ME Masters M35 Toruń 23.03.2024
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Ostatnio u mnie w bieganiu dzieje się tyle, ile w filmie Śmierć w Wenecji, ale spokojnie, na pewno się rozkręci
30.08. czw
14 km 1.01.48
W środku wplotłem odcinek szybszy (około 3,3km) - trochę z konieczności - ze względu na jedyne WC w okolicy.
sierpień 116 km łącznie. Więcej nie dałem rady.
03.09. pon
Stwierdziłem, ze skoro nie można dużo biegać, to należy szukać mocnych bodźców.
10 000m tempa maratońskiego na bieżni. 40.28
3.50
4.04
4.05
4.11
4.08
4.06
4.09
4.03
3.58
3.56
Potem BBL, jakiś trucht i rozciąganie, po którym pobiegłem do m. Razem ok 16,5km tego dnia
05.09 środa
BS 11km 50.48 (25.38+25.10)
Na luzie z Piotrkiem
06.09 czw.
Wymyśliłem sobie longa z elementami tempa maratońskiego lub nieco szybszego. O ile trasę mam zmierzoną, o tyle tempa szybszych odcinków za bardzo nie jestem w stanie określić, no może poza 1 i 3.
Razem +/- 20km, a w to wplecione 3,3km szybko, potem ok 2km szybko i znowu 2km, gdzie na moim "kontrolnym kilometrze" wyszło 4.00 jak w pysk strzelił.
20 km - 1.27.27
Akurat w czwartek było jeszcze sporo pracy i to wszystko na zmęczonych nogach, ale w piątek było luźniej, nogi dziwnie świeże.
Km w tygodniu około 47 - niby nic specjalnego, ale jakość była. Achilles się nie odzywa. Do tego dochodzą mi oczywiście sędziowane mecze więc na takiej okręgówce to te 12-13 km można śmiało doliczyć, do tego jakaś linia itp.
Pracy teraz powinno być mniej, zatem ten kilometraż koło 50km i więcej powinienem trzymać.
PS Kolega Zbyszek, o którym kilka razy wspominałem, złamał w końcu 40 minut na 10 km i był bardzo wdzięczny. To miłe z jego strony a i ja bardzo cieszę się z jego sukcesu.
30.08. czw
14 km 1.01.48
W środku wplotłem odcinek szybszy (około 3,3km) - trochę z konieczności - ze względu na jedyne WC w okolicy.
sierpień 116 km łącznie. Więcej nie dałem rady.
03.09. pon
Stwierdziłem, ze skoro nie można dużo biegać, to należy szukać mocnych bodźców.
10 000m tempa maratońskiego na bieżni. 40.28
3.50
4.04
4.05
4.11
4.08
4.06
4.09
4.03
3.58
3.56
Potem BBL, jakiś trucht i rozciąganie, po którym pobiegłem do m. Razem ok 16,5km tego dnia
05.09 środa
BS 11km 50.48 (25.38+25.10)
Na luzie z Piotrkiem
06.09 czw.
Wymyśliłem sobie longa z elementami tempa maratońskiego lub nieco szybszego. O ile trasę mam zmierzoną, o tyle tempa szybszych odcinków za bardzo nie jestem w stanie określić, no może poza 1 i 3.
Razem +/- 20km, a w to wplecione 3,3km szybko, potem ok 2km szybko i znowu 2km, gdzie na moim "kontrolnym kilometrze" wyszło 4.00 jak w pysk strzelił.
20 km - 1.27.27
Akurat w czwartek było jeszcze sporo pracy i to wszystko na zmęczonych nogach, ale w piątek było luźniej, nogi dziwnie świeże.
Km w tygodniu około 47 - niby nic specjalnego, ale jakość była. Achilles się nie odzywa. Do tego dochodzą mi oczywiście sędziowane mecze więc na takiej okręgówce to te 12-13 km można śmiało doliczyć, do tego jakaś linia itp.
Pracy teraz powinno być mniej, zatem ten kilometraż koło 50km i więcej powinienem trzymać.
PS Kolega Zbyszek, o którym kilka razy wspominałem, złamał w końcu 40 minut na 10 km i był bardzo wdzięczny. To miłe z jego strony a i ja bardzo cieszę się z jego sukcesu.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
10.09 pon
Udałem się na bieżnię przed zajęciami BBL, aby zrobić własny trening, a potem porozciągać się z grupą. Planowałem pobiec 5km w tempie progowym (P). Wyszło chyba ciut szybciej, ale co się dziwić jak na bieżni tyle osób. Koledzy z poziomu 41-42 min. biegali kilometrówki po 3.45 lub 4x2 po +/- 3.58-4.00. No i jeden znajomy latał sobie 8*1km po 3.15, ale to trochę inny level.
Przebieg:
2km trucht, krótkie rozciąganie, przebieżki i ruszamy:
3.49
3.54
3.51
3.48
3.39
Razem: 5km 19.01
W końcu pierwszy kilometr ruszyłem normalnym tempem pozwalając koledze biegającemu odcinki 1km po 3.45 nieco się oddalać. Dalej już na minimalnej zadyszce i końcówkę swobodnie nieco szybciej, ale bez parcia na złamanie 19 min. Nawet celowo nie spoglądałem na stoper na ostatnim kilometrze, tylko zatrzymałem go na mecie.
Podczas toruńskiego BBL-u frekwencja jak zwykle dopisała, ponieważ było 20 osób.
Po truchcie i rozciąganiu biegaliśmy sztafety 4x400 i 8x200 w czterozespołowych składach. Akurat wyszło tak, że drużyny bardzo różniły się poziomem i nie było rywalizacji (ja tym razem oglądałem plecy znajomych), ale i tak warto przewietrzyć sobie płuca oraz miło spędzić czas w grupie.
Razem tego dnia ok. 12,5km
11.09 wtorek
BS z koleżanką na 9 z moich 11 km
11km 53.41 (26.32+27.09)
Po połowie rozciąganie nad stawem na Barbarce.
Fajnie czasem tak potruchtać w miłym towarzystwie - masaż dla nóg i odpoczynek dla duszy.
Na rozluźnienie podrzucam link do filmiku "Neymar z Mogilna" z meczu kolegi (który notabene debiutował na 10km w tym samym biegu co ja 3 lata temu uzyskując wówczas 41.44).
https://sportowefakty.wp.pl/sportowybar ... aly-kamery
Udałem się na bieżnię przed zajęciami BBL, aby zrobić własny trening, a potem porozciągać się z grupą. Planowałem pobiec 5km w tempie progowym (P). Wyszło chyba ciut szybciej, ale co się dziwić jak na bieżni tyle osób. Koledzy z poziomu 41-42 min. biegali kilometrówki po 3.45 lub 4x2 po +/- 3.58-4.00. No i jeden znajomy latał sobie 8*1km po 3.15, ale to trochę inny level.
Przebieg:
2km trucht, krótkie rozciąganie, przebieżki i ruszamy:
3.49
3.54
3.51
3.48
3.39
Razem: 5km 19.01
W końcu pierwszy kilometr ruszyłem normalnym tempem pozwalając koledze biegającemu odcinki 1km po 3.45 nieco się oddalać. Dalej już na minimalnej zadyszce i końcówkę swobodnie nieco szybciej, ale bez parcia na złamanie 19 min. Nawet celowo nie spoglądałem na stoper na ostatnim kilometrze, tylko zatrzymałem go na mecie.
Podczas toruńskiego BBL-u frekwencja jak zwykle dopisała, ponieważ było 20 osób.
Po truchcie i rozciąganiu biegaliśmy sztafety 4x400 i 8x200 w czterozespołowych składach. Akurat wyszło tak, że drużyny bardzo różniły się poziomem i nie było rywalizacji (ja tym razem oglądałem plecy znajomych), ale i tak warto przewietrzyć sobie płuca oraz miło spędzić czas w grupie.
Razem tego dnia ok. 12,5km
11.09 wtorek
BS z koleżanką na 9 z moich 11 km
11km 53.41 (26.32+27.09)
Po połowie rozciąganie nad stawem na Barbarce.
Fajnie czasem tak potruchtać w miłym towarzystwie - masaż dla nóg i odpoczynek dla duszy.
Na rozluźnienie podrzucam link do filmiku "Neymar z Mogilna" z meczu kolegi (który notabene debiutował na 10km w tym samym biegu co ja 3 lata temu uzyskując wówczas 41.44).
https://sportowefakty.wp.pl/sportowybar ... aly-kamery
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
12.09 środa
GP Torunia w biegach przełajowych
6km - 21.40
open 6/102
Wyniki: https://drive.google.com/file/d/10xrM_J ... vvBa8/view
Trochę przypadkowo wyszedł ten start. Skończyłem pracę odrobinę szybciej, a jako że na linię startu mam od siebie z mieszkania jakieś 10 minut pieszo, to zdążyłem.
Wiedziałem, że nie jestem w najwyższej dyspozycji więc zacząłem bieg pod kontrolą. Trochę uwiązałem się Ani (znanej ultramaratonki) i pierwszy km wszedł w 3.38 na znaczniku. W marcu tak mnie nosiło, że musiałem hamować, aby nie pobiec szybciej niż 3.30. Tutaj tempo było już dla mnie odczuwalne i nie chciałem ryzykować szybszego początku. Po około 1,3 km o dziwo wyprzedził nas Paweł, o dziwo, ponieważ już dawno powinien być z przodu. Po 2km dogonił nas Łukasz (2km - 3.43), który biegł nieco szybszym tempem. Podczepiłem się do kolejki i biegliśmy razem. Przed nami nie było nikogo w zasięgu, przynajmniej na razie. Z kolei ja z Łukaszem wygrałem tylko raz w życiu, a ścigałem się już wielokrotnie... ponad 20-krotnie na pewno. Po pewnym czasie wyprzedziliśmy zawodnika z M40 - konkretnie 49-latka, który zaimponował mi łamiąc 3h w maratonie w ubiegłym roku. Nie zerknąłem na czas przy znaczniku 3km, za to na 4km mieliśmy 14.41 (7.21+7.20). Czułem się dobrze i stwierdziłem, że zaatakuję. Tak nie na maxa, ale przyspieszyłem. Dystans do Roberta zaczął się zmniejszać. Ten zawodnik, wyglądający niczym heros, to były kolarz, który niedawno wrócił z zawodów Ironman w RPA i przygotowuje się do mistrzostw świata na Hawajach, a kwalifikację dał mu wynik z ME we Frankfurcie - 9.26.24 - . Nie znam się na triathlonie, ale to podobno bardzo dobry rezultat
Roberta minąłem tuż przy oznaczeniu 5km (18.15). Przyspieszyłem wyraźnie, lecz nie mogłem się odpowiednio napędzić ze względu na dublowanie innych zawodników. W pewnym momencie 3 osoby biegły obok siebie. Krzyknąłem "puśćcie mnie z lewej", no to jedna osoba w lewo inna w prawo a kolejna na środku
Na metę wpadłem z czasem 21.40, czyli o 31s gorzej niż w pierwszej edycji. 3 miejsce zajął Kamil Leśniak z czasem 21.10 Szkoda, że nie mam formy z marca, bo można byłoby powalczyć z nim choć jeden raz w życiu Ostatni km wszedł w 3.25 bez finiszu w trupa.
