No ja to już w ogóle nie powinienem biegać.
Jak miałem 107 kg to zaczynałem. Powiecie, że pewnie sobie krzywde robiłem, że pewnie powinienem marsze robic a nie biegać...
Przebiegłem tak półmaraton... i kolejny i kolejny... bez rozgrzewek (o zgrozo) i rozciągania (łoo matko)...
i złamałem kostkę
![:ojoj:](./images/smilies/ojoj.gif)
(ale nie przez bieganie tylko na schodach)
i potem wróciłem do biegania i znowu bez rozgrzewek i rozciągania (jak to możliwe... ojojojoj)... nawet chodziłem do fizjoterapeuty, bo pewne problemy po kontuzji sie pojawiały... nadal byłem ciężki i ciagle nic mi sie nie działo...
Nawet 60 km tygodniowo waliłem po asfalcie (samobójca!)... i Maraton ukonczylem z waga 98 kg
Teraz drugi z waga 94 kg i dychę w 49:14 zrobiłem...
Na kiedy mam wykupować grabarza?
A tak na poważnie... Jest wielu znawców i specjalistów, a każdy biegacz jest inny. Ja tam walę bez rozgrzewek specjalnych i rozciągania i żyje, mam się dobrze... jestem ciężki... ale to właśnie dzięki bieganiu chudnę powoli.