rocha - 75' w tri-sprincie
Moderator: infernal
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Jestem niepocieszony, że wczoraj nie pobiegałem, ale usnąłem i w nocy tylko krótkie gimnastyki robiłem. Dziś bolały tylko lekko brzuchaty łydki i trochę mocniej uda (czwórki i dwójki). Teraz pobiegane pół godziny przełajem i rozbiły się te boleści, może już od poniedziałku będę szukał terminu na kolejny akcent.
Ostatnio zmieniony 05 wrz 2018, 09:14 przez rocha, łącznie zmieniany 1 raz.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
W niedzielę zrobiłem sobie siodełko do roweru i pojechałem na "moją" trasę. Nie napinałem się, bo i tak kilka razy musiałem regulować nowe siodło. Właściwie to nie tyle zrobiłem, co piłą zmodyfikowałem kształt jednego ze starych siodełek. Potem dyndające gąbki owinąłem srebrną taśmą. Wygląda dziwnie, ale pod dupą nic nie widać. Plecy nie bolą.
Wczoraj pobiegane po krosie, a dziś na maszynach i lekko ogólnorozwój.
Acha, rolowałem dwugłowe uda. Śmiesznie spuchły.
Jesiony jak zwykle pierwsze pożółkły. Dobra nazwa - jesion.
Wczoraj pobiegane po krosie, a dziś na maszynach i lekko ogólnorozwój.
Acha, rolowałem dwugłowe uda. Śmiesznie spuchły.
Jesiony jak zwykle pierwsze pożółkły. Dobra nazwa - jesion.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Wczoraj był basen - 1350m - kombinowałem, na czym może polegać mój akcent basenowy. Coś tam wymyśliłem, ale jest to mgliste i nie ma się czym chwalić.
Dziś wypadały mi organizacyjnie (od i do mechanika) dwa przejazdy rowerem po 15km w odstępie kilku godzin. Najpierw asc=250m desc=100m, a później odwrotnie. Postanowiłem wykorzystać to do treningu.
Trasa pofalowana, dobry asfalt, zmienny wiatr. Wchodziłem w spory dyskomfort na 1-2' i schodziłem z wysiłkiem do relaksu. Muszę się pochwalić, że parę razy porządnie się zasapałem, zanim uda odmawiały. Przekroczyłem na zjeździe 60km/h. Chyba, że gps zgłupiał...
Jaką logiką się kieruję? Długotrwały wysiłek jest tym, co trenuję od lat, a osiąganie mocy maksymalnej to coś, czego unikałem z dużą konsekwencją. Będąc "sprinterę" nie mam wyjścia - muszę zbudować zapas mocy. No i olać trening na doskonalenie przemian tłuszczowych. Wybiegania i wycieczki rowerowe będą tylko regeneracyjne, pływanie długodystansowe tylko openwater. Wszystkie akcenty będą nakierowane na wzrost mojej mocy maksymalnej.
A jakie treningi funkcjonalne? W pływaniu będzie to poprawa techniki, w biegu - ćwiczenia plyometryczne, a w kolarstwie - praca z piłą, fleksą i srebrną taśmą, w celu osiągnięcia aero bez urazu kręgosłupa.
Ufff manifest programowy mam.
Niezależnie robię moją rehabilitację. Zobaczymy jak to pójdzie.
Dziś wypadały mi organizacyjnie (od i do mechanika) dwa przejazdy rowerem po 15km w odstępie kilku godzin. Najpierw asc=250m desc=100m, a później odwrotnie. Postanowiłem wykorzystać to do treningu.
Trasa pofalowana, dobry asfalt, zmienny wiatr. Wchodziłem w spory dyskomfort na 1-2' i schodziłem z wysiłkiem do relaksu. Muszę się pochwalić, że parę razy porządnie się zasapałem, zanim uda odmawiały. Przekroczyłem na zjeździe 60km/h. Chyba, że gps zgłupiał...
Jaką logiką się kieruję? Długotrwały wysiłek jest tym, co trenuję od lat, a osiąganie mocy maksymalnej to coś, czego unikałem z dużą konsekwencją. Będąc "sprinterę" nie mam wyjścia - muszę zbudować zapas mocy. No i olać trening na doskonalenie przemian tłuszczowych. Wybiegania i wycieczki rowerowe będą tylko regeneracyjne, pływanie długodystansowe tylko openwater. Wszystkie akcenty będą nakierowane na wzrost mojej mocy maksymalnej.
