MatiR - Pudrowanie trupa
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
20.08.18 - pon
Easy...
Taki pół long mi się zrobił...
15,05km po 4'45'' ... [1:11:30]
Głównie nawierzchnia leśna. Spokojniutko weszło, bez napinki, ale czułem już nogi, że parę kilometrów w nich jest...
Odzwyczajam się od dłuższych ciągów...
21.08.18 - wto
2000m/1000m/2000m/1000m
Najpierw dojazd rowerkiem na bieżnię i rozruchowe 20' - 3,67km po 5'27''...
1. 2000m - 3:30.6 - 3.29.4
przerwa 5' w truchtomarszu 400m
2. 1000m - 3:19.1
przerwa 4' w truchtomarszu 400m
3. 2000m - 3:29.1 - 3:27.3
przerwa 4' w truchtomarszu 400m
4. 1000m - 3:04.2
Pierwotnie moje plany na przerwy były mniej więcej takie - (2'30'' - 3') po powtórzeniu, ale nie biegłem tego sam i w sumie może dobrze, że tak wyszło bo się nie spałowałem zbytnio. Kolega miał trochę niemoc dzisiaj i mu trening niestety nie siadł, a mi się kręciło tak jakbym chciał by się kręciło na każdych zawodach... Dwójki biegane luźno z hamulcem, nawet ta ostatnia kilometrówka taka że bym i wycisnął z tego dużo więcej... Temperatura git - może 20stopni, bajka. Jutro 10-12x400m na spałowanie i oby mi się to udało, to odda w sobotę na kolejnym teście.
Na koniec w ramach regeneracji i wyciszenia się trochę zagadałem i koniec końców pozostał tylko powrót do domu.
Easy...
Taki pół long mi się zrobił...
15,05km po 4'45'' ... [1:11:30]
Głównie nawierzchnia leśna. Spokojniutko weszło, bez napinki, ale czułem już nogi, że parę kilometrów w nich jest...
Odzwyczajam się od dłuższych ciągów...
21.08.18 - wto
2000m/1000m/2000m/1000m
Najpierw dojazd rowerkiem na bieżnię i rozruchowe 20' - 3,67km po 5'27''...
1. 2000m - 3:30.6 - 3.29.4
przerwa 5' w truchtomarszu 400m
2. 1000m - 3:19.1
przerwa 4' w truchtomarszu 400m
3. 2000m - 3:29.1 - 3:27.3
przerwa 4' w truchtomarszu 400m
4. 1000m - 3:04.2
Pierwotnie moje plany na przerwy były mniej więcej takie - (2'30'' - 3') po powtórzeniu, ale nie biegłem tego sam i w sumie może dobrze, że tak wyszło bo się nie spałowałem zbytnio. Kolega miał trochę niemoc dzisiaj i mu trening niestety nie siadł, a mi się kręciło tak jakbym chciał by się kręciło na każdych zawodach... Dwójki biegane luźno z hamulcem, nawet ta ostatnia kilometrówka taka że bym i wycisnął z tego dużo więcej... Temperatura git - może 20stopni, bajka. Jutro 10-12x400m na spałowanie i oby mi się to udało, to odda w sobotę na kolejnym teście.
Na koniec w ramach regeneracji i wyciszenia się trochę zagadałem i koniec końców pozostał tylko powrót do domu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
22.08.18 - śro
12x400m
Rower i na bieżnię...
Rozruchowo 2,78km po 5'24'' [15:00] + z 15' rozgrzeweczki
Rzeźbimy 400m, kolejno: 1:08.4 - 1:09.2 - 1:10.7 - 1:09.1 - 1:10.2 - 1:09.9 - 1:10.4 - 1:10.5 - 1:09.5 - 1.09:9 - 1:09.2 - 1:06.2
przerwy pomiędzy odcinkami 2'55'' pokonywane truchtomarszem - 400m
Potem pokręciłem 2,5km na bosaczka po płycie... Średnio 6'31'' [16:00], ale tylko dlatego, gdyż był mały postój.
Trening, który poprawił mi wczorajszy trening. Po biegu nogi fajnie zlane kwasem, ale żeby po biegu zaczęła mnie łepetynka boleć... Ciekawe. W piątek lekki rozruch przed sobotnim mocnym treningo-startem na 10km. Mam już pomysł na bieg - zobaczymy czy wypali. Spodobał mi się masochizm i chyba go wypróbuję na weekend.
12x400m
Rower i na bieżnię...
Rozruchowo 2,78km po 5'24'' [15:00] + z 15' rozgrzeweczki
Rzeźbimy 400m, kolejno: 1:08.4 - 1:09.2 - 1:10.7 - 1:09.1 - 1:10.2 - 1:09.9 - 1:10.4 - 1:10.5 - 1:09.5 - 1.09:9 - 1:09.2 - 1:06.2
przerwy pomiędzy odcinkami 2'55'' pokonywane truchtomarszem - 400m
Potem pokręciłem 2,5km na bosaczka po płycie... Średnio 6'31'' [16:00], ale tylko dlatego, gdyż był mały postój.
Trening, który poprawił mi wczorajszy trening. Po biegu nogi fajnie zlane kwasem, ale żeby po biegu zaczęła mnie łepetynka boleć... Ciekawe. W piątek lekki rozruch przed sobotnim mocnym treningo-startem na 10km. Mam już pomysł na bieg - zobaczymy czy wypali. Spodobał mi się masochizm i chyba go wypróbuję na weekend.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
23.08.18 - czw
WOLNE
Trochę porozciągałem, bo byłem mocno pospinany i bez mocy...
24.08.18 - pt
Easy 6-8km
Na dwie turki, w międzyczasie różne ćwiczonka... Siadło 6,83km po 4'39'' - pierwsza rundka szybciej.
Trochę dalej niemoc w nogach, ale już miałem takie dni przed mocnymi treningami, że były męki i nie podawało.
Jutro 10km, zobaczymy. Forma jest, aby nie do ciasta
WOLNE
Trochę porozciągałem, bo byłem mocno pospinany i bez mocy...
24.08.18 - pt
Easy 6-8km
Na dwie turki, w międzyczasie różne ćwiczonka... Siadło 6,83km po 4'39'' - pierwsza rundka szybciej.
Trochę dalej niemoc w nogach, ale już miałem takie dni przed mocnymi treningami, że były męki i nie podawało.
Jutro 10km, zobaczymy. Forma jest, aby nie do ciasta
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
25.08.18 - sb
Kunicki Bieg Reggae 10km
35'26'' brutto, 35'24'' netto 4/76
Generalnie to wahałem się nad tym jaki biec bieg. Wiadomo, tylko tyle że miał to być start treningowy, bo forma ma przyjść na jesień. Do wyboru były Kunice, 10km w Górze, ewentualnie myślałem nad startem w Jeziorkach(koło Osiecznej), ale tam niestety był tylko półmaraton, a mnie połówka interesuje, ale to dopiero na październik. Padło na Kunice, bo teoretycznie były lepsze nagrody, których koniec końców i tak nie zdobyłem W każdym bądź razie chociaż nie zmokłem tak jak biegacze w Górze.
