Logadin
Moderator: infernal
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
19.10.2018
Plan WOLNE
Syn na weekend i w sobotę z rana wyjazd do Olsztyna, więc całkowicie i 100% wolne i odpoczynek Dom, Netlifx, maczek
20.10.2018
Plan 10km easy
Biegane tuż po przyjeździe koło południa w Olsztynie. Z domu w kierunku Kortowa i później leśną ścieżką do torów kolejowych tam wypada akurat połowa dystansu i zawrtoka.
Wyszło 10km śr. tempem 4:31min/km - trochę szybko ale chciałem się trochę przewietrzyć. Trasa jak to Olsztyn typowo przełajowa +/-108m.
21.10.2018
Plan 2km easy + 12km@3:55 + 1km easy
Ojjj ciężko było się zberać. Wpierw odpadła opcja rano, bo w sobotę impreza i do 4:30 człowiek na mieście. Później czas z rodzinką i z małym wyskoczyliśmy na Hotel Transylwania 3. Dalej już obiad i w auto do Warszawy. I już właściwie klasyka na powrotach - wypadki przy Strzegowie i zamiast 2:30 to 3:10h za kierownicą. Gdy odstawiłem auto i wszełem do mieszkania była już 21:30. No praktycznie już TV włączane i na kanapę relaks i jakąś kolację zamówić z myślą, że dzisiaj będzie wolne i sobei przełożę trening.
Ale jednak wpadł plan na ten tydz. i dzisiaj czeka kilkanaście km truchtu, więc to zadecydowało i ruszyłem do Warsaw Spire (24h).
Na dzień dobry 2km roztruchtania po 5:00min/km - oj ciężko, nogi zamulone, napięta lewa łydka. No czuć zmęczenie fest. Był plan by zrobić samo easy, a następnego dnia ten trening ale zdecydowałem się spróbować.
Zmiana prędkości na 3:49min/km i wio!
Pierwsze 500m i chciałem kończyć ale stwierdziłem, żeby chociaż km dokręcić. Po kilometrze pomyślałem, no dobra policzę sobie do 600 i akurat zamknę drugi i tyle. Po drugim zaś wskoczyłem w trans i szło jak złoto!
Działał ładnie pulsometr tym razem i ładnie to wyglądało:
12km @ 3:49min/km zmęczeniowo komfortowy dyskomfort takie 8/10 - mogłem i spokojnie ciągnąć dalej. Po prostu jak wóz z węglem, miarowo, stabilnie. Puls siedział w widełkach 168-174, bez dryfu tętna. Gitara.
Na koniec 1km easy po 6:40min/km i mogłem z misją spełnienia na twarzy wskakiwać na Veturilo i wracać do domu
Plan WOLNE
Syn na weekend i w sobotę z rana wyjazd do Olsztyna, więc całkowicie i 100% wolne i odpoczynek Dom, Netlifx, maczek
20.10.2018
Plan 10km easy
Biegane tuż po przyjeździe koło południa w Olsztynie. Z domu w kierunku Kortowa i później leśną ścieżką do torów kolejowych tam wypada akurat połowa dystansu i zawrtoka.
Wyszło 10km śr. tempem 4:31min/km - trochę szybko ale chciałem się trochę przewietrzyć. Trasa jak to Olsztyn typowo przełajowa +/-108m.
21.10.2018
Plan 2km easy + 12km@3:55 + 1km easy
Ojjj ciężko było się zberać. Wpierw odpadła opcja rano, bo w sobotę impreza i do 4:30 człowiek na mieście. Później czas z rodzinką i z małym wyskoczyliśmy na Hotel Transylwania 3. Dalej już obiad i w auto do Warszawy. I już właściwie klasyka na powrotach - wypadki przy Strzegowie i zamiast 2:30 to 3:10h za kierownicą. Gdy odstawiłem auto i wszełem do mieszkania była już 21:30. No praktycznie już TV włączane i na kanapę relaks i jakąś kolację zamówić z myślą, że dzisiaj będzie wolne i sobei przełożę trening.
Ale jednak wpadł plan na ten tydz. i dzisiaj czeka kilkanaście km truchtu, więc to zadecydowało i ruszyłem do Warsaw Spire (24h).
Na dzień dobry 2km roztruchtania po 5:00min/km - oj ciężko, nogi zamulone, napięta lewa łydka. No czuć zmęczenie fest. Był plan by zrobić samo easy, a następnego dnia ten trening ale zdecydowałem się spróbować.
Zmiana prędkości na 3:49min/km i wio!
Pierwsze 500m i chciałem kończyć ale stwierdziłem, żeby chociaż km dokręcić. Po kilometrze pomyślałem, no dobra policzę sobie do 600 i akurat zamknę drugi i tyle. Po drugim zaś wskoczyłem w trans i szło jak złoto!
Działał ładnie pulsometr tym razem i ładnie to wyglądało:
12km @ 3:49min/km zmęczeniowo komfortowy dyskomfort takie 8/10 - mogłem i spokojnie ciągnąć dalej. Po prostu jak wóz z węglem, miarowo, stabilnie. Puls siedział w widełkach 168-174, bez dryfu tętna. Gitara.
Na koniec 1km easy po 6:40min/km i mogłem z misją spełnienia na twarzy wskakiwać na Veturilo i wracać do domu
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
22.10.2018
Plan 13km easy
Ostatni dzień alkoholowy przed Frankfurtem to i ostatni raz trasa z pracy przy Wiśle, do stadionu i Skaryszaka z meta przy palmie De Gaulle'a. Równo 13km średnim tempem 4:53min/km. Dodatkowo jako, że pogoda słaba to i większy plecak, by wszystko pomieścić - można założyć, że waga była w okolicy 8kg + zamiast kamizelki biegowej typowy plecak szkolny.
23.10.2018
Plan 2km easy + 3km2@3:52/4min trucht + 3x 1000m@3:40/3min trucht + 1km easy
Wybrałem się na siłownię i na mechanika (zwłąszcza, że jeszcze fryzjer czekał i zakupy). Nie miałem chęci latać z plecakiem ani wcześniej wracać do domu i z chaty ruszać. Na początek 2km truchtu po 5:00min/km. Następnie od razu ruszyłem w ciągły 3km w tempie 3:46min/km.
4min przerwy po 6:40min/km i dalej interwał -> 3x 1000m w tempie 3:34min/km po każdym 3min przerwy po 6:00min/km.
Na sam koniec 2km schłodzenia po 5:00min/km.
Strasznie leciutko to wchodziło. Ale to jednak bieżnia mechaniczna, więc nie ma co się za dużo nad tym ekscytować.
24.10.2018
Plan 10km easy
Pogoda zło. Zero chęci na latanie po dworze. Drugi dzień Arkadia i bieżnia mechaniczna. 10km po 4:50min/km i finito. Bez historii.
Dzisiaj zapewne wybiorę się na Agrykolę, by ją w końcu po remoncie zobaczyć (zwłaszcza, że pogoda się poprawia) + w planach 600-tki.
Plan 13km easy
Ostatni dzień alkoholowy przed Frankfurtem to i ostatni raz trasa z pracy przy Wiśle, do stadionu i Skaryszaka z meta przy palmie De Gaulle'a. Równo 13km średnim tempem 4:53min/km. Dodatkowo jako, że pogoda słaba to i większy plecak, by wszystko pomieścić - można założyć, że waga była w okolicy 8kg + zamiast kamizelki biegowej typowy plecak szkolny.
23.10.2018
Plan 2km easy + 3km2@3:52/4min trucht + 3x 1000m@3:40/3min trucht + 1km easy
Wybrałem się na siłownię i na mechanika (zwłąszcza, że jeszcze fryzjer czekał i zakupy). Nie miałem chęci latać z plecakiem ani wcześniej wracać do domu i z chaty ruszać. Na początek 2km truchtu po 5:00min/km. Następnie od razu ruszyłem w ciągły 3km w tempie 3:46min/km.
4min przerwy po 6:40min/km i dalej interwał -> 3x 1000m w tempie 3:34min/km po każdym 3min przerwy po 6:00min/km.
Na sam koniec 2km schłodzenia po 5:00min/km.
Strasznie leciutko to wchodziło. Ale to jednak bieżnia mechaniczna, więc nie ma co się za dużo nad tym ekscytować.
24.10.2018
Plan 10km easy
Pogoda zło. Zero chęci na latanie po dworze. Drugi dzień Arkadia i bieżnia mechaniczna. 10km po 4:50min/km i finito. Bez historii.
Dzisiaj zapewne wybiorę się na Agrykolę, by ją w końcu po remoncie zobaczyć (zwłaszcza, że pogoda się poprawia) + w planach 600-tki.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
25.10.2018
Plan 2km easy + 6x 600(2:06)/2min trucht + 1km easy
Ostatnie bieganie przed maratonem Więc nie mogło być inaczej niż skoczyć wypróbować Agrykolę. Nie wiem tylko czemu ubzdurało mi się 2km truchtu, oryginalnie było 8km :D No ale już i tak czy to będą dwa, cztery czy dziesięć nic nie zmieni.
Jako, że pogoda we Frankfurcie szykuje się iście zła to postanowiłem się troszkę w tej naszej pohartować, by później zimno nie było :D
Na start 2.2km truchtu po 4:35min/km. Później chwilka przerwy i ustawienie się na znaczniku startu i wio:
2:02.4/1:56.7
1:58.9/1:57.1
1:57.4/2:00.7
1:57.9/1:59.3
1:56.9/1:59.5
1:53.4/2:02.6
Takie trochę progresywne te 600-tki wlazły + za szybko. Ale jako, że to ostani dzień to chciałem przewietrzyć płuca. Rezerwy predkościowe i wytrzymałościowe jeszcze spokojnie były (ostatnie powtórzenie bym po te 3:08 spokojnie dowiózł do tysiaka gdyby była taka potrzeba).
Na koniec 1.6km truchcik po 5:44min/km i finito.
Dzisiaj już odpoczynek i o 17 lot do Frankfurtu. Jutro lenistwo (chyba, że będzie chwila ze słonkime to wyjdę na lekki rozruch) no i w niedzielę walka do wyrzygu
Plan 2km easy + 6x 600(2:06)/2min trucht + 1km easy
Ostatnie bieganie przed maratonem Więc nie mogło być inaczej niż skoczyć wypróbować Agrykolę. Nie wiem tylko czemu ubzdurało mi się 2km truchtu, oryginalnie było 8km :D No ale już i tak czy to będą dwa, cztery czy dziesięć nic nie zmieni.
Jako, że pogoda we Frankfurcie szykuje się iście zła to postanowiłem się troszkę w tej naszej pohartować, by później zimno nie było :D
Na start 2.2km truchtu po 4:35min/km. Później chwilka przerwy i ustawienie się na znaczniku startu i wio:
2:02.4/1:56.7
1:58.9/1:57.1
1:57.4/2:00.7
1:57.9/1:59.3
1:56.9/1:59.5
1:53.4/2:02.6
Takie trochę progresywne te 600-tki wlazły + za szybko. Ale jako, że to ostani dzień to chciałem przewietrzyć płuca. Rezerwy predkościowe i wytrzymałościowe jeszcze spokojnie były (ostatnie powtórzenie bym po te 3:08 spokojnie dowiózł do tysiaka gdyby była taka potrzeba).
Na koniec 1.6km truchcik po 5:44min/km i finito.
Dzisiaj już odpoczynek i o 17 lot do Frankfurtu. Jutro lenistwo (chyba, że będzie chwila ze słonkime to wyjdę na lekki rozruch) no i w niedzielę walka do wyrzygu
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
26.10.2018
Plan WOLNE
Dzień wylotu do Frankfurtu, czyste lenistwo. No i troszkę picia było, bo wiadomo co dwa dni przed startem to się zregeneruje
27.10.2018
Plan WOLNE
WIzyta na Expo. Spotkanie się z mihumorem i obgadanie jak ruszymy podczas maratonu czy tez jak się znajdziemy Całą grupą jakieś 10-12km spaceru po mieście i jako, że już Włoch bokiem wychodził to obiad tajski. Wieczorem jeszcze rozmowy w pokoju i można było iść spać.
28.10.2018
Plan Frankfurt Marathon
No i nadszedł dzień zero. Cały rok czekania na ostateczną próbę dobiegł końca(wpierw wtopa chociaż nie był to start docelowy w Bostonie, później konrtolny start we Wrocławiu i jeszcze większa porażka).
Pobudka trochę po 7, pierwsze wyjście na balko i PIŹDZI Ale drzewa raz stoją w miejscu, raz srogo się majtają - dla mnie plus bo jednak wiatr mimo, że był silny to kręcił, malał etc. A zawsze wolę dynamiczny niż stały z jednego kierunku (hello Boston, hello Orlen).
Na śniadanie jakieś maślane bułki z czekoladą zalane miodem + kawka i kilka wizyt w toalecie (tym razem chyba skończyło się na 5). Z chłopakami nasiadówa w pokoju, rozmowa jak się kto ubiera i mieliśmy na recepcji spotkać się o 9:20 (trener jako, że startuje z elitą i musiał gnać po naklejkę na nr. wpadł do nas zbić piątki i życzyć powodzenia około 8).
Ciuchy startowe jak zwykle, spodenki z kieszonkami (nie lubię biegać z pasem na nr. poza biegami ultra - zboczenie, że to za mało pro :D), maratoński singlet, rękawki oraz lekkie rękawiczki (kolega miał dwie pary to pożyczyłem drugą by się nie męczyć dogrzewaniem palców na pierwszych km), na nogach Adios 2, które dostałem na prowadzeniu MW'19. Na to wszystko bluza z kapturem, którą później oddałem naszym dziewczynom oraz bostońskie ponczo (takie podbite polarem od wew. jednak nie takie ciepłe jak to co dawali parę lat temu na maratonie Warszawskim).