Czas mógłby być lepszy, ale bieg taktycznie wyszedł bardzo dobrze.
14.09 piątek
BS 12 km 53.38 (27.16+26.22)
bez historii
Biegowo niby tylko 43,5km, ale...
Dostałem 4 mecze na weekend do sędziowania.
Najpierw dwaj spadkowicze z serie A do serie B na linii.
Potem środek w okręgówce, gdzie spokojnie 12-13km wpadło, tym bardziej, że obserwatorem był niejaki Roman Kostrzewski - 17 lat w 1 lidze/152 mecze, niesamowity choleryk, ale i jeden z najlepszych sędziów przełomu lat 80/90.
Gospodarze strzelili gola w 25 sekundzie i tak już 1-0 zostało do końca meczu. Najważniejsze, że ten mecz na duuży plus wyszedł.
W niedzielę ścisła czołówka w kategorii C1 trampkarz i wynik 2-2 także pobiegałem bardzo dużo, bo tam to już ogarniać trzeba samemu. Po południu kolejny mecz trampkarza ligi wojewódzkiej i mimo że 7-1, to jedna z drużyn grała w linii czwórką obrońców praktycznie od połowy boiska. Nie byli za bardzo zainteresowani kryciem i skończyło się kilkunastoma rajdami przez pół boiska na sam na sam.
Śmiało można doliczyć 30-35km za te 4 mecze do tygodniowego kilometrażu.
PS Eliud Kipchoge jesteś wielki 2.01.39 to inna galaktyka.
GP Torunia w biegach przełajowych
6km - 21.40
open 6/102
Wyniki: https://drive.google.com/file/d/10xrM_J ... vvBa8/view
Trochę przypadkowo wyszedł ten start. Skończyłem pracę odrobinę szybciej, a jako że na linię startu mam od siebie z mieszkania jakieś 10 minut pieszo, to zdążyłem.
Wiedziałem, że nie jestem w najwyższej dyspozycji więc zacząłem bieg pod kontrolą. Trochę uwiązałem się Ani (znanej ultramaratonki) i pierwszy km wszedł w 3.38 na znaczniku. W marcu tak mnie nosiło, że musiałem hamować, aby nie pobiec szybciej niż 3.30. Tutaj tempo było już dla mnie odczuwalne i nie chciałem ryzykować szybszego początku. Po około 1,3 km o dziwo wyprzedził nas Paweł, o dziwo, ponieważ już dawno powinien być z przodu. Po 2km dogonił nas Łukasz (2km - 3.43), który biegł nieco szybszym tempem. Podczepiłem się do kolejki i biegliśmy razem. Przed nami nie było nikogo w zasięgu, przynajmniej na razie. Z kolei ja z Łukaszem wygrałem tylko raz w życiu, a ścigałem się już wielokrotnie... ponad 20-krotnie na pewno. Po pewnym czasie wyprzedziliśmy zawodnika z M40 - konkretnie 49-latka, który zaimponował mi łamiąc 3h w maratonie w ubiegłym roku. Nie zerknąłem na czas przy znaczniku 3km, za to na 4km mieliśmy 14.41 (7.21+7.20). Czułem się dobrze i stwierdziłem, że zaatakuję. Tak nie na maxa, ale przyspieszyłem. Dystans do Roberta zaczął się zmniejszać. Ten zawodnik, wyglądający niczym heros, to były kolarz, który niedawno wrócił z zawodów Ironman w RPA i przygotowuje się do mistrzostw świata na Hawajach, a kwalifikację dał mu wynik z ME we Frankfurcie - 9.26.24 - . Nie znam się na triathlonie, ale to podobno bardzo dobry rezultat
Roberta minąłem tuż przy oznaczeniu 5km (18.15). Przyspieszyłem wyraźnie, lecz nie mogłem się odpowiednio napędzić ze względu na dublowanie innych zawodników. W pewnym momencie 3 osoby biegły obok siebie. Krzyknąłem "puśćcie mnie z lewej", no to jedna osoba w lewo inna w prawo a kolejna na środku
Na metę wpadłem z czasem 21.40, czyli o 31s gorzej niż w pierwszej edycji. 3 miejsce zajął Kamil Leśniak z czasem 21.10 Szkoda, że nie mam formy z marca, bo można byłoby powalczyć z nim choć jeden raz w życiu Ostatni km wszedł w 3.25 bez finiszu w trupa.
Czas mógłby być lepszy, ale bieg taktycznie wyszedł bardzo dobrze.
14.09 piątek
BS 12 km 53.38 (27.16+26.22)
bez historii
Biegowo niby tylko 43,5km, ale...
Dostałem 4 mecze na weekend do sędziowania.
Najpierw dwaj spadkowicze z serie A do serie B na linii.
Potem środek w okręgówce, gdzie spokojnie 12-13km wpadło, tym bardziej, że obserwatorem był niejaki Roman Kostrzewski - 17 lat w 1 lidze/152 mecze, niesamowity choleryk, ale i jeden z najlepszych sędziów przełomu lat 80/90.
Gospodarze strzelili gola w 25 sekundzie i tak już 1-0 zostało do końca meczu. Najważniejsze, że ten mecz na duuży plus wyszedł.
W niedzielę ścisła czołówka w kategorii C1 trampkarz i wynik 2-2 także pobiegałem bardzo dużo, bo tam to już ogarniać trzeba samemu. Po południu kolejny mecz trampkarza ligi wojewódzkiej i mimo że 7-1, to jedna z drużyn grała w linii czwórką obrońców praktycznie od połowy boiska. Nie byli za bardzo zainteresowani kryciem i skończyło się kilkunastoma rajdami przez pół boiska na sam na sam.
Śmiało można doliczyć 30-35km za te 4 mecze do tygodniowego kilometrażu.
PS Eliud Kipchoge jesteś wielki 2.01.39 to inna galaktyka.
Ostatnio zmieniony 25 wrz 2018, 23:32 przez Morderca_z_głębi_lasu, łącznie zmieniany 1 raz.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
17.09 pon.
BBL i piramidka 1' 2' 3' 3' 2' 1'
Odpoczynek w truchcie tak długi, jak czas szybkiego biegu.
Szybko, fajnie, dynamicznie. razem tego dnia 13km.
19.09 środa
2km+10km TM(?)+2km szybsze +2km schłodzenie
4.07
4.08
4.07
4.06
4.06
4.05
4.02
4.03
4.03
3.59 - 10 km - 40.46
+
3.43
3.38
Im dłużej na bieżni, tym lepiej się biegło. Po rozgrzaniu noga pracowała dobrze. Nawet km od 2.0 do 12.0 w 39.52 , czyli pierwszy raz dycha na treningu poniżej 40 minut.
I na tym koniec dobrych wiadomości.
20.09 czw.
BS około 15km 1.08.43
Biegałem już tę trasę 6-8 minut szybciej. Noga trochę dokuczała na początku, ale nic strasznego.
W weekend do sędziowania: młodzik, młodzik, trampkarz, młodzik i 3h turniej U-13 dziewczyn. Wszystko na sztucznej murawie.
W poniedziałek zacząłem wizyty u fizjoterapeutki. Kontakt dostałem z polecenia. Okazało się, że do gabinetu mam tak max 200 metrów:). Ugadaliśmy się, że będę przychodził codziennie wieczorem. Cóż mam zrost na Achillesie i fizjo przeprowadza laserowanie i ultradźwięki no i masuje nogę. Sam kupiłem roller i też trochę sam od siebie poroluję. Przy chodzeniu pewnie bym na moją dolegliwość nie zwrócił uwagi, ale jak fizjo pomasowała lewą nogę (tę chorą) a potem prawą, to różnica kolosalna.
Odstawiłem treningi na bok. W weekend będę sędziował mecze na 99%. Pewnie bym przebiegł ten HM we Włocławku i pewnie zrobił PB, tylko co dalej z nogą?
Zobaczymy, niech ten badziew się zagoi.
BBL i piramidka 1' 2' 3' 3' 2' 1'
Odpoczynek w truchcie tak długi, jak czas szybkiego biegu.
Szybko, fajnie, dynamicznie. razem tego dnia 13km.
19.09 środa
2km+10km TM(?)+2km szybsze +2km schłodzenie
4.07
4.08
4.07
4.06
4.06
4.05
4.02
4.03
4.03
3.59 - 10 km - 40.46
+
3.43
3.38
Im dłużej na bieżni, tym lepiej się biegło. Po rozgrzaniu noga pracowała dobrze. Nawet km od 2.0 do 12.0 w 39.52 , czyli pierwszy raz dycha na treningu poniżej 40 minut.
I na tym koniec dobrych wiadomości.
20.09 czw.
BS około 15km 1.08.43
Biegałem już tę trasę 6-8 minut szybciej. Noga trochę dokuczała na początku, ale nic strasznego.
W weekend do sędziowania: młodzik, młodzik, trampkarz, młodzik i 3h turniej U-13 dziewczyn. Wszystko na sztucznej murawie.
W poniedziałek zacząłem wizyty u fizjoterapeutki. Kontakt dostałem z polecenia. Okazało się, że do gabinetu mam tak max 200 metrów:). Ugadaliśmy się, że będę przychodził codziennie wieczorem. Cóż mam zrost na Achillesie i fizjo przeprowadza laserowanie i ultradźwięki no i masuje nogę. Sam kupiłem roller i też trochę sam od siebie poroluję. Przy chodzeniu pewnie bym na moją dolegliwość nie zwrócił uwagi, ale jak fizjo pomasowała lewą nogę (tę chorą) a potem prawą, to różnica kolosalna.
Odstawiłem treningi na bok. W weekend będę sędziował mecze na 99%. Pewnie bym przebiegł ten HM we Włocławku i pewnie zrobił PB, tylko co dalej z nogą?