10 start. Na miejscu byłem nie wiem ? Może 8:30. Opłaciłem start, załatwiłem sprawy przedbiegowe, trochę się ponudziłem. O 9:15 byłem gotowy na wyjście na rozgrzewkę. Zrobiłem 16' ciągu - jakieś 2,8km, dołożyłem ćwiczenia w ruchu i przed samym startem parę przebieżek. Pogoda dobra, jakieś 18-20 stopni, wiaterek nie odczuwalny, trasa rozgrywana na pętlach wokół jeziora(biegacze na 5km - jedna pętla, 10km - dwie, oraz 20km - 4), w miarę płasko, ale sporo odcinków po szutrze i jedna nawrotka która mogła trochę wybijać z rytmu. Generalnie trasa mimo wszystko nie najgorsza - często biegam po szutrze, więc dla mnie żadna nowość. W planach miałem powalczyć o pudło i złamać 35minut.... Trasa wg zegarka liczyła 10,07km...
Podział tempa biegu:
3:28.8 - 3:33.9 - 3:30.8 - 3:33.0 - 3:30.3 - 3:30.6 - 3:34.6 - 3:31.5 - 3:32.1 - 3:28.0 - 0:12.7
35 minut nie złamałem... Nie żałuję, bo na ile mnie było dzisiaj stać na tyle pobiegłem. Skumulowały się wszystkie ostatnie moje treningi, a w samotnym biegu jednak ciężej o dobry wynik. Chciałem powalczyć o 3 miejsce, ale nie było na to szans, dostałem ładnego łupnia od znajomego, który z treningu pod maraton nabiegał nową życiówkę na 10km (polecam jego bloga na FB - Legniczanin w biegu). Na 5km nie było szans o top3 - 16:28 na pewno bym nie nabiegał, a zwycięzca to już w ogóle kosmos - 15:12, imię i nazwisko zawodnika - Mateusz Demczyszak (dziękuję, do widzenia - prawie jak pan Krzysztof Jarzyna ze Szczecina ), na 20km pudło myślę by było, ale nie chciałem lecieć prawie połówki z treningu pod 5km... Bo nagrody... Chociaż całkiem zabawne byłoby lecieć 20km mocno, gdzie ostatni raz mocno biegłem cokolwiek powyżej 12km... Kurcze z 2 miesiące temu ?
Słowem klucz tutaj w tym biegu jest to, że dałem z siebie tyle ile mogły nogi dać... Pierwsze 5km w 17:44, drugie 17:42, czyli teoretycznie równo, ale drugą część walczyłem by przyspieszyć i tak przyspieszałem, że nie zwolniłem. Czasem tak jest, że niby forma jest, walczysz o jakiś tam wynik, ale podświadomie wiesz, że mimo iż stać by cie było na przyspieszenie - Stać by mnie było pobiec powiedzmy poniżej tych 3'30'', ale mogłoby się to skończyć źle... Test zdany, bo pobiegłem mocno na mocno zmęczonych nogach mimo mojego ubogiego kilometrażu. Porównując Opalenicę w upalę, a dzisiejszy wynik - dzisiejszy wynik jest dla mnie dużo bardziej wartościowy... Po biegu około 1,5km truchtania + rozciąganie, ale nie wiem dokładnie ile i jakim tempem, bo nie załączyłem zegarka...
Na plus
- Przyzwoity bieg mimo zmęczonych nóg i generalnie chyba wypompowania ostatnimi tygodniami...
- W końcu na kalkulatorze 5km pokazuje mi poniżej 17minut, także na świeżych nogach i z treningu pod 5km spokojnie 17' pęknie...
Na minus
- Mimo że pułap tlenowy poszedł mi na 100% fest w górę przez te dwa miesiące, to nie ma to aż takiego przełożenia na wyniki na dystansach od 10km+ ... Pytanie teraz takie, jakie postępy zrobię przez 5 tygodni. Czasu mało i dużo, a zaległości w treningach progowych trochę jednak mam... Na połówce może być nieciekawie...
Po zawodach, po ogarnięciu się w domu zamiast na tenisa pojechałem rozruszać nogi na linię bo obsada się wykruszyła i potrzebowali ludzi - 4,8km na bundeslidze...
Kunicki Bieg Reggae 10km
35'26'' brutto, 35'24'' netto 4/76
Generalnie to wahałem się nad tym jaki biec bieg. Wiadomo, tylko tyle że miał to być start treningowy, bo forma ma przyjść na jesień. Do wyboru były Kunice, 10km w Górze, ewentualnie myślałem nad startem w Jeziorkach(koło Osiecznej), ale tam niestety był tylko półmaraton, a mnie połówka interesuje, ale to dopiero na październik. Padło na Kunice, bo teoretycznie były lepsze nagrody, których koniec końców i tak nie zdobyłem W każdym bądź razie chociaż nie zmokłem tak jak biegacze w Górze.
10 start. Na miejscu byłem nie wiem ? Może 8:30. Opłaciłem start, załatwiłem sprawy przedbiegowe, trochę się ponudziłem. O 9:15 byłem gotowy na wyjście na rozgrzewkę. Zrobiłem 16' ciągu - jakieś 2,8km, dołożyłem ćwiczenia w ruchu i przed samym startem parę przebieżek. Pogoda dobra, jakieś 18-20 stopni, wiaterek nie odczuwalny, trasa rozgrywana na pętlach wokół jeziora(biegacze na 5km - jedna pętla, 10km - dwie, oraz 20km - 4), w miarę płasko, ale sporo odcinków po szutrze i jedna nawrotka która mogła trochę wybijać z rytmu. Generalnie trasa mimo wszystko nie najgorsza - często biegam po szutrze, więc dla mnie żadna nowość. W planach miałem powalczyć o pudło i złamać 35minut.... Trasa wg zegarka liczyła 10,07km...
Podział tempa biegu:
3:28.8 - 3:33.9 - 3:30.8 - 3:33.0 - 3:30.3 - 3:30.6 - 3:34.6 - 3:31.5 - 3:32.1 - 3:28.0 - 0:12.7
35 minut nie złamałem... Nie żałuję, bo na ile mnie było dzisiaj stać na tyle pobiegłem. Skumulowały się wszystkie ostatnie moje treningi, a w samotnym biegu jednak ciężej o dobry wynik. Chciałem powalczyć o 3 miejsce, ale nie było na to szans, dostałem ładnego łupnia od znajomego, który z treningu pod maraton nabiegał nową życiówkę na 10km (polecam jego bloga na FB - Legniczanin w biegu). Na 5km nie było szans o top3 - 16:28 na pewno bym nie nabiegał, a zwycięzca to już w ogóle kosmos - 15:12, imię i nazwisko zawodnika - Mateusz Demczyszak (dziękuję, do widzenia - prawie jak pan Krzysztof Jarzyna ze Szczecina ), na 20km pudło myślę by było, ale nie chciałem lecieć prawie połówki z treningu pod 5km... Bo nagrody... Chociaż całkiem zabawne byłoby lecieć 20km mocno, gdzie ostatni raz mocno biegłem cokolwiek powyżej 12km... Kurcze z 2 miesiące temu ?