A jakie treningi funkcjonalne? W pływaniu będzie to poprawa techniki, w biegu - ćwiczenia plyometryczne, a w kolarstwie - praca z piłą, fleksą i srebrną taśmą, w celu osiągnięcia aero bez urazu kręgosłupa.
Ufff manifest programowy mam.
Niezależnie robię moją rehabilitację. Zobaczymy jak to pójdzie.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Przytrafił mi się okres kroków wstecz. Przepracowałem się i niedosypiałem. Trenowałem, ale bez efektów (hehe zegarek określał jednostki treningowe jako "bezproduktywne"). Doszło nawet do tego, że w ostatni piątek poszedłem na basen, przebrałem się, wskoczyłem do wody, przepłynąłem 175m i wyszedłem...
Na szczęście teraz jestem bezrobotny i odpocząłem.
Ostatnie jednostki z akcentem:
16.09 - pobiegłem Coopera po asfalcie - 2780m - było 19m asc/desc. Fajnie się biegło, ale ten podbieg jednak mnie spowolnił rytm biegu całkiem się posypał.
17.09 - basen - 875m - w tym 8x25 w tempie 1'30"
18.09 - kolarka - ca20km w tym 8x1' na maksa z przerwami 3'.
Zawyczaj żylaste mam ręce i nogi. Po ostatnich treningach wyszły żyły na skroniach
3,5 kubika drewna pociąłem i porąbałem w trzy dni. Straszne grubasy były, trzeba było łupać.
Słuchałem radia, w jednym bloku reklamowym środki na zatwardzenie, rozwolnienie, wzdęcia i zgagę.
Aż by człowiek wszystkiego spróbował!
Na szczęście teraz jestem bezrobotny i odpocząłem.
Ostatnie jednostki z akcentem:
16.09 - pobiegłem Coopera po asfalcie - 2780m - było 19m asc/desc. Fajnie się biegło, ale ten podbieg jednak mnie spowolnił rytm biegu całkiem się posypał.
17.09 - basen - 875m - w tym 8x25 w tempie 1'30"
18.09 - kolarka - ca20km w tym 8x1' na maksa z przerwami 3'.
Zawyczaj żylaste mam ręce i nogi. Po ostatnich treningach wyszły żyły na skroniach
3,5 kubika drewna pociąłem i porąbałem w trzy dni. Straszne grubasy były, trzeba było łupać.
Słuchałem radia, w jednym bloku reklamowym środki na zatwardzenie, rozwolnienie, wzdęcia i zgagę.
Aż by człowiek wszystkiego spróbował!
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Wieloskoki pod górkę 8x10"
w sumie 80" treningu - to dopiero wyryp!
Opakowane w 30' rozgrzewki, przerw i gimnastyk.
Uczyłem się rozluźniać górę ciała.
Miało być 10 powtórzeń, ale ogłupiały Pakulas wlazł mi pod nogi i wywaliłem się.
Kolano, pośladek i dłoń. Powierzchownie.
w sumie 80" treningu - to dopiero wyryp!
Opakowane w 30' rozgrzewki, przerw i gimnastyk.
Uczyłem się rozluźniać górę ciała.
Miało być 10 powtórzeń, ale ogłupiały Pakulas wlazł mi pod nogi i wywaliłem się.
Kolano, pośladek i dłoń. Powierzchownie.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
To, co powyżej to wczoraj było, a dziś basen, 900m w 40'
w tym
16x25m przerwy do uspokojenia (1'). Baseny w 20-22".
Co się stało z atyglobalistami? Nie słychać o nich. Nie rozwalają bankomatów, serwerowni i masztów GSM, nie ma ich na zlotach G7 i G20...
Pytam, bo właśnie ruter rozdeptałem i nie wiem jaką do tego ideologię dorobić.
w tym
16x25m przerwy do uspokojenia (1'). Baseny w 20-22".
Co się stało z atyglobalistami? Nie słychać o nich. Nie rozwalają bankomatów, serwerowni i masztów GSM, nie ma ich na zlotach G7 i G20...
Pytam, bo właśnie ruter rozdeptałem i nie wiem jaką do tego ideologię dorobić.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
W piątek powtórzyłem trening czwartkowy na basenie
17x25m z pełnymi odpoczynkami czasy odcinków, jak od linijki 21,3"-21,8"
a wczoraj (sobota):
2x1,75km przełajem żwawo, ale już po ciemku, czyli ostrożnie. Taka rozgrzewka bez akcentu.
Jeszcze kilka treningów rythm&blues'owych na lądzie.
