Zatem zaczęłam biegać w maju. Takie tam sobie tuptanie od 7-10 km 2-3 razy w tygodniu w zależności od chęci, motywacji i sił. Dotrwałam szczęśliwie do września, ba! tak mi się spodobało, że zapisałam się na pierwsze zawody. No i tu zaczynają się schody. Właśnie jestem po pierwszym w tym sezonie przeziębieniu. Prawie dwa tygodnie bez biegania - zalecenie lekarza - na szczęście obyło się bez antybiotyków, ale mam twarz jak po walce bokserskiej, bo wargi całe w opryszczce. Planuję dalej biegać i jutro chcę wyjść na trening, ale mam wątpliwości czy faktycznie jest szansa, że moja odporność się poprawi i dam radę w listopadzie przeczołgać się te 10 km na zawodach, czy nie umrę na zapalenie płuc wcześniej?
Macie jakieś doświadczenie w tym temacie? Możecie coś doradzić, potwierdzić lub zaprzeczyć, że bieganie wzmacnia odporność? Jakieś badania naukowe, artykuły? A może ja robię coś źle?
