atlas z projektu Boston Dynamics.
Kto jest najbardziej świadomy procesu uczenia ruchu? Na szczęście nie Atlas (bo to by było już nieco przerażające), ale też nie średnio rozgarnięci absolwenci AWF, zwani potocznie magistrami od fikołków. Inżynierowie projektujący roboty wykazują większe rozumienie procesu uczenia ruchu, aniżeli trenerzy LA.
Czy Atlas może robić wieloskoki? Bardzo trudne pytanie. Z dotychczasowych pokazów jego sprawności wynika, że chyba byłoby to możliwe. Wiązałoby się to z większymi przeciążeniami, a więc innymi warunkami zewnętrznymi. Proces samouczenia musiałby objąć stopniowe zwiększanie przeciążenia jako istotnej zmiennej. Tymczasem jak to wygląda u ludzi? Trener zadał wieloskoki, albo w planie jest napisane, więc nie ma pytań. Trzeba napierdalać. Jakiś proces samouczenia? A po co?
Schemat działania mechanizmu trójstawowego opisałem już wcześniej. Jeżeli komuś się wydaje, że to prosta sprawa i z automatu wejdzie taka wkrętka za każdym razem, a do tego bez względu na przeciążenie, to ja właśnie wtedy chwalę za zapał i przypinam mu do klaty odznakę prawdziwego zucha. Przy patologicznych dysfunkcjach w społeczeństwie, bycie uważnym w tym, co się robi jest jedyną szansą, aby próbować cokolwiek zmienić we własnym ruchu. To z czym przychodzi nam się zmagać to przeciążenie w trakcie fazy podporu. Nawet niewielki jego wzrost wpływa na duże zmiany mobilności stawów. Kontrola tych mobilności stanowi kwintesencję pracy nad techniką biegu. Wieloskok jest ostatnim ćwiczeniem, które można by zarekomendować komukolwiek z intencją kontroli ruchu i skutecznego procesu samouczenia reakcji tkanek miękkich.
Bieganie jest grą strategiczną. Kto wypracuje najskuteczniejszą strategię poruszania się ten wygra. W następnym wpisie wrzucę propozycję procesu samouczenia, który roboczo nazwałem torowaniem powięzi.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13605
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Niekoniecznie wieloskoki. W sumie jest to już w treningu od lat (udowodnionym) standardem: Plyo, praca z obciążeniami (podbiegi, zbiegi, opony, ABC itd) i Silamax.
Odpowiednio wykonane wieloskoki tez sa forma plyometrii, tylko ze ta forma treningowa jest tendencyjnie wykonywana za duzo, za krotkie przerwy i zle technicznie.
https://journals.lww.com/nsca-jscr/Full ... nd.13.aspx
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4637913/
http://www.bisp.de/SharedDocs/Downloads ... ationFile
... wystarczy tylko poczytać.
Odpowiednio wykonane wieloskoki tez sa forma plyometrii, tylko ze ta forma treningowa jest tendencyjnie wykonywana za duzo, za krotkie przerwy i zle technicznie.
https://journals.lww.com/nsca-jscr/Full ... nd.13.aspx
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4637913/
http://www.bisp.de/SharedDocs/Downloads ... ationFile
... wystarczy tylko poczytać.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Rzecz nie rozbija się o to, czy robić wieloskoki i trening plyometryczny lecz o adekwatność stosowanych narzędzi. Kluczem jest precyzja wykonania, a tego wieloskok nie zapewnia w żadnym momencie. Czy to oznacza, że trzeba z niego zrezygnować? Tak. Na zawsze? Dla większości rycerzy na zawsze. Czy to grozi dramatycznym obniżeniem formy sportowej? A czy można mieć jeszcze niższą formę sportową niż ta, którą oglądam na discovery?
Dlaczego wieloskok jest nieadekwatnym narzędziem do kontroli poprawnego działania wkrętki? Z tego samego powodu z jakiego nie czeszemy się grabiami, nie wbijamy gwoździ młotem pneumatycznym, nie kroimy chleba siekierą. Precyzja ruchu wymusza stosowanie innych narzędzi.
