Biegi górskie vs biegi uliczne vs bieżnia
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13613
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Adam, jedno pytanie.
Co Cie interesuje w biegach górskich? Ja tam nic nie widzę, a porównać czasy tez ciężko.
Moze mnie do tego przekonasz?
Co Cie interesuje w biegach górskich? Ja tam nic nie widzę, a porównać czasy tez ciężko.
Moze mnie do tego przekonasz?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Chodzi o to, że w górach naprawdę coś sie dzieje, w sensie sportowym, taktycznym, te zmiany są często zaskakujące, nieoczywiste. W biegu płaskim te zmiany zazwyczaj idą w jedną stronę, albo zawodnik zaczął z rezerwa a potem ma moc, albo zaczął za mocno i słabnie.Rolli pisze:Adam, jedno pytanie.
Co Cie interesuje w biegach górskich? Ja tam nic nie widzę, a porównać czasy tez ciężko.
Moze mnie do tego przekonasz?
Bardzo rzadko dzieje sie coś naprawdę ciekawego, takie przypadki sie szczególnie pamięta, np Yuki Kawauchi w Bostonie, choć tam moze barwy dodawała pogoda, jakieś biegi Pawła Czapiewskiego gdzie atakował z tylu stawki.
Tymczasem w górach na kazdym biegu są takie rożne historie które mi sie wydają ciekawe. Jesli jest ileś punktów kontrolnych to widać jak te relacje liderów względem siebie sie zmieniają w często zaskakujący sposób, jest wiele czesto dramatyzmu
A są to zawodnicy z bardzo mocnym często backgroundem z bieżni, taki świetny przykład ktory łączył te wszystkie cechy to było zeszłoroczne UTMB. Ale jesli sie przypatrzeć dowolnemu biegowi gdzie są i podbiegi i zbiegi to sie duzo dzieje. Bo tam gdzie jest sam podbieg to jest podobne do biegu płaskiego.
Nie mówiąc o tym, że to wszystko sie odbywa w pięknych okolicznościach przyrody, często widoki zapierają dech w piersiach.
Do tego dochodzi ten element przygody, bardziej odczuwalny przez uczestników niz obserwatorów.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13613
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Moze dlatego ze jestem biegaczem z bieżni i akurat bylem na ME w Berlinie. Zawody LA nie sa do porównania. 3 godziny klaskania, dopingu, emocji i krzyku. Niesamowite przeżycie. Tez kulisy, jakim był stadion olimpijski w Berlinie, podkreślił urodę tych zawodów.
Ale także zwykle male, regionalne meetingi sa dla mnie duzo bardziej interesujące jak biegi po parku. Stoisz na bieżni ze stoperem w reku i krzyczysz co 400m, widzisz taktykę, widzisz walke, widzisz pot i męczarnie ostatniego okrążenia.
A biegi górskie. Jako zawodnik i tak nie widze natury tylko zegarek albo plecy konkurencji. Taktyka? Start, bieg, Meta. Przeważnie wszystko sie tak rozciąga, ze nie ma walki z konkurencja tylko sam z soba. Jako obserwator widzę jak startują i po jakimś czasie pojedynczo wracają zmęczeni do mety. Co sie w miedzy czasie działo, nic nie wiem, nic nie widzę.
Dlatego nie rozumie tego "cos sie dzieje"
Ale także zwykle male, regionalne meetingi sa dla mnie duzo bardziej interesujące jak biegi po parku. Stoisz na bieżni ze stoperem w reku i krzyczysz co 400m, widzisz taktykę, widzisz walke, widzisz pot i męczarnie ostatniego okrążenia.
A biegi górskie. Jako zawodnik i tak nie widze natury tylko zegarek albo plecy konkurencji. Taktyka? Start, bieg, Meta. Przeważnie wszystko sie tak rozciąga, ze nie ma walki z konkurencja tylko sam z soba. Jako obserwator widzę jak startują i po jakimś czasie pojedynczo wracają zmęczeni do mety. Co sie w miedzy czasie działo, nic nie wiem, nic nie widzę.
