Jim i Zach.Qba Krause pisze:którzy "chłopcy"?
Komentarz do artykułu UTMB 2018
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
ok, tu pełna zgoda
- Woszkowaty
- Stary Wyga
- Posty: 208
- Rejestracja: 13 kwie 2018, 15:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 03:17:57
- Lokalizacja: Opole
Jeżeli w przyszłym roku zdecydują się na kolejny start - to będą mieli "jeszcze ciężej" - Marcin przecież startuje
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 313
- Rejestracja: 24 cze 2012, 15:53
- Życiówka na 10k: 37:55
- Życiówka w maratonie: 3:29
- Lokalizacja: Kołaków
Ale tego już nie zobaczą, bo jak Marcin zacznie przyspieszać to oni już będą w drodze do bazy;)Woszkowaty pisze:Jeżeli w przyszłym roku zdecydują się na kolejny start - to będą mieli "jeszcze ciężej" - Marcin przecież startuje
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Można wygrywać stylem europejskim pnąc się z miejsca na miejsce , awansując i wygrywając lub w stylu amerykańskim czyli bardzo odważnie przez wielu zwanych szaleńczo i polec lub zostać bohaterem .
Może się podobać lub nie ale Walmsleya i Millera zna i podziwia cały świat, kocha za ich brawurowość i to oni zostają w pamięci, to oni są bardziej podziwiani. To oczywiście gratka dla nas kibiców.
Jest to karkołomne ale przecież my sobie to oglądamy wygodnie przy kawce jak dobry thriller.
Ale kto zostanie legendą? Właśnie oni podobnie jak Prefontaine biegający w podobnym stylu ale na krótszym stylu.
To styl bycia i biegania Amerykanów, można lubić lub nie ale podziwiamy i nawet w tak odległej Polsce mówi się o nich z szybciej bijącym sercem a każdy ich start budzi więcej emocji niż jakiegoś pewniaka
Może się podobać lub nie ale Walmsleya i Millera zna i podziwia cały świat, kocha za ich brawurowość i to oni zostają w pamięci, to oni są bardziej podziwiani. To oczywiście gratka dla nas kibiców.
Jest to karkołomne ale przecież my sobie to oglądamy wygodnie przy kawce jak dobry thriller.
Ale kto zostanie legendą? Właśnie oni podobnie jak Prefontaine biegający w podobnym stylu ale na krótszym stylu.
To styl bycia i biegania Amerykanów, można lubić lub nie ale podziwiamy i nawet w tak odległej Polsce mówi się o nich z szybciej bijącym sercem a każdy ich start budzi więcej emocji niż jakiegoś pewniaka
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
- Woszkowaty
- Stary Wyga
- Posty: 208
- Rejestracja: 13 kwie 2018, 15:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 03:17:57
- Lokalizacja: Opole
Arti, bardzo dużo prawdy w tym co piszesz. Sięgając jednak wstecz, trzeba mieć ku pamięci takich zawodników jak Anton Krupicka, czy Scott Jurek, których do dzisiaj mamy w pamięci, a biegali mniej agresywnie, mniej zero-jedynkowo.
Trzeba jednak przyznać, że dzięki takim wariatom jak Walmsley wkrada się dużo dynamiki do biegów ultra, nie ma nudy .
Trzeba jednak przyznać, że dzięki takim wariatom jak Walmsley wkrada się dużo dynamiki do biegów ultra, nie ma nudy .
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
nie no, serio, Arti uprawia trochę mitologię. Zach i Jim nie są reprezentantami jakichś ogólnych zestawów amerykańskich cech. mają trochę za mało zdrowego rozsądku, a trochę za dużo dają się ponieść presji otoczenia i podszeptom przydupasów "you're the best, i'm telling ya!"
jest mnóstwo zawodników ze stanów, którzy zwyczajnie ogarnęli temat - Hayden Hawks, Tim Toleffson, David Laney, Seth Swanson, Dylan Bowman i inni. Oni rozumieją, że UTMB nie zaczyna się w Chamonix, a na Gran Col Ferret, a walka o zwycięstwo w Champex-Lac.
i nie cąły świat kocha i podziwia Walsleya i Millera, tylko co najwyżej pół. drugie pół się trochę z nich śmieje. i tak jak Zacha jest większość lubi, bo jest skromny, tak Jima już nie bardzo i nie ma się czemu dziwić. Piszę w prostych i bezpośrednich słowach, ale również z tego powodu, że obu znam osobiście.
co do podziwu, to ja o wiele bardziej podziwiam Xaviera Thevenarda niż Jima Walmsleya.