Zobaczymy, niech ten badziew się zagoi.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
W niedzielę półmaraton we Włocławku, a ja nie mam pojęcia na co mnie stać, bo nie biegałem kilkanaście dni. Wystartuję, zobaczę co i jak. Na drugi dzień będę mądrzejszy, co z nogą. Jakiegoś słabego wyniku raczej się nie spodziewam, choć miałem koszmar i obudziłem się w nim z 1.27.XX A na serio, to zacznę po 3.55-4.00 i zobaczymy, co dalej. Możliwości jest kilka a najważniejsza z nich, to taka, aby noga nie bolała.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
V Anwil Włocławek Półmaraton
Po dłuższej przerwie wystartowałem w HM we Włocławku. Bieg miałem opłacony już od dawna i chciałem się sprawdzić na co mnie stać. Miejsce biura zawodów było mi znane, gdyż sędziowałem wielokrotnie na stadionie mecze piłkarskie, także trafiłem ze znajomymi (Arkiem i Piotrkiem) bez problemu. Bieg był zaliczany do GP województwa kujawsko-pomorskiego, przez co na starcie stawiło się wielu bardzo dobrych zawodników, mnóstwo znajomych oraz kilku wymiataczy. Szczególnie mocno obsadzony był bieg kobiet.
Na tyle mocno, że prawie wszystkie zrobiły tu rekordy życiowe
Mężczyźni także
Niestety trasa była za krótka
Ale po kolei...
O godzinie 11.00 ruszyliśmy na trasę półmaratonu. Zanim to wszystko się wyklarowało, to km wszedł w 3.48 i następny podobnie. Wiedziałem, że to nieco za szybko dla mnie, ponieważ w sierpniu zrobiłem zawrotne 116 km, w 20 dni września 122km i miałem przerwę ze względu na kontuzję. Oczywiście muszę do tych liczb doliczyć kilometry związane z sędziowaniem meczów piłki nożnej. A że miałem ich 24 (dla piłkarza z okręgówki to pewnie dawka śmiertelna ), to przez te półtora miesiąca można doliczyć ze 120-150km.
Jako, że za mną była pustka, to trzymałem się zawodnika przede mną niczym alkoholik ostatniej flaszki wódki. Szybko wybadałem na ile biegnie (4.00) i obiecałem zmianę. Tempo na 3km spadło do 3.55-4.00 ze względu na wiatr i ten przedział był dla mnie akceptowalny. Co do obiecanej zmiany nie doszło, bo jakiś zawodnik wyskoczył zza moich pleców i sam nadawał tempo. OK pomyślałem. Niestety wysoka temperatura trochę mnie zaskoczyła.... ale na rowerze tuż obok jechała kobieta. Krzyczała że: "wybiegani są wspaniali" itp. i nawet zaproponowała butelkę wody. Dziękuję Pani! (PS Pani pochwaliła się, że ukończyła tydzień temu maraton - szacun).
Na każdym znaczniku miałem około 100 metrów przewagi w stosunku do pokonanego oficjalnie dystansu -> bardzo dobry znak. Ale przysięgam nie ścinałem, a trzeba powiedzieć, że dziś można było zrobić jakieś mistrzostwa w tej konkurencji w drugiej części dystansu.
Po około 11-12 km zaczęło się moje umieranie. To jest głowa w dół, biodra do tyłu, tempo spadało i wyglądało to źle, ale gdzieś koło 4.05-4.10 się kręciłem. Niestety dopadł mnie kryzys.
Koło 16-17km zobaczyłem przed sobą zawodnika z PB 1.12 (HM) i 32.33 na 10km człapiącego (jak na niego) po 4.25. Szybko zapytałem co i jak. Powiedział, że bolą go plecy i odpuszcza. Jak wiadomo mocne plecy w życiu to podstawa sukcesu
Odliczałem kilometry do końca. Nawet kogoś udało się wyprzedzić, ktoś szedł inny zawodnik chciał mnie odczepić na końcówce i tak jakoś zbliżaliśmy się do stadionu.
Delikatnie przyspieszyłem. Po minięciu znacznika z 20km zapytałem mundurowego o kierunek biegu. O dziwo wskazał stadion (a powinniśmy go najpierw obiec), no to szarpnąłem, aby nikt się nie zabrał. Co ciekawe to szarpnięcie z... około 4.00/km na 3.05 i dalej na 2.46... a maxa nie było i to na pewno plus. Jeden z niewielu dzisiejszego biegu.
Oficjalny wynik 1.20.54
Dystans 20.26 km
Zakładając równy dystans 21,0975km byłoby 1.24.14, czyli i tak życiówka. (choć mijałem znaczniki nieco szybciej więc te 20-30s można byłoby odjąć)
Od kilku dni jestem posiadaczem Garmina Forerunner35 i w końcu mogę coś więcej napisać i może pamiętnik biegowy będzie nieco ciekawszy.
Km
1-3.48
2-3.48
3-3.56
4-3.56
5-3.59 5km - 19.27
6-3.54
7-4.00
8-3.59
9-3.59
10-4.08 5km - 20.00 10km - 39.27
11-3.58
12-4.10
13-4.05
14-4.00
15-4.07 5km - 20.20 15km - 59.47 (PB)
16-4.10
17-4.00
18-4.06
19-4.02
20-3.59 5km 20.17 20 km 1.20.04
ostatnie 260m na zdjęciu.. trochę szybciej
Przed biegiem i po biegu spotkałem się z dwoma zawodnikami z forum bieganie.pl tj. krzychooo i jacekww. Dzień przed biegiem Jacek powiedział, że przybiegnę 5 minut przed nim. No i przybiegłem 5.00 przed nim. W kwietniu Jacek wytypował mój wynik w maratonie (był najbliżej). Pamiętajcie, jeżeli kiedykolwiek będziecie się zakładać, to nie z nim !
PS bardzo mi miło było Was zobaczyć. Życzę sukcesów i motywacji w dążeniu do celu!
Wracając do biegu:
Kadencja 180 - książkowo
Średnie tętno: 182 (?) pomiar z nadgarstka
Max tętno: 200
Spodziewałem się niższych wartości. Niech te będą orientacyjne.
14 664 kroki - 1 krok 1.38 metra
Wyniki:
https://docs.google.com/spreadsheets/d/ ... edit#gid=0
Moja aktywność:
https://connect.garmin.com/modern/activity/3071471918
Wasze zdrowie
Końcówka jako jeden z niewielu plusów:)
Po dłuższej przerwie wystartowałem w HM we Włocławku. Bieg miałem opłacony już od dawna i chciałem się sprawdzić na co mnie stać. Miejsce biura zawodów było mi znane, gdyż sędziowałem wielokrotnie na stadionie mecze piłkarskie, także trafiłem ze znajomymi (Arkiem i Piotrkiem) bez problemu. Bieg był zaliczany do GP województwa kujawsko-pomorskiego, przez co na starcie stawiło się wielu bardzo dobrych zawodników, mnóstwo znajomych oraz kilku wymiataczy. Szczególnie mocno obsadzony był bieg kobiet.
Na tyle mocno, że prawie wszystkie zrobiły tu rekordy życiowe
Mężczyźni także
Niestety trasa była za krótka
Ale po kolei...
O godzinie 11.00 ruszyliśmy na trasę półmaratonu. Zanim to wszystko się wyklarowało, to km wszedł w 3.48 i następny podobnie. Wiedziałem, że to nieco za szybko dla mnie, ponieważ w sierpniu zrobiłem zawrotne 116 km, w 20 dni września 122km i miałem przerwę ze względu na kontuzję. Oczywiście muszę do tych liczb doliczyć kilometry związane z sędziowaniem meczów piłki nożnej. A że miałem ich 24 (dla piłkarza z okręgówki to pewnie dawka śmiertelna ), to przez te półtora miesiąca można doliczyć ze 120-150km.
Jako, że za mną była pustka, to trzymałem się zawodnika przede mną niczym alkoholik ostatniej flaszki wódki. Szybko wybadałem na ile biegnie (4.00) i obiecałem zmianę. Tempo na 3km spadło do 3.55-4.00 ze względu na wiatr i ten przedział był dla mnie akceptowalny. Co do obiecanej zmiany nie doszło, bo jakiś zawodnik wyskoczył zza moich pleców i sam nadawał tempo. OK pomyślałem. Niestety wysoka temperatura trochę mnie zaskoczyła.... ale na rowerze tuż obok jechała kobieta. Krzyczała że: "wybiegani są wspaniali" itp. i nawet zaproponowała butelkę wody. Dziękuję Pani! (PS Pani pochwaliła się, że ukończyła tydzień temu maraton - szacun).
Na każdym znaczniku miałem około 100 metrów przewagi w stosunku do pokonanego oficjalnie dystansu -> bardzo dobry znak. Ale przysięgam nie ścinałem, a trzeba powiedzieć, że dziś można było zrobić jakieś mistrzostwa w tej konkurencji w drugiej części dystansu.
Po około 11-12 km zaczęło się moje umieranie. To jest głowa w dół, biodra do tyłu, tempo spadało i wyglądało to źle, ale gdzieś koło 4.05-4.10 się kręciłem. Niestety dopadł mnie kryzys.
Koło 16-17km zobaczyłem przed sobą zawodnika z PB 1.12 (HM) i 32.33 na 10km człapiącego (jak na niego) po 4.25. Szybko zapytałem co i jak. Powiedział, że bolą go plecy i odpuszcza. Jak wiadomo mocne plecy w życiu to podstawa sukcesu
Odliczałem kilometry do końca. Nawet kogoś udało się wyprzedzić, ktoś szedł inny zawodnik chciał mnie odczepić na końcówce i tak jakoś zbliżaliśmy się do stadionu.
Delikatnie przyspieszyłem. Po minięciu znacznika z 20km zapytałem mundurowego o kierunek biegu. O dziwo wskazał stadion (a powinniśmy go najpierw obiec), no to szarpnąłem, aby nikt się nie zabrał. Co ciekawe to szarpnięcie z... około 4.00/km na 3.05 i dalej na 2.46... a maxa nie było i to na pewno plus. Jeden z niewielu dzisiejszego biegu.
Oficjalny wynik 1.20.54
Dystans 20.26 km
Zakładając równy dystans 21,0975km byłoby 1.24.14, czyli i tak życiówka. (choć mijałem znaczniki nieco szybciej więc te 20-30s można byłoby odjąć)
Od kilku dni jestem posiadaczem Garmina Forerunner35 i w końcu mogę coś więcej napisać i może pamiętnik biegowy będzie nieco ciekawszy.
Km
1-3.48
2-3.48
3-3.56
4-3.56
5-3.59 5km - 19.27
6-3.54
7-4.00
8-3.59
9-3.59
10-4.08 5km - 20.00 10km - 39.27
11-3.58
12-4.10
13-4.05
14-4.00
15-4.07 5km - 20.20 15km - 59.47 (PB)
16-4.10
17-4.00
18-4.06
19-4.02
20-3.59 5km 20.17 20 km 1.20.04
ostatnie 260m na zdjęciu.. trochę szybciej
Przed biegiem i po biegu spotkałem się z dwoma zawodnikami z forum bieganie.pl tj. krzychooo i jacekww. Dzień przed biegiem Jacek powiedział, że przybiegnę 5 minut przed nim. No i przybiegłem 5.00 przed nim. W kwietniu Jacek wytypował mój wynik w maratonie (był najbliżej). Pamiętajcie, jeżeli kiedykolwiek będziecie się zakładać, to nie z nim !