Później zaczynam bawić się w wytrzymałość tempową.
17x25m z pełnymi odpoczynkami czasy odcinków, jak od linijki 21,3"-21,8"
a wczoraj (sobota):
2x1,75km przełajem żwawo, ale już po ciemku, czyli ostrożnie. Taka rozgrzewka bez akcentu.
Jeszcze kilka treningów rythm&blues'owych na lądzie.
Później zaczynam bawić się w wytrzymałość tempową.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
W niedzielę zrobiłem ogólnorozwojówkę - trzy kwadranse, a wczoraj wystarczyło czasu tylko na paręnaście basenów przy okazji treningu dzieciaków. Ale sauna była - i dobrze, bo miałem zakwasy po niedzielnych wygibasach.
Odkładam akcent rowerowy na ładną pogodę, a biegowy na razie .
Próbuję zmienić klocki hamulcowe. Śruba się zapiekła. WD40.
W picupie. Nie w rowerze. Jedna owca ma katar.
Michał szaleje na rowerze, Ola jeździ konno.
Krzyś postawił ultimatum, albo piłka kopana, albo nie zje rosołu (nigdy).
W czwartek 14:40 pierwszy trening, "Włókniarz" Leśna. Nie dało się inaczej...
Odkładam akcent rowerowy na ładną pogodę, a biegowy na razie .
Próbuję zmienić klocki hamulcowe. Śruba się zapiekła. WD40.
W picupie. Nie w rowerze. Jedna owca ma katar.
Michał szaleje na rowerze, Ola jeździ konno.
Krzyś postawił ultimatum, albo piłka kopana, albo nie zje rosołu (nigdy).
W czwartek 14:40 pierwszy trening, "Włókniarz" Leśna. Nie dało się inaczej...
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Całkiem mocny tydzień mi wyszedł. Praca lekka, to i miałem moc potrenować.
Czwartek 27.09 - Bieg ciągły - 6km - na paluszkach - 4'50"/km - asc=100
Sobota 29.09 - 5,5km przełajem i ogólnorozwojówka (podwoiłem skakankę)
Niedziela - 30.09 - Kolarzówką na Nove Mesto i z powrotem - urwałem 1'14 z rekordu (odmroziłem czaszkę)
Dziś - biegane 10x150m z kadencją >210 i przerwami 2'30". (Tętno dobijało do >200bpm), pierwsze pięć - 2'50"-2'55"/km - potem trochę słabiej.
Uwaga: Sprawa tętna nigdy specjalnie mnie nie absorbowała, pierwszy pulsometr kupiłem 15lat temu i od razu próbowałem dobić do maxa. Zniechęciłem się, bo 176 to był absolutny nieodwołalny szklany sufit. Uznałem, że mam po prostu taki organizm. Teraz trochę inaczej na to patrzę, pompa puka tak jak trzeba, ale aparat ruchu nie był w stanie zmusić ją do wzmożonego wysiłku. Wierzcie, lub nie, dzisiejsze >200bpm osiągnięte w czterech z dziesięciu interwałów (bez "dziwnych" pików) jest pierwszym takim moim odczytem w życiu.
Czwartek 27.09 - Bieg ciągły - 6km - na paluszkach - 4'50"/km - asc=100
Sobota 29.09 - 5,5km przełajem i ogólnorozwojówka (podwoiłem skakankę)
Niedziela - 30.09 - Kolarzówką na Nove Mesto i z powrotem - urwałem 1'14 z rekordu (odmroziłem czaszkę)
Dziś - biegane 10x150m z kadencją >210 i przerwami 2'30". (Tętno dobijało do >200bpm), pierwsze pięć - 2'50"-2'55"/km - potem trochę słabiej.
Uwaga: Sprawa tętna nigdy specjalnie mnie nie absorbowała, pierwszy pulsometr kupiłem 15lat temu i od razu próbowałem dobić do maxa. Zniechęciłem się, bo 176 to był absolutny nieodwołalny szklany sufit. Uznałem, że mam po prostu taki organizm. Teraz trochę inaczej na to patrzę, pompa puka tak jak trzeba, ale aparat ruchu nie był w stanie zmusić ją do wzmożonego wysiłku. Wierzcie, lub nie, dzisiejsze >200bpm osiągnięte w czterech z dziesięciu interwałów (bez "dziwnych" pików) jest pierwszym takim moim odczytem w życiu.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
W dzienniczku 24 jednostki treningowe od ostatniego wpisu.