dyskusja o strategii Zacha czy Jima na UTMB przypomina dyskusję o słynnym występie Chabowskiego na mistrzostwach Europy w maratonie w 2014 roku. Brawura to nie odwaga, a bieg daleko poza granicami swoich możliwości to brawura właśnie, a nie odwaga.
jest mnóstwo zawodników ze stanów, którzy zwyczajnie ogarnęli temat - Hayden Hawks, Tim Toleffson, David Laney, Seth Swanson, Dylan Bowman i inni. Oni rozumieją, że UTMB nie zaczyna się w Chamonix, a na Gran Col Ferret, a walka o zwycięstwo w Champex-Lac.
i nie cąły świat kocha i podziwia Walsleya i Millera, tylko co najwyżej pół. drugie pół się trochę z nich śmieje. i tak jak Zacha jest większość lubi, bo jest skromny, tak Jima już nie bardzo i nie ma się czemu dziwić. Piszę w prostych i bezpośrednich słowach, ale również z tego powodu, że obu znam osobiście.
co do podziwu, to ja o wiele bardziej podziwiam Xaviera Thevenarda niż Jima Walmsleya.
dyskusja o strategii Zacha czy Jima na UTMB przypomina dyskusję o słynnym występie Chabowskiego na mistrzostwach Europy w maratonie w 2014 roku. Brawura to nie odwaga, a bieg daleko poza granicami swoich możliwości to brawura właśnie, a nie odwaga.
- Arek Bielsko
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1004
- Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
jak dla mnie to jest kwestia charakteru danego zawodnika, a raczej temperamentu...
i wynikają z tego dwa skrajne rodzaje sportowców, a w naszym przypadku biegaczy:
1) gorąca głowa, czyli lecę w pałę, od początku na maxa, postrasze wszystkich przeciwników, a jak dam rady wytrzymać, to wygram,
2) chłodna głowa, czyli zaczynam spokojnie, tempo pod kontrolą, a jak dam radę to powalczę o jak najlepszy wynik,
co więcej, wiąże się z tym konkretne ryzyko, bo
1) = bardzo wysokie ryzyko, albo WIN albo DNF,
2) = niskie ryzyko DNF, raczej pewny dobry wynik (na miarę zawodnika oczywiście), a wręcz duża szansa na bardzo dobry wynik,
zawodnicy typ 2 zawsze puszczają przodem tych typu 1, bo wiedzą, że jest tylko ~10% szans, że coś z tego wyjdzie...
przykład: TDS 2018
i wynikają z tego dwa skrajne rodzaje sportowców, a w naszym przypadku biegaczy:
1) gorąca głowa, czyli lecę w pałę, od początku na maxa, postrasze wszystkich przeciwników, a jak dam rady wytrzymać, to wygram,
2) chłodna głowa, czyli zaczynam spokojnie, tempo pod kontrolą, a jak dam radę to powalczę o jak najlepszy wynik,
co więcej, wiąże się z tym konkretne ryzyko, bo
1) = bardzo wysokie ryzyko, albo WIN albo DNF,
2) = niskie ryzyko DNF, raczej pewny dobry wynik (na miarę zawodnika oczywiście), a wręcz duża szansa na bardzo dobry wynik,
zawodnicy typ 2 zawsze puszczają przodem tych typu 1, bo wiedzą, że jest tylko ~10% szans, że coś z tego wyjdzie...
przykład: TDS 2018
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
-
- Stary Wyga
- Posty: 199
- Rejestracja: 21 mar 2018, 14:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jim ściga się z samym sobą i jeśli ma wygrać to miażdżąc stary rekord trasy. On już swoje wygrał i więcej nie musi.
Natomiast taki Marcin ściga się z innymi zawodnikami i walczy o zwycięstwo, żeby udowodnić, że jest w czołówce.
Jeśli spotkają się na UTMB za rok to będą biegli 2 różne biegi i nie ma co porównywać ich wyników.
Natomiast taki Marcin ściga się z innymi zawodnikami i walczy o zwycięstwo, żeby udowodnić, że jest w czołówce.
Jeśli spotkają się na UTMB za rok to będą biegli 2 różne biegi i nie ma co porównywać ich wyników.
- ragozd
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 624
- Rejestracja: 23 paź 2015, 00:35
- Życiówka na 10k: 34:57
- Życiówka w maratonie: 2:45:28
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
wooki mnie już trochę ubiegł.
Zapominacie tu o jednej podstawowej rzeczy - o frajdzie z biegania. Każdy biega tak jak lubi, i dla siebie. Czyli - jak mu się podoba. Jedni chcą wygrać, inni - być zadowoleni z biegu. Jedni są zadowoleni z biegu mądrego, inni - z ostrożnego, jeszcze inni - z odważnego. I każdy ma prawo pobiec tak, jak lubi i chce.