PS bardzo mi miło było Was zobaczyć. Życzę sukcesów i motywacji w dążeniu do celu!
Wracając do biegu:
Kadencja 180 - książkowo
Średnie tętno: 182 (?) pomiar z nadgarstka
Max tętno: 200
Spodziewałem się niższych wartości. Niech te będą orientacyjne.
14 664 kroki - 1 krok 1.38 metra
Wyniki:
https://docs.google.com/spreadsheets/d/ ... edit#gid=0
Moja aktywność:
https://connect.garmin.com/modern/activity/3071471918
Wasze zdrowie
Końcówka jako jeden z niewielu plusów:)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Powrót do biegania po półmaratonie.
08.10 pon
Drobny trucht w ramach BBL + rozciąganie. Razem może ze 3km.
10.10 środa
W planie BS. To jest miałem go sobie pobiec na samopoczucie, a zegarek miał zebrać dane co i jak itp.
13.64km 1.02.09 t. 4.33/km
tętno: 147 (73,5% HRmax)
Luźno weszło. Na jednym km tempo skakało do 4.00 miejscami, ale tam Gremlin zmierzył 25m spadku i faktycznie samo niesie.
11.10 czw.
11.83km 53.55 t.4.34/km
tętno: 146 (73%)
Dziś nieco wolniej początek, bo po 4.40-4.45. Potem dwa kilometry po 4.12 i 4.20 i znowu sobie potruchtałem.
Jutro wolne a w sobotę sędziuję dwa mecze, ale powinno być na luzie. W niedzielę za to start w Sztafetach Wolności. (4x5km)
Co do zegarka i wielu opcji, które można śledzić, to dla mnie to raj. Jaram się i bawię niczym nastolatek cyckami, gdy je pierwszy raz dotyka
Noga po zabiegach nie przeszkadza w bieganiu.
PS. Przepisałem się z maratonu na półmaraton toruński 28.10
Po Włocławku stwierdziłem, że nie ma sensu lecieć maratonu. Pewnie optymalnie jestem gdzieś na poziomie 3.03-3.05, a zaczynając po 4.10-4.15/km mogłoby skończyć się bardzo źle. Do tego chcę poprawić oficjalny PB na dystansie półmaratońskim.
08.10 pon
Drobny trucht w ramach BBL + rozciąganie. Razem może ze 3km.
10.10 środa
W planie BS. To jest miałem go sobie pobiec na samopoczucie, a zegarek miał zebrać dane co i jak itp.
13.64km 1.02.09 t. 4.33/km
tętno: 147 (73,5% HRmax)
Luźno weszło. Na jednym km tempo skakało do 4.00 miejscami, ale tam Gremlin zmierzył 25m spadku i faktycznie samo niesie.
11.10 czw.
11.83km 53.55 t.4.34/km
tętno: 146 (73%)
Dziś nieco wolniej początek, bo po 4.40-4.45. Potem dwa kilometry po 4.12 i 4.20 i znowu sobie potruchtałem.
Jutro wolne a w sobotę sędziuję dwa mecze, ale powinno być na luzie. W niedzielę za to start w Sztafetach Wolności. (4x5km)
Co do zegarka i wielu opcji, które można śledzić, to dla mnie to raj. Jaram się i bawię niczym nastolatek cyckami, gdy je pierwszy raz dotyka
Noga po zabiegach nie przeszkadza w bieganiu.
PS. Przepisałem się z maratonu na półmaraton toruński 28.10
Po Włocławku stwierdziłem, że nie ma sensu lecieć maratonu. Pewnie optymalnie jestem gdzieś na poziomie 3.03-3.05, a zaczynając po 4.10-4.15/km mogłoby skończyć się bardzo źle. Do tego chcę poprawić oficjalny PB na dystansie półmaratońskim.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
14.10. Toruńskie Sztafety Wolności vol 4
To nie powinno mieć miejsca...
Wystartowałem w 4 edycji Toruńskich Sztafet Wolności. Z kolegami zdecydowaliśmy się na start w sztafecie (4x5km). Pogoda do biegania piękna. Temperatura około 20 stopni w październiku, lekki wiatr, zatem zapowiadał się bardzo przyjemny bieg.
Po rozgrzewce, ustawiłem się w 3 linii na starcie. Wpisałem sobie wynik z półmaratonu sprzed tygodnia w kalkulator biegowy, a ten pokazał prognozowany czas 18.12 na 5km. Założyłem sobie, że biegnę na złamanie 18 minut, a jak będą nogi niosły, to odrobinę szybciej. Pierwsze dwa kilometry chciałem pobiec spokojnie, ponieważ prowadzą one przez wiatr. Jeszcze kilkanaście metrów po starcie jest w mojej ocenie kompletnie niepotrzebne zwężenie. Jest dużo terenu, ale postawiono taśmy i basta.
Odpaliłem zegarek odrobinę szybciej, aniżeli przekraczając matę ponieważ, przez to zwężenie lepiej mieć się na baczności od samego początku a i łokcie też się przydają.
Gremlin nieco zwariował na początku, bo nawet pokazał tempo 17s na km. No no rekord świata przez chwilę był zagrożony
Jak to na biegu w miejscu zamieszkania sporo było znajomych. Porozmawiałem z kilkoma mocnymi zawodnikami i dowiedziałem się jaki mają plan na swój bieg. Jeden z moich kolegów startował na dystansie 10km. Powiedział, że nasz wspólny znajomy będzie jego pacemakerem i ma pobiec 17.15 połowę dystansu (i tak też było i przy okazji wygrał "piątkę"). Wiedziałem, że takie tempo jest dla mnie nieosiągalne, ale kolejnych trzech znajomych biega zwykle 35.30-36.00 a tu już mógłbym się podpiąć do pociągu.
Pierwszy kilometr zacząłem spokojnie. Garmin, gdy już załapał co i jak, to pokazał tempo 3.50 i 3.45. Decyzja: oczywiście lekko przyspieszam, szybka ocena, kto tu biegnie dobrze, a kto wystrzelił jak z procy niepotrzebnie.
Pierwszy kilometr kończy się podbiegiem na Bulwarze Filadelfijskim. Zegarek pokazał 3.44 (choć było nieco szybciej, tętno 157(?). Po selekcji złapałem grupę, owych biegaczy z dyszki i biegliśmy razem, gęsiego w kilka osób. Pierwszych trzech zawodników daleko z przodu. Mimo pofalowanej trasy i biegu pod wiatr 2 km wszedł w niecałe 3.34. Drugi km wypada kilkanaście metrów po agrafce.
Koledzy przyspieszyli, a ja nie chciałem być gorszy. Czułem się bardzo dobrze, a bieg z lekkim wiatrem idealnie w plecy zawsze pomaga. Trzeci km - 3.32. Szybka kalkulacja, nie no jest nieźle. Kilku nieznanych mi zawodników osłabło, a ja trzymałem tempo swoich szybkich znajomych. Około 3,8km przebiegamy koło mety, gdzie wiele osób dopinguje i wypatruje swoich... To bardzo pomaga.
4km 3.31 .. zaraz podbieg, ogromny zbieg i do mety. Wiem z doświadczenia z poprzednich biegów, że przed tym zbiegiem najlepiej wysunąć się na czoło jeśli z kimkolwiek biegniemy. Zacząłem długi finisz... Zbiegłem bardzo szybko, a nawet jak już wyhamowałem, to 3.15 na zegarku. Skręt w lewo i 550 metrów pod lekki, ale mimo wszystko, wiatr w pysk.
Czułem, że jest bardzo szybko, a meta coraz bliżej. Tuż przed ostatnim skrętem zerknąłem na zegarek i zobaczyłem 17.24, no to gaz do mety co sił. Zobaczyłem Arka, któremu przekazywałem pałeczkę. Zmiana wyszła płynnie. Potem zastopowałem Garmina i widzę 17.35, a parę sekund będzie urwane.
Ostatecznie 17.31 i czas startu 0.01 zatem ->17.30 i nowy rekord życiowy na 5km.
I co ja mam powiedzieć? Cisnąłem w zimę i biegałem nieźle, ale nie tak szybko, a tu taki wynik znikąd....
Ostatecznie zajęliśmy 2 miejsce spośród 41 sztafet.
Wyniki: https://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2 ... wol8sz.pdf
Na koniec słów kilka o maratonie i o kilku osobach.
Po pierwsze znajoma. Lat 41, staż biegowy bodajże 3 czy 4 lata ... 3.14 w Wawie... a dziś był maraton w Poznaniu,o czym wszyscy wiemy...
3.10.19 nabiegała moja znajoma (połówka w tempie na 3.01). Owa koleżanka biega sobie sama jak chce, bez planu, bez trenera, a mocne jednostki zalicza podczas startów. W ubiegłym roku zrobiła w Poznaniu 3.29
2.39.07 - znajomy Andrzej .... OK on dużo trenuje i dobrze, ale debiutował chyba w 2012 roku z czasem.. 4.00.24 a tu taki wynik (15 kwietnia w Gdańsku uzyskał 2.40.04)
A na koniec crem de la creme... Andżelika - często prowadzi nam BBL w poniedziałki. Ogólnie treningowy kozak i bardzo ambitna zawodniczka.
Dzisiaj po raz pierwszy ukończyła maraton (Orlen zaczęła na 2.49, ale zeszła z trasy).
Czas 2.41.58! A pomyśleć, że w ubiegłym roku wygrałem z nią na 10km. Po drugie.. tydzień temu pobiegła "półmaraton: we Włocławku. Doliczając do pełnego dystansu uzyskałaby 1.17 - zatem bardzo mocno i to tydzień przed maratonem. Jak widać jak ktoś jest mocny, to i taki start nie zaszkodzi.
Teraz puenta.
Duży postęp jest możliwy, a ogranicza nas chyba często tylko głowa. Nie ma rzeczy niemożliwych. Nie ma innej drogi jak solidna praca treningowa, a wyniki przyjdę, jeśli tylko zdrowie nas nie ograniczy.
Dzisiaj 1.5 +5km
Czas 17.35, czas ruchu 17.29
Kadencja 184
Tętno: 178, maks tętno 195
śr. długość kroku 1.54
Tydzień 35km
To nie powinno mieć miejsca...
Wystartowałem w 4 edycji Toruńskich Sztafet Wolności. Z kolegami zdecydowaliśmy się na start w sztafecie (4x5km). Pogoda do biegania piękna. Temperatura około 20 stopni w październiku, lekki wiatr, zatem zapowiadał się bardzo przyjemny bieg.