Wieloskok nie jest celem samym w sobie. Tymczasem pingwiny wpadają w rozpacz, gdy wykreśla im się z planu tak zajebisty środek treningowy. A co właściwie ten środek treningowy trenuje? Dobre samopoczucie z wykonania pracy, a że praca jest wykonana do dupy, to nieważne. Zrobione, odhaczone.
Wszystkie pingwiny zachwycają się tym wieloskokiem. Zawodnik z poziomu 14 minut/5k. !@#$% prawda? Tyle, że jak zaczynamy to analizować, to wychodzą kwasy. Tutaj można sobie zobaczyć jego bieg. Generalnie mega wkrętka, ale na bardzo słabym rozciągnięciu. W wieloskoku nie da się tego poprawić, bo to wymaga precyzji. Płytkie zgięcie w stawie biodrowym i w efekcie praca na wyprostowanej nodze podporowej. To był styl tego zawodnika na dystansie, dający z samych tylko kontrujących się wzajemnie rotacji, 14 minut. Petarda. Tyle, że tak szybko biega co druga Kenijka i Etiopka, które w życiu nie dałyby rady wykonać takiego wieloskoku. Naprawdę warto pomyśleć, bo to prowadzi w rejony biegania, o których nie śni się najtwardszym zuchom napierdalającym bezmyślne wieloskoki.
Dlaczego wieloskok jest nieadekwatnym narzędziem do kontroli poprawnego działania wkrętki? Z tego samego powodu z jakiego nie czeszemy się grabiami, nie wbijamy gwoździ młotem pneumatycznym, nie kroimy chleba siekierą. Precyzja ruchu wymusza stosowanie innych narzędzi.
Wieloskok nie jest celem samym w sobie. Tymczasem pingwiny wpadają w rozpacz, gdy wykreśla im się z planu tak zajebisty środek treningowy. A co właściwie ten środek treningowy trenuje? Dobre samopoczucie z wykonania pracy, a że praca jest wykonana do dupy, to nieważne. Zrobione, odhaczone.
Wszystkie pingwiny zachwycają się tym wieloskokiem. Zawodnik z poziomu 14 minut/5k. !@#$% prawda? Tyle, że jak zaczynamy to analizować, to wychodzą kwasy. Tutaj można sobie zobaczyć jego bieg. Generalnie mega wkrętka, ale na bardzo słabym rozciągnięciu. W wieloskoku nie da się tego poprawić, bo to wymaga precyzji. Płytkie zgięcie w stawie biodrowym i w efekcie praca na wyprostowanej nodze podporowej. To był styl tego zawodnika na dystansie, dający z samych tylko kontrujących się wzajemnie rotacji, 14 minut. Petarda. Tyle, że tak szybko biega co druga Kenijka i Etiopka, które w życiu nie dałyby rady wykonać takiego wieloskoku. Naprawdę warto pomyśleć, bo to prowadzi w rejony biegania, o których nie śni się najtwardszym zuchom napierdalającym bezmyślne wieloskoki.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
A ja dzisiaj pobiegłem kilka 500 metrowych odcinków z kadencją 157-159 w tempach od 4:30 do 4:00. Mega ryzykowne, zwłaszcza przy mojej wadze. Ale żyję
-
- Dyskutant
- Posty: 36
- Rejestracja: 21 cze 2015, 06:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Przy jakiej wadze wydłużanie kroku do 160 cm staje się aż takie ryzykowne? Może uda ci się narobić nieco stracha udzielającemu się w tym wątku Porannemu Biegaczowi, bo on nie zdaje sobie zupełnie sprawy, z jakim przeciążeniem przychodzi mu się zmierzyć, gdy tak bawi się yacoolowyn treningiemAdam Klein pisze:A ja dzisiaj pobiegłem kilka 500 metrowych odcinków z kadencją 157-159 w tempach od 4:30 do 4:00. Mega ryzykowne, zwłaszcza przy mojej wadze. Ale żyję
- Poranny Biegacz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 26 sie 2013, 12:10
- Życiówka na 10k: 34:41
- Życiówka w maratonie: 2:37:41
- Lokalizacja: Gdańsk
- Kontakt:
Chyba nie chodzi o to aby bać się przeciążeń, a umieć je zastosować.