Wychodzimy z hotelu i ZIMNICA. Spodziewałem się, że przywali złem ale cholera mocno dawało. Im bliżej startu tym i podmuchy wiatru większe. Dodatkowo wiedząc, że tam mało toi-toi zatrzymaliśmy się przy pierwszych jakie zobaczyliśmy i trochę się tam wystaliśmy, więc zimno jeszcze bardziej dokuczało.
Dodatkowo przez to spóźniłem się na umówione spotkanie pod wejściem do 1 strefy z mihumorem :/
Z chłopakami ostatnie foto i powodzonk, wierzchnia warstwa oddana dziewczynom i o 9:50 łąduję się do strefy.
Przez chwilę myślałem, że tam luźno ale to tylko zwodnicze obrazy końcówki strefy Chciałem się docisnąć jak najdalej, jednak utknąłem jeszcze zanim dobiłem do flag na 3:00.
Na szczęscię w takim tłumie ludzi miło się stoi bo ciepło Ostatnie chwile na złapanie sygnału GPS, sprawdzenie czy wszystko jest ok z RacePace i czy żelik który dostałem w ostatniej chwili od kumpla jest w kieszeni (jakoś na expo zapomniałem kupić, stwierdziłem, że jak dają jakieś żele na 20km i 30km to zjem od nich a do 20-tki dojadę bez - jednak, że kolega miał cztery i był pewien, że wszystkich nie zje to odstąpił jednego SiS'a ).
3, 2, 1... START
1-5km > ruszam z całą falą ludzi. Czuję, że wolno. Co chwila jakieś zatrzymanie. Szukam miejsc na wymijanie ale niestety ciężko, pobocza obłożone barierkami i kibicami, a ludzie biegną szpalerem.
No nic przynajmniej nie przestrzelę ze startem. Mimo to chcę docisnąć jak się tylko trochę rozrzedzi, bo jestem pewien, że mihumor musiał się dopchać dalej i jak nie przegapię to uda mi się go dojść i dalej będziemy już cisnąć razem.
Tak też się udaje w okolicy 3-4km Okrążenia łapię na oznaczenia organizatora - jest nieźle.
Pierwszą piątkę mijamy w czasie 19:52min.
5-10km > tutaj świetna robota z mihumorem. Biegniemy ramię w ramię, czas leci szybko bo cały czas kluczymy po centrum. Łapiemy jeden dłuższy podbieg ale oczywiście z myślą, że przecież później dostaniemy zbieg.
Wiatr no cóż jest ale jest uczciwy. Czasem w twarz, czasem w bok, czasem w plecy. Więc nie ma co za bardzo narzekać. Dodatkowo nie pada i nie jest zimno (organizm się łądnie dogrzał).
Druga piątka wskakuje w 19:58min. i pierwszą dyszkę zamykamy w 39:49min. Wszystko zgodznie z planem.
10-15km > łapiemy zbieg do mostu. Fajny, długi i nie za stromy, można się lekko puścić (akurat też na nim pkt. z wodą - tutaj wielkie dzięki dla mihumora, który dzielił się wodą do chwili naszego odseparowania się po połówce dzięki temu ja nie musiałem schodzić do punktów i spokojnie mogłem biec na lekkim dystansie i nie ryzykować, że na kogoś wpadnę).
Idzie jak złoto. Cały czas ramię w ramię, cały czas prowadzimy całkiem zacną grupę - wszyscy grzecznie za naszymi plecami, przed nami kilkadziesiąt metrów przerwy, a dalej kolejna grupa.
Piątka wpada w 19:37min. najszybsza w całym biegu.
15-20km > właściwie NIC CIEKAWEGO - czyli tak jak powinno być! Robimy po prostu swoje. Ciągniemy ekipę i tyle. Tutaj już powoli wiatr się pojawia agresywniejszy.
Piątka w 19:55min. Cały czas wsio zgodnie z planem.
20-25km > tutaj niestety drogi moja i mihumora się rozchodzą. Ja dalej jadę swoje, Michał chwilę biegł obok ale po czasie został wchłonięty przez grupę (do tego czasu wspólny bieg RE WE LA CJA! tak to możemy zawsze biec Wszystko pod kontrolą, tempo co km. siedzi jak należy, bajka). Wspólnie pokonujemy jeszcze połówkę. U mnie wskoczyła zapewne szybciej, bo jednak od startu te pierwsze km goniłem Michała i wyszła w 1:23:42h zatem nawet lepiej niż bym zakładał przed startem.
Dodatkowo zapomniałem by z pkt. capnąć żel jednak jakiś miły biegacz złapał dwa i się podzielił (żel całkiem spoko, konsystencja prawie stała i słodka ale mała paczuszka to szybko się zjadło - dodatkowo smak owoców leśnych, więc dla mnie idealny).
Tutaj jednak odcinek, gdzie mocno brałem na siebie prowadzenie i akurat pod dosyć spory wmordewind. Pod koniec piątki na szczęście dostałem zmianę i nawet podziękowania od zmiennika, za dobrą robotę. Postanowiłem się troszkę schować w 'stadzie' i wypocząć.
Ta piątka wskakuje w 19:51min.
25-30km > fajnie, że już się biegnie nie od, a do mety. Mały plusik, a cieszy. Za długo jednak nie wytrzymałem w środku grupy i znów chciałęm prowadzić (chyba to te nawyki z pace'owania). Samopoczucie petarda - ale też i takie miałem we Florencji, a tam jednak spuchłem. Więc tłumaczyłem sobie, żeby czegoś nie odjebać i nie zaczynać 'finiszu'
Szło bardzo ładnie, zaczęliśmy nawet dochodzić grupę przed nami - a coś takiego zawsze dodaje morale.
Piąteczka w 19:54min, wszystko pod pełną kontrolą.
30-35km > SUPER! Nigdy tak fajnie się nie czułem na tym odcinku trasy. Tutaj nastąpiło rozwalenie grupy (co jednak było do przewidzenia, taki moment, że jedni już złapią zadyszkę, a drudzy trochę przyśpieszą). Wyszło nas trzech - z czego pamiętam, że jeden trzymał się mnie i Michała od samiutkiego początku, dodatkowo wysoki jak siatkarz, więc idealnie jak to ja będę się chował
I tak ciągniemy naszą furmankę. Innych mijamy jakbysmy byli TGV przy parowozach. Ładna praca, to jedne wyskoczy i pociągnie to drugi, to trzeci.
Rewelka i piątka w 19:44min!
Nistety na 30km zapomniałem złapać żelik
35-40km > a my dalej ciśniemy! Przed nami już żadnych grup tylko pojedyńcze osoby. Tempo ładnie siedzi. Myślę czy może nie dokręcić ale jednak to jeszcze kawałek + jadę cąły czas na jednym żelu i połówce bananka, dodatkowo zacząłem omijać pkt. z nawodnieniem by nie tracić sił na łapanie kubeczka.
Ale za to idzie piętknie. Piątka wpada w 19:43min!
40-META > dopiero tutaj pojawiły się troszkę cięższe nogi oraz dwa najwolniejsze km (40km + 41km > 4:04min/km oraz 4:04min/km) ale też i najszybszy (42km > 3:52min/km). Ten ostatni dodał wiary, że tam to wypadek przy pracy :D. Ostatnie 200m wiadomo, że leciałem jeszcze szybciej. Ale kurcze mam lekki niedosyt, że jednak ostatnie 2.2km nie przycisnąłem mocniej (chociażby tak jak Wrocław - nie chodzi o tempo, a o zajechanie organizmu - tam była mega walka i dociskanie śruby, tytaj szybko ale cały czas pod kontrolą, bo się bałem, że coś zepsuję - ale co można zepsuć na 'długim finiszu').
Tym niemniej wbiegam na metę z nowym rekordem życiowym w czasie 2:47:09!!! Stary z Florencji poprawiony o ponad 4min!
Dodatkowo druga połówka w czasie 1:23:27h zatem negative split. Pierwszy w życiu
Za linią mety nawet nie było co przystawać i kłaść rąk na uda - no petarda. Postałem chwilkę tylko po to by podziękować obu partnerom, z którymi się oderwaliśmy po 30km i ruszyłem w stronę medali.
W holu stanąłęm już na spokojnie i czekałem na Michała - mimo, że troszkę zwolnił to dalej 2:50! zrobione (mam nadzieję, że mimo iż bloga obecnie nie prowadzi to o opis swojego startu się pokusi i opowie jak było, toteż ja zatrzymam się tylko na tym i jeszcze raz podziękowaniom za spotkanie i wspólny bieg ).
Później to już historia. Parę piwek (tzn. to coś co ma 0,0%), troszkę marźnięcia, oddanie chipu, spotkanie Juana, który także zrobił życiówkę. Następnie dotarły dziewczyny to i można było się przebrać. Niedługo po wpadł Filip (niestety drugi raz zabiły go skurcze i nie mamy za bardzo pomysłu, dlaczego się w ogóle pojawiły).
Trener w debiucie świetne 2:40 (fakt, że 2:30 nierozmienione ale to maraton i czasem najlepsze przygotowania to będzie za mało + debiut, więc na bank na następnym już plan będzie zrobiony ).
Hotel -> prysznic -> świętowanie!!!
To był dobry bieg
Teraz jeszcze 10km podczas Biegu Niepodległości oraz półmaraton w Maladze i KONIEC SEZONU.
Plan WOLNE
Dzień wylotu do Frankfurtu, czyste lenistwo. No i troszkę picia było, bo wiadomo co dwa dni przed startem to się zregeneruje
27.10.2018
Plan WOLNE
WIzyta na Expo. Spotkanie się z mihumorem i obgadanie jak ruszymy podczas maratonu czy tez jak się znajdziemy Całą grupą jakieś 10-12km spaceru po mieście i jako, że już Włoch bokiem wychodził to obiad tajski. Wieczorem jeszcze rozmowy w pokoju i można było iść spać.
28.10.2018
Plan Frankfurt Marathon
No i nadszedł dzień zero. Cały rok czekania na ostateczną próbę dobiegł końca(wpierw wtopa chociaż nie był to start docelowy w Bostonie, później konrtolny start we Wrocławiu i jeszcze większa porażka).
Pobudka trochę po 7, pierwsze wyjście na balko i PIŹDZI Ale drzewa raz stoją w miejscu, raz srogo się majtają - dla mnie plus bo jednak wiatr mimo, że był silny to kręcił, malał etc. A zawsze wolę dynamiczny niż stały z jednego kierunku (hello Boston, hello Orlen).
Na śniadanie jakieś maślane bułki z czekoladą zalane miodem + kawka i kilka wizyt w toalecie (tym razem chyba skończyło się na 5). Z chłopakami nasiadówa w pokoju, rozmowa jak się kto ubiera i mieliśmy na recepcji spotkać się o 9:20 (trener jako, że startuje z elitą i musiał gnać po naklejkę na nr. wpadł do nas zbić piątki i życzyć powodzenia około 8).
Ciuchy startowe jak zwykle, spodenki z kieszonkami (nie lubię biegać z pasem na nr. poza biegami ultra - zboczenie, że to za mało pro :D), maratoński singlet, rękawki oraz lekkie rękawiczki (kolega miał dwie pary to pożyczyłem drugą by się nie męczyć dogrzewaniem palców na pierwszych km), na nogach Adios 2, które dostałem na prowadzeniu MW'19. Na to wszystko bluza z kapturem, którą później oddałem naszym dziewczynom oraz bostońskie ponczo (takie podbite polarem od wew. jednak nie takie ciepłe jak to co dawali parę lat temu na maratonie Warszawskim).
Wychodzimy z hotelu i ZIMNICA. Spodziewałem się, że przywali złem ale cholera mocno dawało. Im bliżej startu tym i podmuchy wiatru większe. Dodatkowo wiedząc, że tam mało toi-toi zatrzymaliśmy się przy pierwszych jakie zobaczyliśmy i trochę się tam wystaliśmy, więc zimno jeszcze bardziej dokuczało.
Dodatkowo przez to spóźniłem się na umówione spotkanie pod wejściem do 1 strefy z mihumorem :/
Z chłopakami ostatnie foto i powodzonk, wierzchnia warstwa oddana dziewczynom i o 9:50 łąduję się do strefy.
Przez chwilę myślałem, że tam luźno ale to tylko zwodnicze obrazy końcówki strefy Chciałem się docisnąć jak najdalej, jednak utknąłem jeszcze zanim dobiłem do flag na 3:00.
Na szczęscię w takim tłumie ludzi miło się stoi bo ciepło Ostatnie chwile na złapanie sygnału GPS, sprawdzenie czy wszystko jest ok z RacePace i czy żelik który dostałem w ostatniej chwili od kumpla jest w kieszeni (jakoś na expo zapomniałem kupić, stwierdziłem, że jak dają jakieś żele na 20km i 30km to zjem od nich a do 20-tki dojadę bez - jednak, że kolega miał cztery i był pewien, że wszystkich nie zje to odstąpił jednego SiS'a ).
3, 2, 1... START
1-5km > ruszam z całą falą ludzi. Czuję, że wolno. Co chwila jakieś zatrzymanie. Szukam miejsc na wymijanie ale niestety ciężko, pobocza obłożone barierkami i kibicami, a ludzie biegną szpalerem.
No nic przynajmniej nie przestrzelę ze startem. Mimo to chcę docisnąć jak się tylko trochę rozrzedzi, bo jestem pewien, że mihumor musiał się dopchać dalej i jak nie przegapię to uda mi się go dojść i dalej będziemy już cisnąć razem.
Tak też się udaje w okolicy 3-4km Okrążenia łapię na oznaczenia organizatora - jest nieźle.
Pierwszą piątkę mijamy w czasie 19:52min.
5-10km > tutaj świetna robota z mihumorem. Biegniemy ramię w ramię, czas leci szybko bo cały czas kluczymy po centrum. Łapiemy jeden dłuższy podbieg ale oczywiście z myślą, że przecież później dostaniemy zbieg.