Słowem klucz tutaj w tym biegu jest to, że dałem z siebie tyle ile mogły nogi dać... Pierwsze 5km w 17:44, drugie 17:42, czyli teoretycznie równo, ale drugą część walczyłem by przyspieszyć i tak przyspieszałem, że nie zwolniłem. Czasem tak jest, że niby forma jest, walczysz o jakiś tam wynik, ale podświadomie wiesz, że mimo iż stać by cie było na przyspieszenie - Stać by mnie było pobiec powiedzmy poniżej tych 3'30'', ale mogłoby się to skończyć źle... Test zdany, bo pobiegłem mocno na mocno zmęczonych nogach mimo mojego ubogiego kilometrażu. Porównując Opalenicę w upalę, a dzisiejszy wynik - dzisiejszy wynik jest dla mnie dużo bardziej wartościowy... Po biegu około 1,5km truchtania + rozciąganie, ale nie wiem dokładnie ile i jakim tempem, bo nie załączyłem zegarka...
Na plus
- Przyzwoity bieg mimo zmęczonych nóg i generalnie chyba wypompowania ostatnimi tygodniami...
- W końcu na kalkulatorze 5km pokazuje mi poniżej 17minut, także na świeżych nogach i z treningu pod 5km spokojnie 17' pęknie...
Na minus
- Mimo że pułap tlenowy poszedł mi na 100% fest w górę przez te dwa miesiące, to nie ma to aż takiego przełożenia na wyniki na dystansach od 10km+ ... Pytanie teraz takie, jakie postępy zrobię przez 5 tygodni. Czasu mało i dużo, a zaległości w treningach progowych trochę jednak mam... Na połówce może być nieciekawie...
Po zawodach, po ogarnięciu się w domu zamiast na tenisa pojechałem rozruszać nogi na linię bo obsada się wykruszyła i potrzebowali ludzi - 4,8km na bundeslidze...
Ostatnio zmieniony 26 sie 2018, 20:14 przez MatiR, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
26.08.18 - ndz
Meczyska + tenis
Dwa mecze... Znowu na linii... W tej rundzie coś kiepskie mecze dostaję... Za jakiś czas zacznie mnie to może martwić, co w sumie jest dobre bo trochę ostatnio się tym sędziowaniem wypaliłem...
Dwa mecze i 8,42km na linii także bez jakiegoś szału...
Potem tenis. Myślę, że spokojnie dniówka ponad 10km, co zresztą jest średnio miarodajne, bo tenis jest jednak w miarę intensywny jak się biega...
PODSUMOWANIE TYGODNIA 20.08-26.08
Około 75km. Czyli taki aktualny kilometrowy standard ostatnimi czasy.
Waga 63-63,5kg czyli mniej więcej już ustabilizowana - jest ok. Przy rozsądnym poprowadzeniu przyszłego tygodnia, myślę że sobie fajnie odbiję w sobotę poprzedni tydzień, w którym brakło mi już trochę pary w nogach...
Bez chorób i bez kontuzji. Idzie zgodnie z planem.
Meczyska + tenis
Dwa mecze... Znowu na linii... W tej rundzie coś kiepskie mecze dostaję... Za jakiś czas zacznie mnie to może martwić, co w sumie jest dobre bo trochę ostatnio się tym sędziowaniem wypaliłem...
Dwa mecze i 8,42km na linii także bez jakiegoś szału...
Potem tenis. Myślę, że spokojnie dniówka ponad 10km, co zresztą jest średnio miarodajne, bo tenis jest jednak w miarę intensywny jak się biega...
PODSUMOWANIE TYGODNIA 20.08-26.08
Około 75km. Czyli taki aktualny kilometrowy standard ostatnimi czasy.
Waga 63-63,5kg czyli mniej więcej już ustabilizowana - jest ok. Przy rozsądnym poprowadzeniu przyszłego tygodnia, myślę że sobie fajnie odbiję w sobotę poprzedni tydzień, w którym brakło mi już trochę pary w nogach...
Bez chorób i bez kontuzji. Idzie zgodnie z planem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
27.08.18 - pon
Easy 12-14km
Zrobione 13,12km po 4'57'' [1:05:00]
Bez historii, z tymże w podsumowaniu tygodnia mogłem ująć, że łapie mnie lekkie przeziębienie... Od wczoraj wznowiłem dawkowanie witaminy C w proszku by postawić się trochę na nogi. Trening zrobiony standardowo głównie na leśnych ścieżkach, z małym elementem biegu przeszkodowego przez wycięte drzewka
28.08.18 - wto
6x1000m
Standardowo dojazd rowerkiem na bieżnię i rozruchowe 3,07km po 5'29'' [16:50]... Dodatkowo rozgrzeweczka w ruchu...
Kilometry kolejno: 3:19.6 - 3.17:0 - 3:16.0 - 3:17.3 - 3:16.9 - 3:07.0
przerwy w truchtomarszu - 400m w ok. 2'55''-3'00''
Ostatni trening z cyklu - "biegam pod 5km" w tym roku, także jeśli będę biegać jakieś 400m czy 1km będą one raczej w formie ostatniego akcentu podczas treningu czy to w formie minutówki (wtedy mniej niż 400m), czy też jako ostatni kilometr na którymś z treningów progowych. Sam bieg spoko wszedł, biegłem ze znajomym, który praktycznie też kręcił się w okolicach 3'20''. Pogoda dobra. Jakieś 20stopni, a po treningu jeszcze chłodniej, bo wracałem już w termaśce. Odpocząłem już po poprzednim tygodniu - teraz aby tylko się nie pochorować, pobiec ładnie w sobotę Parkruna i mogę zaczynać trening pod starty październikowe. O planach więcej w podsumowaniu sierpnia. Informacja zwrotna na przyszły rok dla mnie - myślę, że w okolicach kwiecień/maj takie treningi będę kręcić na tempach 3'05''-3'10'', tak sądzę.
Po treningu zrobiłem z 1,3km (już nie boso ) w tempie około 6'00''
Easy 12-14km
Zrobione 13,12km po 4'57'' [1:05:00]
Bez historii, z tymże w podsumowaniu tygodnia mogłem ująć, że łapie mnie lekkie przeziębienie... Od wczoraj wznowiłem dawkowanie witaminy C w proszku by postawić się trochę na nogi. Trening zrobiony standardowo głównie na leśnych ścieżkach, z małym elementem biegu przeszkodowego przez wycięte drzewka
28.08.18 - wto
6x1000m
Standardowo dojazd rowerkiem na bieżnię i rozruchowe 3,07km po 5'29'' [16:50]... Dodatkowo rozgrzeweczka w ruchu...