Dlatego nie rozumie tego "cos sie dzieje"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
to ja jeszcze wytłumaczę:
przypomina to różnicę w percepcji muzyki na koncercie - w tradycji europejskiej publiczność przychodzi na koncert i czeka, aż muzyk da występ, który potem nagrodzi oklaskami. w tradycji afroamerykańskiej - z której wywodzi się muzyka rozrywkowa - publiczność współuczestniczy w występie, dlatego na koncertach wstaje się z miejsca, śpiewa razem z wykonawcą itd.
kibicowanie w biegach górskich, szczególnie ultra przypomina trochę kibicowanie na wielkich tourach kolarskich - dziwnym trafem rzesze sympatyków kolarstwa nie nudzą się podczas wielogodzinnych etapów, również siedząc przed telewizorem.
kibice na biegach górskich czują się zaangazowani w zawody, często organizują "punkty" ze wsparciem dla zawodników. doskonale widać to np. na utmb, gdzie mieszkańcy miasteczek częstują biegaczy wodą, własnoręcznie upieczonym ciastem, żelkami... więcej, wychodzą w nocy by godzinami gdzieś w lesie albo na górskiej przełęczy kibicować zawodnikom. kibice często przemieszczają się po trasie i witają zawodników w kilku miejscach.
poziom relacji w miediach niesamowicie się podnosi - w dobrych biegach świetnie działa live tracking, pojawia się coraz więcej mobilnych kamer.
czołowi zawodnicy jak najbardziej doświadczają przyrody, cieszą się pięknem trasy, jak również czerpią energię od kibiców - wystarczy posłuchać wywiadów z Kilianem
przypomina to różnicę w percepcji muzyki na koncercie - w tradycji europejskiej publiczność przychodzi na koncert i czeka, aż muzyk da występ, który potem nagrodzi oklaskami. w tradycji afroamerykańskiej - z której wywodzi się muzyka rozrywkowa - publiczność współuczestniczy w występie, dlatego na koncertach wstaje się z miejsca, śpiewa razem z wykonawcą itd.
kibicowanie w biegach górskich, szczególnie ultra przypomina trochę kibicowanie na wielkich tourach kolarskich - dziwnym trafem rzesze sympatyków kolarstwa nie nudzą się podczas wielogodzinnych etapów, również siedząc przed telewizorem.
kibice na biegach górskich czują się zaangazowani w zawody, często organizują "punkty" ze wsparciem dla zawodników. doskonale widać to np. na utmb, gdzie mieszkańcy miasteczek częstują biegaczy wodą, własnoręcznie upieczonym ciastem, żelkami... więcej, wychodzą w nocy by godzinami gdzieś w lesie albo na górskiej przełęczy kibicować zawodnikom. kibice często przemieszczają się po trasie i witają zawodników w kilku miejscach.
poziom relacji w miediach niesamowicie się podnosi - w dobrych biegach świetnie działa live tracking, pojawia się coraz więcej mobilnych kamer.
czołowi zawodnicy jak najbardziej doświadczają przyrody, cieszą się pięknem trasy, jak również czerpią energię od kibiców - wystarczy posłuchać wywiadów z Kilianem
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Przeniosłem tą dyskusję do odrębnego wątku, bo się robił bałagan.
Ale fakt jest taki, że trend zainteresowania jest od bieżni w góry a nie odwrotnie.
Znam i mogę wymienić kilka osób z przeszłością na bieżni które teraz tylko się górami interesują (w sensie, że tam biegają, bo pewnie kibicują nadal komuś na bieżni).
Taki spektakularny przykład to Piotrek Długosielski.
Ale fakt jest taki, że trend zainteresowania jest od bieżni w góry a nie odwrotnie.
Znam i mogę wymienić kilka osób z przeszłością na bieżni które teraz tylko się górami interesują (w sensie, że tam biegają, bo pewnie kibicują nadal komuś na bieżni).
Taki spektakularny przykład to Piotrek Długosielski.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Żeby było jasne, ja nie chce na siłę nikogo przekonać do gór, a jedynie tłumaczę, dlaczego dla mnie są one bardziej interesujące.
Rolli, sa dwie role: zawodnika i obserwatora. Ja mówię o roli obserwatora.
Ty Rolli za mało obserwujesz biegi górskie, żebyś mógł zobaczyć te interesujące cechy.
Ja obserwuję (obserwowałem) i jedno i drugie.
Kiedyś stadion wydawał mi się "olimpem", teraz są to góry.
Chociaż do treningu nadal bieżnia okólna jest najlepsza.
Rolli, sa dwie role: zawodnika i obserwatora. Ja mówię o roli obserwatora.
Ty Rolli za mało obserwujesz biegi górskie, żebyś mógł zobaczyć te interesujące cechy.