Wiatr no cóż jest ale jest uczciwy. Czasem w twarz, czasem w bok, czasem w plecy. Więc nie ma co za bardzo narzekać. Dodatkowo nie pada i nie jest zimno (organizm się łądnie dogrzał).
Druga piątka wskakuje w 19:58min. i pierwszą dyszkę zamykamy w 39:49min. Wszystko zgodznie z planem.
10-15km > łapiemy zbieg do mostu. Fajny, długi i nie za stromy, można się lekko puścić (akurat też na nim pkt. z wodą - tutaj wielkie dzięki dla mihumora, który dzielił się wodą do chwili naszego odseparowania się po połówce dzięki temu ja nie musiałem schodzić do punktów i spokojnie mogłem biec na lekkim dystansie i nie ryzykować, że na kogoś wpadnę).
Idzie jak złoto. Cały czas ramię w ramię, cały czas prowadzimy całkiem zacną grupę - wszyscy grzecznie za naszymi plecami, przed nami kilkadziesiąt metrów przerwy, a dalej kolejna grupa.
Piątka wpada w 19:37min. najszybsza w całym biegu.
15-20km > właściwie NIC CIEKAWEGO - czyli tak jak powinno być! Robimy po prostu swoje. Ciągniemy ekipę i tyle. Tutaj już powoli wiatr się pojawia agresywniejszy.
Piątka w 19:55min. Cały czas wsio zgodnie z planem.
20-25km > tutaj niestety drogi moja i mihumora się rozchodzą. Ja dalej jadę swoje, Michał chwilę biegł obok ale po czasie został wchłonięty przez grupę (do tego czasu wspólny bieg RE WE LA CJA! tak to możemy zawsze biec Wszystko pod kontrolą, tempo co km. siedzi jak należy, bajka). Wspólnie pokonujemy jeszcze połówkę. U mnie wskoczyła zapewne szybciej, bo jednak od startu te pierwsze km goniłem Michała i wyszła w 1:23:42h zatem nawet lepiej niż bym zakładał przed startem.
Dodatkowo zapomniałem by z pkt. capnąć żel jednak jakiś miły biegacz złapał dwa i się podzielił (żel całkiem spoko, konsystencja prawie stała i słodka ale mała paczuszka to szybko się zjadło - dodatkowo smak owoców leśnych, więc dla mnie idealny).
Tutaj jednak odcinek, gdzie mocno brałem na siebie prowadzenie i akurat pod dosyć spory wmordewind. Pod koniec piątki na szczęście dostałem zmianę i nawet podziękowania od zmiennika, za dobrą robotę. Postanowiłem się troszkę schować w 'stadzie' i wypocząć.
Ta piątka wskakuje w 19:51min.
25-30km > fajnie, że już się biegnie nie od, a do mety. Mały plusik, a cieszy. Za długo jednak nie wytrzymałem w środku grupy i znów chciałęm prowadzić (chyba to te nawyki z pace'owania). Samopoczucie petarda - ale też i takie miałem we Florencji, a tam jednak spuchłem. Więc tłumaczyłem sobie, żeby czegoś nie odjebać i nie zaczynać 'finiszu'
Szło bardzo ładnie, zaczęliśmy nawet dochodzić grupę przed nami - a coś takiego zawsze dodaje morale.
Piąteczka w 19:54min, wszystko pod pełną kontrolą.
30-35km > SUPER! Nigdy tak fajnie się nie czułem na tym odcinku trasy. Tutaj nastąpiło rozwalenie grupy (co jednak było do przewidzenia, taki moment, że jedni już złapią zadyszkę, a drudzy trochę przyśpieszą). Wyszło nas trzech - z czego pamiętam, że jeden trzymał się mnie i Michała od samiutkiego początku, dodatkowo wysoki jak siatkarz, więc idealnie jak to ja będę się chował
I tak ciągniemy naszą furmankę. Innych mijamy jakbysmy byli TGV przy parowozach. Ładna praca, to jedne wyskoczy i pociągnie to drugi, to trzeci.
Rewelka i piątka w 19:44min!
Nistety na 30km zapomniałem złapać żelik
35-40km > a my dalej ciśniemy! Przed nami już żadnych grup tylko pojedyńcze osoby. Tempo ładnie siedzi. Myślę czy może nie dokręcić ale jednak to jeszcze kawałek + jadę cąły czas na jednym żelu i połówce bananka, dodatkowo zacząłem omijać pkt. z nawodnieniem by nie tracić sił na łapanie kubeczka.
Ale za to idzie piętknie. Piątka wpada w 19:43min!
40-META > dopiero tutaj pojawiły się troszkę cięższe nogi oraz dwa najwolniejsze km (40km + 41km > 4:04min/km oraz 4:04min/km) ale też i najszybszy (42km > 3:52min/km). Ten ostatni dodał wiary, że tam to wypadek przy pracy :D. Ostatnie 200m wiadomo, że leciałem jeszcze szybciej. Ale kurcze mam lekki niedosyt, że jednak ostatnie 2.2km nie przycisnąłem mocniej (chociażby tak jak Wrocław - nie chodzi o tempo, a o zajechanie organizmu - tam była mega walka i dociskanie śruby, tytaj szybko ale cały czas pod kontrolą, bo się bałem, że coś zepsuję - ale co można zepsuć na 'długim finiszu').
Tym niemniej wbiegam na metę z nowym rekordem życiowym w czasie 2:47:09!!! Stary z Florencji poprawiony o ponad 4min!
Dodatkowo druga połówka w czasie 1:23:27h zatem negative split. Pierwszy w życiu
Za linią mety nawet nie było co przystawać i kłaść rąk na uda - no petarda. Postałem chwilkę tylko po to by podziękować obu partnerom, z którymi się oderwaliśmy po 30km i ruszyłem w stronę medali.
W holu stanąłęm już na spokojnie i czekałem na Michała - mimo, że troszkę zwolnił to dalej 2:50! zrobione (mam nadzieję, że mimo iż bloga obecnie nie prowadzi to o opis swojego startu się pokusi i opowie jak było, toteż ja zatrzymam się tylko na tym i jeszcze raz podziękowaniom za spotkanie i wspólny bieg ).
Później to już historia. Parę piwek (tzn. to coś co ma 0,0%), troszkę marźnięcia, oddanie chipu, spotkanie Juana, który także zrobił życiówkę. Następnie dotarły dziewczyny to i można było się przebrać. Niedługo po wpadł Filip (niestety drugi raz zabiły go skurcze i nie mamy za bardzo pomysłu, dlaczego się w ogóle pojawiły).
Trener w debiucie świetne 2:40 (fakt, że 2:30 nierozmienione ale to maraton i czasem najlepsze przygotowania to będzie za mało + debiut, więc na bank na następnym już plan będzie zrobiony ).
Hotel -> prysznic -> świętowanie!!!
To był dobry bieg
Teraz jeszcze 10km podczas Biegu Niepodległości oraz półmaraton w Maladze i KONIEC SEZONU.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
29.10.2018
Plan WOLNE
Całkowicie wolne Ciało w super kondycji, zero zakwaszenia praktycznie.
30.10.2018
Plan WOLNE
Tutaj już nie potrafiłem drugi dzień z rzędu nic nie robić i wyskoczyłem na godzinę siłowni - klasyka na górne partie.
31.10.2018
Plan 10km easy
W końcu coś potruchtać Wyskoczyłem na siłownię i tam spokone 10km w tempie 5:00min/km. Luzik.
01.11.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 10x 200(nie szybciej niż 37sek)/200 tucht + 2km easy
Dzień wolny, w planach było wczesne wstanie i kręcenie na Agrykoli... Dzień przed impreza do białego rana i taki kac gigant, że do 18 pod kołdrą w domu. Jakimś cudem zmusiłem się i po 20 ruszyłem do Warsaw Spire i Calypso, by to zrobić na bieżni mechanicznej.
Zatem na dzięń dobry 3km easy po 5:00min/km, a następnie:
10x 200m w tempie 3:00min/km, przerwa 200m w tempie 6:40min/km
Fajnie wpadły. Na koniec 2km schłodzenia znów po 5:00min/km.
02.11.2018
Plan 10km easy
Tym razem już po dworze. Jednak prosto z pracy i z plecakiem +6kg. Klasyczna ścieżka po praskiej stronie do Poniatowskiego i pod palmę, tam już byłem umówiony
Wyszło troszkę mocniej niż bym chciał po 10km po 4:39min/km. Poza tym bez większej historii. Jedynie otarcie na szyi przez ten cholerny szkolny plecak.
03.11.2018
Plan 8km easy + 8x 100/100 (mocno)
Miała być bieżnia na Agrykoli jednak pogoda brzydka to wygrała siłownia w Arkadii.
8km truchtu po 5:00min/km, następnie odpalenie dwóch bieżni i odpowiednio:
bieżnia nr1 100m w tempie 3:00min/km nachylenie 5% (niestety bieżni szybciej nie ustawię, więc musiałem utrudniać nachyleniem - czego nie lubię bo to jednak już się robi podbieg, zamiast mocnego biegania po płaskim - a na Agrykoli chciałem setki robić po 14sek).
bieżnia nr2 100m w tempie 6:40min/km
Osiem powtórzeń wskoczyło szybko i ładnie, mocniej dychałem dopiero na ostatnich dwóch.
Dzisiaj z kolei czeka mocne 14x 500m w tempie 3:20min/km -> ale pewnie, że wyskoczę na siłownię (już teraz czekam na NYC maraton w telewizji, więc nie wychodzę, a jak się skończy to już i ciemno i dalej szaroburo) to te 500-tki będę biegał po 3:14-15min/km, więc czeka trochę mocnej walki coś czuję, zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość powtórzeń
Plan WOLNE
Całkowicie wolne Ciało w super kondycji, zero zakwaszenia praktycznie.
30.10.2018
Plan WOLNE
Tutaj już nie potrafiłem drugi dzień z rzędu nic nie robić i wyskoczyłem na godzinę siłowni - klasyka na górne partie.
31.10.2018
Plan 10km easy
W końcu coś potruchtać Wyskoczyłem na siłownię i tam spokone 10km w tempie 5:00min/km. Luzik.
01.11.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 10x 200(nie szybciej niż 37sek)/200 tucht + 2km easy
Dzień wolny, w planach było wczesne wstanie i kręcenie na Agrykoli... Dzień przed impreza do białego rana i taki kac gigant, że do 18 pod kołdrą w domu. Jakimś cudem zmusiłem się i po 20 ruszyłem do Warsaw Spire i Calypso, by to zrobić na bieżni mechanicznej.
Zatem na dzięń dobry 3km easy po 5:00min/km, a następnie:
10x 200m w tempie 3:00min/km, przerwa 200m w tempie 6:40min/km
Fajnie wpadły. Na koniec 2km schłodzenia znów po 5:00min/km.
02.11.2018
Plan 10km easy
Tym razem już po dworze. Jednak prosto z pracy i z plecakiem +6kg. Klasyczna ścieżka po praskiej stronie do Poniatowskiego i pod palmę, tam już byłem umówiony
Wyszło troszkę mocniej niż bym chciał po 10km po 4:39min/km. Poza tym bez większej historii. Jedynie otarcie na szyi przez ten cholerny szkolny plecak.
03.11.2018
Plan 8km easy + 8x 100/100 (mocno)
Miała być bieżnia na Agrykoli jednak pogoda brzydka to wygrała siłownia w Arkadii.
8km truchtu po 5:00min/km, następnie odpalenie dwóch bieżni i odpowiednio:
bieżnia nr1 100m w tempie 3:00min/km nachylenie 5% (niestety bieżni szybciej nie ustawię, więc musiałem utrudniać nachyleniem - czego nie lubię bo to jednak już się robi podbieg, zamiast mocnego biegania po płaskim - a na Agrykoli chciałem setki robić po 14sek).
bieżnia nr2 100m w tempie 6:40min/km
Osiem powtórzeń wskoczyło szybko i ładnie, mocniej dychałem dopiero na ostatnich dwóch.
Dzisiaj z kolei czeka mocne 14x 500m w tempie 3:20min/km -> ale pewnie, że wyskoczę na siłownię (już teraz czekam na NYC maraton w telewizji, więc nie wychodzę, a jak się skończy to już i ciemno i dalej szaroburo) to te 500-tki będę biegał po 3:14-15min/km, więc czeka trochę mocnej walki coś czuję, zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość powtórzeń
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
04.11.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 14x 500(1:42)/2min trucht + 2km easy
Rano pogoda słaba. Popołudniu maraton w NY. Więc wieczorem opcja na siłowni nie brzmiała źle Zwłaszcza, że i zakupy po czekały i rolowanie w trakcie (https://www.instagram.com/p/BpxVQOkCVm1 ... wałkeim :D.
Zatem na start i rozruch 3km w tempie 5:00min/km i mogłem ruszyć danie właściwe. Zdecydowałem się na jedną bieżnię i zmienianie prędkości (przy tak długich odc. ładnie działa zmiana prędkości i czasowo nawet lepiej wychodzi):
14x 500m@3:14min/km -> 300m@6:40min/km
Każdy odc. wpadał między 3:35-3:37min.
Ogólnie szły świetnie. Nogi trzymały jak trzeba, oddech zaczynał się lekko skracać przy ostatnich 50-75m na dalszych powtórzeniach. Dobra, solidna praca.
Na koniec 2km schłodzenia po 5:00min/km.
Po ww. rolowanie i na dom.
05.11.2018
Plan WOLNE
Dzień z siłownią. Wyskoczę po pracy na klasyczny godzinny zestaw + extra 30min na rolowanie i stabilizację na piłce do pilates i berecie. Może też wznowię dyganie od yacool'a.