Kilometry kolejno: 3:19.6 - 3.17:0 - 3:16.0 - 3:17.3 - 3:16.9 - 3:07.0
przerwy w truchtomarszu - 400m w ok. 2'55''-3'00''
Ostatni trening z cyklu - "biegam pod 5km" w tym roku, także jeśli będę biegać jakieś 400m czy 1km będą one raczej w formie ostatniego akcentu podczas treningu czy to w formie minutówki (wtedy mniej niż 400m), czy też jako ostatni kilometr na którymś z treningów progowych. Sam bieg spoko wszedł, biegłem ze znajomym, który praktycznie też kręcił się w okolicach 3'20''. Pogoda dobra. Jakieś 20stopni, a po treningu jeszcze chłodniej, bo wracałem już w termaśce. Odpocząłem już po poprzednim tygodniu - teraz aby tylko się nie pochorować, pobiec ładnie w sobotę Parkruna i mogę zaczynać trening pod starty październikowe. O planach więcej w podsumowaniu sierpnia. Informacja zwrotna na przyszły rok dla mnie - myślę, że w okolicach kwiecień/maj takie treningi będę kręcić na tempach 3'05''-3'10'', tak sądzę.
Po treningu zrobiłem z 1,3km (już nie boso ) w tempie około 6'00''
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
29.08.18 - śro
Easy 10-12km
10,05km po 4'56'' + 5x70m podbiegu...
Ze znajomym bez napinki...
30.08.18 - czw
WOLNE
Porozciągałem trochę, także wszystko fajnie puściło.
31.08.18 - pt
Easy 6-8km
6,68km po 4'47'', standardowo jak to w piątek robione na dwie tury z przerwą na ćwiczenia w ruchu...
Potem dorzuciłem 1,6km dużo, dużo wolniej z bracholem, który wyszedł rozruszać gnaty przed turniejem.
Podsumowanie miesiąca robię jutro po Parkrunie. W końcu nogi świeże. Może być przyzwoity wyniczek na nieoficjalnie atestowanej trasie
Easy 10-12km
10,05km po 4'56'' + 5x70m podbiegu...
Ze znajomym bez napinki...
30.08.18 - czw
WOLNE
Porozciągałem trochę, także wszystko fajnie puściło.
31.08.18 - pt
Easy 6-8km
6,68km po 4'47'', standardowo jak to w piątek robione na dwie tury z przerwą na ćwiczenia w ruchu...
Potem dorzuciłem 1,6km dużo, dużo wolniej z bracholem, który wyszedł rozruszać gnaty przed turniejem.
Podsumowanie miesiąca robię jutro po Parkrunie. W końcu nogi świeże. Może być przyzwoity wyniczek na nieoficjalnie atestowanej trasie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
01.09.18 - sb
Parkrun + mecz
Zacznę od meczu. Meczyk o 16, w końcu coś na środku i w końcu meczyk gdzie zawodnicy coś grali. Bez marudzenia, jęków, stękania, lubię mecze, w których kartki daję jedynie za faule. Tutaj było bez kartek. Dawno tak nie zmokłem - angielska pogoda. Lubię angielską piłkę - 9,52km na środku....
Parkrun 5km
16:50
Połamane 17', to już taki powiedzmy wynik, który wstydu nie przynosi, ale po kolei. Trasa liczy 5 pętelek po 980m, na końcu jest 100m dobieg na metę, po skończeniu 5. pętli. Trasa mierzona dokładnie kółkiem, oznaczenia na pętli co 200m (spore ułatwienie), także mógłbym biec właściwie bez GPS, z samym stoperem, bo zegarek w parku trochę miesza... Trasa nie najgorsza, ale z rytmu wybijają na pewno ludzie których trzeba dublować już od drugiej pętli (doliczyć znane "lewa wolna" itp). i przechodzący (np. na spacerze z pieskiem), a dodatkowym utrudnieniem jest to, że co kółko trzeba wbiec delikatnie na mostek po schodkach, na czym zauważyłem, że tracę z 2-3s na tempie... Cieszy mnie to, że mam możliwość co sobotę pobiec sobie na mierzonym odcinku 5km (nie często z tego korzystam), ale w pełni miarodajnym wynikiem byłby ten z atestowanej i prostej 5tki. Myślę, optymalnie byłbym w stanie zakręcić się na wyniku 16:30-16:35... To tak najogólniej o samej otoczce biegu.
Rozgrzewkowe 2,14km po 5'37'' + sporo ćwiczeń w ruchu - bardzo porządna rozgrzewka zresztą byłem 40minut przed startem parkruna... W ogóle w startówkach ciężko się biegnie takie człapingi rozgrzewkowe... Szkoda buta i nóg...
Tempo biegu [980m]: 3:19.6 - 3:18.3 - 3:18.0 - 3:18.2 - 3:17.3 - 0:18.7(100m) [/u]
Cały bieg poszedł równo - tempo średnie 3'22'', jakoś bez większych kryzysów - myślałem że przyjdzie po 3km, ale szło znośnie... Pogoda dobra, jakieś 15 stopni, także cały bajer polegał na skupieniu myśli, zmobilizowaniu do majtania coraz to bardziej zakwaszonych nóg no i na kontrolowaniu odcinków co 200m czy się wszystko zgadza. Fakt, faktem na mecie po biegu miałem już niezłą bombę, ale 2 miesiące porządnie przepracowane dały fajne efekty. Oddechowo jak często, spora rezerwa, odnośnie nóg znośnie, zresztą też mam fajne porównanie - Jak na interwałach w podobnym tempie miałem kadencję powiedzmy podchodzącą pod 188-190 i długość kroku ok. 158cm, tak dzisiaj wyszło 161cm i kadencja około 185... Nogi jak widać fajnie wypoczęte. Ciekaw jestem czy przy fajnie przepracowanej ogólnorozwojówce przez zimę będę w stanie wiele poprawić w aspekcie długości kroku...
Po biegu 2,18km po 6'34'' także turystycznie...
Parkrun + mecz
Zacznę od meczu. Meczyk o 16, w końcu coś na środku i w końcu meczyk gdzie zawodnicy coś grali. Bez marudzenia, jęków, stękania, lubię mecze, w których kartki daję jedynie za faule. Tutaj było bez kartek. Dawno tak nie zmokłem - angielska pogoda. Lubię angielską piłkę - 9,52km na środku....