Ja obserwuję (obserwowałem) i jedno i drugie.
Kiedyś stadion wydawał mi się "olimpem", teraz są to góry.
Chociaż do treningu nadal bieżnia okólna jest najlepsza.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
3h klaskania, bo Ciebie subiektywnie to interesuje i tym sie emocjonujesz. Ale inni nie.Rolli pisze:Moze dlatego ze jestem biegaczem z bieżni i akurat bylem na ME w Berlinie. Zawody LA nie sa do porównania. 3 godziny klaskania, dopingu, emocji i krzyku. Niesamowite przeżycie. Tez kulisy, jakim był stadion olimpijski w Berlinie, podkreślił urodę tych zawodów.
Ja bym tam 3h nie wytrzymal, gorzej niz na meczu pilki noznej.
Doping, klaskanie i krzyk to tylko jak startuja moi synowie, wtedy to jestem emocjonalnie zaangazowany.
W innych przypadkach nie bardzo.
-
- Wyga
- Posty: 64
- Rejestracja: 05 maja 2018, 19:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Żeby trochę ustrukturyzować dyskusję podzieliłbym atrakcyjność obserwowania danej dyscypliny na 3 różne typy (bo widzę powyżej, że są mieszane, a trudno je między sobą porównywać):
a) obserwowanie "na żywo", osobiście będąc na miejscu zawodów
b) oglądanie transmisji (telewizyjnej lub w internecie)
c) obserwowanie wyników zawodów, ich przebiegu, zależności między biegaczami (niekoniecznie w trakcie zawodów, można robić to również po)
i teraz moja opinia o każdym z tych "rodzajów obserwowania":
a) Według mnie bezapelacyjnie wygrywa bieg na bieżni. Jasne jest, że na bieżni widzimy kilka biegów, finisze, wiele różnych konkurencji i to będzie ciekawsze niż obserwacja przebiegnięcia jednego zawodnika na kilka minut stojąc gdzieś na trasie górskiego biegu.
b) Nadal nie jestem przekonany do biegów górskich, które trwają wiele godzin. Próbowałem oglądać takie transmisje, ale albo nie trafiłem na dobrą albo jest to dość nudne. Zazwyczaj kamera ustawiona na jakimś punkcie, gdzie przez 95% czasu nic nie widać, od czasu do czasu przebiegnie jakiś zawodnik i tyle. Komentarz też mnie nie zainteresował, a piękna przyrody w takich transmisjach nie zauważyłem. Być może jest też live track z GPS, ale oglądanie poruszających się kropeczek też jakoś do mnie nie przemawia - równie dobrze można puszczać sobie kuleczki i obserwować, która pierwsza dotrze do mety albo jakieś wyścigi hartów. Chyba że ktoś potrafi się wczuć na tyle w te kropki, że faktycznie ich obserwacja sprawia jakąś frajdę.
c) To tutaj według mnie największe zalety mają biegi górskie i przemawiają do mnie argumenty Adama o ich nieprzewidywalności, ciekawych sytuacjach na trasie czy dramatyzmie. Natomiast mam wątpliwości co do możliwości porównywania zawodników, ich wyników, bo za duży jest tu czynnik losowy: inna pogoda, inne przewyższenia, odległość, inny układ trasy, częste problemy żołądkowe i kryzysy, dyspozycja dnia, sprzęt - jest tak wiele czynników, że nieporównywalne są wyniki dwóch zawodników nawet na tej samej trasie, ale zrobione w innych latach. Nawet jak zdarzy się, że dwóch dobrych zawodników stanie na tym samym starcie to wygrana jednego z nich niewiele mówi, bo za chwilę w innym biegu kolejność będzie odwrotna, bo ktoś źle się odżywiał itp. Dla jednych ta nieprzewidywalność jest piękna i atrakcyjna, dla mnie wręcz odwrotnie, bo zbliża się to za bardzo do jakiegoś procesu losowego. Oczywiście za tym procesem stoją jakieś decyzje zawodników o taktyce odżywiania, wcześniejszego przygotowania, treningu itp. i gdybyśmy je znali, to byłoby to o wiele bardziej interesujące, ale często nic o nich nie wiemy dlatego dla obserwatora takiego jak ja (i mam wrażenie, że nie tylko ja, bo po biegu często nie ma wytłumaczenia dlaczego ktoś pobiegł gorzej tylko hipotezy i domysły) jest to proces w dużej mierze losowy.