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 14x 500(1:42)/2min trucht + 2km easy
Rano pogoda słaba. Popołudniu maraton w NY. Więc wieczorem opcja na siłowni nie brzmiała źle Zwłaszcza, że i zakupy po czekały i rolowanie w trakcie (https://www.instagram.com/p/BpxVQOkCVm1 ... wałkeim :D.
Zatem na start i rozruch 3km w tempie 5:00min/km i mogłem ruszyć danie właściwe. Zdecydowałem się na jedną bieżnię i zmienianie prędkości (przy tak długich odc. ładnie działa zmiana prędkości i czasowo nawet lepiej wychodzi):
14x 500m@3:14min/km -> 300m@6:40min/km
Każdy odc. wpadał między 3:35-3:37min.
Ogólnie szły świetnie. Nogi trzymały jak trzeba, oddech zaczynał się lekko skracać przy ostatnich 50-75m na dalszych powtórzeniach. Dobra, solidna praca.
Na koniec 2km schłodzenia po 5:00min/km.
Po ww. rolowanie i na dom.
05.11.2018
Plan WOLNE
Dzień z siłownią. Wyskoczę po pracy na klasyczny godzinny zestaw + extra 30min na rolowanie i stabilizację na piłce do pilates i berecie. Może też wznowię dyganie od yacool'a.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
06.11.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 8x 800@3:30/2min trucht + 2km easy
Trochę szybkości przed Biegiem Niepodległości. Tym razem już ładnie Agrykola i bieżnia Ogólnie ładnie szło. Już 2.2km w truchcie pokazały lekkość i wskoczyły po 4:38min/km. Po 100m marszu do linii startu i cztery przebieżki 100/100, segment w 3:52min -> szybko musiało iść, zawsze to dobry prognostyk przed szybszym bieganiem jak przebieżkowy blok mam poniżej 4min. Po ostatniej 100m marszu do linii startu i ruszyłem 800-tki, przerwy w truchcie wychodziły w okolicy 270-290m:
2:43.7/2:00.3
2:43.9/1:59.8
2:41.7/1:58.9
2:42.5/1:59.0
2:43.3/2:00.2
2:41.5/1:56.5
2:42.2/2:00.4
2:40.5/1:57.0
Tiaaaa, za @#$%^ szybko :D No ale jak pierwsza zamiast po 2:48 wpadła lekko i miło po 2:43 to już grzech zwalniać. A że idzie BN to i miło zobaczyć czy da się też i troszkę przyśpieszyć Fajnie wchodziły, czułem rezerwy. Przy każdej serii na ostatnich 200m mogłem jeszcze sekund odejmować. Takie zmęczeniowe 8/10.
Po 800-tkach jeszcze 2km schłodzenia i też odziwo mocno bo po 4:33min/km.
Później ruszyłem na ławekczę się przebrać i jeszcze spotkałem forumowego nestora! Ma odświeżyć swój blog Pozdro!
Jedyny minus to TŁUM! no koszmar. Jeszcze jak była tylko jedna grupa to jak cię mogę ale jak już powpadali i Staszewscy i Rebook i grupa Jacka Gardenera to się zrobił taki młyn, że hej. Wychodzi na to, że trening trzeba zaczynać około 17:30 tak by o 19 już dawno schodzić.
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 8x 800@3:30/2min trucht + 2km easy
Trochę szybkości przed Biegiem Niepodległości. Tym razem już ładnie Agrykola i bieżnia Ogólnie ładnie szło. Już 2.2km w truchcie pokazały lekkość i wskoczyły po 4:38min/km. Po 100m marszu do linii startu i cztery przebieżki 100/100, segment w 3:52min -> szybko musiało iść, zawsze to dobry prognostyk przed szybszym bieganiem jak przebieżkowy blok mam poniżej 4min. Po ostatniej 100m marszu do linii startu i ruszyłem 800-tki, przerwy w truchcie wychodziły w okolicy 270-290m:
2:43.7/2:00.3
2:43.9/1:59.8
2:41.7/1:58.9
2:42.5/1:59.0
2:43.3/2:00.2
2:41.5/1:56.5
2:42.2/2:00.4
2:40.5/1:57.0
Tiaaaa, za @#$%^ szybko :D No ale jak pierwsza zamiast po 2:48 wpadła lekko i miło po 2:43 to już grzech zwalniać. A że idzie BN to i miło zobaczyć czy da się też i troszkę przyśpieszyć Fajnie wchodziły, czułem rezerwy. Przy każdej serii na ostatnich 200m mogłem jeszcze sekund odejmować. Takie zmęczeniowe 8/10.
Po 800-tkach jeszcze 2km schłodzenia i też odziwo mocno bo po 4:33min/km.
Później ruszyłem na ławekczę się przebrać i jeszcze spotkałem forumowego nestora! Ma odświeżyć swój blog Pozdro!
Jedyny minus to TŁUM! no koszmar. Jeszcze jak była tylko jedna grupa to jak cię mogę ale jak już powpadali i Staszewscy i Rebook i grupa Jacka Gardenera to się zrobił taki młyn, że hej. Wychodzi na to, że trening trzeba zaczynać około 17:30 tak by o 19 już dawno schodzić.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
07.11.2018
Plan 12km easy
A wyskoczyłem na siłownię, bo i plecak wielki i jakoś chciałem się też porolować po. Wyszło 12km w tempie 4:45min/km. Następnie niecała godzinka ćwiczeń na górę oraz rolowanie na sam koniec. Bez większej historii.
08.11.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 3x 1000m@3:25/4min trucht + 3km easy
Czwartek zatem trening grupowy na Agrykoli. Wyskoczyłem jednak paręnaście min. wcześniej niż zwykle, bo po treningu mieliśmy ruszyc po pakiety na BN (wyszło standardowo, nei ruszyliśmy :D).
2.15km rozruchu wpadło po 4:38min/km. Następnie 100m marszu do startu i segmencik z przebieżkami - czas łączny 3:58min, więc nieźle. Kolejne 150m marszu na uspokojenie i mogłem jechać z tysiakami:
3:22.4
3:19.1
3:17.1
Mocno ale nie w trupa Na każdych ostatnich 200m mogłem spokojnie po parę sekund jeszcze zabrać z wyniku. Takie 8,5/10. Długa przerwa i mało powtórzeń to nie było co się jakoś straszliwie chamować. Odpoczynek to półtora kółka po zew. czyli około 630-650m w okolicy 4min każde.
Na koniec 3km schłodzenia po 5:17min/km i fajrant, można iść na long island
Dzisiaj easy i siłownia by dodać ćwiczenia oraz rolowanie, jutro zapewne nic (czyt. stanie z godzinę jak nic po pakiet :D) no i w niedzielę orka. Jadę all-in sub36 albo nic. będę chciał się trzymać w przedziale 3:34-3:35 na km. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Liczę po cichu, że będzie z kim biec.
Plan 12km easy
A wyskoczyłem na siłownię, bo i plecak wielki i jakoś chciałem się też porolować po. Wyszło 12km w tempie 4:45min/km. Następnie niecała godzinka ćwiczeń na górę oraz rolowanie na sam koniec. Bez większej historii.
08.11.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 3x 1000m@3:25/4min trucht + 3km easy
Czwartek zatem trening grupowy na Agrykoli. Wyskoczyłem jednak paręnaście min. wcześniej niż zwykle, bo po treningu mieliśmy ruszyc po pakiety na BN (wyszło standardowo, nei ruszyliśmy :D).
2.15km rozruchu wpadło po 4:38min/km. Następnie 100m marszu do startu i segmencik z przebieżkami - czas łączny 3:58min, więc nieźle. Kolejne 150m marszu na uspokojenie i mogłem jechać z tysiakami:
3:22.4
3:19.1
3:17.1
Mocno ale nie w trupa Na każdych ostatnich 200m mogłem spokojnie po parę sekund jeszcze zabrać z wyniku. Takie 8,5/10. Długa przerwa i mało powtórzeń to nie było co się jakoś straszliwie chamować. Odpoczynek to półtora kółka po zew. czyli około 630-650m w okolicy 4min każde.
Na koniec 3km schłodzenia po 5:17min/km i fajrant, można iść na long island
Dzisiaj easy i siłownia by dodać ćwiczenia oraz rolowanie, jutro zapewne nic (czyt. stanie z godzinę jak nic po pakiet :D) no i w niedzielę orka. Jadę all-in sub36 albo nic. będę chciał się trzymać w przedziale 3:34-3:35 na km. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Liczę po cichu, że będzie z kim biec.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
9.11.2018
Plan 8km easy + 8x 100/100
Wydadł trening pod dachem - teraz sporo takch będzie jak pogoda nijaka zacznie się robić Na początek 8km lekko po 4:45min/km. Następnie zmieniłem rytmy na dłuższe, by nie przeskakiwać między bieżniami -> 5x 200m@3:00min/km na przerwie 200m@6:00min/km.
Miło i przyjemnie
10.11.2018
Plan WOLNE
I takie też było. Jedynie lekka siłownia. Wieczorem jednak wyszedłem na parę drinków + na cały dzięń jeden posiłek i to dopiero po 23 i gigantyczny. Bardzo, bardzo! złe przygotowanie przedstartowe.
11.11.2018
Plan Bieg Niepodległości
Rano wstałem, ubrałem się i do firmy pod start. Jeść oczywiście się nic nie chciało. Za to kibelek odwiedzony był 6 razy - widać późna śniadanioobiadokolacja z dnia poprzedniego zaczęła sobie wychodzić Kaca zero ale nie wiem czy miał wpyw na wynik biegu czy nie. Zresztą nieistotne, jak się człowiek przygotował tak miał i tyle.
Pogoda idealna, wiatr uczciwy (druga połowa bardziej w plecy), trasa oczywiście genialna. Nic tylko cisnąć.
Ustawiłem się gdzieś w okolicach 7-8 linii, w koło dalej sami rzeźnicy, więc miałem pewność, ze nawet z tego miejsca ruszymy mocno, nie było przypadkowych osób (bardziej to ja byłem przypadkiem z moim czasem przy chłopakach co latają po 31-33/10km).
Plan był prosty, ruszam tempem poniżej 36min i zobaczymy co z tego będzie. Niestety zapomniałem, że oznakowanie km na tym biegu zawsze jest do d... A głowa niestety jak widzi przekłamaniach na km to się buntuje.
Początek ładnie, nawet za szybko. Wiadukt pokonany ok. Minus taki, że kurde ludzi dużo ale wszyscy biegną jeden za drugim i do tego nie kleją pleców. Więc zamiast sobei wspólnie pomóc i osłaniać się przed wiatrem, to każdy walczy solo.
Parę razt próbowałem kleić plecy ale i nikt nie podążał, a sił sporo kosztowały takie zrywy by dojść kogoś przed sobą.
Nawrót w czasie 18:07min. Wiedziałem już, że sub36 nie dla mnie. Nie było umierania czy coś ale jednak nie byłem też gotowy na rzeźbienie po nawrocie by jeszcze i nadrobić 8sek. COś mi się wydaje, że głowa mocno zmęczona sezonem - bo na uczciwość kurcze siły były. Mogłem spokojnie gorzej się sponiewierać.
Na metę wpadam z nowym rekordem życiowym 36:24min. Poprawa o blisko 30sek w stosunku do poprzedniego roku, gdzie tam mocno się 'wyrzygałem' po nawrocie. Tym razem dowiozłem ze zmęczeniem ale jednak nie tak jak powinno się biec dychę, bo nie w trupa.
Z czasu i tak jestem zadowolony. Miało być sub36 albo nic, a jednak całkiem ok wpadło. Wiem, że spokojnie stać na więcej, maraton wpadł super, jeszcze połówka - nie chciałem być chciwy
Zobaczymy co się uda z tego urwać na wiosnę (chyba, że jednak jak pisałem w komentarzach u sebbor'a uda się jeszcze w tym roku zaatakować PB na dyszkę 27 grudnia w Poznaniu).
Plan 8km easy + 8x 100/100
Wydadł trening pod dachem - teraz sporo takch będzie jak pogoda nijaka zacznie się robić Na początek 8km lekko po 4:45min/km. Następnie zmieniłem rytmy na dłuższe, by nie przeskakiwać między bieżniami -> 5x 200m@3:00min/km na przerwie 200m@6:00min/km.
Miło i przyjemnie
10.11.2018
Plan WOLNE
I takie też było. Jedynie lekka siłownia. Wieczorem jednak wyszedłem na parę drinków + na cały dzięń jeden posiłek i to dopiero po 23 i gigantyczny. Bardzo, bardzo! złe przygotowanie przedstartowe.
11.11.2018
Plan Bieg Niepodległości
Rano wstałem, ubrałem się i do firmy pod start. Jeść oczywiście się nic nie chciało. Za to kibelek odwiedzony był 6 razy - widać późna śniadanioobiadokolacja z dnia poprzedniego zaczęła sobie wychodzić Kaca zero ale nie wiem czy miał wpyw na wynik biegu czy nie. Zresztą nieistotne, jak się człowiek przygotował tak miał i tyle.
Pogoda idealna, wiatr uczciwy (druga połowa bardziej w plecy), trasa oczywiście genialna. Nic tylko cisnąć.
Ustawiłem się gdzieś w okolicach 7-8 linii, w koło dalej sami rzeźnicy, więc miałem pewność, ze nawet z tego miejsca ruszymy mocno, nie było przypadkowych osób (bardziej to ja byłem przypadkiem z moim czasem przy chłopakach co latają po 31-33/10km).
Plan był prosty, ruszam tempem poniżej 36min i zobaczymy co z tego będzie. Niestety zapomniałem, że oznakowanie km na tym biegu zawsze jest do d... A głowa niestety jak widzi przekłamaniach na km to się buntuje.
Początek ładnie, nawet za szybko. Wiadukt pokonany ok. Minus taki, że kurde ludzi dużo ale wszyscy biegną jeden za drugim i do tego nie kleją pleców. Więc zamiast sobei wspólnie pomóc i osłaniać się przed wiatrem, to każdy walczy solo.