Parkrun 5km
16:50
Połamane 17', to już taki powiedzmy wynik, który wstydu nie przynosi, ale po kolei. Trasa liczy 5 pętelek po 980m, na końcu jest 100m dobieg na metę, po skończeniu 5. pętli. Trasa mierzona dokładnie kółkiem, oznaczenia na pętli co 200m (spore ułatwienie), także mógłbym biec właściwie bez GPS, z samym stoperem, bo zegarek w parku trochę miesza... Trasa nie najgorsza, ale z rytmu wybijają na pewno ludzie których trzeba dublować już od drugiej pętli (doliczyć znane "lewa wolna" itp). i przechodzący (np. na spacerze z pieskiem), a dodatkowym utrudnieniem jest to, że co kółko trzeba wbiec delikatnie na mostek po schodkach, na czym zauważyłem, że tracę z 2-3s na tempie... Cieszy mnie to, że mam możliwość co sobotę pobiec sobie na mierzonym odcinku 5km (nie często z tego korzystam), ale w pełni miarodajnym wynikiem byłby ten z atestowanej i prostej 5tki. Myślę, optymalnie byłbym w stanie zakręcić się na wyniku 16:30-16:35... To tak najogólniej o samej otoczce biegu.
Rozgrzewkowe 2,14km po 5'37'' + sporo ćwiczeń w ruchu - bardzo porządna rozgrzewka zresztą byłem 40minut przed startem parkruna... W ogóle w startówkach ciężko się biegnie takie człapingi rozgrzewkowe... Szkoda buta i nóg...
Tempo biegu [980m]: 3:19.6 - 3:18.3 - 3:18.0 - 3:18.2 - 3:17.3 - 0:18.7(100m) [/u]
Cały bieg poszedł równo - tempo średnie 3'22'', jakoś bez większych kryzysów - myślałem że przyjdzie po 3km, ale szło znośnie... Pogoda dobra, jakieś 15 stopni, także cały bajer polegał na skupieniu myśli, zmobilizowaniu do majtania coraz to bardziej zakwaszonych nóg no i na kontrolowaniu odcinków co 200m czy się wszystko zgadza. Fakt, faktem na mecie po biegu miałem już niezłą bombę, ale 2 miesiące porządnie przepracowane dały fajne efekty. Oddechowo jak często, spora rezerwa, odnośnie nóg znośnie, zresztą też mam fajne porównanie - Jak na interwałach w podobnym tempie miałem kadencję powiedzmy podchodzącą pod 188-190 i długość kroku ok. 158cm, tak dzisiaj wyszło 161cm i kadencja około 185... Nogi jak widać fajnie wypoczęte. Ciekaw jestem czy przy fajnie przepracowanej ogólnorozwojówce przez zimę będę w stanie wiele poprawić w aspekcie długości kroku...
Po biegu 2,18km po 6'34'' także turystycznie...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
Podsumowanie sierpnia
Przebieg około 300km... Może ciut więcej...
Po dwóch miesiącach widzę różnicę między pojęciami: biegam, a trenuje bieganie, nawet jeśli jest to - nie oszukujmy się śmieszny poziom w trenowaniu tego biegania... Dwa miesiące treningu dało mi w miarę znośny wynik na 5km (16:50 - optymalnie myślę mój poziom to 16:30-16:35, na ten moment), teraz pytanie co mi da wydłużenie.... O ile na 10km jestem gotowy złamać i z to z lekką nawiązką 35', tak zobaczymy co uda się zdziałać pod kątem półmaratonu... Czas pokaże. Póki co z lipca i sierpnia jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony... Kontuzji raczej brak, przeziębienie spowodowane treningami i zmianą pogody przeszło - jednak co porządna proszkowana witamina C, to witamina C Wrzesień to miesiąc już jesienny, także pora przedstawić plany startowe na jesień... Wrzesień i Październik to będą miesiące treningu pod 10-21km... Powrót do wydłużeń Waga stabilnie 63-63,5kg, choć po biegach widywałem liczby rzędu 61,5kg... Chciałbym takie 59-60kg bez dietowania
23.09 - Bieg Sokoła [15km] - opłacone
07.10 - Bieg Lwa Legnickiego [21.1km] - opłacone
14.10 - Barbórkowy Bieg o Lampkę Górniczą [10km] - opłacone
28.10 - Kościański Półmaraton [21.1km]
-----
09.11 - Bieg Niepodległości w Legnicy [5.5km]
10.11 - Bieg Gęsi Jerzmanowa [8km]
Starty 09.11 i 10.11, będą już robione z lekkich treningów, czyli po sezonie... 09.11 i 10.11 kończy definitywnie rok 2018...
Przebieg około 300km... Może ciut więcej...
Po dwóch miesiącach widzę różnicę między pojęciami: biegam, a trenuje bieganie, nawet jeśli jest to - nie oszukujmy się śmieszny poziom w trenowaniu tego biegania... Dwa miesiące treningu dało mi w miarę znośny wynik na 5km (16:50 - optymalnie myślę mój poziom to 16:30-16:35, na ten moment), teraz pytanie co mi da wydłużenie.... O ile na 10km jestem gotowy złamać i z to z lekką nawiązką 35', tak zobaczymy co uda się zdziałać pod kątem półmaratonu... Czas pokaże. Póki co z lipca i sierpnia jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony... Kontuzji raczej brak, przeziębienie spowodowane treningami i zmianą pogody przeszło - jednak co porządna proszkowana witamina C, to witamina C Wrzesień to miesiąc już jesienny, także pora przedstawić plany startowe na jesień... Wrzesień i Październik to będą miesiące treningu pod 10-21km... Powrót do wydłużeń Waga stabilnie 63-63,5kg, choć po biegach widywałem liczby rzędu 61,5kg... Chciałbym takie 59-60kg bez dietowania
23.09 - Bieg Sokoła [15km] - opłacone
07.10 - Bieg Lwa Legnickiego [21.1km] - opłacone
14.10 - Barbórkowy Bieg o Lampkę Górniczą [10km] - opłacone
28.10 - Kościański Półmaraton [21.1km]
-----
09.11 - Bieg Niepodległości w Legnicy [5.5km]
10.11 - Bieg Gęsi Jerzmanowa [8km]
Starty 09.11 i 10.11, będą już robione z lekkich treningów, czyli po sezonie... 09.11 i 10.11 kończy definitywnie rok 2018...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
02.09.18 - ndz
Dzień meczowy
Dwa razy linia, mecze bez historii z wynikami hokejowymi. Zakręciłem się koło 8km...
Mecze słabe, ale wyjazd na plus...
Po meczu pościemniałem tenisa na orliku, ale bolała mnie głowa i generalnie był problem z czystym trafieniem w piłkę. Może kilka ciekawych wymian, reszta kicha...
PODSUMOWANIE TYGODNIA 27.08-02.09
Podsumowanie właściwie mógłbym sobie darować, bo najważniejsze rzeczy ująłem w podsumowaniu miesiąca... Tydzień zamykam na objętości około 72km... Czyli taki standard. Teraz pewnie jeszcze trochę wzrośnie. Podejrzewam, że koło 80-85km będzie, ale cóż... Szykuje się ciekawa pod kątem treningów kampania wrześniowa
Dzień meczowy
Dwa razy linia, mecze bez historii z wynikami hokejowymi. Zakręciłem się koło 8km...