Ale akcentów niewiele. Jeden, to start na 5km przełajem w Kątach, 23'02", połowa stawki. Drugi - przełaj przeplatany skakanką. Zrobiłem też akcent ogólnorozwojowy, a wczoraj zrobiłem rekord trasy "na górkę i z powrotem".
Czyli cztery razy dobiłem do ściany, a pozostałe jednostki to była rehabilitacja.
Mam dużo pracy i zaliczyłem małą infekcję po drodze.
Na urodziny kupiłem Żonie gumki do koreczkowania grzywy. Okazało się, że takie już ma, a poza tym nigdy więcej nie będzie tych zasranych koreczków Arystokratce zaplatać .
Wiosną przyjeżdża do nas baran. Sztefi i Hajdi już się nie mogą doczekać. Baran też podobno się na nowe laski cieszy.
Ale akcentów niewiele. Jeden, to start na 5km przełajem w Kątach, 23'02", połowa stawki. Drugi - przełaj przeplatany skakanką. Zrobiłem też akcent ogólnorozwojowy, a wczoraj zrobiłem rekord trasy "na górkę i z powrotem".
Czyli cztery razy dobiłem do ściany, a pozostałe jednostki to była rehabilitacja.
Mam dużo pracy i zaliczyłem małą infekcję po drodze.
Na urodziny kupiłem Żonie gumki do koreczkowania grzywy. Okazało się, że takie już ma, a poza tym nigdy więcej nie będzie tych zasranych koreczków Arystokratce zaplatać .
Wiosną przyjeżdża do nas baran. Sztefi i Hajdi już się nie mogą doczekać. Baran też podobno się na nowe laski cieszy.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Kolejne dni z treningiem "na podtrzymanie ciąży".
W pracy zdarzyło mi się raz przesadzić z ciężarami i dwa dni łykałem meloksykam.
Dużo jeżdżę samochodem o różnych porach dnia i nocy. Wróciłem do snu polifazowego. Nie lubię tego, ale trzeba te parę godzin dziennie nazbierać. W niedzielę ma być mróz... roboty staną, to się wyśpię.
Były treningi na siłowni, basenie (Wro) i u mnie w górkach, żadnych akcentów, średni czas treningu to ca40'.
Zrobiłem znów zdjęcie, gdy robię mostek i jest postęp z ruchomością stawów biodrowych. Gimnastykę robię codziennie rano i czasem wieczorem. Ćwiczenia w leżeniu mogę - bez bólu - robić na podłodze bez maty. To właściwie sukces, a nie postęp.
W każdym treningu staram się - pomimo ogólnie małej intensywności - wetknąć jakiś żwawy element, mocne 25-metrówki na basenie, przebieżki, szybka seria krosfitu, albo 1' na 300-350W na rowerze. Nic wielkiego, ale i tak dużo mnie to kosztuje. W ten dzień, gdy przegiąłem w pracy, to przerzuciłem 4-5 razy więcej niż zazwyczaj.
Schudłem
Korzystając z (około)Rocznicy, składam wszystkim współrodakom serdeczne życzenia.
A do przemyślenia podsuwam sens trzech słów:
- niewola
- wolność
- swawola
Koniec rekolekcji. Idę na basen.
W pracy zdarzyło mi się raz przesadzić z ciężarami i dwa dni łykałem meloksykam.
Dużo jeżdżę samochodem o różnych porach dnia i nocy. Wróciłem do snu polifazowego. Nie lubię tego, ale trzeba te parę godzin dziennie nazbierać. W niedzielę ma być mróz... roboty staną, to się wyśpię.
Były treningi na siłowni, basenie (Wro) i u mnie w górkach, żadnych akcentów, średni czas treningu to ca40'.
Zrobiłem znów zdjęcie, gdy robię mostek i jest postęp z ruchomością stawów biodrowych. Gimnastykę robię codziennie rano i czasem wieczorem. Ćwiczenia w leżeniu mogę - bez bólu - robić na podłodze bez maty. To właściwie sukces, a nie postęp.
W każdym treningu staram się - pomimo ogólnie małej intensywności - wetknąć jakiś żwawy element, mocne 25-metrówki na basenie, przebieżki, szybka seria krosfitu, albo 1' na 300-350W na rowerze. Nic wielkiego, ale i tak dużo mnie to kosztuje. W ten dzień, gdy przegiąłem w pracy, to przerzuciłem 4-5 razy więcej niż zazwyczaj.
Schudłem
Korzystając z (około)Rocznicy, składam wszystkim współrodakom serdeczne życzenia.