Parę razt próbowałem kleić plecy ale i nikt nie podążał, a sił sporo kosztowały takie zrywy by dojść kogoś przed sobą.
Nawrót w czasie 18:07min. Wiedziałem już, że sub36 nie dla mnie. Nie było umierania czy coś ale jednak nie byłem też gotowy na rzeźbienie po nawrocie by jeszcze i nadrobić 8sek. COś mi się wydaje, że głowa mocno zmęczona sezonem - bo na uczciwość kurcze siły były. Mogłem spokojnie gorzej się sponiewierać.
Na metę wpadam z nowym rekordem życiowym 36:24min. Poprawa o blisko 30sek w stosunku do poprzedniego roku, gdzie tam mocno się 'wyrzygałem' po nawrocie. Tym razem dowiozłem ze zmęczeniem ale jednak nie tak jak powinno się biec dychę, bo nie w trupa.
Z czasu i tak jestem zadowolony. Miało być sub36 albo nic, a jednak całkiem ok wpadło. Wiem, że spokojnie stać na więcej, maraton wpadł super, jeszcze połówka - nie chciałem być chciwy
Zobaczymy co się uda z tego urwać na wiosnę (chyba, że jednak jak pisałem w komentarzach u sebbor'a uda się jeszcze w tym roku zaatakować PB na dyszkę 27 grudnia w Poznaniu).
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
12.11.2018
Plan WOLNE
Ojjjjj miało być easy ale jak się zaczęło opijanie życiówek i końcówkę sezonu o 16;00 to skończyło się dopiero tego dnia o 7 rano. Koszmar. W pracy ledwo co człowiek siedział, a po marzył jedynie o śnie. Kac gigant. Nawet nei było opcji by pod dachem to robić po 6:00min/km - bez sensu.
13.11.2018
Plan 3km easy + 10x 60sek mocno/60sek trucht + 3km easy
Tego dnia już lepiej Chociaż skutki niedzieli jeszcze w organiźmie się lekko czuło. Wygrała siłownia. Na początek 3km lekko po 5:00min/km. Następnie minutówki w formie:
60sek w tempie 3:00min/km na kolejne 60sek w tempie 6:40min/km.
Ostatnie dwa powtórzenia już troszkę wchodziły, do tego czasu leciało jak złoto.
Na koniec 3km tak samo jak otwarcie po 5:00min/km
14.11.2018
Plan 12km BNP 4:30 -> 4:00
I znów na siłownię Chciałem na powietrzu ale po treningu umówiony na mieście + miałem też e sobą gigantyczną torbę z którą nie szłoby biec.
Dystans podzieliłem na cztery 3km odcinki, odpowiednio:
3km@4:24min/km
3km@4:15min/km
3km@4:04min/km
3km@3:54min/km
Całkiem spoko wpadło.
15.11.2018
Plan 20km easy
I jakoś znów wybrałem się na siłownię :D Pogoda słabiuuutka. Wiedziałem, że czeka za to niezła monotonnia. Ustawiłem tempo 4:45min/km i tak łyknąłem całe 20km. Nuda i bez historii.
16.11.2018
Plan WOLNE
Chciałem zrobić tutaj zaległe easy z poneidziałku (12km) ale jednak jak odebrałem syna z przedszkola to po powrocie do domu wolałem zająć się ogarnianiem mieszkania bo na tygodniach przeprowadzka. A i weekend treningowo szykował się ostry to tym bardziej odpoczynek wskazany.
17.11.2018
Plan Plan 3km easy + 4x 100/100 + 8km@3:50/5min trucht + 6x 150/150 + 3km easy
Oj świetny dzień! Pogoda bajka. Słońce, lekko dodatnio, sucho. Wiadomym było bieganie na stadionie Kortowskiego UWM'u Na początek dobieg z domu i 3.15km średnio po 4:35min/km
Tam od razu przebieżki +/-100m bo nie pamiętam dokładnie na krótej linii był koniec, wydaje mi się, że mogłem troszkę dłuższe robić o jakieś 3-4m:
0:17.7
0:16.5
0:16.1
0:16.2
Chwilka odpoczynku i ruszyłem ciągły. 8km w czasie 29:57min śr. tempo 3:45min/km Mega fajnie szło - cięższe jedynie ostatnie dwa kółka bo chciałem to jednak zamknąć poniżej 30min, a na 800m przed końcem było trochę straty i parę sek musiałem urwać. Następnie 4:52min odpoczynku w truchcie - dwa kółka. I jeszcze dorzuciłem 5x 200/200 zamiast 6x 150/150, bo tutaj przynajmniej są oznaczenia Wpały odpowiednio:
0:35.4
0:34.4
0:34.9
0:34.9
0:33.5
Mega fajnie, zwłaszcza, że szły pod wiatr. Na koniec 3.15km tym razem średnio po 4:42min/km.
To był dobry dzień
18.11.2018
Plan 2km easy + 5x 3km(3:43-45)/4min trucht + 2km easy
Niestety pogoda się zepsuła, a że miało być i dużo i szybko to jednak padło na bieżnię pod dachem - dodatkowo mogłem nagrać troszkę biegu.
Ależ to był dzień! Na start dałem spokojnie 2km po 5:00min/km i od razu wskoczyłem w interwał:
3km@3:36min/km
4min@6:40min/km
3km@3:36min/km
4min@6:40min/km
3km@3:36min/km
4min@6:40min/km
3km@3:36min/km
4min@6:40min/km
3km@3:36min/km
4min@6:40min/km
Wszystkie wpadły super! Miałem jakiś dziwny trans. Zmęczenie oscylowało w okolicy 8 do 8,5/10. Puls stabilny. To duży plus mechanika, że nie musze się skupiać na trzymaniu tempa, bo bieżnia sama podaje. Za to skupiłem się na kroku - ale nie w opcji techniki, bo na tym i tak się g... znam i samemu nie ocenię. Ale na biegu vs ekonomika. A tutaj już mogę oceniać ile wlezie i to mega plus biegania pod dachem. Mogę sprawdzić czy oddech się polepszy jak skrócę krok czy może odwrotnie, czy jak bardzije zaatakuję nogą wykroczną wzrośnie zmęczenie czy nie. I tak sobie kombinowałem co interwałek, szukajac tego transu biegowego
Tutaj jedno nagranie z którym pomogła mi koleżanka [jest to połowa czwartego powtórzenia] -> https://www.instagram.com/p/BqUlC67l1w1/
Ogólnie MEGA robota i super weekend przepracowany.
Na koneic jeszcze 2km schłodzenia po 5:00min/km i mogłem się udać do domu na śniadanie (godz. 14:30). Więc i całośc ładnie na czczo poleciana.
Całość 22km w czasie 1:34:20.
Dzisiaj w planach 20km w okolicy 4:30, bo już na bank wiem, że będe to robił pod dachem.
Plan WOLNE
Ojjjjj miało być easy ale jak się zaczęło opijanie życiówek i końcówkę sezonu o 16;00 to skończyło się dopiero tego dnia o 7 rano. Koszmar. W pracy ledwo co człowiek siedział, a po marzył jedynie o śnie. Kac gigant. Nawet nei było opcji by pod dachem to robić po 6:00min/km - bez sensu.
13.11.2018
Plan 3km easy + 10x 60sek mocno/60sek trucht + 3km easy
Tego dnia już lepiej Chociaż skutki niedzieli jeszcze w organiźmie się lekko czuło. Wygrała siłownia. Na początek 3km lekko po 5:00min/km. Następnie minutówki w formie:
60sek w tempie 3:00min/km na kolejne 60sek w tempie 6:40min/km.
Ostatnie dwa powtórzenia już troszkę wchodziły, do tego czasu leciało jak złoto.
Na koniec 3km tak samo jak otwarcie po 5:00min/km
14.11.2018
Plan 12km BNP 4:30 -> 4:00
I znów na siłownię Chciałem na powietrzu ale po treningu umówiony na mieście + miałem też e sobą gigantyczną torbę z którą nie szłoby biec.
Dystans podzieliłem na cztery 3km odcinki, odpowiednio:
3km@4:24min/km
3km@4:15min/km
3km@4:04min/km
3km@3:54min/km
Całkiem spoko wpadło.
15.11.2018
Plan 20km easy
I jakoś znów wybrałem się na siłownię :D Pogoda słabiuuutka. Wiedziałem, że czeka za to niezła monotonnia. Ustawiłem tempo 4:45min/km i tak łyknąłem całe 20km. Nuda i bez historii.
16.11.2018
Plan WOLNE
Chciałem zrobić tutaj zaległe easy z poneidziałku (12km) ale jednak jak odebrałem syna z przedszkola to po powrocie do domu wolałem zająć się ogarnianiem mieszkania bo na tygodniach przeprowadzka. A i weekend treningowo szykował się ostry to tym bardziej odpoczynek wskazany.
17.11.2018
Plan Plan 3km easy + 4x 100/100 + 8km@3:50/5min trucht + 6x 150/150 + 3km easy
Oj świetny dzień! Pogoda bajka. Słońce, lekko dodatnio, sucho. Wiadomym było bieganie na stadionie Kortowskiego UWM'u Na początek dobieg z domu i 3.15km średnio po 4:35min/km
Tam od razu przebieżki +/-100m bo nie pamiętam dokładnie na krótej linii był koniec, wydaje mi się, że mogłem troszkę dłuższe robić o jakieś 3-4m:
0:17.7
0:16.5
0:16.1
0:16.2
Chwilka odpoczynku i ruszyłem ciągły. 8km w czasie 29:57min śr. tempo 3:45min/km Mega fajnie szło - cięższe jedynie ostatnie dwa kółka bo chciałem to jednak zamknąć poniżej 30min, a na 800m przed końcem było trochę straty i parę sek musiałem urwać. Następnie 4:52min odpoczynku w truchcie - dwa kółka. I jeszcze dorzuciłem 5x 200/200 zamiast 6x 150/150, bo tutaj przynajmniej są oznaczenia Wpały odpowiednio:
0:35.4
0:34.4
0:34.9
0:34.9
0:33.5
Mega fajnie, zwłaszcza, że szły pod wiatr. Na koniec 3.15km tym razem średnio po 4:42min/km.
To był dobry dzień
18.11.2018
Plan 2km easy + 5x 3km(3:43-45)/4min trucht + 2km easy
Niestety pogoda się zepsuła, a że miało być i dużo i szybko to jednak padło na bieżnię pod dachem - dodatkowo mogłem nagrać troszkę biegu.
Ależ to był dzień! Na start dałem spokojnie 2km po 5:00min/km i od razu wskoczyłem w interwał:
3km@3:36min/km
4min@6:40min/km
3km@3:36min/km
4min@6:40min/km
3km@3:36min/km
4min@6:40min/km
3km@3:36min/km
4min@6:40min/km
3km@3:36min/km
4min@6:40min/km
Wszystkie wpadły super! Miałem jakiś dziwny trans. Zmęczenie oscylowało w okolicy 8 do 8,5/10. Puls stabilny. To duży plus mechanika, że nie musze się skupiać na trzymaniu tempa, bo bieżnia sama podaje. Za to skupiłem się na kroku - ale nie w opcji techniki, bo na tym i tak się g... znam i samemu nie ocenię. Ale na biegu vs ekonomika. A tutaj już mogę oceniać ile wlezie i to mega plus biegania pod dachem. Mogę sprawdzić czy oddech się polepszy jak skrócę krok czy może odwrotnie, czy jak bardzije zaatakuję nogą wykroczną wzrośnie zmęczenie czy nie. I tak sobie kombinowałem co interwałek, szukajac tego transu biegowego
Tutaj jedno nagranie z którym pomogła mi koleżanka [jest to połowa czwartego powtórzenia] -> https://www.instagram.com/p/BqUlC67l1w1/
Ogólnie MEGA robota i super weekend przepracowany.
Na koneic jeszcze 2km schłodzenia po 5:00min/km i mogłem się udać do domu na śniadanie (godz. 14:30). Więc i całośc ładnie na czczo poleciana.
Całość 22km w czasie 1:34:20.
Dzisiaj w planach 20km w okolicy 4:30, bo już na bank wiem, że będe to robił pod dachem.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
19.11.2018
Plan 20km@4:40
Pogoda lipa to i siłownia. A jak siłownia to i szybciej. Wyszło monotonne 2km w tempie 4:30min/km. Bez historii.
20.11.2018
Plan 8km easy + 8x 30sek skipA + 8x 100/100 + 8x 30sek skipA
Kurcze myślałem, że będzie lekko ale jednak skipy zabijają (łącznie ponad 1400 skipów wskoczyło - 88/90 skipów na każde powtórzenie).
Na start spokojne 8km po 4:45min/km, następnie pod lustro i w miejscu 30/30sek skipA.
Po tym powrót na mechanika, że były wolne dwa obok siebie to mogłem jechać setki. Bieżnia a) klasycznie ustawiona na 3:00min/km (bieg 18sek), bieżnia b) ustawiona na 6:40min/km (bieg 38sek(. Dodatkowe sekundy były na przeskakiwanie. I tak osiem powtórzeń.
Od razu po znów powrót pod lustro i kolejne osiem powtórzeń skipA.
No dało w kość
21.11.2018
Plan 2km easy + 8km@3:50 + 2km easy
Tym razem zmusiłem się po pracy na Veturilo i na Agrykolę. Brak rękawiczek od razu przypomina dlaczego to taki głupi pomysł tam jechać rowerem :D [najlepsze, że następnego dnia nie nauczyłem się na błędach i to powtórzyłem].
Przebrałem się na ławeczce i ruszyłem na roztruchtanie.
2.15km po 4:59min/km i mogłem zacząć bieg ciągły.