Mecze słabe, ale wyjazd na plus...
Po meczu pościemniałem tenisa na orliku, ale bolała mnie głowa i generalnie był problem z czystym trafieniem w piłkę. Może kilka ciekawych wymian, reszta kicha...
PODSUMOWANIE TYGODNIA 27.08-02.09
Podsumowanie właściwie mógłbym sobie darować, bo najważniejsze rzeczy ująłem w podsumowaniu miesiąca... Tydzień zamykam na objętości około 72km... Czyli taki standard. Teraz pewnie jeszcze trochę wzrośnie. Podejrzewam, że koło 80-85km będzie, ale cóż... Szykuje się ciekawa pod kątem treningów kampania wrześniowa
Ostatnio zmieniony 03 wrz 2018, 22:04 przez MatiR, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
03.09.18 - pon
8km/2km/2km/2km/1km
Na rozruszanie gnatów około 1,5km po 5'25'' + standardowa rozgrzeweczka...
8km T21: 3'43'' - 3'45'' - 3'42'' - 3'38'' - 3'42'' - 3'36'' - 3'41'' - 3'39''
2km na "odpoczynek" po 4'15''
2km T10: 3'31'' - 3'30''
2km na "odpoczynek" po 4'15''
1km T5: 3'18''
Główna część treningu wyszła po 3'47'' średnio - 15,01km [56'47'']
Schłodzenie 2,1km po 5'20''
Start przygotowań pod półmaraton, z których przy okazji chcę uderzyć 10km... Znowu powrót wyższych temperatur - może nie tyle aż wyższych, ale 26 stopni to jednak troszkę jest, dodatkowo trochę kręciło wiatrem. Trening w miarę wszedł, mimo że nie było łatwo, ba - powiedziałbym nawet, że chyba jednak bardziej spodobały mi się treningi pod 5km (gdzie na początku lipca byłem innego zdania ). Dużym plusem jest to, że na tych dwójkach po 4'15'' naprawdę udało się wypocząć... Nie powiem, że BSy to u mnie są na tempie granicznym 4'15'' - bo tak na 100% nie jest, ale przy okazji z raz, czy dwa dla urozmaicenia można wrzucić jakieś 20-22km ciągu w tym trochę śmieciowym tempie, najlepiej po lesie... ZObaczymy jak to będzie. Na razie widzę, że jednak tragedii aż tak wielkiej nie ma, a może być dużo lepiej.
8km/2km/2km/2km/1km
Na rozruszanie gnatów około 1,5km po 5'25'' + standardowa rozgrzeweczka...
8km T21: 3'43'' - 3'45'' - 3'42'' - 3'38'' - 3'42'' - 3'36'' - 3'41'' - 3'39''
2km na "odpoczynek" po 4'15''
2km T10: 3'31'' - 3'30''
2km na "odpoczynek" po 4'15''
1km T5: 3'18''
Główna część treningu wyszła po 3'47'' średnio - 15,01km [56'47'']
Schłodzenie 2,1km po 5'20''
Start przygotowań pod półmaraton, z których przy okazji chcę uderzyć 10km... Znowu powrót wyższych temperatur - może nie tyle aż wyższych, ale 26 stopni to jednak troszkę jest, dodatkowo trochę kręciło wiatrem. Trening w miarę wszedł, mimo że nie było łatwo, ba - powiedziałbym nawet, że chyba jednak bardziej spodobały mi się treningi pod 5km (gdzie na początku lipca byłem innego zdania ). Dużym plusem jest to, że na tych dwójkach po 4'15'' naprawdę udało się wypocząć... Nie powiem, że BSy to u mnie są na tempie granicznym 4'15'' - bo tak na 100% nie jest, ale przy okazji z raz, czy dwa dla urozmaicenia można wrzucić jakieś 20-22km ciągu w tym trochę śmieciowym tempie, najlepiej po lesie... ZObaczymy jak to będzie. Na razie widzę, że jednak tragedii aż tak wielkiej nie ma, a może być dużo lepiej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
04.09.18 - wto
Easy 10-12km
10,13km po 5'01'' - głównie ścieżki leśne... Męczone przeokrutnie, straszna niemoc. Normalnie przy takim tempie kadencja u mnie oscyluje pomiędzy 158-164, a wczoraj wyniosła 170, także szuranie niemiłosierne...
05.09.18 - śro
Okręgowy Puchar
Przetruchtane 7,8km
Cały dzień na słońcu i tyle co wróciłem do domu, to od razu poleciałem na mecz... Znowu kicha płyta, a ja dzisiaj nie ukrywam, ale dość słabo wszedłem w mecz i parę decyzji mogło być odebranych jako z tych "na krzyk"... Dodatkowe głupie podejście do zawodów... Znają mnie oba zespoły - raczej nie mam opinii wśród nich jako "ch..." czy "k...", ale mimo wszystko kiedy kartki się należą to trzeba dać, a jak nie chcę dać to chociaż powinienem udzielić dobrej reprymendy - a takich brakło. Koniec końców się nie pozabijali, pierwsza połowa na styku, a w drugiej do głosu doszli goście, którzy grają dwie ligi wyżej, ale niestety... bez bicia przyznam, że przeszedłem trochę obok meczu mimo że nie podjąłem żadnego poważniejszego błędu, który mógłby decydować w jakiś sposób o losach meczyska...
Easy 10-12km
10,13km po 5'01'' - głównie ścieżki leśne... Męczone przeokrutnie, straszna niemoc. Normalnie przy takim tempie kadencja u mnie oscyluje pomiędzy 158-164, a wczoraj wyniosła 170, także szuranie niemiłosierne...
05.09.18 - śro
Okręgowy Puchar
Przetruchtane 7,8km
Cały dzień na słońcu i tyle co wróciłem do domu, to od razu poleciałem na mecz... Znowu kicha płyta, a ja dzisiaj nie ukrywam, ale dość słabo wszedłem w mecz i parę decyzji mogło być odebranych jako z tych "na krzyk"... Dodatkowe głupie podejście do zawodów... Znają mnie oba zespoły - raczej nie mam opinii wśród nich jako "ch..." czy "k...", ale mimo wszystko kiedy kartki się należą to trzeba dać, a jak nie chcę dać to chociaż powinienem udzielić dobrej reprymendy - a takich brakło. Koniec końców się nie pozabijali, pierwsza połowa na styku, a w drugiej do głosu doszli goście, którzy grają dwie ligi wyżej, ale niestety... bez bicia przyznam, że przeszedłem trochę obok meczu mimo że nie podjąłem żadnego poważniejszego błędu, który mógłby decydować w jakiś sposób o losach meczyska...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
06.09.18 - czw
4x2000m + 4x400m
Miałem do wyboru ruszyć z rańca albo koło godziny 14-15... Wybrałem bieg później, bo miałem lenia. Mój leń kosztował mnie gorszą pogodę - jakieś 25 stopni...