Po rozgrzewce, ustawiłem się w 3 linii na starcie. Wpisałem sobie wynik z półmaratonu sprzed tygodnia w kalkulator biegowy, a ten pokazał prognozowany czas 18.12 na 5km. Założyłem sobie, że biegnę na złamanie 18 minut, a jak będą nogi niosły, to odrobinę szybciej. Pierwsze dwa kilometry chciałem pobiec spokojnie, ponieważ prowadzą one przez wiatr. Jeszcze kilkanaście metrów po starcie jest w mojej ocenie kompletnie niepotrzebne zwężenie. Jest dużo terenu, ale postawiono taśmy i basta.
Odpaliłem zegarek odrobinę szybciej, aniżeli przekraczając matę ponieważ, przez to zwężenie lepiej mieć się na baczności od samego początku a i łokcie też się przydają.
Gremlin nieco zwariował na początku, bo nawet pokazał tempo 17s na km. No no rekord świata przez chwilę był zagrożony
Jak to na biegu w miejscu zamieszkania sporo było znajomych. Porozmawiałem z kilkoma mocnymi zawodnikami i dowiedziałem się jaki mają plan na swój bieg. Jeden z moich kolegów startował na dystansie 10km. Powiedział, że nasz wspólny znajomy będzie jego pacemakerem i ma pobiec 17.15 połowę dystansu (i tak też było i przy okazji wygrał "piątkę"). Wiedziałem, że takie tempo jest dla mnie nieosiągalne, ale kolejnych trzech znajomych biega zwykle 35.30-36.00 a tu już mógłbym się podpiąć do pociągu.
Pierwszy kilometr zacząłem spokojnie. Garmin, gdy już załapał co i jak, to pokazał tempo 3.50 i 3.45. Decyzja: oczywiście lekko przyspieszam, szybka ocena, kto tu biegnie dobrze, a kto wystrzelił jak z procy niepotrzebnie.
Pierwszy kilometr kończy się podbiegiem na Bulwarze Filadelfijskim. Zegarek pokazał 3.44 (choć było nieco szybciej, tętno 157(?). Po selekcji złapałem grupę, owych biegaczy z dyszki i biegliśmy razem, gęsiego w kilka osób. Pierwszych trzech zawodników daleko z przodu. Mimo pofalowanej trasy i biegu pod wiatr 2 km wszedł w niecałe 3.34. Drugi km wypada kilkanaście metrów po agrafce.
Koledzy przyspieszyli, a ja nie chciałem być gorszy. Czułem się bardzo dobrze, a bieg z lekkim wiatrem idealnie w plecy zawsze pomaga. Trzeci km - 3.32. Szybka kalkulacja, nie no jest nieźle. Kilku nieznanych mi zawodników osłabło, a ja trzymałem tempo swoich szybkich znajomych. Około 3,8km przebiegamy koło mety, gdzie wiele osób dopinguje i wypatruje swoich... To bardzo pomaga.
4km 3.31 .. zaraz podbieg, ogromny zbieg i do mety. Wiem z doświadczenia z poprzednich biegów, że przed tym zbiegiem najlepiej wysunąć się na czoło jeśli z kimkolwiek biegniemy. Zacząłem długi finisz... Zbiegłem bardzo szybko, a nawet jak już wyhamowałem, to 3.15 na zegarku. Skręt w lewo i 550 metrów pod lekki, ale mimo wszystko, wiatr w pysk.
Czułem, że jest bardzo szybko, a meta coraz bliżej. Tuż przed ostatnim skrętem zerknąłem na zegarek i zobaczyłem 17.24, no to gaz do mety co sił. Zobaczyłem Arka, któremu przekazywałem pałeczkę. Zmiana wyszła płynnie. Potem zastopowałem Garmina i widzę 17.35, a parę sekund będzie urwane.
Ostatecznie 17.31 i czas startu 0.01 zatem ->17.30 i nowy rekord życiowy na 5km.
I co ja mam powiedzieć? Cisnąłem w zimę i biegałem nieźle, ale nie tak szybko, a tu taki wynik znikąd....
Ostatecznie zajęliśmy 2 miejsce spośród 41 sztafet.
Wyniki: https://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2 ... wol8sz.pdf
Na koniec słów kilka o maratonie i o kilku osobach.
Po pierwsze znajoma. Lat 41, staż biegowy bodajże 3 czy 4 lata ... 3.14 w Wawie... a dziś był maraton w Poznaniu,o czym wszyscy wiemy...
3.10.19 nabiegała moja znajoma (połówka w tempie na 3.01). Owa koleżanka biega sobie sama jak chce, bez planu, bez trenera, a mocne jednostki zalicza podczas startów. W ubiegłym roku zrobiła w Poznaniu 3.29
2.39.07 - znajomy Andrzej .... OK on dużo trenuje i dobrze, ale debiutował chyba w 2012 roku z czasem.. 4.00.24 a tu taki wynik (15 kwietnia w Gdańsku uzyskał 2.40.04)
A na koniec crem de la creme... Andżelika - często prowadzi nam BBL w poniedziałki. Ogólnie treningowy kozak i bardzo ambitna zawodniczka.
Dzisiaj po raz pierwszy ukończyła maraton (Orlen zaczęła na 2.49, ale zeszła z trasy).
Czas 2.41.58! A pomyśleć, że w ubiegłym roku wygrałem z nią na 10km. Po drugie.. tydzień temu pobiegła "półmaraton: we Włocławku. Doliczając do pełnego dystansu uzyskałaby 1.17 - zatem bardzo mocno i to tydzień przed maratonem. Jak widać jak ktoś jest mocny, to i taki start nie zaszkodzi.
Teraz puenta.
Duży postęp jest możliwy, a ogranicza nas chyba często tylko głowa. Nie ma rzeczy niemożliwych. Nie ma innej drogi jak solidna praca treningowa, a wyniki przyjdę, jeśli tylko zdrowie nas nie ograniczy.
Dzisiaj 1.5 +5km
Czas 17.35, czas ruchu 17.29
Kadencja 184
Tętno: 178, maks tętno 195
śr. długość kroku 1.54
Tydzień 35km
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Po sztafetach dopadła mnie jakaś infekcja. Dopiero dzisiaj jestem w miarę dobrej formie. W tym tygodniu jedynie dwa BS-y.
16.10 wtorek
15,12 km 1.09.29
tempo 4.36/km
HRśr. 145 bpm
17.10 środa
11,82 km 57.31
tempo 4.52
HRśr 131 bpm
Trening środowy z Piotrkiem intensywne konwersując. Ostatnie 2 km już samemu i jako, że jest trochę w dół, to tempomat wskoczył na 4.36.
Środa wieczór i czwartek to chodziłem jakiś połamany. Szkoda, bo chciałem pobiec coś nieco mocniejszego na treningu. Tak, to jutro 2 mecze do sędziowania i w niedzielę trzeci. Pewnie wieczorem w nd coś wpadnie. Półmaraton toruński coraz bliżej. Trasa jest znana, prosta i nawrót.
16.10 wtorek
15,12 km 1.09.29
tempo 4.36/km
HRśr. 145 bpm
17.10 środa
11,82 km 57.31
tempo 4.52
HRśr 131 bpm
Trening środowy z Piotrkiem intensywne konwersując. Ostatnie 2 km już samemu i jako, że jest trochę w dół, to tempomat wskoczył na 4.36.
Środa wieczór i czwartek to chodziłem jakiś połamany. Szkoda, bo chciałem pobiec coś nieco mocniejszego na treningu. Tak, to jutro 2 mecze do sędziowania i w niedzielę trzeci. Pewnie wieczorem w nd coś wpadnie. Półmaraton toruński coraz bliżej. Trasa jest znana, prosta i nawrót.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Weekend jak zwykle zleciał na sędziowaniu. Najpierw mecz klasy okręgowej we Włocławku. Miło poprowadzić zawody na głównej płycie, gdzie murawa to dywan. Co więcej w drużynie gospodarzy najstarszy zawodnik miał 24 lata, dalej dwóch z rocznika 1997, dwóch z 2000 roku i 6 (sześciu!) z rocznika 2001. Chłopcy klepali, klepali i rozklepali rywala 5-1. Czysta przyjemność.
Dalej serie A i tam na klepisku trochę piłkarskich jaj. Najpierw goście dojechali 10 min przed meczem i to w jedenastu. Bez trenera, kierownika etc. Od 27 sekundy przegrywali 0-1. Do przerwy 3-0 dla gospodarzy, zaraz czwarta bramka. A potem dwie akcje, które można określić "klasykiem radiowego komentatora - ach szkoda, że państwo tego nie widzieli:
Gospodarze mając piłkę w okolicach linii środkowej zagrywają do tyłu. Stoję sobie z chorągiewką i patrzę co tu się wydarzy. Piłka kozłuje, zatem obrońca zagrywa do stopera jeszcze gorszą "koninę". Ten chce odegrać do bramkarza, ale zagrywa do napastnika i pada bramka.
Ok zdarza się, ale za chwilę zdarzyło się to ponownie. Otóż obrońca podawał do bramkarza. Ten zamachnął się do wykopu tak, że omal nie kopnął się w czoło. Noga w niebo, a od drugiej nogi piłka odbiła się sama. Zatem ten sam napastnik wyszedł sam na sam z pustą bramką i z 5 metrów strzelił gola. Arek Milik mógłby się uczyć
Ostatecznie 5-2
W niedzielę serie B. Mecz całkiem niezły. Tzn dużo chaosu, ale sytuacji bramkowych kilkanaście, bo obrońcy myślami byli jeszcze na baletach pewnie
W ogóle pewnemu obrońcy było bardzo nie po drodze z napastnikiem rywali. W skrócie jeden polował na drugiego. No i w pewnym momencie obrońca starał się sfalować rywala i tak niefortunnie spadł, że głową uderzył w twarde niczym beton boisko. Po ponownym włączeniu mu światła i przywrócenia do żywych, okazało się, że dalej już grać nie może a i nos zdarty prawie od czoła.
PS. Po sukcesie reprezentacji Polski w piłce nożnej 6-osobowej (wicemistrzostwo świata w 1 edycji tej imprezy), przyszedł czas na rozegranie 1 edycji "Socca Champions League", gdzie w Chorwacji swój turniej zagrały 24 zespoły z całej Europy. Polskę reprezentowały Dynamik Herring Toruń oraz Team Kluge Płock. Co więcej obydwa nasze zespoły zmierzyły się ze sobą w ... finale.
Dynamik Toruń wygrał 2-1 i został pierwszym historycznym zwycięzcą Ligi Mistrzów.