Wpadło 8km w tempie 3:49min/km. Całkiem ok. Wiadomo, że będzie dyskomfort ale nic co by wyskakiwało na skali powyżej 7,5-8/10. Nieźle. Jedynie na km przed końcem miałem szybką wizytę w toalecie (po raz ostatni kuchnia indyjska przed treningiem). Ale i bez niej nic by się nie zmieniło, ot klepałem ciągiem bez narastającego już zmęczenia.
Na koniec 2.15km schłodzenia po 4:26min/km i mógł człowiek wracać na Veturilo i tym razem pod palmę
22.11.2018
Plan 2km easy + 10x 3min szybko/2min wolno + 2km easy
Nienawidzę minutówek w każdej formie. Albo ruszam za mocno, albo zbyt asekuracyjnie + nie można tego jakoś dokładnie mierzyć. No dla mnie taka forma to zło
Na początek 2km truchtu po 4:49min/km i mogłem jechać (trening wgrałem w zegarek by nie musieć zerkać kiedy 3/2min mijają):
0.87km@3:28mim/km przerwa 0.33km@6:09min/km
0.88km@3:24mim/km przerwa 0.30km@6:34min/km
0.89km@3:23mim/km przerwa 0.30km@6:42min/km
0.87km@3:26mim/km przerwa 0.29km@6:47min/km
0.87km@3:26mim/km przerwa 0.30km@6:34min/km
0.86km@3:29mim/km przerwa 0.29km@6:59min/km
0.85km@3:32mim/km przerwa 0.31km@6:33min/km
0.86km@3:29mim/km przerwa 0.30km@6:40min/km
0.85km@3:31mim/km przerwa 0.30km@6:40min/km
0.86km@3:29mim/km przerwa 0.29km@7:00min/km
Do tego jakoś cieżko to szło :/ Lipa.
Na koniec szybkie 2km schłodzenia po 4:45min/km, po Veturilo i fajrant.
23.11.2018
Plan WOLNE
100% nicnierobienia.
Plan 20km@4:40
Pogoda lipa to i siłownia. A jak siłownia to i szybciej. Wyszło monotonne 2km w tempie 4:30min/km. Bez historii.
20.11.2018
Plan 8km easy + 8x 30sek skipA + 8x 100/100 + 8x 30sek skipA
Kurcze myślałem, że będzie lekko ale jednak skipy zabijają (łącznie ponad 1400 skipów wskoczyło - 88/90 skipów na każde powtórzenie).
Na start spokojne 8km po 4:45min/km, następnie pod lustro i w miejscu 30/30sek skipA.
Po tym powrót na mechanika, że były wolne dwa obok siebie to mogłem jechać setki. Bieżnia a) klasycznie ustawiona na 3:00min/km (bieg 18sek), bieżnia b) ustawiona na 6:40min/km (bieg 38sek(. Dodatkowe sekundy były na przeskakiwanie. I tak osiem powtórzeń.
Od razu po znów powrót pod lustro i kolejne osiem powtórzeń skipA.
No dało w kość
21.11.2018
Plan 2km easy + 8km@3:50 + 2km easy
Tym razem zmusiłem się po pracy na Veturilo i na Agrykolę. Brak rękawiczek od razu przypomina dlaczego to taki głupi pomysł tam jechać rowerem :D [najlepsze, że następnego dnia nie nauczyłem się na błędach i to powtórzyłem].
Przebrałem się na ławeczce i ruszyłem na roztruchtanie.
2.15km po 4:59min/km i mogłem zacząć bieg ciągły.
Wpadło 8km w tempie 3:49min/km. Całkiem ok. Wiadomo, że będzie dyskomfort ale nic co by wyskakiwało na skali powyżej 7,5-8/10. Nieźle. Jedynie na km przed końcem miałem szybką wizytę w toalecie (po raz ostatni kuchnia indyjska przed treningiem). Ale i bez niej nic by się nie zmieniło, ot klepałem ciągiem bez narastającego już zmęczenia.
Na koniec 2.15km schłodzenia po 4:26min/km i mógł człowiek wracać na Veturilo i tym razem pod palmę
22.11.2018
Plan 2km easy + 10x 3min szybko/2min wolno + 2km easy
Nienawidzę minutówek w każdej formie. Albo ruszam za mocno, albo zbyt asekuracyjnie + nie można tego jakoś dokładnie mierzyć. No dla mnie taka forma to zło
Na początek 2km truchtu po 4:49min/km i mogłem jechać (trening wgrałem w zegarek by nie musieć zerkać kiedy 3/2min mijają):
0.87km@3:28mim/km przerwa 0.33km@6:09min/km
0.88km@3:24mim/km przerwa 0.30km@6:34min/km
0.89km@3:23mim/km przerwa 0.30km@6:42min/km
0.87km@3:26mim/km przerwa 0.29km@6:47min/km
0.87km@3:26mim/km przerwa 0.30km@6:34min/km
0.86km@3:29mim/km przerwa 0.29km@6:59min/km
0.85km@3:32mim/km przerwa 0.31km@6:33min/km
0.86km@3:29mim/km przerwa 0.30km@6:40min/km
0.85km@3:31mim/km przerwa 0.30km@6:40min/km
0.86km@3:29mim/km przerwa 0.29km@7:00min/km
Do tego jakoś cieżko to szło :/ Lipa.
Na koniec szybkie 2km schłodzenia po 4:45min/km, po Veturilo i fajrant.
23.11.2018
Plan WOLNE
100% nicnierobienia.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
24.11.2018
Plan 10km easy + 8x 150/150 podbieg
Wyszło podbieganie na siłowni. Na początku 5km w tempie 4:45min/km + druga piątka w tempie 4:30min/km i mogłem ruszyć podbiegi.
8x 150m podbiegane w tempie 3:40min/km na nachyleniu 8% + 150m truchtu na bieżni obok w tempie 6:40min/km.
Ostatnie dwa nawet dały popalić. Mocno ściekało.
25.11.2018
Plan 2km easy + 2x 7km@3:46/4min trucht + 2km easy
I kolejny dzień na siłowni. Ale jak to pięknie wlazło! Na start 2km truchtu po 5:00min/km i wyrwałem prosto na ciągłe:
7km@3:39min/km przerwa 500m@8:00min/km
7km@3:39min/km przerwa 500m@8:00min/km
Ciężko oczywiście, jednak to już pon. 3:40min/km ale bez rzeźby czy coś. Takie zmęczeniowe 8,5/10. Super.
Na koniec jeszcze 2km schłodzenia po 5:00min/km. Kurcze jakby tak wchodziło na asfalcie jak na mechaniku eh... Pięknie pomarzyć
26.11.2018
Plan WOLNE
Wyskoczyłem na godzinkę siłowni. Bez historii.
27.11.2018
Plan 14km easy
Nie chciałem kolejnego treningu pod dachem, a że dodatkowo nudne klepanie wychodziło w planie to wybrałem opcję Veturilo z pracy do Agrykoli i tam kręcenie kółeczek. Wpadło 14km po 4:41min/km. Właściwie bez historii (poza wariującym pulsometrem oraz odczuciem, że oddycham srogim smogiem) + pod koniec mega fajnie cisza i spokój, ani jednej osoby poza mną na tartanie
28.11.2018
Plan 2km easy + 15x 1min szybko/1min wolno + 2km easy
Jednak ruszyłem na bieżnię mechaniczną. Dzień wcześniej się trochę popiło i lekki kac trzymał + zimno strasznie i nie chciało się znów veturilo pomykać aż na Agrykolę. Rozgrzewka to 2km po 5:00min/km i następnie:
15x minuta w tempie 3:00min/km przerwa minuta w tempie 6:40min/km, robiłem na jednej bieżni bo sporo i tak powtórzeń więc się rozpędzanie w miarę zrówna ze zwalnianiem.
Fajnie wpadło, oddech mocniej pracował pod koniec powtórzeń ale tak to lekko się robiło i mógłbym spokojnie jechać dalej.
Na koniec 2km schłodzenia po 5:00min/km.
Malaga coraz bliżej Plus dzisiaj wpadł email, że wylosowali moją grupkę na maraton w Berlinie na 2019!
Plan 10km easy + 8x 150/150 podbieg
Wyszło podbieganie na siłowni. Na początku 5km w tempie 4:45min/km + druga piątka w tempie 4:30min/km i mogłem ruszyć podbiegi.
8x 150m podbiegane w tempie 3:40min/km na nachyleniu 8% + 150m truchtu na bieżni obok w tempie 6:40min/km.
Ostatnie dwa nawet dały popalić. Mocno ściekało.
25.11.2018
Plan 2km easy + 2x 7km@3:46/4min trucht + 2km easy
I kolejny dzień na siłowni. Ale jak to pięknie wlazło! Na start 2km truchtu po 5:00min/km i wyrwałem prosto na ciągłe:
7km@3:39min/km przerwa 500m@8:00min/km
7km@3:39min/km przerwa 500m@8:00min/km
Ciężko oczywiście, jednak to już pon. 3:40min/km ale bez rzeźby czy coś. Takie zmęczeniowe 8,5/10. Super.
Na koniec jeszcze 2km schłodzenia po 5:00min/km. Kurcze jakby tak wchodziło na asfalcie jak na mechaniku eh... Pięknie pomarzyć
26.11.2018
Plan WOLNE
Wyskoczyłem na godzinkę siłowni. Bez historii.
27.11.2018
Plan 14km easy
Nie chciałem kolejnego treningu pod dachem, a że dodatkowo nudne klepanie wychodziło w planie to wybrałem opcję Veturilo z pracy do Agrykoli i tam kręcenie kółeczek. Wpadło 14km po 4:41min/km. Właściwie bez historii (poza wariującym pulsometrem oraz odczuciem, że oddycham srogim smogiem) + pod koniec mega fajnie cisza i spokój, ani jednej osoby poza mną na tartanie
28.11.2018
Plan 2km easy + 15x 1min szybko/1min wolno + 2km easy
Jednak ruszyłem na bieżnię mechaniczną. Dzień wcześniej się trochę popiło i lekki kac trzymał + zimno strasznie i nie chciało się znów veturilo pomykać aż na Agrykolę. Rozgrzewka to 2km po 5:00min/km i następnie:
15x minuta w tempie 3:00min/km przerwa minuta w tempie 6:40min/km, robiłem na jednej bieżni bo sporo i tak powtórzeń więc się rozpędzanie w miarę zrówna ze zwalnianiem.
Fajnie wpadło, oddech mocniej pracował pod koniec powtórzeń ale tak to lekko się robiło i mógłbym spokojnie jechać dalej.
Na koniec 2km schłodzenia po 5:00min/km.
Malaga coraz bliżej Plus dzisiaj wpadł email, że wylosowali moją grupkę na maraton w Berlinie na 2019!
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
29.11.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 9km@3:50 + 6x 100/100 + 2km easy
Wygrała zdecydowanie bieżnia mechaniczna, zwłaszcza, że po pracy byłem umówiony do kina i na trening mogłem ruszyć dopiero przed 23. Wyskoczyłem do Warsaw Spire (24/7). Na początek roztruchtanie 3km po 5:00min/km, by już nie bawić się w przebieżki na pasie i od razu po wskoczyłem na ciągły.
9km biegłem w tempie 3:45min/km - oj mocno się odczucia zmieniały. Pierwsze 2km klasycznie cięzko, trzeba wsykoczyć w rytm etc. Później kolejne 5km już jechałem na wyłączeniu się, chociaż co drugi kilometr liczyłem kroki, by jakoś szybciej to poszło, zmęczeniowo od 8/10 do 8,5/10. Najcięższe było ostatnie 1,5km tam nawet pod 9/10 zmęczenie wjeżdżało :/ Do tego jakoś dziwnie się w głowie kręciło, jak patrzyłem przed siebie to się wydawało, że jakoś bieżnia zaczyna się przechylać jak na statku. Musiałem wzrok co chwila wbijać w bieżnię, by błędnik wyregulować.
Po ciągłym zrobiłem 400m w 5min marszu by troszkę odsapnąć.
Włączyłem bieżnię obok i standardowo, wolna na 6:40min/km, szybka na 3:00min/km i na szybkiej 18sek biegu, 4sek na przeskoczenie i na wolnej 36sek truchtu i tak x6.
Na dowidzenia jeszcze 2km schłodzenia po 5:00min/km.
Mocna robota.
30.11.2018
Plan 10km easy
A dzisiaj też wyskoczyłem na siłownię by zrobić z rana przed pracą i mieć spokój. Padło na Arkadię. Pierwsze 5km w tempie 4:41min/km + drugie 5km w tempie 4:39min/km. Total 10km śr. po 4:40min/km.
Bez historii.
Weekend w Olsztynie, więc pewnie stadion AZS na Kortowie i kross.
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 9km@3:50 + 6x 100/100 + 2km easy
Wygrała zdecydowanie bieżnia mechaniczna, zwłaszcza, że po pracy byłem umówiony do kina i na trening mogłem ruszyć dopiero przed 23. Wyskoczyłem do Warsaw Spire (24/7). Na początek roztruchtanie 3km po 5:00min/km, by już nie bawić się w przebieżki na pasie i od razu po wskoczyłem na ciągły.
9km biegłem w tempie 3:45min/km - oj mocno się odczucia zmieniały. Pierwsze 2km klasycznie cięzko, trzeba wsykoczyć w rytm etc. Później kolejne 5km już jechałem na wyłączeniu się, chociaż co drugi kilometr liczyłem kroki, by jakoś szybciej to poszło, zmęczeniowo od 8/10 do 8,5/10. Najcięższe było ostatnie 1,5km tam nawet pod 9/10 zmęczenie wjeżdżało :/ Do tego jakoś dziwnie się w głowie kręciło, jak patrzyłem przed siebie to się wydawało, że jakoś bieżnia zaczyna się przechylać jak na statku. Musiałem wzrok co chwila wbijać w bieżnię, by błędnik wyregulować.