A do przemyślenia podsuwam sens trzech słów:
- niewola
- wolność
- swawola
Koniec rekolekcji. Idę na basen.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Trzy tygodnie treningu tri+ (to "plus" oznacza sprawność ogólną). Poprawiam osiągi cząstkowe, tzn. mam więcej swobody przy tych samych tempach, albo (jak na rowerku) cisnę ten sam czas na większej mocy.
Może to być efekt pozorny, ale to już czas pokaże.
Suplementuję D3. Niby mam zalecenie od reumatologa, ale trochę to olewałem. Teraz się zawziąłem i łykam jak pelikan.
Od ostatniego wpisu mam w dzienniczku 18 jednostek treningowych, większość to różne kombinacje zakładek, wszystko krótkie - do godziny. Nie liczę gimnastyki.
Sygnalizuję często, że czasem moją pracę można zakwalifikować jako bodziec treningowy, ostatnio też tak było. Nie ma tego w dzienniczku i tylko tu mogę jako-tako odnotowywać poziom zmęczenia. No więc niby dużo pracowałem, ale jakiś taki bardzo zmęczony nie jestem. Jest ochota na mocniejszy akcent. Może dziś na rowerku? Zobaczymy.
Czasem wymyślam pseudonimy bohaterom mojego bloga. Arystokratka naprawdę nazywała się Cynthia i była mądrym koniem. Myślałem, że mam dla zwierząt ciaśniejsze serce.
Może to być efekt pozorny, ale to już czas pokaże.
Suplementuję D3. Niby mam zalecenie od reumatologa, ale trochę to olewałem. Teraz się zawziąłem i łykam jak pelikan.
Od ostatniego wpisu mam w dzienniczku 18 jednostek treningowych, większość to różne kombinacje zakładek, wszystko krótkie - do godziny. Nie liczę gimnastyki.
Sygnalizuję często, że czasem moją pracę można zakwalifikować jako bodziec treningowy, ostatnio też tak było. Nie ma tego w dzienniczku i tylko tu mogę jako-tako odnotowywać poziom zmęczenia. No więc niby dużo pracowałem, ale jakiś taki bardzo zmęczony nie jestem. Jest ochota na mocniejszy akcent. Może dziś na rowerku? Zobaczymy.
Czasem wymyślam pseudonimy bohaterom mojego bloga. Arystokratka naprawdę nazywała się Cynthia i była mądrym koniem. Myślałem, że mam dla zwierząt ciaśniejsze serce.
Ostatnio zmieniony 08 gru 2018, 18:45 przez rocha, łącznie zmieniany 1 raz.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
No i zrobiłem akcent na rowerze stacjonarnym... Śmieszne te treningi sprinterskie całość trwała 30' w tym 4x1' na 400-450W przerwy 2'. To był impuls w uda.
Potem już swobodnie, na rozluźnienie
Rozbiegłem się 5' (5'24"/km), zrobiłem grzbiet 5' i poszedłem na basen, 300m (1'52"/100m).
Teraz zajmę się plyometrią. Będę skakał jak piłeczka!
Potem już swobodnie, na rozluźnienie
Rozbiegłem się 5' (5'24"/km), zrobiłem grzbiet 5' i poszedłem na basen, 300m (1'52"/100m).
Teraz zajmę się plyometrią. Będę skakał jak piłeczka!
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
...jak piłeczka. Na razie na skakance. Trening funkcjonalny plyometryczny zaczynam od skakanki. Robię kwadrans biegu, a potem skakanka minuta-półtorej i dwie minuty marszu z przesadnym ruchem w stawie skokowym - przeciwieństwo ruchu skakankowego.
Wczoraj jedna seria, dziś już pięć serii, bo Achillesy nie bolały. Jutro zrobię coś na basenie, a w poniedziałek chcę palnąć dwa razy tyle tej skakanki (więcej serii lub dłuższe).
Potem zrobię przerwę i jeśli nie będzie urazów, włączę tę skakankową akcję do treningu. Ależ będzie świetnie.
Wczoraj jedna seria, dziś już pięć serii, bo Achillesy nie bolały. Jutro zrobię coś na basenie, a w poniedziałek chcę palnąć dwa razy tyle tej skakanki (więcej serii lub dłuższe).
Potem zrobię przerwę i jeśli nie będzie urazów, włączę tę skakankową akcję do treningu. Ależ będzie świetnie.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1144
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Angina...
...se poskakałem.
...se poskakałem.