Co prawda nie na tym poziomie, ale sprawę znam doskonale z autopsji - jednemu nie wytłumaczysz, by pobiegł odważniej, drugiemu - by rozsądniej. I dopóki mają ze swojego biegania frajdę - to mają gdzieś takie dywagacje kibiców :P To są w końcu dorośli ludzie.
PS
Jak zdefiniujecie szybki / wolny start? Warunków i sytuacji może być na trasie tak wiele, że nigdy nie ma pewności, że to za szybki start był powodem zejścia / kryzysu. Przypadek ostatnich ocierających spodenek - i fajnie, znaczy się za szybko nie zaczął, to tylko spodenki.
Zapominacie tu o jednej podstawowej rzeczy - o frajdzie z biegania. Każdy biega tak jak lubi, i dla siebie. Czyli - jak mu się podoba. Jedni chcą wygrać, inni - być zadowoleni z biegu. Jedni są zadowoleni z biegu mądrego, inni - z ostrożnego, jeszcze inni - z odważnego. I każdy ma prawo pobiec tak, jak lubi i chce.
Co prawda nie na tym poziomie, ale sprawę znam doskonale z autopsji - jednemu nie wytłumaczysz, by pobiegł odważniej, drugiemu - by rozsądniej. I dopóki mają ze swojego biegania frajdę - to mają gdzieś takie dywagacje kibiców :P To są w końcu dorośli ludzie.
PS
Jak zdefiniujecie szybki / wolny start? Warunków i sytuacji może być na trasie tak wiele, że nigdy nie ma pewności, że to za szybki start był powodem zejścia / kryzysu. Przypadek ostatnich ocierających spodenek - i fajnie, znaczy się za szybko nie zaczął, to tylko spodenki.
www.facebook.com/WarszawskiScyzoryk - mistrz Polski i vicemistrz dzielnicy
M45 PB: 5km 17:10, 10km 34:57 HM 1:16:34 M 2:45:28
M45 PB: 5km 17:10, 10km 34:57 HM 1:16:34 M 2:45:28
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
W przypadku tak długiego biegu jak UTMB, percepcja własnych możliwości i dobór odpowiedniego tempa w kontekście biegu przez ponad 20 godzin, są kluczowe. Im większa presja z zewnątrz (media, rywale, instagramy itp.) tym bardziej ta percepcja jest zaburzona i tym łatwiej o heroiczne wysiłki kończące się totalnym zgonem. W takich okolicznościach duże szanse na wykazanie się mają zawodnicy mocni, ale mniej znani. O nich prawie nikt nie mówi, nie ma na nich presji, więc łatwiej im biec swoje i po 100 kilometrze patrzeć jak bardziej prestiżowi rywale padają jak muchy. Ten schemat powtarza się na UTMB praktycznie co roku, w mniejszym lub większym stopniu. W tym roku "rzeź elity" była ekstremalna, nie tylko ze względu na ekstremalnie napompowany balonik, ale też różne dziwne przypadki losowe (ugryzienie przez pszczołę Kiliana, rozcięcie uda przez Toleffsona, upadek i potłuczenie na samym starcie Nicholsona...). Tak czy siak, jest mało prawdopodobne, żeby się to w najbliższych latach miało jakoś istotnie zmienić. Marcin ze swoją umiejętnością dobrego rozłożenia sił i nie porywania się za stadem ma świetne szanse na wysokie miejsce na UTMB.
Jeśli chodzi o Walmsleya, to z tego co piszą, u niego problem polegał na tym, że był już zajechany na samym starcie. Tak naprawdę nie zaczął jakoś szczególnie mocno i niezbyt długo był w ogóle na przedzie wyścigu. Kilka tygodni przed UTMB trzy tygodnie z rzędu robił ~225 km i ~15 km przewyższeń w tygodniu na wysokości powyżej 3000 m. I chyba mocno przecenił swoje możliwości regeneracji. Jeśli na UTMB na samym starcie masz drętwe nogi, to najlepsza strategia nic nie pomoże.
Jeśli chodzi o Walmsleya, to z tego co piszą, u niego problem polegał na tym, że był już zajechany na samym starcie. Tak naprawdę nie zaczął jakoś szczególnie mocno i niezbyt długo był w ogóle na przedzie wyścigu. Kilka tygodni przed UTMB trzy tygodnie z rzędu robił ~225 km i ~15 km przewyższeń w tygodniu na wysokości powyżej 3000 m. I chyba mocno przecenił swoje możliwości regeneracji. Jeśli na UTMB na samym starcie masz drętwe nogi, to najlepsza strategia nic nie pomoże.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
przepraszam, ale to że "Jim swoje wygrał" to totalna bzdura. On wygrał póki co kilka biegów w Stanach i Tarawerę :D
na UTMB próbował dwa razy i poległ, podobnie na Reunion. I póki nie zrozumie, że to nie jest wielki kanion kolorado, to będzie zbierał cięgi
w tym, że "każdy biega jak lubi" jest trochę prawdy, ale zawodnicy elity biegają nie po to, żeby schodzić z trasy. Zach mimo kilku lat doświadczeń w Europie jeszcze się nie nauczył, że trzeba pracować z kijami. Jim się nie nauczył, że 100 mil w 14h to nie 100 mil w 21h. Oni może są świetnymi biegaczami, ale istnieją też takie obszary, w których są jak dzieci.