Po ciągłym zrobiłem 400m w 5min marszu by troszkę odsapnąć.
Włączyłem bieżnię obok i standardowo, wolna na 6:40min/km, szybka na 3:00min/km i na szybkiej 18sek biegu, 4sek na przeskoczenie i na wolnej 36sek truchtu i tak x6.
Na dowidzenia jeszcze 2km schłodzenia po 5:00min/km.
Mocna robota.
30.11.2018
Plan 10km easy
A dzisiaj też wyskoczyłem na siłownię by zrobić z rana przed pracą i mieć spokój. Padło na Arkadię. Pierwsze 5km w tempie 4:41min/km + drugie 5km w tempie 4:39min/km. Total 10km śr. po 4:40min/km.
Bez historii.
Weekend w Olsztynie, więc pewnie stadion AZS na Kortowie i kross.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
01.12.2018
Plan 8km easy + 6x 200(35)/200 + 6x100/100 mocno + 1km easy
No dzisiaj był dwor i kros oraz stadion.
Wpierw 8km kros po lesie średnio po 4:28min/km
Pozniej 6x 200m na stadionie:
0:34.6
0:34.2
0:35.0
0:34.5
0:33.7
0:34.1
Dalej 100m marszu odpoczynku i 6x 100:
0:14.6
0:15.4
0:15.5
0:15.5
0:15.6
0:14.8
Na koniec 3km powrót też kros po 4:42min/km
Mróz trochę denerwowal ale ogólnie git zwłaszcza to pierwsze 8km.
Na setkach jeszcze rezerwy byly tak około 1-1.5sek gdybym wszedł na mocniejsza kadencję
02.12.2018
Plan WOLNE
Czysty odpoczynek z rodzinką.
03.12.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 2x 4km@3:42/3min trucht + 2km easy
Robiłem na siłowni po powrocie do Wwy ale masakra, musiałem zmienić :
3km@5:00min/km
4km@3:36min/km
250m@12:00min/km
2km@3:36min/km
250m@12:00min/km
4km@5:00min/km
No koszmar. Może na 2 powtórzeniu jakoś jeszcze 1km bym ujechał ale orka fest. Spokojnie 9,5/10 w skali ciężkości. Może to przeprowadzka, dzisiaj rano i reszta dnia targania gratów po pracy, dodatkowo zero snu.
04.12.2018
Plan 10km@4:15
Zrobiłem na mechaniku. Dodatkowo trochę szybciej za niepowodzenie z dnia poprzedniego. Wyszło 10km śr. tempem 4:08min/km. Bez historii.
05.12.2018
Plan 8km easy + 8x 200(35)/100 trucht + 2km easy
Bieg na mechaniku 8km po 4:45min/km. Następnie 8x 200m@3:00min/km ale nachylenie dałem 2.5%. Przerwa na bieżni obok 100m@6:40min/km. Na koniec 2km znów po 4:45min/km. Dały popalić te 200-tki. Ostatnie trzy powtórzenia to niezły wycisk pod koniec każdej z nich.
06.12.2018
Plan 6km easy + 8x 100/100
Ostatnie bieganie przed wylotem do Malagi z klubem na Łazienkach. Nie chciało mi się robić przebieżek, więc z trenerem polataliśmy sobie po prostu easy. Wpadło 8.85km średnio po 4:45min/km. Bez historii, chociaż jakoś tak człowieka zmęczyło.
07.12.2018
Plan WOLNE
Wylot do Malagi!
08.12.2018
Plan WOLNE
Wypoczynek w słońcu. Imprezowanie. Ogólnie już głowa dawno w roztrenowaniu siedzi.
09.12.2018
Plan Malaga Halfmarathon
Przekleję to co pisałem już w komentarzach:
Odpuściłem po prostu ten bieg. Nogi chciały, głowa ni cholery - mówiła, że starczy i że sezon długi - miasto piękne, pogoda petarda i nie ma co cierpieć. Do 3km jeszcze jechałem ale tam powiedziałęm sobie " a walić to ", inni się cieszą wyjazdem, a ja mam cierpieć po raz kolejny? NIE. Sezon u mnie trwał neirpzerwanie od tamtej zimy, zero przerwy nawet w wakacje i jak jednak zobaczyłęm Malagę i te +22stC i samo słońce to po prostu już łeb wysiadł.
Doleciałem w 1:22:35 - tak by nie było wstydu ale i tak by nie męczyć się na trasie. Ot taki bieg honoru na zamknięcie intensywnego sezonu. Następnego dnia było kilka dobrych godz. chodzenia po górach w Sierra Mijas to tym bardziej nie chciałem się niszczyć.
Za rok na bank do Malagi wrócę i już od razu przed wylotem z myślą, że to miły bieg na delikatne zamknięcie sezonu bez walki (coś jak ostatni etap przyjaźni w wielkich tour'ach).
I tak w 2018 padły życiówki i na 10km i w HM i M - nie ma co być chciwym
Teraz jeszcze trening taki na podtrzymanie do 27 grudnia i 28 wylot na 2 tyg. na Bali i tam już 100% dwa tyg. zero biegania. Myślałem, by już teraz przestać ale jednak miesiąc to za dużo jak na roztrenowanie. Więc obecnie redukcja kilometrażu i bardzije bieganie szybkie interwałowe + powolne snucie planów na 2019 (na razie na 100% start docelowy na wiosnę to Gdynia Półmaraton oraz 10km albo Stare babice albo Bieg Olrenu).
Pogoda na bieg w Maladze była super (ale fakt dużo lepiej znosze bieg w brzydkiej pogodzie, deszczu, chumrach i zimnie - chyba chcę wtedy szybciej dobiec do mety hehe). Bardziej wyszło już takie całkowite zmęczenie długością sezonu + dodatkowo wpadlismy w piątek i do tego jeszcze wolna sobota i pół ekipy, która nie biega, a drugie pół biega for fun, więc poza mną nikt się nawet nei napinał - taka atmosfera wielkiej zabawy, a nie skupienia na wyniku. Perwnie gdyby wyjazd był czysto na bieg i to w grupie, gdzie każdy chce osiągnąć wyznaczony cel to bym się jeszcze spiął, a tak byłem sam z tymi myślami etc.
Jedynie trasa troszkę zdziwiła - troszkę wzniesień było. Nie jakiś hardcore czy coś, dalej fajnie na życiówkę ale jednak nie tak faj
nie jak chociażby Walencja.
10.12.2018
Plan WOLNE
Miał być odpoczynek już fest. Ale wybraliśmy się w góry jakąs godz. od Malagi. No bajka - chociaż trasy mało uczęszczane i człowiek się pogubił, porozcinał, nadenerwował i stracił dużo więcej czasu na chodzeniu niż zakładał Jednak dla widoków na szczycie zdecydowanie BYŁO WARTO!
11.12.2018
Plan WOLNE
Dalsza walka z przeprowadzką.
12.12.2018
Plan 10km easy
Robiłem na siłce. 10km wleciało po 4:37min/km. Bez większej historii.
13.12.2018
Plan 2km easy + 8x 300(1:00)/100 trucht + 8x 200(36)/100 trucht + 8x 100/100 + 2km easy
Tym razem wybrałem się na Agrykolę. Zwłaszcza, że pogoda była ok. Na rozgrzanie 2km po 4:47min/km i od razu po ruszyłem na 8x 300/100:
0:54.6/1:07.8
0:57.1/1:08.3
0:55.9/1:06.7
0:58.1/1:04.0
0:56.4/1:04.2
0:56.6/1:02.2
0:57.2/1:02.8
0:53.8/1:07.8 -> na to dołączył się trener
Od razu po ostatnim poszło 8x 200/100:
0:34.3/1:02.8
0:35.1/1:06.0
0:34.2/1:05.6
0:33.9/1:04.3
0:34.9/1:07.9
0:34.0/1:04.3
0:34.4/1:09.4
0:31.5/1:04.1 -> na to dołączył się trener
I od razu po przyszła kolej na 8x 100/100:
0:15.4/0:58.0
0:15.4/0:59.3
0:14.3/1:05.6
0:15.4/1:07.0
0:15.7/1:01.9 -> tutaj poczułem napięty mięsień, więc następne powtórzenia delikatnie zwolniłem
0:16.2/1:05.3
0:15.9/1:00.4
0:16.4/1:01.5
Po przebieżkach wpadło jeszcze 2km schłodzenia po 4:39min/km.
Ogólnie ładne bieganie.
14.12.2018
Plan WOLNE
Lekka siłownia w Arkadii.
15.12.2018
Plan 12km easy
Było pod dachem ale tym razem zacząłem zabawę z nachyleniem kosztem nadrabiania prędkości względem biegania po ulicy. Wyszło 6km po 4:50min/km + 6km po 4:40min/km z nachyleniem 2%. I czułem Chociaż fajnie wlazło.
16.12.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 3x 600(1:45)/4min trucht + 4x 400(1:10)/4min trucht + 2km easy
Wypadło na bieganie na mechaniku. Początek luzik 3km truchtu po 4:45min/km ale potem... Tempa mocne w ch... Dodatkowo dowaliłem kąt. Kur.. dramat. Tempo 3:00min/km nachylenie 2%. Odcinki 600m to zgon. Ale taki ze jakby nie było barierki bym się wyjebal za 'linią mety'. Ogólnie tempo szło tak do 400m-450m dalej to już 'strefa zgonu'.
Nie wiem jakim cudem dowiozłem ten trening. Umierałem tak głośno, że pewnie całe Warsaw Spire słyszało. Tempo 3:00min/km + 2% nachylenia to znacznie za dużo
Na koniec 2km schłodzenia po 4:45min/km (już na płaskim).
17.12.2018
Plan 14km BNP 4:40 -> 3:50
Trening pod dachem i od razu napiszę kur.. coś te nachylenie jest pojebane! Dystans podzieliłem na 7 odcinków, każdy po 2km. Na start dałem 2% nachylenia i wytrzymałem do połowy pełnego dystansu!
Później drugie 7km było na nachyleniu 1% a tu dalej zgon. Normlanie biegłem po 3:55min/km a puls rakieta w 5 strefie ponad 180. Nie dałem rady trzymać 4:10min/km na nachyleniu 2%. Zajebalem się gorzej niż na 2x 4km@3:36min/km bez nachylenia.
Bylo:
2km@4:39min/km 2%
2km@4:30min/km 2%
2km@4:19min/km 2%
1km@4:10min/km 2%
1km@4:10min/km 1%
2km@4:00min/km 1%
2km@3:55min/km 1%
2km@3:49min/km 1%
Od 4:19min/km puls już ponad 162. Jakiś kosmos. Orka fest. Głowa nie wiem jakim cudem to uciągnęła.
Ale od tego czasu zdecydowałem, że już teraz nachylenie będzie na treningach pod dachem zawsze! (Nawet -10sek/km jest dużo przyjemniejsze niż kąt1.5%. Gdyby ktoś pytał czy chcę o 6sek na km biec szybciej czy jednak to samo i 1% nachylenia brałbym to pierwsze w ciemno :D).
18.12.2018
Plan WOLNE
Sama siłownia, klasyka.
19.12.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 2x 4km(3:50->3:45->3:40->poniżej 3:40)/5min trucht + 2km easy
I witamy na bieżni mechanicznej Na dzień dobry 3km truchtu po 4:50min/km. Odcinki szły dużo lepiej niż dwa dni wcześniej.
1km@3:49min/km 1%
1km@3:45min/km 1%
1km@3:40min/km 1%
1km@3:35min/km 1%
Ciężko ale do zrobienia bez orki. Drugi odcinek tak samo. Do tego gdybym musiał to spokojnie bym jeszcze 3-4x też zrobił.
20.12.2018
Plan 12km@4:10
Trening z grupą na kanałku. 12km wpadło idealnie po 4:10min/km. Jednak pogoda słaba, śnieg i mocno ślisko. Nawet na początku myślałem czy jednak nie odpuścić tempa i po prostu potruchtać (było jak na łyżwach, nogi uciekały nonstop). Jednak zagryzłem zęby i docisnąłem do końca. Przyjemnie nie było
Plan 8km easy + 6x 200(35)/200 + 6x100/100 mocno + 1km easy
No dzisiaj był dwor i kros oraz stadion.
Wpierw 8km kros po lesie średnio po 4:28min/km
Pozniej 6x 200m na stadionie:
0:34.6
0:34.2
0:35.0
0:34.5
0:33.7
0:34.1
Dalej 100m marszu odpoczynku i 6x 100:
0:14.6
0:15.4
0:15.5
0:15.5
0:15.6
0:14.8
Na koniec 3km powrót też kros po 4:42min/km
Mróz trochę denerwowal ale ogólnie git zwłaszcza to pierwsze 8km.
Na setkach jeszcze rezerwy byly tak około 1-1.5sek gdybym wszedł na mocniejsza kadencję
02.12.2018
Plan WOLNE
Czysty odpoczynek z rodzinką.
03.12.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 2x 4km@3:42/3min trucht + 2km easy
Robiłem na siłowni po powrocie do Wwy ale masakra, musiałem zmienić :
3km@5:00min/km
4km@3:36min/km
250m@12:00min/km
2km@3:36min/km
250m@12:00min/km
4km@5:00min/km
No koszmar. Może na 2 powtórzeniu jakoś jeszcze 1km bym ujechał ale orka fest. Spokojnie 9,5/10 w skali ciężkości. Może to przeprowadzka, dzisiaj rano i reszta dnia targania gratów po pracy, dodatkowo zero snu.
04.12.2018
Plan 10km@4:15
Zrobiłem na mechaniku. Dodatkowo trochę szybciej za niepowodzenie z dnia poprzedniego. Wyszło 10km śr. tempem 4:08min/km. Bez historii.