a) obserwowanie "na żywo", osobiście będąc na miejscu zawodów
b) oglądanie transmisji (telewizyjnej lub w internecie)
c) obserwowanie wyników zawodów, ich przebiegu, zależności między biegaczami (niekoniecznie w trakcie zawodów, można robić to również po)
i teraz moja opinia o każdym z tych "rodzajów obserwowania":
a) Według mnie bezapelacyjnie wygrywa bieg na bieżni. Jasne jest, że na bieżni widzimy kilka biegów, finisze, wiele różnych konkurencji i to będzie ciekawsze niż obserwacja przebiegnięcia jednego zawodnika na kilka minut stojąc gdzieś na trasie górskiego biegu.
b) Nadal nie jestem przekonany do biegów górskich, które trwają wiele godzin. Próbowałem oglądać takie transmisje, ale albo nie trafiłem na dobrą albo jest to dość nudne. Zazwyczaj kamera ustawiona na jakimś punkcie, gdzie przez 95% czasu nic nie widać, od czasu do czasu przebiegnie jakiś zawodnik i tyle. Komentarz też mnie nie zainteresował, a piękna przyrody w takich transmisjach nie zauważyłem. Być może jest też live track z GPS, ale oglądanie poruszających się kropeczek też jakoś do mnie nie przemawia - równie dobrze można puszczać sobie kuleczki i obserwować, która pierwsza dotrze do mety albo jakieś wyścigi hartów. Chyba że ktoś potrafi się wczuć na tyle w te kropki, że faktycznie ich obserwacja sprawia jakąś frajdę.
c) To tutaj według mnie największe zalety mają biegi górskie i przemawiają do mnie argumenty Adama o ich nieprzewidywalności, ciekawych sytuacjach na trasie czy dramatyzmie. Natomiast mam wątpliwości co do możliwości porównywania zawodników, ich wyników, bo za duży jest tu czynnik losowy: inna pogoda, inne przewyższenia, odległość, inny układ trasy, częste problemy żołądkowe i kryzysy, dyspozycja dnia, sprzęt - jest tak wiele czynników, że nieporównywalne są wyniki dwóch zawodników nawet na tej samej trasie, ale zrobione w innych latach. Nawet jak zdarzy się, że dwóch dobrych zawodników stanie na tym samym starcie to wygrana jednego z nich niewiele mówi, bo za chwilę w innym biegu kolejność będzie odwrotna, bo ktoś źle się odżywiał itp. Dla jednych ta nieprzewidywalność jest piękna i atrakcyjna, dla mnie wręcz odwrotnie, bo zbliża się to za bardzo do jakiegoś procesu losowego. Oczywiście za tym procesem stoją jakieś decyzje zawodników o taktyce odżywiania, wcześniejszego przygotowania, treningu itp. i gdybyśmy je znali, to byłoby to o wiele bardziej interesujące, ale często nic o nich nie wiemy dlatego dla obserwatora takiego jak ja (i mam wrażenie, że nie tylko ja, bo po biegu często nie ma wytłumaczenia dlaczego ktoś pobiegł gorzej tylko hipotezy i domysły) jest to proces w dużej mierze losowy.
- rolin'
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1824
- Rejestracja: 25 cze 2013, 19:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: małopolskie
I tutaj wkracza Salomon, cały na biało...holocen pisze:b) Nadal nie jestem przekonany do biegów górskich, które trwają wiele godzin. Próbowałem oglądać takie transmisje, ale albo nie trafiłem na dobrą albo jest to dość nudne. Zazwyczaj kamera ustawiona na jakimś punkcie, gdzie przez 95% czasu nic nie widać, od czasu do czasu przebiegnie jakiś zawodnik i tyle. Komentarz też mnie nie zainteresował, a piękna przyrody w takich transmisjach nie zauważyłem. Być może jest też live track z GPS, ale oglądanie poruszających się kropeczek też jakoś do mnie nie przemawia - równie dobrze można puszczać sobie kuleczki i obserwować, która pierwsza dotrze do mety albo jakieś wyścigi hartów. Chyba że ktoś potrafi się wczuć na tyle w te kropki, że faktycznie ich obserwacja sprawia jakąś frajdę.
https://www.youtube.com/watch?v=pR4n1Eve6Z8
BLOG - KOMENTARZE
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13613
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Obejrzałem, i ??? Troche ziemi, troche pleców, troche podchodzenia pod górkę. Jak w parku z szukaczami. Iskra nie przeskakuje wcale.