Nie piłowałem kółeczek na rozgrzewce, bo byłem dogrzany. Zrobiłem tylko rozgrzewkę w ruchu i w miejscu...
1. 2000m - 3:28.4 - 3.32.5
przerwa 2' w marszu 200m
2. 2000m - 3:26.5 - 3:27.3
przerwa
3. 2000m - 3:25.7 - 3:28.7
przerwa
4. 2000m - 3:27.4 - 3:22.9
przerwa
W rozpisce miałem by dorzucić po treningu 4x400m, ale za chiny mi się nie chciało. Cieszy mnie dość to, że nawet jak mi się nie chce (a dzisiaj to mi się kompletnie nie chciało), to potrafię się zmusić i to nawet nie największym kosztem do mocniejszego treningu... Serio miałem naprawdę wywalone w ten bieg.
Na koniec nie robiłem kółek po bieżni, bo złapałem kapcia w przednim kole przez co czekał mnie 40minutowy trip z przerwą zakupową prosto domu...
4x2000m + 4x400m
Miałem do wyboru ruszyć z rańca albo koło godziny 14-15... Wybrałem bieg później, bo miałem lenia. Mój leń kosztował mnie gorszą pogodę - jakieś 25 stopni...
Nie piłowałem kółeczek na rozgrzewce, bo byłem dogrzany. Zrobiłem tylko rozgrzewkę w ruchu i w miejscu...
1. 2000m - 3:28.4 - 3.32.5
przerwa 2' w marszu 200m
2. 2000m - 3:26.5 - 3:27.3
przerwa
3. 2000m - 3:25.7 - 3:28.7
przerwa
4. 2000m - 3:27.4 - 3:22.9
przerwa
W rozpisce miałem by dorzucić po treningu 4x400m, ale za chiny mi się nie chciało. Cieszy mnie dość to, że nawet jak mi się nie chce (a dzisiaj to mi się kompletnie nie chciało), to potrafię się zmusić i to nawet nie największym kosztem do mocniejszego treningu... Serio miałem naprawdę wywalone w ten bieg.
Na koniec nie robiłem kółek po bieżni, bo złapałem kapcia w przednim kole przez co czekał mnie 40minutowy trip z przerwą zakupową prosto domu...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
07.09.18 - pt
Egzaminy sędziowskie
Napisać napisałem, ale po pewnych przebojach z rundy wiosennej, po której nie ukrywam, ale czuję się oszukany, trochę zeszło parcie (przynajmniej w tym sezonie), na zabawę w sędziowanie (te poza boiskiem - przepisy, oglądanie meczy itd...). O ile na samym boisku się przykładam, to poza boiskiem już średnio. W każdym bądź razie przepisy nie zmieniły się na tyle, by moja wiedza, którą posiadłem do egzaminów w marcu nie wystarczyła...
Biegowo - krótkie pościemniałem (6x40m) i robiłem coraz wolniej. Limity były chyba na 6.2s. Ostatnie powtórzenia mieściłem się już w okolicach 6.05... Interwał (48x75/25m [15s "biegu" / 18 ?s "odpoczynku"] ściemniałem jeszcze bardziej... Organizacja taka dobra, że głośników nie było słychać i zamiast z płyty to puszczali z "gwizdka"... Jednym słowem jajuszka... Przeczłapałem 4,8km, w sumie dobrze że się nie żyłowałem, bo po biegu w "szatniach" (czytaj barakach), nie było pryszniców
08.09.18 - sb
Mecz + Long (BS/M)
Meczycho
Razem na meczu 4,47km..
Dostałem młodzików. W sumie spoko, bo po drodze, bo odwoziłem wcześniej brata na turniej. Młodzików to ja może parę razy gwizdałem. Zabawne przeżycie, bo trafiła mi się grupka niedorobionych kibiców (rodziców jednej z drużyn), która przeklinała do dzieciaków z drugiej drużyny, podjudzała swoich (żeby chociaż grali twardo, a nie kładli się przy kontakcie czy nawet bez ) i sapała się do mnie o byle co... Staram się nie marudzić, ale to co odwalają czasem rodzice z przerostu swoich niespełnionych ambicji czy kij wie czego to zakrywa o patologię. Szkoda tylko niczemu winnych dzieci... Dzieci biorą przykład z rodziców, są uczone głupich zachowań a potem są efekty. Pytanie czy winni nie są też niektórzy sędziowie, którzy przyjeżdżają na mecze by odwalić pańszczyznę, gwiżdżąc byle gówienko dla wszelkiego spokoju, by wszyscy byli zadowoleni ?
Long BS/M
Nie wiem jak określić tempo, bo nie był to BS, czy tam Easy, ani też nie było to tempo maratońskie, mimo że biegłem po urozmaiconej nawierzchni. Było odcinki płaskiego asfaltu, ale były też odcinki szutrowe, czy też typowo leśne, z lekkimi podbiegami. W każdym bądź razie, cała pętla pokonywana praktycznie w lesie...
Siadło 20,58km po 4'07'' [1:24:35]. Tętno średnie: 156...
Pogoda fajna. Cień. Gdy startowałem to może z 18 stopni. Potem już chłodniej, tak że momentami było mi nawet zimno. Rewelka Dodatkowo z ciekawości zabrałem ze sobą pulsometr. Dawno go nie używałem. Mimo że nie znam swojego maksymalnego tętna (ale raczej powyżej 200), to mniej więcej kojarzyłem tętno ze swoich starych startów czy treningów. 156 to na pewno nie jest moje tętno maratońskie, także zadanie wykonane. Noga w miarę wypoczęta, oddechowo to nawet nie było mowy o czymkolwiek, bo byłbym w stanie prowadzić jakąś tam konwersację, także ok. Miałem w trakcie biegu nawet pomysł by walnąć 10km po 4'10'', następne 5km po 3'55'' - 4'00'' i ostatnie 5km po 3'40'' - 3'45'', ale wiem że tym treningiem to już bym się raczej zarąbał i najbliższy mocniejszy akcent musiałbym walić we wtorek, czy nawet środę, a nie planowo w poniedziałek także chyba warto, było jednak trzymać tempo no bo cóż... 20km to nie 10km i jednak w szkitach czuć te parę kilometrów... Z treningu niemniej jednak jestem bardzo zadowolony. W jesiennych przygotowaniach pewnie trzasnę z jeszcze jeden podobny bieg, ale to na pewno nieprędko.