Co więcej w 1/8 chłopaki odprawili rywala z Niemiec 7-0. No tak, gdyby jakaś polska ekipa rozklepała Bayern 7-0, to można umierać
Chłopakom wielokrotnie sędziowałem na orliku, czy w okręgówce, A klasie. Grałem tylko przeciwko pojedynczym zawodnikom na orliku czy w hali i przypominało to trochę karuzelę, przy czym to oni się bawili a mi w głowie się kręciło
21.10 nd
15,15 km 1.09.54
tempo 4.37/km
tętno 143 bpm - ale przejrzałem z poszczególnych km i tętno byłoby wyższe, bo bardzo zaniżył pierwszy kilometr, który pobiegłem jeszcze wolno, czyli tak jak powinienem. Potem to już było bliżej 148 około. Może też trochę byłem zmęczony meczami oraz przeziębieniem.
22.10 pon.
13,71km 1.05.02
tempo 4.45/km
tętno 134 bpm. (67% HRmax)
No dzisiaj to już pilnowałem się, aby nie przyspieszać. Postaram się biegać BS-y nie przekraczając 70% HR max. Ogólnie to trudno tak mi się biega, bo krok bardzo nienaturalny, ale to chyba ma wyjść mi na dobrze.
Kilka słów o zbliżającym się półmaratonie i maratonie toruńskim.
Dziwi mnie to, że robią to ludzie organizujący Run Toruń (świetna impreza!), a maraton w ubiegłym roku wyszedł bardzo słabo. Teraz największe zastrzeżenia są do tego, że trasa wyprowadza biegaczy na północ od miasta na "pola i wioski". Widocznie jest zbyt duży opór w UM i MZD.
Trasa w linku: http://maratontorun.pl/2018/10/09/trasy ... aton-2018/
Początek pod górkę. Podbieg na pierwszym km można lekko odczuć, ale ten kilometr leci najszybciej . Potem lekkie wypłaszczenie i podbieg. Dalej trasa nieco się wznosi, ale tego za bardzo nie czuć aż do "siodła" po około 8,4km, gdzie przepływa rzeczka, tzn. powinna, bo teraz to pozostało jej korytko. No i na północ ten podbieg to jest ściana płaczu i biegnąc ulicą widać go z daleka. W nagrodę kolejne 20 km jest baaaardzo płaskie. Po pętli po sąsiednich miejscowościach, maratończycy wracać do Torunia będą ścieżką rowerową. Na duży plus na pewno fakt, że jest ona nieco "w dołku" - osłonięta przed wiatrem poprzez drzewa czy jakąś skarpę. Biegłem tą trasą podczas debiutu w 2015 i miałem wrażenie, że miejscami biegnę w tunelu. Ok najprawdopodobniej będzie mało kibiców na trasie. Pod koniec października przy niskiej temperaturze, też było ich mało (w 2016). Od 34 około maratończycy biegną wzdłuż lasu. Zapowiadany jest lekki południowo-zachodni wiatr - zatem tam powinna być cisza.
Ja wystartuję w półmaratonie. Tutaj trasa ma 1 zakręt, potem 10 km prostej nawrót i 1 zakręt. W ubiegłym roku na siłę próbowano wcisnąć zawody w osiedle Wrzosy, gdzie zakręt gonił zakręt, a biegacze błąkali się niczym smród po gaciach. Na ogromny minus, prowadzący lidera kierowca kłada, źle skręcił, co spowodowało zamieszanie związane ze zwycięstwem.
Wczoraj odbył się HM w Bydgoszczy i tam znalazłem czasy dwóch zawodników, z którymi wygrałem we Włocławku (z jednym ledwo, a z drugim na luzie). Chłopaki wczoraj pobiegli 1.21.26 i 1.23.07 bodajże (piszę z pamięci). Tego pierwszego mijałem około 3.5km na podczas Sztafet Wolności w biegu na 5km, a do mety zrobiłem jeszcze 50s przewagi. Trochę kusi mnie bieg na 1.21, ale mógłbym nie wytrzymać. Myślę jak to rozgryźć. We Włocławku dwa km weszły w 3.48 i 3.48. Potem bieg pod wiatr, tempo spadło a tętno skoczyło i było mi ciężko. Teraz warun na pewno będzie lepszy, przy czym początek pod górkę. Może 3.55 i 4.00 potem lekko poniżej 4.00 (na podbiegu ze 20-30s stracę a dalej już szybciej....
Zobaczymy. Plan minimum to rekord życiowy na ateście.
Dalej serie A i tam na klepisku trochę piłkarskich jaj. Najpierw goście dojechali 10 min przed meczem i to w jedenastu. Bez trenera, kierownika etc. Od 27 sekundy przegrywali 0-1. Do przerwy 3-0 dla gospodarzy, zaraz czwarta bramka. A potem dwie akcje, które można określić "klasykiem radiowego komentatora - ach szkoda, że państwo tego nie widzieli:
Gospodarze mając piłkę w okolicach linii środkowej zagrywają do tyłu. Stoję sobie z chorągiewką i patrzę co tu się wydarzy. Piłka kozłuje, zatem obrońca zagrywa do stopera jeszcze gorszą "koninę". Ten chce odegrać do bramkarza, ale zagrywa do napastnika i pada bramka.
Ok zdarza się, ale za chwilę zdarzyło się to ponownie. Otóż obrońca podawał do bramkarza. Ten zamachnął się do wykopu tak, że omal nie kopnął się w czoło. Noga w niebo, a od drugiej nogi piłka odbiła się sama. Zatem ten sam napastnik wyszedł sam na sam z pustą bramką i z 5 metrów strzelił gola. Arek Milik mógłby się uczyć
Ostatecznie 5-2
W niedzielę serie B. Mecz całkiem niezły. Tzn dużo chaosu, ale sytuacji bramkowych kilkanaście, bo obrońcy myślami byli jeszcze na baletach pewnie
W ogóle pewnemu obrońcy było bardzo nie po drodze z napastnikiem rywali. W skrócie jeden polował na drugiego. No i w pewnym momencie obrońca starał się sfalować rywala i tak niefortunnie spadł, że głową uderzył w twarde niczym beton boisko. Po ponownym włączeniu mu światła i przywrócenia do żywych, okazało się, że dalej już grać nie może a i nos zdarty prawie od czoła.
PS. Po sukcesie reprezentacji Polski w piłce nożnej 6-osobowej (wicemistrzostwo świata w 1 edycji tej imprezy), przyszedł czas na rozegranie 1 edycji "Socca Champions League", gdzie w Chorwacji swój turniej zagrały 24 zespoły z całej Europy. Polskę reprezentowały Dynamik Herring Toruń oraz Team Kluge Płock. Co więcej obydwa nasze zespoły zmierzyły się ze sobą w ... finale.
Dynamik Toruń wygrał 2-1 i został pierwszym historycznym zwycięzcą Ligi Mistrzów.
Co więcej w 1/8 chłopaki odprawili rywala z Niemiec 7-0. No tak, gdyby jakaś polska ekipa rozklepała Bayern 7-0, to można umierać
Chłopakom wielokrotnie sędziowałem na orliku, czy w okręgówce, A klasie. Grałem tylko przeciwko pojedynczym zawodnikom na orliku czy w hali i przypominało to trochę karuzelę, przy czym to oni się bawili a mi w głowie się kręciło
21.10 nd
15,15 km 1.09.54
tempo 4.37/km
tętno 143 bpm - ale przejrzałem z poszczególnych km i tętno byłoby wyższe, bo bardzo zaniżył pierwszy kilometr, który pobiegłem jeszcze wolno, czyli tak jak powinienem. Potem to już było bliżej 148 około. Może też trochę byłem zmęczony meczami oraz przeziębieniem.
22.10 pon.
13,71km 1.05.02
tempo 4.45/km
tętno 134 bpm. (67% HRmax)
No dzisiaj to już pilnowałem się, aby nie przyspieszać. Postaram się biegać BS-y nie przekraczając 70% HR max. Ogólnie to trudno tak mi się biega, bo krok bardzo nienaturalny, ale to chyba ma wyjść mi na dobrze.
Kilka słów o zbliżającym się półmaratonie i maratonie toruńskim.
Dziwi mnie to, że robią to ludzie organizujący Run Toruń (świetna impreza!), a maraton w ubiegłym roku wyszedł bardzo słabo. Teraz największe zastrzeżenia są do tego, że trasa wyprowadza biegaczy na północ od miasta na "pola i wioski". Widocznie jest zbyt duży opór w UM i MZD.
Trasa w linku: http://maratontorun.pl/2018/10/09/trasy ... aton-2018/
Początek pod górkę. Podbieg na pierwszym km można lekko odczuć, ale ten kilometr leci najszybciej . Potem lekkie wypłaszczenie i podbieg. Dalej trasa nieco się wznosi, ale tego za bardzo nie czuć aż do "siodła" po około 8,4km, gdzie przepływa rzeczka, tzn. powinna, bo teraz to pozostało jej korytko. No i na północ ten podbieg to jest ściana płaczu i biegnąc ulicą widać go z daleka. W nagrodę kolejne 20 km jest baaaardzo płaskie. Po pętli po sąsiednich miejscowościach, maratończycy wracać do Torunia będą ścieżką rowerową. Na duży plus na pewno fakt, że jest ona nieco "w dołku" - osłonięta przed wiatrem poprzez drzewa czy jakąś skarpę. Biegłem tą trasą podczas debiutu w 2015 i miałem wrażenie, że miejscami biegnę w tunelu. Ok najprawdopodobniej będzie mało kibiców na trasie. Pod koniec października przy niskiej temperaturze, też było ich mało (w 2016). Od 34 około maratończycy biegną wzdłuż lasu. Zapowiadany jest lekki południowo-zachodni wiatr - zatem tam powinna być cisza.
Ja wystartuję w półmaratonie. Tutaj trasa ma 1 zakręt, potem 10 km prostej nawrót i 1 zakręt. W ubiegłym roku na siłę próbowano wcisnąć zawody w osiedle Wrzosy, gdzie zakręt gonił zakręt, a biegacze błąkali się niczym smród po gaciach. Na ogromny minus, prowadzący lidera kierowca kłada, źle skręcił, co spowodowało zamieszanie związane ze zwycięstwem.
Wczoraj odbył się HM w Bydgoszczy i tam znalazłem czasy dwóch zawodników, z którymi wygrałem we Włocławku (z jednym ledwo, a z drugim na luzie). Chłopaki wczoraj pobiegli 1.21.26 i 1.23.07 bodajże (piszę z pamięci). Tego pierwszego mijałem około 3.5km na podczas Sztafet Wolności w biegu na 5km, a do mety zrobiłem jeszcze 50s przewagi. Trochę kusi mnie bieg na 1.21, ale mógłbym nie wytrzymać. Myślę jak to rozgryźć. We Włocławku dwa km weszły w 3.48 i 3.48. Potem bieg pod wiatr, tempo spadło a tętno skoczyło i było mi ciężko. Teraz warun na pewno będzie lepszy, przy czym początek pod górkę. Może 3.55 i 4.00 potem lekko poniżej 4.00 (na podbiegu ze 20-30s stracę a dalej już szybciej....