05.12.2018
Plan 8km easy + 8x 200(35)/100 trucht + 2km easy
Bieg na mechaniku 8km po 4:45min/km. Następnie 8x 200m@3:00min/km ale nachylenie dałem 2.5%. Przerwa na bieżni obok 100m@6:40min/km. Na koniec 2km znów po 4:45min/km. Dały popalić te 200-tki. Ostatnie trzy powtórzenia to niezły wycisk pod koniec każdej z nich.
06.12.2018
Plan 6km easy + 8x 100/100
Ostatnie bieganie przed wylotem do Malagi z klubem na Łazienkach. Nie chciało mi się robić przebieżek, więc z trenerem polataliśmy sobie po prostu easy. Wpadło 8.85km średnio po 4:45min/km. Bez historii, chociaż jakoś tak człowieka zmęczyło.
07.12.2018
Plan WOLNE
Wylot do Malagi!
08.12.2018
Plan WOLNE
Wypoczynek w słońcu. Imprezowanie. Ogólnie już głowa dawno w roztrenowaniu siedzi.
09.12.2018
Plan Malaga Halfmarathon
Przekleję to co pisałem już w komentarzach:
Odpuściłem po prostu ten bieg. Nogi chciały, głowa ni cholery - mówiła, że starczy i że sezon długi - miasto piękne, pogoda petarda i nie ma co cierpieć. Do 3km jeszcze jechałem ale tam powiedziałęm sobie " a walić to ", inni się cieszą wyjazdem, a ja mam cierpieć po raz kolejny? NIE. Sezon u mnie trwał neirpzerwanie od tamtej zimy, zero przerwy nawet w wakacje i jak jednak zobaczyłęm Malagę i te +22stC i samo słońce to po prostu już łeb wysiadł.
Doleciałem w 1:22:35 - tak by nie było wstydu ale i tak by nie męczyć się na trasie. Ot taki bieg honoru na zamknięcie intensywnego sezonu. Następnego dnia było kilka dobrych godz. chodzenia po górach w Sierra Mijas to tym bardziej nie chciałem się niszczyć.
Za rok na bank do Malagi wrócę i już od razu przed wylotem z myślą, że to miły bieg na delikatne zamknięcie sezonu bez walki (coś jak ostatni etap przyjaźni w wielkich tour'ach).
I tak w 2018 padły życiówki i na 10km i w HM i M - nie ma co być chciwym
Teraz jeszcze trening taki na podtrzymanie do 27 grudnia i 28 wylot na 2 tyg. na Bali i tam już 100% dwa tyg. zero biegania. Myślałem, by już teraz przestać ale jednak miesiąc to za dużo jak na roztrenowanie. Więc obecnie redukcja kilometrażu i bardzije bieganie szybkie interwałowe + powolne snucie planów na 2019 (na razie na 100% start docelowy na wiosnę to Gdynia Półmaraton oraz 10km albo Stare babice albo Bieg Olrenu).
Pogoda na bieg w Maladze była super (ale fakt dużo lepiej znosze bieg w brzydkiej pogodzie, deszczu, chumrach i zimnie - chyba chcę wtedy szybciej dobiec do mety hehe). Bardziej wyszło już takie całkowite zmęczenie długością sezonu + dodatkowo wpadlismy w piątek i do tego jeszcze wolna sobota i pół ekipy, która nie biega, a drugie pół biega for fun, więc poza mną nikt się nawet nei napinał - taka atmosfera wielkiej zabawy, a nie skupienia na wyniku. Perwnie gdyby wyjazd był czysto na bieg i to w grupie, gdzie każdy chce osiągnąć wyznaczony cel to bym się jeszcze spiął, a tak byłem sam z tymi myślami etc.
Jedynie trasa troszkę zdziwiła - troszkę wzniesień było. Nie jakiś hardcore czy coś, dalej fajnie na życiówkę ale jednak nie tak faj
nie jak chociażby Walencja.
10.12.2018
Plan WOLNE
Miał być odpoczynek już fest. Ale wybraliśmy się w góry jakąs godz. od Malagi. No bajka - chociaż trasy mało uczęszczane i człowiek się pogubił, porozcinał, nadenerwował i stracił dużo więcej czasu na chodzeniu niż zakładał Jednak dla widoków na szczycie zdecydowanie BYŁO WARTO!
11.12.2018
Plan WOLNE
Dalsza walka z przeprowadzką.
12.12.2018
Plan 10km easy
Robiłem na siłce. 10km wleciało po 4:37min/km. Bez większej historii.
13.12.2018
Plan 2km easy + 8x 300(1:00)/100 trucht + 8x 200(36)/100 trucht + 8x 100/100 + 2km easy
Tym razem wybrałem się na Agrykolę. Zwłaszcza, że pogoda była ok. Na rozgrzanie 2km po 4:47min/km i od razu po ruszyłem na 8x 300/100:
0:54.6/1:07.8
0:57.1/1:08.3
0:55.9/1:06.7
0:58.1/1:04.0
0:56.4/1:04.2
0:56.6/1:02.2
0:57.2/1:02.8
0:53.8/1:07.8 -> na to dołączył się trener
Od razu po ostatnim poszło 8x 200/100:
0:34.3/1:02.8
0:35.1/1:06.0
0:34.2/1:05.6
0:33.9/1:04.3
0:34.9/1:07.9
0:34.0/1:04.3
0:34.4/1:09.4
0:31.5/1:04.1 -> na to dołączył się trener
I od razu po przyszła kolej na 8x 100/100:
0:15.4/0:58.0
0:15.4/0:59.3
0:14.3/1:05.6
0:15.4/1:07.0
0:15.7/1:01.9 -> tutaj poczułem napięty mięsień, więc następne powtórzenia delikatnie zwolniłem
0:16.2/1:05.3
0:15.9/1:00.4
0:16.4/1:01.5
Po przebieżkach wpadło jeszcze 2km schłodzenia po 4:39min/km.
Ogólnie ładne bieganie.
14.12.2018
Plan WOLNE
Lekka siłownia w Arkadii.
15.12.2018
Plan 12km easy
Było pod dachem ale tym razem zacząłem zabawę z nachyleniem kosztem nadrabiania prędkości względem biegania po ulicy. Wyszło 6km po 4:50min/km + 6km po 4:40min/km z nachyleniem 2%. I czułem Chociaż fajnie wlazło.
16.12.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 3x 600(1:45)/4min trucht + 4x 400(1:10)/4min trucht + 2km easy
Wypadło na bieganie na mechaniku. Początek luzik 3km truchtu po 4:45min/km ale potem... Tempa mocne w ch... Dodatkowo dowaliłem kąt. Kur.. dramat. Tempo 3:00min/km nachylenie 2%. Odcinki 600m to zgon. Ale taki ze jakby nie było barierki bym się wyjebal za 'linią mety'. Ogólnie tempo szło tak do 400m-450m dalej to już 'strefa zgonu'.
Nie wiem jakim cudem dowiozłem ten trening. Umierałem tak głośno, że pewnie całe Warsaw Spire słyszało. Tempo 3:00min/km + 2% nachylenia to znacznie za dużo
Na koniec 2km schłodzenia po 4:45min/km (już na płaskim).
17.12.2018
Plan 14km BNP 4:40 -> 3:50
Trening pod dachem i od razu napiszę kur.. coś te nachylenie jest pojebane! Dystans podzieliłem na 7 odcinków, każdy po 2km. Na start dałem 2% nachylenia i wytrzymałem do połowy pełnego dystansu!
Później drugie 7km było na nachyleniu 1% a tu dalej zgon. Normlanie biegłem po 3:55min/km a puls rakieta w 5 strefie ponad 180. Nie dałem rady trzymać 4:10min/km na nachyleniu 2%. Zajebalem się gorzej niż na 2x 4km@3:36min/km bez nachylenia.
Bylo:
2km@4:39min/km 2%
2km@4:30min/km 2%
2km@4:19min/km 2%
1km@4:10min/km 2%
1km@4:10min/km 1%
2km@4:00min/km 1%
2km@3:55min/km 1%
2km@3:49min/km 1%
Od 4:19min/km puls już ponad 162. Jakiś kosmos. Orka fest. Głowa nie wiem jakim cudem to uciągnęła.
Ale od tego czasu zdecydowałem, że już teraz nachylenie będzie na treningach pod dachem zawsze! (Nawet -10sek/km jest dużo przyjemniejsze niż kąt1.5%. Gdyby ktoś pytał czy chcę o 6sek na km biec szybciej czy jednak to samo i 1% nachylenia brałbym to pierwsze w ciemno :D).
18.12.2018
Plan WOLNE
Sama siłownia, klasyka.
19.12.2018
Plan 2km easy + 4x 100/100 + 2x 4km(3:50->3:45->3:40->poniżej 3:40)/5min trucht + 2km easy
I witamy na bieżni mechanicznej Na dzień dobry 3km truchtu po 4:50min/km. Odcinki szły dużo lepiej niż dwa dni wcześniej.
1km@3:49min/km 1%
1km@3:45min/km 1%
1km@3:40min/km 1%
1km@3:35min/km 1%
Ciężko ale do zrobienia bez orki. Drugi odcinek tak samo. Do tego gdybym musiał to spokojnie bym jeszcze 3-4x też zrobił.
20.12.2018
Plan 12km@4:10
Trening z grupą na kanałku. 12km wpadło idealnie po 4:10min/km. Jednak pogoda słaba, śnieg i mocno ślisko. Nawet na początku myślałem czy jednak nie odpuścić tempa i po prostu potruchtać (było jak na łyżwach, nogi uciekały nonstop). Jednak zagryzłem zęby i docisnąłem do końca. Przyjemnie nie było
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
21.12.2018
Plan 18km BNP 4:30-4:00
Robione na siłowni z nachyleniem:
2km@4:30 nachylenie 2%
2km@4:26 nachylenie 2%
2km@4:22 nachylenie 2%
2km@4:17 nachylenie 2%
2km@4:13 nachylenie 2%
2km@4:10 nachylenie 1%
2km@4:06 nachylenie 1%
2km@4:01 nachylenie 1%
2km@3:58 nachylenie 1%
Ostatnie 3-4km już wymagały pracy. Dodatkowo jakbym nie zrzucił % to by było niezłe umieranie.
22.12.2018
Plan 8km easy + 8x 30sek skipA + 2km easy
Kolejny dzień w Olsztynie pod dachem i troszkę przebudowana kolejność. Na początek 10km w tempie 4:30min/km nachylenie 2% i później 3min odpoczynku w marszu. Na koniec przed lustrem 8x skipA 30/30sek w miejscu.
23.12.2018
Plan WOLNE
I faktycznie nic dodatkowego nie było.
24.12.2018
Plan 10km easy
Tym razem, by zrobić miejsce na jedzenie ruszyłem na aktywniejszy kros po okolicy Olsztyna.
Wpadło 19km śr. tempem 4:27min/km.
25.12.2018
Plan 10km easy
Drugi dzień aktywniejszego przełaju i trochę miasta. 10km średnio po 4:42min/km.
26.12.2018
Plan WOLNE
Całkowite świąteczne nieróbstwo i oglądanie Ślepnąc od Świateł z rodzinką.
27.12.2018
Plan 2km easy + 5x 1km(3:35)/3min trucht + 6km easy
Miało wpierw być trochę inaczej i osiem powtórzeń ale po prostu źle się biegło, dodatkowo ostatni trening przed roztrenowaniem. No nie chciało się straszliwie!
Na początku wpadły 2km w tempie 5:00min/km, następnie pięć tysiaków, każdy w tempie 3:35 i nachyleniu 1%, 3min przerwa w tempie 6:40min/km. Po piątym już serio jedyne co chciałem to zejść z bieżni i odwiesić buty na kołek.
Zmusiłem się jednak jeszcze do 6km truchtu po 4:45min/km.
Plan 18km BNP 4:30-4:00
Robione na siłowni z nachyleniem:
2km@4:30 nachylenie 2%
2km@4:26 nachylenie 2%
2km@4:22 nachylenie 2%
2km@4:17 nachylenie 2%
2km@4:13 nachylenie 2%
2km@4:10 nachylenie 1%
2km@4:06 nachylenie 1%
2km@4:01 nachylenie 1%
2km@3:58 nachylenie 1%
Ostatnie 3-4km już wymagały pracy. Dodatkowo jakbym nie zrzucił % to by było niezłe umieranie.
22.12.2018
Plan 8km easy + 8x 30sek skipA + 2km easy
Kolejny dzień w Olsztynie pod dachem i troszkę przebudowana kolejność. Na początek 10km w tempie 4:30min/km nachylenie 2% i później 3min odpoczynku w marszu. Na koniec przed lustrem 8x skipA 30/30sek w miejscu.
23.12.2018
Plan WOLNE
I faktycznie nic dodatkowego nie było.
24.12.2018
Plan 10km easy
Tym razem, by zrobić miejsce na jedzenie ruszyłem na aktywniejszy kros po okolicy Olsztyna.
Wpadło 19km śr. tempem 4:27min/km.
25.12.2018
Plan 10km easy
Drugi dzień aktywniejszego przełaju i trochę miasta. 10km średnio po 4:42min/km.
26.12.2018
Plan WOLNE
Całkowite świąteczne nieróbstwo i oglądanie Ślepnąc od Świateł z rodzinką.
27.12.2018
Plan 2km easy + 5x 1km(3:35)/3min trucht + 6km easy
Miało wpierw być trochę inaczej i osiem powtórzeń ale po prostu źle się biegło, dodatkowo ostatni trening przed roztrenowaniem. No nie chciało się straszliwie!
Na początku wpadły 2km w tempie 5:00min/km, następnie pięć tysiaków, każdy w tempie 3:35 i nachyleniu 1%, 3min przerwa w tempie 6:40min/km. Po piątym już serio jedyne co chciałem to zejść z bieżni i odwiesić buty na kołek.
Zmusiłem się jednak jeszcze do 6km truchtu po 4:45min/km.