Nie od razu wszedłem na tempa 6 czy 5 min/km. Do 4:00 na przebieżkach dochodziłem z 3 miesiące. Teraz szaleję trochę bardziej i staram się wyczuć granice z czym zawsze wiąże się ryzyko zrobienia o jeden krok za daleko
To coś zupełnie innego niż Adam który z partyzanta wszedł w przeciążenie - choć obowiązkowo należałoby tu zadać pytanie: przy jakim ruchu?
Nie od razu wszedłem na tempa 6 czy 5 min/km. Do 4:00 na przebieżkach dochodziłem z 3 miesiące. Teraz szaleję trochę bardziej i staram się wyczuć granice z czym zawsze wiąże się ryzyko zrobienia o jeden krok za daleko
To coś zupełnie innego niż Adam który z partyzanta wszedł w przeciążenie - choć obowiązkowo należałoby tu zadać pytanie: przy jakim ruchu?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Przy ruchu, który uznałem za właściwy. Zresztą przy niewłaściwym nie udało by mi sie to i to jeszcze z utrzymaniem na długim odcinku.Poranny Biegacz pisze:To coś zupełnie innego niż Adam który z partyzanta wszedł w przeciążenie - choć obowiązkowo należałoby tu zadać pytanie: przy jakim ruchu?
antelope
Moja waga to 80 kg (10kg nadwagi). Ja oczywiście zrobiłem to na partyzanta i gdybym miał komuś cos radzić to oczywiście poradziłbym popracowanie nad masą i sprawnością ogólną, siłą ogólną, bo bez tego to kontuzja jest bardzo blisko. I tak jest blisko. Jak czytam to Robert (Roha) właśnie miał przed chwilą jakąś.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12928
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
To "z partyzanta" jest dobrym określeniem. Ruch przestrzenny pantografu w jaki składa się noga podporowa jest stosunkowo łatwo uzyskać w statycznych pozycjach. Przejście do truchtu weryfikuje nasze możliwości. O ile w statyce można rozciągnąć i skręcić mięśnie, przechodząc do biegu, to zanika. Jakby ciało broniło się przed taką geometrią, znacznie zmniejszając dostępne zakresy ruchu w stawach. Stąd te truchtanie po 8-9min/km, bo szybciej się po prostu nie da, gdyż znika wtedy cała mobilność, nad którą pracujemy w pocie czoła przed lustrem.
Jakiś czas temu zrobiłem eksperyment z tym zawodnikiem z poziomu 14'/5k. Już zakończył karierę sportową niestety, ale wciąż trzyma formę. To znaczy nie utył. Próbowaliśmy włączyć do pracy bardziej pośladek i to nie wychodziło. Miał takie same problemy z mobilnością i koordynacją zadziałania mięśni jak zwykły amator. Nie ma więc żadnych szans, aby takie ułańskie wyskoki na partyzanta mogły cokolwiek zmienić w naszym ruchu. Na tempo 6'/km trzeba sobie zasłużyć. Nie mówiąc już o 4'/km.
Jakiś czas temu zrobiłem eksperyment z tym zawodnikiem z poziomu 14'/5k. Już zakończył karierę sportową niestety, ale wciąż trzyma formę. To znaczy nie utył. Próbowaliśmy włączyć do pracy bardziej pośladek i to nie wychodziło. Miał takie same problemy z mobilnością i koordynacją zadziałania mięśni jak zwykły amator. Nie ma więc żadnych szans, aby takie ułańskie wyskoki na partyzanta mogły cokolwiek zmienić w naszym ruchu. Na tempo 6'/km trzeba sobie zasłużyć. Nie mówiąc już o 4'/km.