Egzaminy sędziowskie
Napisać napisałem, ale po pewnych przebojach z rundy wiosennej, po której nie ukrywam, ale czuję się oszukany, trochę zeszło parcie (przynajmniej w tym sezonie), na zabawę w sędziowanie (te poza boiskiem - przepisy, oglądanie meczy itd...). O ile na samym boisku się przykładam, to poza boiskiem już średnio. W każdym bądź razie przepisy nie zmieniły się na tyle, by moja wiedza, którą posiadłem do egzaminów w marcu nie wystarczyła...
Biegowo - krótkie pościemniałem (6x40m) i robiłem coraz wolniej. Limity były chyba na 6.2s. Ostatnie powtórzenia mieściłem się już w okolicach 6.05... Interwał (48x75/25m [15s "biegu" / 18 ?s "odpoczynku"] ściemniałem jeszcze bardziej... Organizacja taka dobra, że głośników nie było słychać i zamiast z płyty to puszczali z "gwizdka"... Jednym słowem jajuszka... Przeczłapałem 4,8km, w sumie dobrze że się nie żyłowałem, bo po biegu w "szatniach" (czytaj barakach), nie było pryszniców
08.09.18 - sb
Mecz + Long (BS/M)
Meczycho
Razem na meczu 4,47km..
Dostałem młodzików. W sumie spoko, bo po drodze, bo odwoziłem wcześniej brata na turniej. Młodzików to ja może parę razy gwizdałem. Zabawne przeżycie, bo trafiła mi się grupka niedorobionych kibiców (rodziców jednej z drużyn), która przeklinała do dzieciaków z drugiej drużyny, podjudzała swoich (żeby chociaż grali twardo, a nie kładli się przy kontakcie czy nawet bez ) i sapała się do mnie o byle co... Staram się nie marudzić, ale to co odwalają czasem rodzice z przerostu swoich niespełnionych ambicji czy kij wie czego to zakrywa o patologię. Szkoda tylko niczemu winnych dzieci... Dzieci biorą przykład z rodziców, są uczone głupich zachowań a potem są efekty. Pytanie czy winni nie są też niektórzy sędziowie, którzy przyjeżdżają na mecze by odwalić pańszczyznę, gwiżdżąc byle gówienko dla wszelkiego spokoju, by wszyscy byli zadowoleni ?
Long BS/M
Nie wiem jak określić tempo, bo nie był to BS, czy tam Easy, ani też nie było to tempo maratońskie, mimo że biegłem po urozmaiconej nawierzchni. Było odcinki płaskiego asfaltu, ale były też odcinki szutrowe, czy też typowo leśne, z lekkimi podbiegami. W każdym bądź razie, cała pętla pokonywana praktycznie w lesie...
Siadło 20,58km po 4'07'' [1:24:35]. Tętno średnie: 156...
Pogoda fajna. Cień. Gdy startowałem to może z 18 stopni. Potem już chłodniej, tak że momentami było mi nawet zimno. Rewelka Dodatkowo z ciekawości zabrałem ze sobą pulsometr. Dawno go nie używałem. Mimo że nie znam swojego maksymalnego tętna (ale raczej powyżej 200), to mniej więcej kojarzyłem tętno ze swoich starych startów czy treningów. 156 to na pewno nie jest moje tętno maratońskie, także zadanie wykonane. Noga w miarę wypoczęta, oddechowo to nawet nie było mowy o czymkolwiek, bo byłbym w stanie prowadzić jakąś tam konwersację, także ok. Miałem w trakcie biegu nawet pomysł by walnąć 10km po 4'10'', następne 5km po 3'55'' - 4'00'' i ostatnie 5km po 3'40'' - 3'45'', ale wiem że tym treningiem to już bym się raczej zarąbał i najbliższy mocniejszy akcent musiałbym walić we wtorek, czy nawet środę, a nie planowo w poniedziałek także chyba warto, było jednak trzymać tempo no bo cóż... 20km to nie 10km i jednak w szkitach czuć te parę kilometrów... Z treningu niemniej jednak jestem bardzo zadowolony. W jesiennych przygotowaniach pewnie trzasnę z jeszcze jeden podobny bieg, ale to na pewno nieprędko.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1490
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
09.09.18 - ndz
Dzień meczowy
Dwa mecze. Linia i środek. Na linii 4,42km i w miarę ciekawy mecz jak na poziom rozgrywkowy. Drugi mecz na środku, zrobione 9,02km i również całkiem spoko. Generalnie dobry dzień... Pomijając to, że z rańca byłem trochę wyrąbany wczorajszym treningiem, to z każdą godziną było jednak lepiej, dużo lepiej.
PODSUMOWANIE TYGODNIA 03.09-09.09
Kilometraż około 89km. Pomijam to co się ruszałem w szkole. Jakościowo dobry tydzień. Waga ustabilizowana na poziomie 63kg. Chorób raczej brak, kontuzji raczej też, choć co już się zdarzało wcześniej, a o tym nie pisałem to z rańca bolą mnie kostki... Jak rozruszam to jest ok, jak nie to już tak średnio... O planach na najbliższe tygodnie pisać jeszcze nie będę poza tym, że na przyszły tydzień mam zaplanowane jednostki 2x7km i 3x3,2km.... 15km w Bukowcu, które pobiegnę za dwa tygodnie pokaże mi w co mogę mierzyć na półmaratonie/ach...
Poza tym szacunek dla tych co pobiegli dzisiaj w maratonie we Wrocławiu. Dla zawodników z innych biegów też szacunek, ale mniejszy, bo oglądałem wyniki właściwie tylko z Wrocławia (no i dobra z paru biegów z Krynicy )
Dzień meczowy
Dwa mecze. Linia i środek. Na linii 4,42km i w miarę ciekawy mecz jak na poziom rozgrywkowy. Drugi mecz na środku, zrobione 9,02km i również całkiem spoko. Generalnie dobry dzień... Pomijając to, że z rańca byłem trochę wyrąbany wczorajszym treningiem, to z każdą godziną było jednak lepiej, dużo lepiej.
PODSUMOWANIE TYGODNIA 03.09-09.09
Kilometraż około 89km. Pomijam to co się ruszałem w szkole. Jakościowo dobry tydzień. Waga ustabilizowana na poziomie 63kg. Chorób raczej brak, kontuzji raczej też, choć co już się zdarzało wcześniej, a o tym nie pisałem to z rańca bolą mnie kostki... Jak rozruszam to jest ok, jak nie to już tak średnio... O planach na najbliższe tygodnie pisać jeszcze nie będę poza tym, że na przyszły tydzień mam zaplanowane jednostki 2x7km i 3x3,2km.... 15km w Bukowcu, które pobiegnę za dwa tygodnie pokaże mi w co mogę mierzyć na półmaratonie/ach...
Poza tym szacunek dla tych co pobiegli dzisiaj w maratonie we Wrocławiu. Dla zawodników z innych biegów też szacunek, ale mniejszy, bo oglądałem wyniki właściwie tylko z Wrocławia (no i dobra z paru biegów z Krynicy )