Zobaczymy. Plan minimum to rekord życiowy na ateście.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Ostatni trening przed niedzielnym półmaratonem
24.10 środa
5km BS + 2km P + 4km BS
Zacząłem sobie spokojnie truchtać 5km w 24.05. Dwa szybsze kilometry były mniej więcej w okolicy 17-19 km trasy. Weszły obydwa po 3.51. Potem już tylko spokojny dobieg do mieszkania.
razem: 10.95km 49.56
śr. tempo: 4.34
śr. HR 139
Tempo 3.51 podczas HM byłoby zbyt szybkie. Trochę analizowałem start we Włocławku 7.10 i tamte 3.48 i 3.48 były zbyt szybkie, zatem teraz należy zacząć wolniej, choćby i nogi niosły na początku.
Prognoza pogody nadal się zmienia. Najpierw miał być wiatr SW, teraz NE .
Nie brałem nawet wolnego od sędziowania w sobotę. Ok biegnę po rekord życiowy, ale i tak ten wynik powinien być do poprawy w 2019 jeśli noga nie powie pas.
24.10 środa
5km BS + 2km P + 4km BS
Zacząłem sobie spokojnie truchtać 5km w 24.05. Dwa szybsze kilometry były mniej więcej w okolicy 17-19 km trasy. Weszły obydwa po 3.51. Potem już tylko spokojny dobieg do mieszkania.
razem: 10.95km 49.56
śr. tempo: 4.34
śr. HR 139
Tempo 3.51 podczas HM byłoby zbyt szybkie. Trochę analizowałem start we Włocławku 7.10 i tamte 3.48 i 3.48 były zbyt szybkie, zatem teraz należy zacząć wolniej, choćby i nogi niosły na początku.
Prognoza pogody nadal się zmienia. Najpierw miał być wiatr SW, teraz NE .
Nie brałem nawet wolnego od sędziowania w sobotę. Ok biegnę po rekord życiowy, ale i tak ten wynik powinien być do poprawy w 2019 jeśli noga nie powie pas.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Piękny post. Całe półtorej godziny pięknie pisałem. I mnie wylogowało. No nie no zabiję na śmierć nawet.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
Toruń półmaraton - zawody.
Po trudnym dla mnie półmaratonie we Włocławku przed trzema tygodniami zdecydowałem się przepisać z królewskiego dystansu na półmaraton. Nawet nie brałem wolnego od sędziowania meczów. Niestety dostałem mecze we Włocławku i pod Grudziądzem. Całe 260 km w drodze i dopiero o 20 odebrałem pakiet startowy. Na duży plus dla organizatorów pyszne pasta party. Makaron z sosem warzywami i kurczakiem. Było naprawdę świetne.
Start zaplanowano na 9.00 Wstałem zatem około 7.30, bo do Areny Toruń mam jakieś... 8-10 minut pieszo. Na śniadanie kanapka z miodem, pół kubka kawy i żelki. Spojrzałem przez okno. Pogoda świetna cisza, sucho. Całe 3 stopnie.
Po dotarciu do Hali, szybko zostawiłem depozyt i rozgrzewałem się w treningowej sali. Zastanawiałem się jak organizatorzy poradzą sobie ze startem "połówki" i maratonu. Przecież trudno, aby start i meta były w jednym miejscu. Tak idealnie zgrane. Faktycznie okazało się, że półmaraton startuje nieco "wyżej" tj. około 250m. No to będzie zamieszanie - pomyślałem - ale spiker wiedział od czego jest i wszyscy znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu. Wystartował maraton, po kilkudziesięciu sekundach, gdy najszybsi zawodnicy zrównali się z nami, wystartowaliśmy i my. Wszystko poszło sprawnie, bo i droga szeroka i uczestników łącznie około 850.
Celowo na starcie stanąłem gdzieś w 4-5 rzędzie tuż obok znajomego Piotra (rocznik 69). Piotr zamierzał biec po około 4.00 (co i tak było odważnym atakiem na jego życiówkę). Początek spokojny 4.02 i 4.03. Pomyślałem, że już jestem "w łeb o 29s" w stosunku do Włocławka. Po chwili zrównała się z nami grupka z pierwszą kobietą. Miała ona swojego pacemakera. Pomyślałem, że to idealna okazja, aby zabrać się do tego "pociągu". Kolejne kilometry odrobinę szybciej i 5km zamykamy w 19.53. Gdy dobiegliśmy do lasu (ok 4km) zrobiło się przyjemniej, ponieważ nie było czuć lekkiego, ale bardzo zimnego, północnego wiatru. Wiedziałem, że przed nami podbieg i nie szarżowałem. Wziąłem dosyć szybko pierwszy żel (ok 7km) oraz dekstro.
Na 700-metrowym podbiegu tempo chwilowe spadło do 4.15/4.20 Po względnym wypłaszczeniu dostaliśmy wmordewind Ten kilometr ostatecznie wszedł w 4.07 - pomyślałem, że całkiem całkiem.
10km w 39.55
Dalej trasy połówki i pełnego maratonu rozdzielały się. Na nawrocie w połowie dystansu miałem około 42.05. Wbiegliśmy w ścieżkę rowerową, a ja szybko pochłonąłem drugi żel i wziąłem drugie dekstro. Ścieżka przebiega nieco poniżej terenu przez co jest w tamtym miejscu osłonięta przed wiatrem. Powiedziałem grupie, że teraz będzie w dół i można przyspieszyć, ale nikt się ze mną nie zabrał.
Jedenasty kilometr wszedł w 3.51
A dalej, no cóż, dalej to nie wiem jak to opisać, co się wydarzyło. Ale po kolei...
Zaczął się ostry zbieg. Trochę się wystraszyłem, gdy zobaczyłem chwilowe 3.30 na zegarku. Znajomy, który tam stał, poinformował mnie, że jestem na 25 pozycji. Potem zaczął się podbieg i ostatecznie kilometr "strzelił" w 3.40. Kolejny w 3.52. Zacząłem zbliżać się do zawodnika przede mną i potem do kolejnych.
Gdy biegłem ich tempem, to czułem, że jest dla mnie za wolno, a na zegarku wówczas 3.50-3.55. No to wyruszałem w drogę, w stronę kolejnych.
Biegło się lekko, bardzo lekko. Coraz szybciej. Dwudziesty pierwszy kilometr w ... 3.27 a końcówka do mety (160m) po 3.02 bez sprinterskiego finiszu, bo nie miałem nikogo w zasięgu.
Kilometry od 11 do 21 wyszły w ... 37.17 A te od 16 do 21 w... 18.19. (Gremlin wyliczył najszybszą dychę w 37.09 - w kwietniu to byłby mój rekord życiowy - a piątkę w 18.13) Druga część dystansu w 39.30 Negative 6.13% wtf??!!
A byłoby jeszcze szybciej, gdybym nie podłączał się pod tempo zawodników, których wyprzedzałem. Co więcej, wbiegłem na metę odebrałem medal i spacerkiem ruszyłem sobie po odbiór depozytu.
Dalej herbatka, zupa gulaszowa. Pyszna!
Przeglądam zegarek i nie mogę uwierzyć jak to się stało.
Staty:
HM 1.21.35 PB o 3'12''
tempo 3.52/km
open 16/355
HRśr 173 (o 9 mniej niż we Włocławku trzy tygodnie temu).
HRmax dzisiaj 190
Kadencja 182 kroki/min
Na minus fakt, że boli mnie noga i kontuzja może wrócić.
Na minus dla organizatorów, to że nie było znaczników km.
Cóż można gdybać. W pełnym maratonie nie było lokalnych wymiataczy i pierwsze dwa miejsca w mistrzostwach miasta Torunia zajęli zawodnicy z M50 z czasami 2.54.51 i 2.56.23. Trzecie zajął mój kolega z 2.58, z którym nie przegrałem od 3 lat. Ale nie byłem gotowy na maraton. Za mało kilometrów. Należy cieszyć się świetnym wynikiem z półmaratonu.
Wyniki półmaratonu:
http://live.sts-timing.pl/tm2018/index.php?dystans=2
Wyniki maratonu:
http://live.sts-timing.pl/tm2018/index.php?dystans=1
Po trudnym dla mnie półmaratonie we Włocławku przed trzema tygodniami zdecydowałem się przepisać z królewskiego dystansu na półmaraton. Nawet nie brałem wolnego od sędziowania meczów. Niestety dostałem mecze we Włocławku i pod Grudziądzem. Całe 260 km w drodze i dopiero o 20 odebrałem pakiet startowy. Na duży plus dla organizatorów pyszne pasta party. Makaron z sosem warzywami i kurczakiem. Było naprawdę świetne.
Start zaplanowano na 9.00 Wstałem zatem około 7.30, bo do Areny Toruń mam jakieś... 8-10 minut pieszo. Na śniadanie kanapka z miodem, pół kubka kawy i żelki. Spojrzałem przez okno. Pogoda świetna cisza, sucho. Całe 3 stopnie.
Po dotarciu do Hali, szybko zostawiłem depozyt i rozgrzewałem się w treningowej sali. Zastanawiałem się jak organizatorzy poradzą sobie ze startem "połówki" i maratonu. Przecież trudno, aby start i meta były w jednym miejscu. Tak idealnie zgrane. Faktycznie okazało się, że półmaraton startuje nieco "wyżej" tj. około 250m. No to będzie zamieszanie - pomyślałem - ale spiker wiedział od czego jest i wszyscy znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu. Wystartował maraton, po kilkudziesięciu sekundach, gdy najszybsi zawodnicy zrównali się z nami, wystartowaliśmy i my. Wszystko poszło sprawnie, bo i droga szeroka i uczestników łącznie około 850.
Celowo na starcie stanąłem gdzieś w 4-5 rzędzie tuż obok znajomego Piotra (rocznik 69). Piotr zamierzał biec po około 4.00 (co i tak było odważnym atakiem na jego życiówkę). Początek spokojny 4.02 i 4.03. Pomyślałem, że już jestem "w łeb o 29s" w stosunku do Włocławka. Po chwili zrównała się z nami grupka z pierwszą kobietą. Miała ona swojego pacemakera. Pomyślałem, że to idealna okazja, aby zabrać się do tego "pociągu". Kolejne kilometry odrobinę szybciej i 5km zamykamy w 19.53. Gdy dobiegliśmy do lasu (ok 4km) zrobiło się przyjemniej, ponieważ nie było czuć lekkiego, ale bardzo zimnego, północnego wiatru. Wiedziałem, że przed nami podbieg i nie szarżowałem. Wziąłem dosyć szybko pierwszy żel (ok 7km) oraz dekstro.