A teraz:
https://www.youtube.com/watch?v=YKEOjWEzVGs
Jedyny bieg, który oglądałem kiedykolwiek cały na stojąco, za nerwowy zeby usiąść.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
1. Faktycznie, duzo częściej kibicowałem biegom na bieżni, i pewnie tak nadal będzie
2. To jest kwestia mozliwosci technicznych. One sie rozwijają, i to bedzie działało na korzyść gór. Spece od bieżni od lat sie głowią jak ciekawie pokazać LA i sredbio im to wychodzi. Góry natomiast są samograjem, trzeba mieć tylko dobry sprzęt i zasięg. Dodatkowo jesli ma sie dane z trasy to na bieżąco mozna opowiadać cuda - niewidy, to ma związek z punktem
3. Tak, tutaj góry mają przewagę. Ale ja nie mowię o nieorzewidywnosci związanej z dietą (to sie czasem zdarza), ani pogodą (wszyscy mają taką samą), ani nie chodzi o porównywanie czasów zawodników na tej samej trasie w innych latach. Chodzi o takie kwestie jak taktyka, gdzie na bieżni wogole nie ma o czym mówić. Świetny przykład to tegoroczny Bieg Marduły, gdzie Marcin Rzeszótko zaczal bardzo mocno i mozna było mieć wrażenie, że ucieknie Marcinowi Swiercowi, i potem nagle zaskakująca sytuacja, w której ta przewaga nagle znika w ciagu krótkiej chwili. Dlaczego? Przecież potem Rzeszótko przez 3 km trzymał na zbiegu rekordowe (co pokazała Strava) tempo Świerca, czyli miał moc i umiejętności. Możemy sie tylko domyślać co sie stało. Że nie chciał ryzykować zbiegu na takim stromym nachyleniu ze Swiercem zbliżającym sie z góry niczym pocisk (gdyby Rzeszótko był z przodu, utrzymanie tego samego tempa byłoby znacznie bardziej niebezpieczne, bo byłby gonionym a nie goniącym). Takich historii w ktorych zawodnik w krótkiej chwili musi rozważyć sytuacje i podjąć decyzje która może mieć często poważne konsekwencje jest w górach sporo.
2. To jest kwestia mozliwosci technicznych. One sie rozwijają, i to bedzie działało na korzyść gór. Spece od bieżni od lat sie głowią jak ciekawie pokazać LA i sredbio im to wychodzi. Góry natomiast są samograjem, trzeba mieć tylko dobry sprzęt i zasięg. Dodatkowo jesli ma sie dane z trasy to na bieżąco mozna opowiadać cuda - niewidy, to ma związek z punktem
3. Tak, tutaj góry mają przewagę. Ale ja nie mowię o nieorzewidywnosci związanej z dietą (to sie czasem zdarza), ani pogodą (wszyscy mają taką samą), ani nie chodzi o porównywanie czasów zawodników na tej samej trasie w innych latach. Chodzi o takie kwestie jak taktyka, gdzie na bieżni wogole nie ma o czym mówić. Świetny przykład to tegoroczny Bieg Marduły, gdzie Marcin Rzeszótko zaczal bardzo mocno i mozna było mieć wrażenie, że ucieknie Marcinowi Swiercowi, i potem nagle zaskakująca sytuacja, w której ta przewaga nagle znika w ciagu krótkiej chwili. Dlaczego? Przecież potem Rzeszótko przez 3 km trzymał na zbiegu rekordowe (co pokazała Strava) tempo Świerca, czyli miał moc i umiejętności. Możemy sie tylko domyślać co sie stało. Że nie chciał ryzykować zbiegu na takim stromym nachyleniu ze Swiercem zbliżającym sie z góry niczym pocisk (gdyby Rzeszótko był z przodu, utrzymanie tego samego tempa byłoby znacznie bardziej niebezpieczne, bo byłby gonionym a nie goniącym). Takich historii w ktorych zawodnik w krótkiej chwili musi rozważyć sytuacje i podjąć decyzje która może mieć często poważne konsekwencje jest w górach sporo.