tkobos dobrze pisze - Jim jest mistrzem Stravy, ale totalnie nie potrafi zarządzać zmęczeniem.
na UTMB próbował dwa razy i poległ, podobnie na Reunion. I póki nie zrozumie, że to nie jest wielki kanion kolorado, to będzie zbierał cięgi
w tym, że "każdy biega jak lubi" jest trochę prawdy, ale zawodnicy elity biegają nie po to, żeby schodzić z trasy. Zach mimo kilku lat doświadczeń w Europie jeszcze się nie nauczył, że trzeba pracować z kijami. Jim się nie nauczył, że 100 mil w 14h to nie 100 mil w 21h. Oni może są świetnymi biegaczami, ale istnieją też takie obszary, w których są jak dzieci.
tkobos dobrze pisze - Jim jest mistrzem Stravy, ale totalnie nie potrafi zarządzać zmęczeniem.
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Ale jak Zach pozamiatał Hawksa na TNF 50 to jednak on zgarną chwałę na lata. Żaden z nich nie pasjonuje mne aby się nimi jarać ale biegi potrzebują takich wojowników aby coś się działo i było atrakcyjne.Qba Krause pisze:nie no, serio, Arti uprawia trochę mitologię. Zach i Jim nie są reprezentantami jakichś ogólnych zestawów amerykańskich cech. mają trochę za mało zdrowego rozsądku, a trochę za dużo dają się ponieść presji otoczenia i podszeptom przydupasów "you're the best, i'm telling ya!"
dyskusja o strategii Zacha czy Jima na UTMB przypomina dyskusję o słynnym występie Chabowskiego na mistrzostwach Europy w maratonie w 2014 roku. Brawura to nie odwaga, a bieg daleko poza granicami swoich możliwości to brawura właśnie, a nie odwaga.
Poza tym latanie po internecie i krzyczenie co rusz MITOLOGIA nie oznacza,że ma się rację , obrażanie amerykańskich biegaczy forumowiczów wiedząc ,że tego nie przeczytają też nie jest stosowne.
Akurat strategia zarówno Zacha i Jima jest praktycznie za każdym razem wręcz podobna i do przewidzenia , zdominować innych i bezwzględnie walczyć i zwycięstwo (nie mylić więc z jednostkowym startem Marcina Chabowskiego). Poza tym wspomniane przeze mnie zdominowanie i wspaniała wygrana walka Zacha nad Hawksem a także niesamowity starty Jima pokazują,że jak w sporcie porażek niż zwycięstw jest więcej (i to jest całkowicie normalne) ale dzięki wyrazistej i odważnej walce na trasie bezwzględnie o zwycięstwo wprowadzają niesamowite emocje dla nas kibiców i stają się wyrazistymi bohaterami ultra.
Żadna zatem mitologia , prawdziwy sport a sport jest piękny gdy jest nieprzewidywalny, bez 100% faworyta.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Dużo racji Trzeba też powiedzieć, że nr 1 trenują mocno i ich lecenie na pałę też jest ugruntowane ciężką solidną i morderczą robotą na treningachArek Bielsko pisze:jak dla mnie to jest kwestia charakteru danego zawodnika, a raczej temperamentu...
i wynikają z tego dwa skrajne rodzaje sportowców, a w naszym przypadku biegaczy:
1) gorąca głowa, czyli lecę w pałę, od początku na maxa, postrasze wszystkich przeciwników, a jak dam rady wytrzymać, to wygram,
2) chłodna głowa, czyli zaczynam spokojnie, tempo pod kontrolą, a jak dam radę to powalczę o jak najlepszy wynik,
co więcej, wiąże się z tym konkretne ryzyko, bo
1) = bardzo wysokie ryzyko, albo WIN albo DNF,
2) = niskie ryzyko DNF, raczej pewny dobry wynik (na miarę zawodnika oczywiście), a wręcz duża szansa na bardzo dobry wynik,
zawodnicy typ 2 zawsze puszczają przodem tych typu 1, bo wiedzą, że jest tylko ~10% szans, że coś z tego wyjdzie...
przykład: TDS 2018
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]