Na 700-metrowym podbiegu tempo chwilowe spadło do 4.15/4.20 Po względnym wypłaszczeniu dostaliśmy wmordewind Ten kilometr ostatecznie wszedł w 4.07 - pomyślałem, że całkiem całkiem.
10km w 39.55
Dalej trasy połówki i pełnego maratonu rozdzielały się. Na nawrocie w połowie dystansu miałem około 42.05. Wbiegliśmy w ścieżkę rowerową, a ja szybko pochłonąłem drugi żel i wziąłem drugie dekstro. Ścieżka przebiega nieco poniżej terenu przez co jest w tamtym miejscu osłonięta przed wiatrem. Powiedziałem grupie, że teraz będzie w dół i można przyspieszyć, ale nikt się ze mną nie zabrał.
Jedenasty kilometr wszedł w 3.51
A dalej, no cóż, dalej to nie wiem jak to opisać, co się wydarzyło. Ale po kolei...
Zaczął się ostry zbieg. Trochę się wystraszyłem, gdy zobaczyłem chwilowe 3.30 na zegarku. Znajomy, który tam stał, poinformował mnie, że jestem na 25 pozycji. Potem zaczął się podbieg i ostatecznie kilometr "strzelił" w 3.40. Kolejny w 3.52. Zacząłem zbliżać się do zawodnika przede mną i potem do kolejnych.
Gdy biegłem ich tempem, to czułem, że jest dla mnie za wolno, a na zegarku wówczas 3.50-3.55. No to wyruszałem w drogę, w stronę kolejnych.
Biegło się lekko, bardzo lekko. Coraz szybciej. Dwudziesty pierwszy kilometr w ... 3.27 a końcówka do mety (160m) po 3.02 bez sprinterskiego finiszu, bo nie miałem nikogo w zasięgu.
Kilometry od 11 do 21 wyszły w ... 37.17 A te od 16 do 21 w... 18.19. (Gremlin wyliczył najszybszą dychę w 37.09 - w kwietniu to byłby mój rekord życiowy - a piątkę w 18.13) Druga część dystansu w 39.30 Negative 6.13% wtf??!!
A byłoby jeszcze szybciej, gdybym nie podłączał się pod tempo zawodników, których wyprzedzałem. Co więcej, wbiegłem na metę odebrałem medal i spacerkiem ruszyłem sobie po odbiór depozytu.
Dalej herbatka, zupa gulaszowa. Pyszna!
Przeglądam zegarek i nie mogę uwierzyć jak to się stało.
Staty:
HM 1.21.35 PB o 3'12''
tempo 3.52/km
open 16/355
HRśr 173 (o 9 mniej niż we Włocławku trzy tygodnie temu).
HRmax dzisiaj 190
Kadencja 182 kroki/min
Na minus fakt, że boli mnie noga i kontuzja może wrócić.
Na minus dla organizatorów, to że nie było znaczników km.
Cóż można gdybać. W pełnym maratonie nie było lokalnych wymiataczy i pierwsze dwa miejsca w mistrzostwach miasta Torunia zajęli zawodnicy z M50 z czasami 2.54.51 i 2.56.23. Trzecie zajął mój kolega z 2.58, z którym nie przegrałem od 3 lat. Ale nie byłem gotowy na maraton. Za mało kilometrów. Należy cieszyć się świetnym wynikiem z półmaratonu.
Wyniki półmaratonu:
http://live.sts-timing.pl/tm2018/index.php?dystans=2
Wyniki maratonu:
http://live.sts-timing.pl/tm2018/index.php?dystans=1
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
30.10 wt
BS na rozprostowanie kości po półmaratonie.
10.74km 50.30 tempo 4.42/km
HR 133 bpm
Cały październik z kilometrażem 157km, a i tak jest to najlepszy wynik od lipca.
W listopadzie czekają mnie jeszcze dwa starty na dystansie 5km. 11 oraz 25 listopada, przy czym w tym drugim starcie chcę poprawić życiówkę. Do tego wypadałoby, aby kilometraż wyniósł ponad 220 km, a będę biegał BS-y w większości, oczywiście o ile noga pozwoli.
Nadszedł czas mroku i teraz już tylko latanie po ciemku, po pracy. Szkoda, bo moje biegowa Mekka (Barbarka) wygląda tak:
Ja od siebie wbiegam szutrową ścieżką tuż przy stawie. Zdjęcie autorstwa Foto Studio Wrzosy.
BS na rozprostowanie kości po półmaratonie.
10.74km 50.30 tempo 4.42/km
HR 133 bpm
Cały październik z kilometrażem 157km, a i tak jest to najlepszy wynik od lipca.
W listopadzie czekają mnie jeszcze dwa starty na dystansie 5km. 11 oraz 25 listopada, przy czym w tym drugim starcie chcę poprawić życiówkę. Do tego wypadałoby, aby kilometraż wyniósł ponad 220 km, a będę biegał BS-y w większości, oczywiście o ile noga pozwoli.
Nadszedł czas mroku i teraz już tylko latanie po ciemku, po pracy. Szkoda, bo moje biegowa Mekka (Barbarka) wygląda tak:
Ja od siebie wbiegam szutrową ścieżką tuż przy stawie. Zdjęcie autorstwa Foto Studio Wrzosy.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
- Życiówka na 10k: 34:47
- Życiówka w maratonie: 2:47:32
- Lokalizacja: Nienack
W weekend dwa mecze. Obydwa ważne. W pierwszym, w okręgówce, gospodarze po bramkach w 73 i 90 minucie przegrali 1-2, ale poziom sędziowania utrzymałem na na tyle dobrym poziomie, że nawet obserwator pochodzący z miasta gospodarza nie miał się do czego przyczepić.
A drugi to junior młodszy ligi wojewódzkiej. Byłem na linii i wydarzyła się taka historia: Chłopak jechał na mecz, ale zawiódł autobus więc przesiadł się na pociąg i dotarł na mecz koło 60 minuty (a grają 2x40). Do tego zatrzasnął szatnię od środka. Co się nasłuchał od trenera to aż mi było go po prostu żal. Mecz "za sześć punktów" a tu takie numery a wynik ciągle 0-0. Jakimś cudem po nierównej walce udało mu się otworzyć szatnię i łaskawie gdy powrócił, to trener wpuścił go na ostatnie 3 minuty. A w ostatniej akcji meczu strzałem głową po wrzucie z autu strzeli na 1-0 i tak się skończyło
W bieganiu u mnie same BS-y
4.11 nd
14.08 km 1.07.32
t: 4.48
HR 134
5.11 pon
14.57 km 1.10.50
t: 4.52
HR 135
6.11 wt
11.63 km 55.29
t: 4.46
HR 133
7.11 śr
10.48 km 49.49
t:4.45
HR 136
Łącznie 50.76 km w 4 dni.
W niedzielę co prawda finał sztafet wolności, ale tam już i tak wszystko jasne, bo zajmiemy 3 miejsce. Karim prosił, aby pobiec na 1 zmianie razem z zawodnikami startującymi indywidualnie. Ja zakończę całą zabawę samotnym biegiem na 4 zmianie. Także jakiegoś specjalnego obijania nie planuję lecz spokojne budowanie kilometrażu, który w ostatnich 12 miesiącach wyglądał jak na wykresie poniżej.
PS Planuję pobiec maraton w Łodzi 7 kwietnia 2019 oraz Maniacką w Poznaniu na początku marca. Ogólnie, że jakieś tam przyzwoite wyniki robię, to o treningu wiem baaardzo mało. Jakby ktoś mądry miał coś zasugerować np. w periodyzacji, to jest co głównie biegać w pewnych ramach czasowych do tego okresu, to będę bardzo wdzięczny.
Na razie wymyśliłem coś takiego: około 6 tygodni biegania dużo, głównie BS-y (4.40+) i po "piątce" 25.11 jakieś treningi typu 10km po 4.10-4.15 tak, co około 10 dni.
PS2 Kilometraż nie uwzględnia dystansu pokonanego podczas sędziowania meczów. Sezon mam od około 20 marca do 20 czerwca i od 20 sierpnia do 20 listopada.
A drugi to junior młodszy ligi wojewódzkiej. Byłem na linii i wydarzyła się taka historia: Chłopak jechał na mecz, ale zawiódł autobus więc przesiadł się na pociąg i dotarł na mecz koło 60 minuty (a grają 2x40). Do tego zatrzasnął szatnię od środka. Co się nasłuchał od trenera to aż mi było go po prostu żal. Mecz "za sześć punktów" a tu takie numery a wynik ciągle 0-0. Jakimś cudem po nierównej walce udało mu się otworzyć szatnię i łaskawie gdy powrócił, to trener wpuścił go na ostatnie 3 minuty. A w ostatniej akcji meczu strzałem głową po wrzucie z autu strzeli na 1-0 i tak się skończyło
W bieganiu u mnie same BS-y
4.11 nd
14.08 km 1.07.32
t: 4.48
HR 134
5.11 pon
14.57 km 1.10.50
t: 4.52
HR 135
6.11 wt
11.63 km 55.29
t: 4.46
HR 133
7.11 śr
10.48 km 49.49
t:4.45
HR 136
Łącznie 50.76 km w 4 dni.
W niedzielę co prawda finał sztafet wolności, ale tam już i tak wszystko jasne, bo zajmiemy 3 miejsce. Karim prosił, aby pobiec na 1 zmianie razem z zawodnikami startującymi indywidualnie. Ja zakończę całą zabawę samotnym biegiem na 4 zmianie. Także jakiegoś specjalnego obijania nie planuję lecz spokojne budowanie kilometrażu, który w ostatnich 12 miesiącach wyglądał jak na wykresie poniżej.
PS Planuję pobiec maraton w Łodzi 7 kwietnia 2019 oraz Maniacką w Poznaniu na początku marca. Ogólnie, że jakieś tam przyzwoite wyniki robię, to o treningu wiem baaardzo mało. Jakby ktoś mądry miał coś zasugerować np. w periodyzacji, to jest co głównie biegać w pewnych ramach czasowych do tego okresu, to będę bardzo wdzięczny.
Na razie wymyśliłem coś takiego: około 6 tygodni biegania dużo, głównie BS-y (4.40+) i po "piątce" 25.11 jakieś treningi typu 10km po 4.10-4.15 tak, co około 10 dni.
PS2 Kilometraż nie uwzględnia dystansu pokonanego podczas sędziowania meczów. Sezon mam od około 20 marca do 20 czerwca i od 20 sierpnia do 20 listopada.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]