- faraon828
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 389
- Rejestracja: 29 sty 2016, 08:39
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:48,30
- Lokalizacja: Olsztyn/Kędzierzyn-Koźle
- Kontakt:
A to ciekawe jest Myślę, że Adam "Profesor" Kszczot mógłby mieć inne zdanie i nawet bym mu w tym "innym zdaniu" przyklasnął. Na bieżni taktyka jest nieważna i nieciekawa? To po kiego muchomora A. Kszczot analizuje każdego rywala przed zawodami? Po co mu wiedzieć kto, na którym metrze lubi się przesunąć, a kto schować? Dodam tylko że panowie na 800m/1500m poruszają się w prędkościach rzędu 2:30-2:10/km więc decyzje muszą podejmować w mgnieniu oka.Adam Klein pisze: Chodzi o takie kwestie jak taktyka, gdzie na bieżni wogole nie ma o czym mówić.... Takich historii w ktorych zawodnik w krótkiej chwili musi rozważyć sytuacje i podjąć decyzje która może mieć często poważne konsekwencje jest w górach sporo.
Dla Ciebie było oczywiste że Marcin Lewandowski zaatakuje 2 miejsce na ME w Berlinie? Gdzie jeszcze na 200-150 m do mety wyglądało na to, że jest mocno "pozamykany" i przespał bieg. Że Justyna Święty dogoni na kratach Belimbasaki, która leciała na rekord Grecji? Że Paulina Guba w ostatniej próbie "przepcha" Niemkę? Że 5.90m to będzie za nisko żeby zdobyć medal w męskiej tyczce?Adam Klein pisze: Chodzi o to, że w górach naprawdę coś sie dzieje, w sensie sportowym, taktycznym, te zmiany są często zaskakujące, nieoczywiste.
Także, wolę bieżnię. Ale jeśli chodzi o ulicę to rzeczywiście mógłbym się podpisać w dużej mierze pod redaktorem Adamem. Na ulicy nuda.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Oczywiście, że rozumiem te decyzje taktyczne, pisałem o tym kiedyś tutaj: https://bieganie.pl/?show=1&cat=11&id=8930faraon828 pisze:A to ciekawe jest Myślę, że Adam "Profesor" Kszczot mógłby mieć inne zdanie i nawet bym mu w tym "innym zdaniu" przyklasnął. Na bieżni taktyka jest nieważna i nieciekawa? To po kiego muchomora A. Kszczot analizuje każdego rywala przed zawodami? Po co mu wiedzieć kto, na którym metrze lubi się przesunąć, a kto schować? Dodam tylko że panowie na 800m/1500m poruszają się w prędkościach rzędu 2:30-2:10/km więc decyzje muszą podejmować w mgnieniu oka.Adam Klein pisze: Chodzi o takie kwestie jak taktyka, gdzie na bieżni wogole nie ma o czym mówić.... Takich historii w ktorych zawodnik w krótkiej chwili musi rozważyć sytuacje i podjąć decyzje która może mieć często poważne konsekwencje jest w górach sporo.
Ale uważam, że to się nijak ma do gór, nie ma się czy, ekscytować, nie ma nawet czasu na jakąś ekscytację.
Poza tym na 800m Profesor Adam ma to szczęście, że rzadko przychodzi mu spotkać się z naprawdę mocnymi zawodnikami, którzy od początku biegną szybko, co pokazują jednak relatywnie słabe czasy. Ja wiem, że można zdobyć złoto ze słabym czasem i to nawet z mocną obsadą (Centrowitz w Rio) ale ....
Faraon - ja Ci mówię, że wyszedłem z fascynacji tym co na bieżni, ona jest bardzo wymierna a ja lubię wymierność, ale w wyniku lat obserwacji jakoś moje preferencje skorodowały.
-
- Stary Wyga
- Posty: 165
- Rejestracja: 27 cze 2013, 16:39
- Lokalizacja: Warszawa
Jest wszystko ,przyroda ,telebim ,wyniki-live ,kibice ,emocje i super doping wszak to sztafety na ponad 10 000 osób.Warto zobaczyć jak można zorganizować fajne zawody.https://www.youtube.com/watch?v=CLkPV6DbS_o
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13613
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Kazdy bieg wymaga taktycznych rozważań i decyzji. Rozważanie czy tu jest ciekawsze a tam nie takie ciekawe, jest troche żmudne. Rożnica jest taka, ze na bieżni widać "live" ta taktykę. Atak, za szybko, za wolne, umieranie, łokieć, potknął sie, przyczepił sie placów... itd. W lesie i w górach nic nie widać i wiadomo tylko, ze taktyka była lepsza/gorsza.